Teolog miłości?
To, o czym przypomina nam dziś, niejako na odchodnym, Benedykt XVI - wprowadzając Kościół w okres Wielkiego Postu - odsyła nas ku źródłom wiary. Bo "w istocie wszystko bierze początek z Miłości i zmierza do Miłości".
Na tydzień przed końcem pontyfikatu Benedykta XVI czytam papieskie orędzie na tegoroczny Wielki Post "Wiara w miłość pobudza do miłości" oraz w zasadzie niezauważony przez media list motu proprio "Posługa miłości" z listopada 2012 roku. I trudno mi oprzeć się wrażeniu, że stanowią one pewnego rodzaju testament Papieża, który właśnie miłość uczynił tematem swoich dwóch encyklik: pierwszej i w pewnym sensie programowej Deus caritas est, oraz społecznej - Caritas in veritate.
We wspomnianym motu proprio, piśmie zawierającym konkretne rozporządzenia i regulacje prawne dotyczące działalności charytatywnej Kościoła, zwraca uwagę potraktowanie tej aktywności (tzn. służby braciom) jako poniekąd równorzędnej i nieoddzielnej od głoszenia słowa Bożego i sprawowania sakramentów. "Posługa miłości jest [również] konstytutywnym [! - JP] wymiarem misji Kościoła i nieodzownym wyrazem jego istoty".
Interesującą refleksję na temat miłości w kontekście wiary przynosi orędzie na Wielki Post. Jak wiadomo, Papież nie ogłosi zapowiadanej wcześniej encykliki o wierze - moim zdaniem, orędzie to odkrywa niektóre wątki, które tam właśnie mogły znaleźć swoje rozwinięcie. Benedykt XVI przypomina nam zatem, że chrześcijańska wiara nie jest światopoglądem ani wyborem etycznym, ale odpowiedzią na miłość Boga. "Chrześcijanin to osoba zdobyta przez miłość Chrystusa, dlatego też (…) jest otwarty na miłość bliźniego". I w innym miejscu: miłość to nie narzucone z zewnątrz przykazanie, które "trzeba" wypełniać - ale konsekwencja wiary. Bo: "Życie chrześcijańskie to nieustanne wchodzenie na górę spotkania z Bogiem, aby później zejść, niosąc miłość i siłę, które z niego się rodzą, ażeby służyć naszym braciom i siostrom z taką samą miłością jak Bóg".
Oczywiście, to nic nowego. Od wieków naucza tego Kościół, pomny słów św. Jana Apostoła: "Kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi". Jednak w katechezie (a bardziej jeszcze w praktyce) Kościoła przez wieki rozmaicie rozkładano akcenty. I to, o czym przypomina nam dziś niejako na odchodnym papież Benedykt XVI - wprowadzając Kościół w okres Wielkiego Postu - odsyła nas ku źródłom wiary: "W istocie wszystko bierze początek z Miłości i zmierza do Miłości. (…) Życzę wam wszystkim, abyście przeżywali ten cenny czas [tj. Wielki Post], ożywiając wiarę w Jezusa Chrystusa, aby wejść w krąg Jego miłości do Ojca i do każdego brata i siostry, których spotykamy w naszym życiu".
Obyśmy, również w naszym życiu społecznym, chcieli tego wysłuchać i się tym przejąć.
Benedykt XVI przechodzi do historii Kościoła między innymi jako papież-teolog. Stawiam tezę, że w tym jego nauczaniu (oczywiście, oprócz wielu innych wątków) znaczące miejsce zajmuje teologia miłości. Byłoby szkoda, gdybyśmy - pod wływem medialnych obrazów papieża Ratzingera i dywagacji na temat przyczyn jego rezygnacji - tego nie dostrzegli.
Skomentuj artykuł