To nie Jezus jest głuchy i ślepy, tylko my

Fot. depositphotos.com

Spotkałam się jakiś czas temu ze znajomą, która pracuje jako psycholog dziecięcy. Trudno było umówić się na to spotkanie, bo jej grafik wypchany jest po brzegi. Rozmawiałyśmy o pracy, terapiach, wyzwaniach rodzicielstwa. Usłyszałam to, co słyszę ostatnio od wielu psychologów, z którymi mam kontakt: nie ma do mnie miejsc, nie przyjmuję już nowych osób, jest zdecydowanie za dużo potrzebujących dzieciaków. Smutna prawda o stanie psychicznym najmłodszych, z resztą nie trzeba mówić wiele, wystarczy sprawdzić, ile czasu trwa oczekiwanie na przyjęcie na dziecięcy oddział psychiatryczny…

Dobrze, że zaniepokojeni rodzice szukają pomocy. Wspaniale, że zauważają taką potrzebę, zanim dojdzie do głębokich zaburzeń czy prób samobójczych. Brawo dla tych rodziców, których dziecko jest w czarnej dziurze, a oni przełamują niejednokrotnie swój lęk, wstyd i poczucie winy (często nieuzasadnione, bo robią wszystko, co mogą, najlepiej jak potrafią) i szukają wsparcia. Myślę jednak o tych dzieciach, niewidocznych dla nikogo, które cierpią w samotności. Myślę jako mama i pedagog. Jako osoba, która widzi dzieciaki widmo pałętające się po okolicy, z nosem wlepionym w smartfon, który jest dla nich często jedynym oknem na świat.

Każdy z nas potrzebuje osób bliskich. Możemy kręcić na to nosem, ale fakt jest taki, że jesteśmy stworzeni do relacji, do życia z innymi. Jesteśmy stworzeni na obraz Boga, który kocha, jest obecny, wspierający, który chce być bardzo blisko nas… Niestety nie o wszystkich relacjach z ludźmi powiemy to samo, bo jako ludzie ranimy, zapominamy, nie potrafimy być przy osobie cierpiącej, wolimy nie widzieć jej bólu i udawać, że go nie ma. Często rodzice wobec dzieci również, niestety.

DEON.PL POLECA

Kilka dni temu na spotkaniu dla kobiet w Ignacjańskim Centrum Formacji Duchowej w Gdyni mówiłam konferencję o Bogu słuchającym i o tym jak my – Jego dzieci – możemy uczyć się od Niego głębokiego słuchania. Gdy zaczynałam tę konferencję, w mojej głowie pojawiła się myśl, że na kartach Ewangelii nie ma takiej sytuacji, gdy ktoś woła do Jezusa, a On go lekceważy i udaje, że nie widzi. Czasem karze na siebie czekać, ale odpowiada zawsze. Niekoniecznie tak, jak wołający to sobie wyobrażał, ale nigdy nie zostawia człowieka samemu sobie. Stawia wymagania, owszem. Jednak zawsze słucha, daje wskazówki, uzdrawia. Nie jest głuchy i ślepy, jak to się zdarza z naszymi ludzkimi relacjami.

Myśl, która pojawiła się we mnie ot tak, bardzo mocno dotknęła mnie samą. Jest wyrazistym kontrastem do sytuacji wspomnianych wyżej dzieci widmo i do tych, którzy czekają w długich kolejkach na wizytę u specjalistów. Jezus jako wzór osoby słuchającej. Często jedyny, który rozumie i który jest na „już”. Pytanie czy chcemy do Niego mówić, wołać, Jego prosić o pomoc…

Gdybym mogła poprosić dziś Jezusa o jedną rzecz, byłoby to serce słuchające tak, jak On potrafi słuchać. Zauważać każdego, ale mieć też wolność ku temu, by odpłynąć na drugi brzeg, by odpocząć. Wychodzić na górę, by się modlić i w kontakcie z Ojcem nabierać sił. A w tym wszystkim być bardzo blisko drugiego człowieka. Tego, który czasem nie potrzebuje fachowej terapii, ale tego by się przy nim zatrzymać, wysłuchać, przytulić, dać alternatywę do ogłupiającego smartfona.

Wielki Post, wielka zmiana. Może warto zatrzymać się szczególnie przy naszych najbliższych – współmałżonku, dziecku, samotnym sąsiedzie i dać mu przestrzeń na to, by został wysłuchany? Może pierwszy raz od lat… Zrobić to tak, by poczuł się ważny, chciany, zauważony. Czasem potrzeba naprawdę niewiele…

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

To nie Jezus jest głuchy i ślepy, tylko my
Komentarze (1)
MF
~Małgosia Fedorczak
24 lutego 2024, 11:05
Artykuł mądry,ciekawy, zachęcający do wlsdnych obserwacji ,przemyśleń i wniosków. Serdecznie dziękuję