Szukając własnej drogi

Fot. kavita/depositphotos.com

Lubię przeglądać na Instagramie treści oznaczone hasztagiem #katolik. Często znajduję tam perełki, które giną w internetowym tłoku. Tym sposobem trafiłam ostatnio na dużo informacji o Przedpościu.

Dowiedziałam się, że Przedpoście to okres obejmujący trzy niedziele przed Wielkim Postem w takiej postaci, w jakiej na ogół jest nam znany i jaki obecnie (po ostatnim soborze) obchodzimy w Kościele. Wiele fajnych treści odnoszących się do tradycji Kościoła pojawiało się w internetowych czeluściach. Z radością poznawałam dawniejsze zwyczaje i tradycję. Radość jednak nie była pełna…

DEON.PL POLECA

To, co miało inspirować i pokazywać, w komentarzach było już stadem wilków atakujących zmiany soborowe. Trochę mnie to smuciło, ale zdecydowanie bardziej zdziwiło. Dlaczego? Wszak nikt nikomu nie zabrania pościć już teraz. Skąd więc ten szum i ataki na zmiany posoborowe?

Zastanawiając się nad tym głębiej, pytam też sama siebie – czy głównie oceniam nauczanie Kościoła, czy raczej szukam w nim dobra? Nie oszukujmy się, każdy może wybrać z całej rozpiętości zarówno tradycji, jak i obecnych form to, co mu najbardziej odpowiada. Internet pełen jest literatury dotyczącej różnych okresów w Kościele, mamy masę nabożeństw, inspiracji i duchowości. Zamiast pluć i krzyczeć, że sobór zdewastował, może by poszukać dla siebie tego, co karmi i skupić się na tym? Może by też tak w drugą stronę – nie śmiać się z osób, które chcą praktykować duchowość sprzed soboru? Wszak mają do tego prawo…

Patrzę, co porusza moje serce. Co jest wartościowe dla mnie na tu i teraz? Przyglądam się swojej duchowości i filtruję treści, które prowadzą mnie do Boga, od tych, które są tylko sztywnym trzymaniem się przyzwyczajeń, zwyczajów, nieznajomości. Pytam siebie: a co, jeśli Bóg zaprasza mnie do ignacjańskiego magis? A może On chce ode mnie dziś więcej, mocniej, bardziej świadomie?

Kiedy myślę o zbliżającym się Wielkim Poście, bądź trwającym już Przedpościu, w głowie pojawia mi się od razu „pracuj nad sobą”. Dziś dostrzegam, że moja własna praca nic mi nie da. Widzę w sobie, że czas odwrócić te słowa na „pozwól Bogu pracować w sobie”.

To też wymaga pójścia dalej niż ponad ustalone z góry nakazy i zakazy. Zmusza do rozeznawania i patrzenia bardziej w swoje serce niż w utarte szlaki. Czy czasem nie jest tak, że katolik zna prawo, ale widzi, że nie ma w nim jego samego, bo samo przestrzeganie prawa to już za mało? Może to czas, gdy Jezus zaprasza do czegoś więcej? Faryzeusze doskonale je znali, ale trudno było im się spotkać z Jezusem. Może ze mną dziś jest tak samo?

Mogę powiedzieć, że oddaję to Bogu i czekać, aż spłynie na mnie światło. I nigdy się nie doczekać. Mogę też powiedzieć Bogu, że to, co w sobie widzę, chcę przeżyć razem z Nim. To jest jednak bardzo ryzykowna droga, która może przewrócić moje patrzenie… Co jeśli okaże się, że On chce zaprowadzić mnie tam, gdzie sama nie chcę?

Nie jest ważne, czy i jak zaplanujesz sobie Wielki Post albo czy zaczniesz go wcześniej czy później. Ważnym wydawałoby się, by był na tyle owocny, by przemienił, tchnął życie tam, gdzie od dawna jest tylko stagnacja.

Szukam dobra i własnej drogi? Czy raczej skupiam się na tym, czego mi brak? Pytam Jezusa, gdzie chce mnie dziś widzieć; czy idę ścieżką utartą przez innych, bo tak mi łatwiej, wygodniej, bez rewolucji? Wybór należy do mnie. Odpowiedzialność za niego też ponoszę ja.

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Szukając własnej drogi
Komentarze (1)
AN
~Alicja Nowak
20 lutego 2022, 13:49
Przyjdź Panie Jezu!