Schizmatyka u kościelnych bram

(fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl)

Na celowniku zradykalizowanego przedsoborowia znajduje się również ekumenizm, a podejmowanie przez Kościół działania na tym polu to "dążenie do pseudojedności", która szczególnie przez papieża Franciszka i jego "masońskich kompanów" została "diabelsko przeinaczona".

Odkąd ponad dwa lata temu zacząłem się interesować ruchem charyzmatycznym, przez wirtualne okno w mój świat próbują włazić z buciorami niektórzy strażnicy przedsoborowia, chcąc ustawić mnie "we właściwym" wg nich szeregu, przemeblować moje posoborowe urodzenie i przekonanie i zadeptać jakiekolwiek ślady Nowej Pięćdziesiątnicy Kościoła, o którą publicznie wołali kolejni papieże, co najmniej od początku XX wieku. Dzięki owym "strażnikom" nie raz wchodziłem do jaskini, a niekiedy nawet i paszczy lwa, nie mogąc się nadziwić skrajnym przekonaniom, jakie w tejże gromadzie panują. Niepokojące jest jednak to, że barwy wspólnego królestwa stały się bezcennym kamuflażem licznych harców owej gromady, nad którą zapanowania od góry nie ma, nie widać i nie słychać. Tymczasem schiz(m)aTyka u kościelnych bram.

Zradykalizowane przedsoborowie ewidentnie jeszcze porusza się tylko na płaszczyźnie świadomego wyłamywania spod posłuszeństwa papieżowi jako głowie Kościoła. To "jeszcze" i "tylko" jest o tyle niebezpieczne, że niechybnie zmierza ku oderwaniu się od Kościoła. I jest to kwestia dziesięciu, no może dwudziestu lat, gdy "schidzo" (rozdarcie) stanie się faktem. Obecnie już rozgrywa się to na publicznej płaszczyźnie internetowej, liturgicznej (kaznodziejskiej) i formacyjnej (konferencyjnej, piśmienniczej), w której prym wiodą duchowni bądź niedoszli duchowni, bądź niedostrzeżeni, a przez to dotychczas niespełnieni w kościelnym przywództwie, którzy "odkryli" w sobie nowe pokłady eklezjalnej przydatności.

DEON.PL POLECA

To rozdzieranie rozgrywa się wielopłaszczyznowo: w kwestii Soboru Watykańskiego II, papieża - szczególnie Jana XXIII, Pawła VI i Franciszka (choć i Jan Paweł II też swoje dostaje), biskupów - szczególnie Prymasa i metropolity łódzkiego, ekumenizmu oraz posoborowych wspólnot: Ruchu Światło - Życie, neokatechumenatu oraz charyzmatycznych.

Zradykalizowane przedsoborowie, ostatni sobór - Vaticanum II uważa za heretycki, ponieważ rzekomo w wielu kwestiach zmienia "odwieczne" nauczanie Kościoła. Przy czym owa "odwieczność" cofa się co najwyżej do XVI wieku. Tym samym absolutyzuje się (a niekiedy wręcz fetyszyzuje) w nieuprawniony sposób pięćsetletnie (od Trydentu do Vaticanum II, bardziej restrykcyjni do początku pontyfikatu Jana XXIII - 28 października 1958, nieco spolegliwi do rozpoczęcia Vaticanum II - 11 października 1962) podlegające stałej refleksji nauczanie Kościoła, czyniąc wręcz z niego bożka "kościelnej dokumentacji", i wprost uderza w odczytywanie niezmiennego Objawienia Bożego, którego z różną dynamiką dokonuje Duch Święty w prowadzonym przez siebie Kościele. Jak bowiem przypomina Katechizm: "Dzięki pomocy Ducha Świętego w życiu Kościoła może wzrastać rozumienie zarówno rzeczywistości, jak też słów depozytu wiary: przez «kontemplację oraz dociekanie wiernych, którzy rozważają je w swoim sercu», szczególnie przez «dociekania teologiczne, które zmierzają do coraz głębszego poznania prawdy objawionej»; przez głębokie rozumienie «spraw duchowych», których doświadczają wierzący; Divina eloquia cum legente crescunt - «Słowa Boże wzrastają wraz z tym, kto je czyta»; przez «nauczanie tych, którzy wraz z sukcesją biskupią otrzymali niezawodny charyzmat prawdy»" (KKK 94).

W wielu kwestiach nawet najstarsze nauczanie Kościoła zawarte w papieskich encyklikach, adhortacjach, bullach i listach czy choćby instrukcjach i notach Stolicy Apostolskiej staje się przestarzałe, nieaktualne, nieobowiązujące. Próby jakiejkolwiek dyskusji na tym polu z przeciwnikami Vaticanum II często kończą się nader wysublimowanymi epitetami, traktującymi np. ojców soborowych jako "mafię żydomasońską okupującą nasz Kościół", która obrońców Kościoła potrafi skutecznie uciszyć.

Począwszy od Jana XXIII aż do Franciszka - z "przerwą" na pontyfikat Benedykta XVI - biskupi Rzymu to "antypapieże", którzy "otwarcie współpracowali z wrogami Kościoła". Jeżeli czasami nie określa się ich "antypapieżami", to posądzenie o żydowskość, herezje, niekatolickość, lucyferyzm, ateizm, masoństwo czy filokomunizm staje się wręcz normą.

W podobnym kontekście recenzuje się nauczanie i działania pasterzy polskiego Kościoła, ze szczególnym uwzględnieniem Księdza prymasa Polaka oraz abpa Rysia. Temu ostatniemu, poświęca się nawet cały rozdział w jednej z książek. Nadając mu tytuł "Ks. bp Grzegorz Ryś&Przyjaciele", sugeruje się podobieństwo Pasterza Grzegorza do afery związanej z uczestnikami skandalizujących rozmów polityków i biznesmenów w Restauracji "Sowa&Przyjaciele". O szaleństwo wręcz ociera się także doszukiwanie nieortodoksyjności jednego z biskupów, tylko z powodu jego studiów na niemieckiej katolicko-ekumenicznej uczelni. Niestety, tego typu "newsy" znajdują poklask i zrozumienie w wielu - jeszcze katolickich - kręgach. Niedobrze, że podchodzi się do tego "na zimno" i lekceważąco. Daje to bowiem przyzwolenie na powszechne szerzenie kolejnych tego typu fantasmagorycznych wyjawień prywatnych uderzających w Pasterzy. Merytoryczna polemika jest i dozwolona, i twórcza, inwektywy natomiast i wzywanie do nieposłuszeństwa - już nie.

Na celowniku zradykalizowanego przedsoborowia znajduje się również ekumenizm, a podejmowanie przez Kościół działania na tym polu to "dążenie do pseudojedności", która szczególnie przez papieża Franciszka i jego "masońskich kompanów" została "diabelsko przeinaczona".

W pełną uprzedzeń krytykę wplecione zostają także grupy zatwierdzone przez Kościół. We wspólnotach neokatechumenalnych doszukują się diabelskich źródeł powstania i trywialnie postulują przyznanie ich założycielowi (Kiko) "Masońskiej Pokojowej Nagrody Nobla". Tymczasem Jan Paweł II widział w tej wspólnocie jeden ze sposobów odbudowania parafii, Benedykt XVI widzi w niej ogromną pomoc w ożywianiu i umacnianiu wtajemniczenia chrześcijańskiego w parafiach i diecezjach, a Franciszek widzi w niej "wielki dar Boga dla Kościoła naszych czasów".

Bardziej skrajne postulaty pojawiają się wobec katolickich ruchów charyzmatycznych, które zdaniem niektórych są jak nowotwór, więc należy "wyciąć jak najszybciej tego raka z organizmu polskiego Kościoła". Natomiast choćby Benedykt XVI przyjmuje ich z wielką radością, dostrzega, że "charyzmatycy pomogli wielu ludziom doznać duchowego uzdrowienia, a licznym rodzinom przezwyciężyć chwile kryzysu", i błogosławi im.

Podobną opinię zradykalizowanego przedsoborowia można usłyszeć o Ruchu Światło - Życie. Jego zdaniem wspólnota oazowa ma swoje źródło w "protestancko-ewangelikalnym biblicyzmie", choć dla kamuflażu "zostało otoczone pobożnością maryjną i posoborową eklezjologią". Tymczasem program oazowy powstał na bazie wcześniej prowadzonych przez ks. Blachnickiego obozów dla służby liturgicznej i "Obrzędów chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych", a także adhortacji Pawła VI o ewangelizacji w świecie współczesnym "Evangelii nuntiandi". Jedynie w niewielkim tylko stopniu, i to w późniejszym czasie, wykorzystano materiały ekumenicznego ruchu Agape. W oazowych 10 Drogowskazach Nowego Człowieka tylko cztery są takie same jak w ruchu Agape: "Jezus Chrystus", "Duch Święty", "Modlitwa", "Świadectwo". Co więcej, "Niepokalana" nawet wyprzedza (w kolejności) "Ducha Świętego".

Nie sposób wymienić wszystkich aberracji u tęskniących za przedsoborowym (Vaticanum II) porządkiem Kościoła i świata, w którym ten drugi winien być pierwszemu nieustannie pokornie podległy. Stają się one coraz bardziej głośne i zradykalizowane. Ostatnio akcent przesunięty na charyzmatycznych skutecznie pozwala na nieskrępowane działania radykalnego skrzydła jeszcze jednego Kościoła. Za chwilę jednak, przy braku jakichkolwiek działań w zdyscyplinowaniu nader hardej części naszej jeszcze wspólnoty, to, co dzisiaj niestety traktuje się w kategoriach okołoreligijnej "schizy", wkrótce przepoczwarzy się w "schizmę". Z tego kokonu nie paź królowej (Papilio machaon), a ćma z trupią główką (Acherontia Atropos) wyfrunie.

ks. dr hab. Tomasz Szałanda - kapłan archidiecezji warmińskiej, wykładał homiletykę w WSD w Elblągu i Pieniężnie, autor kilku książek i kilkudziesięciu artykułów z zakresu demonologii, mariologii i homiletyki. Od 2000 r. proboszcz parafii w Stawigudzie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Schizmatyka u kościelnych bram
Komentarze (23)
SK
Sofia Kowalik
27 sierpnia 2018, 11:13
Apropos schizmy to kiedyś myślałam, że "Torun" się odłączy i będzie spokój. Ale niestety mącą dalej. 
KP
Krzysztof Pierzchała
26 sierpnia 2018, 00:24
Podsumowując trzeba stwierdzić,iż zamieszczony tu artykuł w swej intencji jest prowokacją mającą na celu pozbycie się tradsów z deonowego forum. Tak się jednak składa,że sprowokować się nie daliśmy. W odróżnieniu od niektórych złotoustych wykonawców zadań zleconych używających takich oto dosadnych słów: chamstwo,plugastwo,bezczelność, rozłamowcy, proto-schizmatycy,rozwydrzenie,prawdziwki. Modernie widać puszczają nerwy. I nie ma się co dziwić. Bałagan, który stworzyła nawet ona sama nie jest w stanie ogarnąć
no_name (PiotreN)
25 sierpnia 2018, 23:22
Bardzo dobry artykuł! Myślę, iż wskazuje on na jedno z większych (jesli nie największe, biorąc pod uwagę prognozy na przyszłość) zagrożeń współczesnego Kościoła. Ten radykalizm posoborowia szybko poszerza się o ludzi, którzy nie tyle nawołują do powrotu sprzed SV II, co negują każde posunięcie papieża, prymasa Polski, ale także episkopatu. Bardzo często w tych wypowiedziach brakuje choćby cienia przyzwoitości, "prawdziwki" bezlitośnie hejtują hierarchów, ale nie tylko. Jeśli którykolwiek z internautów ma inne zdanie, szybko próbują zohydzić mu życie chamstwem i stekiem epitetów. Wydaje mi się, że własnie z tego powodu coraz bardziej pustoszeje tutejsze forum. Ludzie na pewno chcieliby wyrazić własną opinię, ale obawiają się, bo obecnie króluje na nim takie chamstwo, że nawet (i to bez powodu) atakuje się tu Kobiety, co w przeszłości było całkowicie niedopuszczalne! I co dziwi mnie najbardziej, im większy cham się wypowiada, tym większy ma aplauz i poparcie. :/ Najwyższy czas to zmienić!
OL
olbracht lach
25 sierpnia 2018, 23:36
mamy równouprawnienie, stąd kobietom nie należą się jakieś specjalne fory ;)
no_name (PiotreN)
25 sierpnia 2018, 23:46
To dobrze, że mrugnąłeś okiem. Sugerujesz tym, iż będziesz dbał o dobro tutejszego forum i nie pozwolisz na takie incydenty o których wspominałem wyżej. Taka postawa się ceni. :-)
KP
Krzysztof Pierzchała
25 sierpnia 2018, 23:48
Studenci na studia! Syjoniści do Syjamu! P.S. Kolego, jakoś nie słyszałem abyś otworzył buzię,gdy na tym forum poganie i heretycy atakują prawdy wiary i mieszają z błotem Kościół Rzymskokatolicki.
TK
Taki Kwiatek
30 sierpnia 2018, 20:23
no widzisz same strzałki potwierdzają to co piszesz.  aż przykro czytać co ci ludzie wypisują. 
no_name (PiotreN)
30 sierpnia 2018, 23:27
"no widzisz same strzałki potwierdzają to co piszesz" Jesli wierzysz w różowe jednorożce, zielone ufoludki i czerwone krasnale od sierotki Marysi, to do tej kolekcji możesz dodać liczby przy owych strzałkach. Wszystkie bez wyjątku są multiplikowane! Aby unaocznić Ci tę przykrość, o której wyżej wspominałaś, powinnaś choć trochę polubić papieża Franciszka i opisać to polubienie na forum. "Wdzięczność" "prawdziwków" gwarantowana. ;-)
Zbigniew Ściubak
25 sierpnia 2018, 22:14
Za chwilę jednak, przy braku jakichkolwiek działań w zdyscyplinowaniu nader hardej części naszej jeszcze wspólnoty, to, co dzisiaj niestety traktuje się w kategoriach okołoreligijnej "schizy", wkrótce przepoczwarzy się w "schizmę". Z tego kokonu nie paź królowej (Papilio machaon), a ćma z trupią główką (Acherontia Atropos) wyfrunie. No tragedia. Z jednej strony agresywni, bo tak ukształtował ich Kościół, zwolennicy przedsoborowości. Z drugiej strony pełni jadu i agresywni w drugą stronę postępowcy ze strony charyzmatycznej. Ksiądz takie rzeczy wypisuje. Co to za język?! Co to za emocja?! Co to za duch, za tym stoi? Nie w sensie bytu, tylko ludzkiej postawy. Kompletny upadek. Zero rozsądku, zero szacunku, zero łagodności, zero miłości. Napaść rodzi napaść, która rodzi napaść. Co w polityce, to w religii. Idźcie wy wszyscy w....
25 sierpnia 2018, 15:31
Niestety, tego typu "newsy" znajdują poklask i zrozumienie w wielu - jeszcze katolickich - kręgach. Najzabawniejsze jest w tym wszystkim to, że artykuł o tej treści jest publikowany akurat tutaj, gdzie toleruje się na forum wszystkich tych rozłamowców, zamiast dawać im bana za pierwszą napastliwą wypowiedź skierowaną choćbyn na papieża. Niestety, media katolickie nie traktują tych proto-schizmatyków ostro i bezlitośnie. A powinni! Tylko w ten sposób można się uporać z tym plugastwem. Tymczasem są coraz bardziej rozwydrzeni i bezczelnie uważają się za sumienie Kościoła.
OL
olbracht lach
25 sierpnia 2018, 15:38
Racja! Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw najukochańszemu przywódcy Franciszkowi niech będzie pewien, że mu tę rekę władza lud... oj przepraszam, zakon jezuitów, odrąbie! W interesie muzułmańskich migrantów, w interesie księży-homoseksualistów, w interesie menelstwa i łazików, w interesie przekręciarzy pokroju kard. Maradiagi
KP
Krzysztof Pierzchała
25 sierpnia 2018, 15:52
Odpuść sobie, kolego. Tanie prowokacyjne chwyty czuć na kilometr.
SK
Sofia Kowalik
27 sierpnia 2018, 11:11
@Ksen samo w sedno! Jak widać prawdziwki napuściły bota na Ciebie ;)
25 sierpnia 2018, 15:21
Ks. Tomasz Szałanda: Jak bowiem przypomina Katechizm: "Dzięki pomocy Ducha Świętego w życiu Kościoła może wzrastać rozumienie zarówno rzeczywistości, jak też słów depozytu wiary: przez «kontemplację oraz dociekanie wiernych, którzy rozważają je w swoim sercu», szczególnie przez «dociekania teologiczne, które zmierzają do coraz głębszego poznania prawdy objawionej»; przez głębokie rozumienie «spraw duchowych», których doświadczają wierzący; Divina eloquia cum legente crescunt - «Słowa Boże wzrastają wraz z tym, kto je czyta»; przez «nauczanie tych, którzy wraz z sukcesją biskupią otrzymali niezawodny charyzmat prawdy»" (KKK 94). Sobór Watykański I w "Dei Filius" za Św. Wincentym z Lerynu: ”Niech więc wzrasta i na różne sposoby mocno się rozwija rozumienie, wiedza oraz mądrość wszystkich razem i każdego z osobna, zarówno poszczególnych łudzi, jak i całego Kościoła, ze wszystkich pokoleń i wieków, ale tylko w swoim rodzaju, to znaczy w tej samej nauce, w tym samym znaczeniu i w tym samym sformułowaniu”.
25 sierpnia 2018, 14:55
"Przy czym owa "odwieczność" cofa się co najwyżej do XVI wieku". Są to słowa kłamliwe, Rzymska Liturgia nie powstała w XVI wieku, ani postanowienia Soborów przed Soborem Watykańskim II nie były nowinkarstwem, ale były zaczerpnięte z Objawienia albo są wyrazem dedukcji, która wychodzi od Objawienia. Poza tym jeżeli ks. Szałanda ma problemy z uznaniem nieomylności postanowień Soboru Trydenckiego oraz Pierwszego Soboru Watykańskiego, to znaczy że nie jest katolikiem. W przeciwieństwie do tego, postanowienia II Soboru Watykańskiego są nowinkarstwem, bo wolność religijna, ekumenizm itp nie były obecne wcześniej w nauczaniu Kościoła, a wręcz przeciwnie, były bądź wprost potępione przez Kościół, albo są pochodne idei potępionych przez Kościół jako niezgodne z wiarą katolicką. Dobrym przykładem jest chociażby heretyckie nauczanie posoborowe o ekumenizmie krwi. W Kościele Katolickim zawsze wierzono, że faktycznymi męczennikami są ludzie, którzy wyznawali całą wiarę Kościoła, śmierć w męczarni schizmatyka lub heretyka prowadziła go do piekła: Św. Cyprian z Kartaginy (200-210) Czy moc chrztu może być większa lub bardziej korzystna niż wyznanie, niż cierpienie, kiedy ktoś wyznaje Chrystusa przed ludźmi i zostaje ochrzczony we własnej krwi? Ale nawet ten chrzest nie przynosi korzyści heretykowi, chociaż przyznał się do Chrystusa i został zabity poza Kościołem, a jeśli opiekunowie i zwolennicy heretyków jednak oznajmią, że heretycy, którzy zostali zabici w fałszywym wyznaniu Chrystusa są męczennikami i przypiszą im chwałę i koronę męczeństwa, uczynią to wbrew świadectwu apostoła, który mówi że nic im nie pomoże, mimo że zostali spaleni i zabici. (1 Kor 13,3) (List LXXII (do Jubaianusa), n. 21)
25 sierpnia 2018, 14:58
Św. Fulgencjusz z Ruspe (467-532) Wierzcie mocno i bez żadnych wątpliwości, że żaden heretyk albo schizmatyk, ochrzczony w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, absolutnie nie będzie zbawiony, jeśli nie jest członkiem Kościoła Katolickiego, niezależnie od tego, jak hojnych udzielił jałmużn, a nawet jeśli przelał swoją krew dla imienia Chrystusa. Albowiem ci, którzy nie pozostają w jedności z Kościołem, nie mogą osiągnąć zbawienia, pomimo ich chrztu, pomimo ich jałmużn, a nawet pomimo ich śmierci w mękach dla imienia Chrystusa, jeśli trwali w błędzie, czy to heretyckim, czy schizmatyckim, który prowadzi do śmierci.
25 sierpnia 2018, 14:58
Benedykt XIV (papież w latach 1740-1758) Marcjonici i inni heretycy chlubili się mnóstwem swoich męczenników, jak pisał Sulpicius Severus z Priscillianistów. (Sacr. Histor. Lib. II, c.51, n. 7) Heretycy naszych czasów ich naśladują. (…) Nawet jeśli przyznamy, że istnieje schizma bez herezji, to ten, który umiera w schizmie nie może być zaliczany do męczenników, ponieważ ten, kto jest oddzielony od Kościoła Katolickiego nie ma w sobie życia. (…) W związku z tym wśród schizmatyków nie ma męczenników. (…) Heretyk umiera albo z powodu swojej herezji, albo z powodu artykułu wiary katolickiej. W pierwszym przypadku nie można go uznać za męczennika, gdyż umierając jest pewnym świadectwem własnej diabelskiej troski o błąd. (…) To samo możemy powiedzieć o heretyku, który umiera za jeden z artykułów prawdziwej Wiary; chociaż przyznajemy, że umarł za jedną prawdę, nie przyjął śmierci za wszystkie prawdy proponowane w Wierze, ponieważ sam nie ma Wiary. Teologowie, prowadzeni przez św. Tomasza z Akwinu (SummaTheologica II-IIae, q. 5, a.3) nauczają, że ten kto umiera tylko za jeden artykuł prawdy nie może być uważany za męczennika, ponieważ brakuje mu zarówno żywej, jak i martwej wiary. Jednakże, gdy jest to heretyk invincibiliter [tj. w nieprzezwyciężalnej niewiedzy] i jest gotów uwierzyć we wszelkie propozycje legalnej władzy, może być uważany za męczennika przed Bogiem (coram Deo), ale nie przed Kościołem (coram Ecclesia). itd.
a a
25 sierpnia 2018, 13:15
Swoją drogą ja na spotkaniach charyzmatycznych i ekumenicznych katolików mogłe usłyszeć podobne słowo skierowane do tradycjonalistów - że to my szkodzimy Kościoło, uwsteczniami go, nie nadążamy z duchem z czasu, a w ogóle to jesteśmy poza Kościołem. Więc ten teges, szanujmy się w dwie strony.
a a
25 sierpnia 2018, 13:11
Ksiądz odnosi się do konkretnych osób i poglądów, czy po prostu wyciął jakieś cytaty (bez źródeł?) z pierwszego lepszego forum ?
KP
Krzysztof Pierzchała
25 sierpnia 2018, 11:05
Dożyliśmy czasów kiedy obrońcy Kościoła traktowani sa jako Jego wrogowie i wprost z Niego usuwani. Oczywiscie należy z wyrozumiałością podejść do nerwowych reakcji "charyzmatyków" będących zapewne skutkiem rozmaitych "upadków czy zaśnięć" a stanowiących przejaw dążności odlotowców do usunięcia z Kościoła wszelkich barier tamujących ich duchowy odjazd. Gorzej,że taka postawa znajduje zrozumienie i poparcie u sporej części hierrchii,która zdaje się zapominać,że jest od tego aby czynić to co Kościół zawsze czynił, a nie od kreowania nowomody. Co zaś się tyczy tradsów, to jakby powiedział Wojciech Młynarski "róbmy swoje"- mamy za sobą wieki nauki Kościoła, nie należy więc się bać ostracyzmu i oskarżenia o schizmę. Bać powinni się raczej Ci,którzy sprzeniewierzyli się pochodzącemu od Boga obowiązkowi prowadzenia dusz ku Zbawieniu, o ile oczywiście jeszcze w Boga wierzą. 
KP
Krzysztof Pierzchała
25 sierpnia 2018, 13:34
Uprasza się aby wszyscy ulegający modzie lajkolubienia dzielili moje lajki i lajki inaczej przez 100 i będzie git. P.S. Powyższe nie dotyczy lajkujących jak mniemam na zlecenie.   
OL
olbracht lach
25 sierpnia 2018, 15:40
Każde upadanie, nawet "w duchu", może uszkodzić mózgownicę. Stad pewnie ta gwałtowna agresja charyzmatyków ;)
WW
Walenty Walentynowicz
25 sierpnia 2018, 09:27
dlaczego pan używa języka  agresywnego i pogardliwego oraz uważa pan, że wszyscy muszą myśleć tak jak pan