Tradycjonaliści przeciwko, a Franciszek górą!

Tradycjonaliści przeciwko, a Franciszek górą!
Jacek Prusak SJ

Mała kaplica w jednej z osad na pustyni otaczającej Parras. Za kwadrans odbędzie się msza. Do środka wchodzi kobieta, najpierw klęka przed tabernakulum (praktycznie dotykając go czołem) i żarliwie się modli, trzymając różaniec w rękach; po chwili wstaje idzie do drugiego kąta kaplicy i przyklęka przed obrazem Matki Boskiej z Guadalupe.

Tam kontynuuje swoją modlitwę. Obserwuję ją, stojąc z tyłu, "broniąc się" przed kurzem pustyni wdzierającym się w każdy zakamarek kaplicy i podziwiam za szczerą prostotę w wyrażaniu swojej pobożności.

To typowy "obrazek" pobożności Latynosów, pobożności ludowej, która jest daleka od europocentrycznego skoncentrowania na sobie tradycjonalistów. Nie pisałbym o rzeczach oczywistych gdyby nie fakt, że histeryczna reakcja tradycjonalistów na liturgię sprawowaną przez papieża Franciszka implicite zakłada krytykę tej formy pobożności. Oczywiście żaden "ortodoksyjny" tradycjonalista nie będzie krytykował owej kobiety i innych wierzących, którzy podobnie jak ona przygotowują się do mszy świętej. Jednak tutaj kończy się ich tolerancja.

Msza tak, jak jest sprawowana przez obecnego papieża, trąci już "herezją" - za dużo w niej prostoty, która razi tradycjonalistów. Jedną rzeczą jest "tropienie" nadużyć liturgicznych, inną obwieszczanie światu, że papież nie umie sprawować mszy świętej.. Im dalej człowiek jest od Europy tym szybciej dostrzega, że reforma liturgii przez powrót do "łaciny i rubryk trydenckich" to hobby katolików w Europie, bo Południe tak się nie modli. Papież Franciszek dobrze zdaje sobie sprawę, że odpowiedzią na "głód duchowy" współczesnego człowieka nie jest powrót do Średniowiecza. Ameryka Łacińska, Afryka i Azja to "płuca" katolicyzmu w XXI wieku - doświadczenia tamtejszych kościołów lokalnych pokazują, że to, czego domagają się tradycjonaliści, po prostu ich nie interesuje. Nie tak chcą się modlić i papież Franciszek to respektuje - nie tylko jako "syn" tego Kościoła, ale pasterz Kościoła powszechnego.

Spektakularny rozwój pentekostalizmu na kontynencie tradycyjnie katolickim pokazuje, że reforma katolickiej liturgii musi uwzględniać to, co byli katolicy odnajdują w pentekostalizmie, a czego brakuje im w rodzimym Kościele. To nie jest kadzidło, niezrozumiały język i ksiądz oddzielony od nich, bo stojący tyłem, tylko żarliwość. Nie chodzi tu jednak o same emocje.

Pentekostaliści mówią o swoich nabożeństwach krótko: "my nie śpiewamy o Bogu, my śpiewamy do Boga. My czytamy Pismo Święte. Tak, jakby było napisane dzisiaj, a nie wieki i tysiące lat temu. W nim bowiem chodzi nie o słowa, które mogą mieć dzisiaj znaczenie, ale o relację z Bogiem". W wymiarze powszechnym liturgia trydencka nie może tego zaoferować i papież ma rację nie czyniąc z niej wzorca do naśladowania dla całego Kościoła. "Mentalność trydencka" może być zrozumiała jedynie w wąskich kręgach Kościoła, wśród osób, które odczuwają głód duchowy ponieważ świat wokół nich "całkowicie" się zsekularyzował. Abstrahuję tu od motywów mnie szlachetnych jak poczucie egalitarności bądź buntu wobec modernizmu.

I jeszcze jedna istota uwaga.  Afrykański teolog i konwertyta na katolicyzm, Lamin Sannah, który obecnie wykłada na Uniwersytecie w Yale (USA) wykazał w swoich pracach, że chrześcijaństwo nie zostało wyparte przez islam w tych częściach Afryki w której szybko asymilowało miejscowy język i kulturę w przeciwieństwie do "arabizacji" swoich konwertytów przez islam. Co ciekawe, eksplozja chrześcijaństwa na kontynencie afrykańskim była nie tylko konsekwencją europejskiego kolonializmu, co protestem przeciwko niemu. Sannah pokazuje, że wspólnoty chrześcijańskie rozwijały się najdynamiczniej tam, gdzie misjonarzom (duchownym i świeckim) udało się "ochrzcić" istniejące tradycje kulturowe zachowując np. lokalne określenia Boga a więc również i lokalny język. Dzięki temu wspólnoty te oparły się także islamizacji. Tradycjonaliści skupieni są jednak na "własnym pępku", bo chrześcijaństwo sprowadzili do średniowiecznej Christianitas, a ta żyje tylko we wspomnieniach - i to na dodatek nie ich własnych. "Europejskość" chrześcijaństwa to nie jego istota. Duch Święty kieruje Kościołem w inną stronę, a papież Franciszek jest Mu wierny.

Jako post scriptum komentarz zamieszczony przez o. Damiana Mrugalskiego OP

Przez osiem lat mieliśmy papieża o poziomie intelektualnym Grzegorza Wielkiego, ale nie zauważyli tego, bo byli zbyt zajęci czerwonymi butami (tzw. od Prady), czerwonym mucetem i złotym krzyżem. Duch Święty, w swojej łaskawości, dał więc nam nowego papieża o zupełnie odmiennym stylu, by przekazać nam w uboższych słowa (choć w rzeczywistości nie są one ubogie) te same rzeczy. Ale mimo to znów tego nie zauważą, bo są zbyt zajęci "znakiem braku kontynuacji" w postaci czarnych butów, brakiem mucetu i żelaznym krzyżem. Nie zrozumieli pierwszego i w ten sam nie zrozumieją też drugiego. Odnośnie tej drugiej kategorii, to jeśli nie zrozumieją drugiego, to wątpliwe jest to, że kiedykolwiek naprawdę rozumieli pierwszego, pomimo entuzjazmu. (Massimo S. - tłum. D. Mrugalski OP)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tradycjonaliści przeciwko, a Franciszek górą!
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.