Judasz zbrodniarz?
"Najdoskonalszą owcą zagubioną w Ewangelii jest Judasz (...) Judasz był biskupem, był jednym z pierwszych biskupów. Owca zagubiona, biedaczysko!". O tym trzeba pamiętać.
Senator Prawa i Sprawiedliwości Jan Żaryn w polemice z Dawidem Warszawskim, dotyczącej obrzędu zwanego sądem nad Judaszem, znowu sprawowanego w Pruchniku, miał w radiowej trójce powiedzieć: "Trzeba przypomnieć panu Warszawskiemu, że 11 z 12 apostołów to też byli Żydzi, niech się nie martwi tak bardzo Judaszem i jego kondycją w Ewangelii. Niewątpliwie Judasz był zbrodniarzem, tragicznym przypadkiem człowieka, który lepiej, by się nie narodził. (...) Uprzejmie proszę pana Dawida Warszawskiego, żeby się nie wtrącał w nie swoje sprawy. Jak zostanie katolikiem, sam zrozumie, zapraszamy rzecz jasna do naszego Kościoła" - cytuję za Gazetą Wyborczą.
Niezbyt miłe to zaproszenie, ale o ważniejszą rzecz tu chodzi. Jan Żaryn zaprasza Dawida Warszawskiego do naszego katolickiego Kościoła? Kłopot w tym, że nie wiadomo o jaki Kościół Żarynowi chodzi, bo chyba nie o rzymskokatolicki lub greckokatolicki. Można też z dużą dozą pewności powiedzieć, że w rachubę nie wchodzi Kościół polskokatolicki, starokatolicki mariawitów, ani nawet do niedawna istniejący Zjednoczony Ekumeniczny Kościół Katolicki. Można jednak skąd inąd domniemywać, że chodzi o zaproszenie do wstąpienia do Kościoła rzymskokatolickiego, ale, jeśli tak, to jak pogodzić wydźwięk moralny wypowiedzi J. Żarynem z wypowiedzią bp. Rafała Markowskiego, przewodniczącego Rady ds. Dialogu Religijnego i Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Konferencji Episkopatu Polski: “W kontekście wydarzeń, które miały miejsce w Pruchniku 19 kwietnia, Kościół jednoznacznie wyraża dezaprobatę wobec praktyk, które godzą w godność człowieka. Kościół katolicki nigdy nie będzie tolerował objawów pogardy do członków jakiegokolwiek narodu, w tym do narodu żydowskiego".
Jak pogodzić wypowiedź Jana Żaryna z wypowiedzią papieża Franciszka, przewodzącemu Kościołowi "w wierze i miłości", który tak mówi o Judaszu: "Najdoskonalszą owcą zagubioną w Ewangelii jest Judasz: człowiek, który zawsze miał w duszy pewną gorycz, coś, co kazało mu krytykować innych, zawsze w dystansie. Nie znał słodyczy bezinteresowności życia ze wszystkimi innymi. I zawsze, tak jak owa owca nigdy nie była zadowolona, podobnie i Judasz nigdy nie był człowiekiem zadowolonym! - uciekał. Uciekał, bo był złodziejem, tego poszukiwał". Przechodząc do współczesności, papież mówił jeszcze: "Inni są osobami zmysłowymi, zawsze uciekający, bo w ich sercu jest owa ciemność, która oddziela ich od owczarni. I mamy wówczas do czynienia z podwójnym życiem wielu chrześcijan, nawet musimy powiedzieć z bólem - księży, biskupów... A Judasz był biskupem, był jednym z pierwszych biskupów. Owca zagubiona, biedaczysko!". Biedaczysko - warto zapamiętać.
Wreszcie, jak rozumieć wypowiedź redaktora Pawła Lisickiego, który w rozmowie z Janem Żarynem sprawę sądzenia Judasza skwitował: "Zwyczaj jak zwyczaj". Gdyby iść tym tropem, to trzeba by jedzącym w poście mięso zacząć wybijać zęby, bo i taki zwyczaj, a nawet prawo, zna historia. Nic więc dziwnego, że prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające.
Jeśli zaś chodzi o samego Judasza, to polecam Janowi Żarynowi fragment Ewangelii wg św. Mateusza: "Gdy nastał ranek, wszyscy wyżsi kapłani i starsi ludu wydali na Jezusa wyrok śmierci. Związali Go więc, wyprowadzili i przekazali namiestnikowi Piłatowi. A Judasz, który Go zdradził, dowiedział się, że skazano Go na śmierć, poczuł wyrzuty sumienia i odniósł trzydzieści srebrników wyższym kapłanom oraz starszym. Powiedział: «Zgrzeszyłem, gdyż wydałem niewinnego». A oni mu odparli: «Co nas to obchodzi? To twoja sprawa». Wtedy rzucił pieniądze w stronę świątyni, odszedł stamtąd i powiesił się. A wyżsi kapłani wzięli srebrniki i powiedzieli: «Nie wolno ich wrzucać do skarbony, bo są zapłatą za krew»" (Mt 27, 1-5).
W świetle tego opowiadania, dla porządku trzeba wspomnieć, że w Dziejach apostolskich istnieje jeszcze jedno opowiadanie o Judaszu, i wypowiedzi papieża, Judasz wygląda owszem na człowieka grzesznego, ale, jak mówi Franciszek, nie na zepsutego, doszczętnie zdeprawowanego. Jeśli już ktoś w tych opowiadaniach jest zepsuty, to ówczesny establishment polityczno-religijnym, owi kapłani i starsi ludu. Najpierw Judasza bezdusznie wykorzystali, a kiedy ten zaczął odzyskiwać rozum i sumienie, brutalnie go od siebie odepchnęli. Obciążony swoją i ich winą, popełnia samobójstwo. Rzeczywiście, po tym wszystkim przez co Juda, bo takie jest jego prawdziwe imię, przeszedł z własnej i nie własnej woli, byłoby dla niego lepiej, gdyby się nie narodził. Czy więc naprawdę musimy go nadal dręczyć i przy okazji jego rodaków? Naszych starszych braci w wierze. Czy naprawdę tak trudno zapamiętać te parę linijek Orędzia wielkanocnego:
"O, jak przedziwna łaskawość Twej dobroci dla nas!
O, jak niepojęta jest Twoja miłość:
aby wykupić niewolnika, wydałeś swego Syna.
O, zaiste konieczny był grzech Adama,
który został zgładzony śmiercią Chrystusa!
O, szczęśliwa wina,
skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!".
Przecież tak nie dawno była Wielkanoc.
Skomentuj artykuł