Spalenie kukły w Pruchniku to szatańska parodia ukrzyżowania

Spalenie kukły w Pruchniku to szatańska parodia ukrzyżowania
(fot. pl.depositphotos.com)

Nie ma w całym chrześcijaństwie pół grama teologii na obronę tego czynu. To szatańska parodia ukrzyżowania, dowód, że się z Wielkiego Piątku nic nie zrozumiało, a krzyż ma się za plemienny totem.

Tylu jest obrońców znęcania się nad kukłą, że za rok cierpliwa nasza Wisła powinna zanieść w daninie morzu tysiące rozprutych i spalonych Judaszów. Tak się jednak nie stanie i to właśnie fascynująca rzecz!

Dlaczego mężczyźni podjudzający swoje pociechy "waleniem w brzuch" wydają się obrzydliwi? Dlaczego nawet ich obrońcy, w rodzaju tego redaktora TVP, nie powtórzą sami ich wyskoku?

DEON.PL POLECA

>> Jezuita o paleniu kukły Judasza: to jest nie na miejscu

Najpierw zacznijmy od tego, że swego czasu był to chleb powszedni ludzkiego rodzaju. Dziś topienie marzanny wydaje się nam niewinną zabawą dla przedszkolaków, ale przecież był czas, gdy zdarzyło się utopić prawdziwą dziewczynę, zwłaszcza, gdy zima nie puszczała, a w spiżarkach świeciły pustki. Zdarzało się też spalić, jako czarownicę lub tak po prostu, bo ofiary z ludzi nie były dawniej ludziom obce. Ale to dawniej, trzeba dobrze rozumieć, to nie tylko neolit, Rzym, czy Aztekowie, nie tylko stosy przednowoczesnej Europy, ale na przykład wioska w Karpatach w XX wieku.

W roku gdy ludzie nazywali córeczki Apolonia, a chłopców nowonarodzonych Apoloniusz, na cześć odrodzonej Polski, ludzie w pewnej wiosce złożyli w ofierze niemowlę, w innej - wędrownego dziada. Jak to możliwe? Bali się czegoś gorszego niż ta wojna światowa, co ich ominęła i nawet niż ta druga, co miała dopiero nastać - zarazy. Epidemia cholery mogła zabić całą wioskę i ludzie ci nie mieli pojęcia co, jak, dlaczego? Żyli bez szczepionek i bez edukacji. To nie usprawiedliwia zbrodni, ale pozwala ją zrozumieć.

Podjęli się jej dopiero wówczas, gdy nie poskutkowało malowanie drzwi krwią, czy wieszanie na nich zajęczych łbów.

Etnograf, który badał te zajścia po stuleciu niemal, napotkał u niektórych rozmówców blokadę. Nie chcieli mówić o zabobonnym i niechrześcijańskim czynie swych niedalekich przodków. W ich niechęci jest klucz do zrozumienia, jak nam Pan Jezus świat zmienił.

Wszystko zmienia bowiem Krzyż - ofiara z człowieka, ale z podkreśleniem krzywdy złożonego w ofierze, jego cierpienia i niegodziwości tłumu, który wymusza na sędzim skazujący wyrok. Gdy klękasz przed Bogiem ukrzyżowanym, rozpamiętując jego cierpienia, gdy słyszysz w dodatku "cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili", może mieć pewne opory, by polować na człowieka, choćby na wroga, by potem stłuc go kijami na ulicy, wypatroszyć, podpalić i wrzucić do rzeki.

Opory, trzeba powiedzieć, możliwe do przezwyciężenia, bo zepsuta natura, w której siedzi jak stary wąż w trawie nawet żądza krwi, dalej jest ta sama.

Bo patrząc z perspektywy Pana Jezusa na dzieci pruchnickie, a zwłaszcza na ich tatusiów, co można powiedzieć? Nie ma w całym chrześcijaństwie pół grama teologii na obronę tego czynu. To szatańska parodia ukrzyżowania, dowód, że się z Wielkiego Piątku nic nie zrozumiało, a krzyż ma się za plemienny totem.

Pan Jezus nie zgodziłby się na taki sąd nad żywym Judaszem, a w sprawie sądu symbolicznego zapytałby - dlaczego bijesz? Dla wymierzenia sprawiedliwości? Dla Polski? To bzdury, dodam od siebie. Powody bicia są zawsze mniej szlachetne niż ogłasza to ten, który bije. Sprawa odszkodowań za mienie żydowskie, jaką ktoś podpiął pod Judasza, to jedynie listek figowy, ale z tych kolorowych mających ściągnąć uwagę. W rzeczywistości wioska tamtejsza cierpi pewnie od tej lub innej epidemii, albo bezrobocia, albo poczucia wykluczenia, albo, jak reszta Polski, nadmiernego spożycia. Albo, pisząc ścisłej, jakaś jej część cierpi.

Wielu mieszkańców, jak przypuszczam, łapała się za głowę, na zdjęciach nie widziałem też wielu kobiet i założę się, że sceptycznie patrzyły na tę durną zabawę. Tamtejszy ksiądz perswadował i zabronił, jak pewnie każdy by zabronił i perswadował, albo prawie każdy.

Tak jak wielu Żydów sceptycznie patrzy na wieszanie kukły Hamana. No i jak ja (rozumiem, że jestem sam) sceptycznie patrzę na coroczną przedszkolną marzannę.

>> WJC potępił antysemickie spalenie kukły Judasza w Pruchniku. "Można się tylko zastanawiać, jaka byłaby reakcja Jana Pawła II"

Jeszcze można by pisać o zagubieniu apologetów tej pruchnickiej kukły, którzy raz malują to jako niewinną tradycję, raz znowu jako obronę polskiej racji stanu, nie dostrzegając przy tym, jak to jest demoralizujące. Zadam owym apologetom takie pytanie - czy ten festyn uczyni znęcanie się dzieci nad jakimś zwierzątkiem bardziej czy mniej prawdopodobnym?

Czego to w ogóle miało je uczyć? Że nie ma w Polsce państwa i na ulicach trzeba sądzić przestępców?

To było złe i głupie, i tyle. Zła i głupia to była tradycja, na szczęście to jej ostatnie podrygi, była to jedna z ostatnich kukieł. Bo niezależnie od kontekstu, polityki, relacji polsko-żydowskich, odszkodowań, Palestyńczyków, wprowadzania komunizmu w Polsce i od mroków Zagłady nawet, przyuczanie dzieci do linczu jest nie tylko złe same w sobie, ale od Ukrzyżowania - bardzo nie na czasie.

ks. Piotr Niewiadomski - duszpasterz w kościele Świętego Ducha w Lublinie. Pracuje nad doktoratem z teologii religii

Tekst pochodzi z bloga morzezogniem.blog.deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Spalenie kukły w Pruchniku to szatańska parodia ukrzyżowania
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.