Schizmatyka u kościelnych bram

Schizmatyka u kościelnych bram
(fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl)

Na celowniku zradykalizowanego przedsoborowia znajduje się również ekumenizm, a podejmowanie przez Kościół działania na tym polu to "dążenie do pseudojedności", która szczególnie przez papieża Franciszka i jego "masońskich kompanów" została "diabelsko przeinaczona".

Odkąd ponad dwa lata temu zacząłem się interesować ruchem charyzmatycznym, przez wirtualne okno w mój świat próbują włazić z buciorami niektórzy strażnicy przedsoborowia, chcąc ustawić mnie "we właściwym" wg nich szeregu, przemeblować moje posoborowe urodzenie i przekonanie i zadeptać jakiekolwiek ślady Nowej Pięćdziesiątnicy Kościoła, o którą publicznie wołali kolejni papieże, co najmniej od początku XX wieku. Dzięki owym "strażnikom" nie raz wchodziłem do jaskini, a niekiedy nawet i paszczy lwa, nie mogąc się nadziwić skrajnym przekonaniom, jakie w tejże gromadzie panują. Niepokojące jest jednak to, że barwy wspólnego królestwa stały się bezcennym kamuflażem licznych harców owej gromady, nad którą zapanowania od góry nie ma, nie widać i nie słychać. Tymczasem schiz(m)aTyka u kościelnych bram.

Zradykalizowane przedsoborowie ewidentnie jeszcze porusza się tylko na płaszczyźnie świadomego wyłamywania spod posłuszeństwa papieżowi jako głowie Kościoła. To "jeszcze" i "tylko" jest o tyle niebezpieczne, że niechybnie zmierza ku oderwaniu się od Kościoła. I jest to kwestia dziesięciu, no może dwudziestu lat, gdy "schidzo" (rozdarcie) stanie się faktem. Obecnie już rozgrywa się to na publicznej płaszczyźnie internetowej, liturgicznej (kaznodziejskiej) i formacyjnej (konferencyjnej, piśmienniczej), w której prym wiodą duchowni bądź niedoszli duchowni, bądź niedostrzeżeni, a przez to dotychczas niespełnieni w kościelnym przywództwie, którzy "odkryli" w sobie nowe pokłady eklezjalnej przydatności.

DEON.PL POLECA

To rozdzieranie rozgrywa się wielopłaszczyznowo: w kwestii Soboru Watykańskiego II, papieża - szczególnie Jana XXIII, Pawła VI i Franciszka (choć i Jan Paweł II też swoje dostaje), biskupów - szczególnie Prymasa i metropolity łódzkiego, ekumenizmu oraz posoborowych wspólnot: Ruchu Światło - Życie, neokatechumenatu oraz charyzmatycznych.

Zradykalizowane przedsoborowie, ostatni sobór - Vaticanum II uważa za heretycki, ponieważ rzekomo w wielu kwestiach zmienia "odwieczne" nauczanie Kościoła. Przy czym owa "odwieczność" cofa się co najwyżej do XVI wieku. Tym samym absolutyzuje się (a niekiedy wręcz fetyszyzuje) w nieuprawniony sposób pięćsetletnie (od Trydentu do Vaticanum II, bardziej restrykcyjni do początku pontyfikatu Jana XXIII - 28 października 1958, nieco spolegliwi do rozpoczęcia Vaticanum II - 11 października 1962) podlegające stałej refleksji nauczanie Kościoła, czyniąc wręcz z niego bożka "kościelnej dokumentacji", i wprost uderza w odczytywanie niezmiennego Objawienia Bożego, którego z różną dynamiką dokonuje Duch Święty w prowadzonym przez siebie Kościele. Jak bowiem przypomina Katechizm: "Dzięki pomocy Ducha Świętego w życiu Kościoła może wzrastać rozumienie zarówno rzeczywistości, jak też słów depozytu wiary: przez «kontemplację oraz dociekanie wiernych, którzy rozważają je w swoim sercu», szczególnie przez «dociekania teologiczne, które zmierzają do coraz głębszego poznania prawdy objawionej»; przez głębokie rozumienie «spraw duchowych», których doświadczają wierzący; Divina eloquia cum legente crescunt - «Słowa Boże wzrastają wraz z tym, kto je czyta»; przez «nauczanie tych, którzy wraz z sukcesją biskupią otrzymali niezawodny charyzmat prawdy»" (KKK 94).

W wielu kwestiach nawet najstarsze nauczanie Kościoła zawarte w papieskich encyklikach, adhortacjach, bullach i listach czy choćby instrukcjach i notach Stolicy Apostolskiej staje się przestarzałe, nieaktualne, nieobowiązujące. Próby jakiejkolwiek dyskusji na tym polu z przeciwnikami Vaticanum II często kończą się nader wysublimowanymi epitetami, traktującymi np. ojców soborowych jako "mafię żydomasońską okupującą nasz Kościół", która obrońców Kościoła potrafi skutecznie uciszyć.

Począwszy od Jana XXIII aż do Franciszka - z "przerwą" na pontyfikat Benedykta XVI - biskupi Rzymu to "antypapieże", którzy "otwarcie współpracowali z wrogami Kościoła". Jeżeli czasami nie określa się ich "antypapieżami", to posądzenie o żydowskość, herezje, niekatolickość, lucyferyzm, ateizm, masoństwo czy filokomunizm staje się wręcz normą.

W podobnym kontekście recenzuje się nauczanie i działania pasterzy polskiego Kościoła, ze szczególnym uwzględnieniem Księdza prymasa Polaka oraz abpa Rysia. Temu ostatniemu, poświęca się nawet cały rozdział w jednej z książek. Nadając mu tytuł "Ks. bp Grzegorz Ryś&Przyjaciele", sugeruje się podobieństwo Pasterza Grzegorza do afery związanej z uczestnikami skandalizujących rozmów polityków i biznesmenów w Restauracji "Sowa&Przyjaciele". O szaleństwo wręcz ociera się także doszukiwanie nieortodoksyjności jednego z biskupów, tylko z powodu jego studiów na niemieckiej katolicko-ekumenicznej uczelni. Niestety, tego typu "newsy" znajdują poklask i zrozumienie w wielu - jeszcze katolickich - kręgach. Niedobrze, że podchodzi się do tego "na zimno" i lekceważąco. Daje to bowiem przyzwolenie na powszechne szerzenie kolejnych tego typu fantasmagorycznych wyjawień prywatnych uderzających w Pasterzy. Merytoryczna polemika jest i dozwolona, i twórcza, inwektywy natomiast i wzywanie do nieposłuszeństwa - już nie.

Na celowniku zradykalizowanego przedsoborowia znajduje się również ekumenizm, a podejmowanie przez Kościół działania na tym polu to "dążenie do pseudojedności", która szczególnie przez papieża Franciszka i jego "masońskich kompanów" została "diabelsko przeinaczona".

W pełną uprzedzeń krytykę wplecione zostają także grupy zatwierdzone przez Kościół. We wspólnotach neokatechumenalnych doszukują się diabelskich źródeł powstania i trywialnie postulują przyznanie ich założycielowi (Kiko) "Masońskiej Pokojowej Nagrody Nobla". Tymczasem Jan Paweł II widział w tej wspólnocie jeden ze sposobów odbudowania parafii, Benedykt XVI widzi w niej ogromną pomoc w ożywianiu i umacnianiu wtajemniczenia chrześcijańskiego w parafiach i diecezjach, a Franciszek widzi w niej "wielki dar Boga dla Kościoła naszych czasów".

Bardziej skrajne postulaty pojawiają się wobec katolickich ruchów charyzmatycznych, które zdaniem niektórych są jak nowotwór, więc należy "wyciąć jak najszybciej tego raka z organizmu polskiego Kościoła". Natomiast choćby Benedykt XVI przyjmuje ich z wielką radością, dostrzega, że "charyzmatycy pomogli wielu ludziom doznać duchowego uzdrowienia, a licznym rodzinom przezwyciężyć chwile kryzysu", i błogosławi im.

Podobną opinię zradykalizowanego przedsoborowia można usłyszeć o Ruchu Światło - Życie. Jego zdaniem wspólnota oazowa ma swoje źródło w "protestancko-ewangelikalnym biblicyzmie", choć dla kamuflażu "zostało otoczone pobożnością maryjną i posoborową eklezjologią". Tymczasem program oazowy powstał na bazie wcześniej prowadzonych przez ks. Blachnickiego obozów dla służby liturgicznej i "Obrzędów chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych", a także adhortacji Pawła VI o ewangelizacji w świecie współczesnym "Evangelii nuntiandi". Jedynie w niewielkim tylko stopniu, i to w późniejszym czasie, wykorzystano materiały ekumenicznego ruchu Agape. W oazowych 10 Drogowskazach Nowego Człowieka tylko cztery są takie same jak w ruchu Agape: "Jezus Chrystus", "Duch Święty", "Modlitwa", "Świadectwo". Co więcej, "Niepokalana" nawet wyprzedza (w kolejności) "Ducha Świętego".

Nie sposób wymienić wszystkich aberracji u tęskniących za przedsoborowym (Vaticanum II) porządkiem Kościoła i świata, w którym ten drugi winien być pierwszemu nieustannie pokornie podległy. Stają się one coraz bardziej głośne i zradykalizowane. Ostatnio akcent przesunięty na charyzmatycznych skutecznie pozwala na nieskrępowane działania radykalnego skrzydła jeszcze jednego Kościoła. Za chwilę jednak, przy braku jakichkolwiek działań w zdyscyplinowaniu nader hardej części naszej jeszcze wspólnoty, to, co dzisiaj niestety traktuje się w kategoriach okołoreligijnej "schizy", wkrótce przepoczwarzy się w "schizmę". Z tego kokonu nie paź królowej (Papilio machaon), a ćma z trupią główką (Acherontia Atropos) wyfrunie.

ks. dr hab. Tomasz Szałanda - kapłan archidiecezji warmińskiej, wykładał homiletykę w WSD w Elblągu i Pieniężnie, autor kilku książek i kilkudziesięciu artykułów z zakresu demonologii, mariologii i homiletyki. Od 2000 r. proboszcz parafii w Stawigudzie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Schizmatyka u kościelnych bram
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.