Transparentność, odwaga, prawda? Ani Watykan, ani polscy biskupi nie uczą się na własnych błędach

Fot. Flickr / Episkopat News

To jednak przerażające, że ani Watykan, ani polscy biskupi (choć pojawiają się wyjątki) nie uczą się na własnych błędach. A działania, które mogłyby być krokiem w dobrą stronę, zakomunikowane tak, by nie „skrzywdzić” członków instytucji, ostatecznie niszczą wizerunek Kościoła.

Usunięcie arcybiskupa Andrzeja Dzięgi to niewątpliwie był krok w dobrym kierunku. I nawet jeśli powinno to się stać już dawno temu, to - jak głosi polskie przysłowie - „lepiej późno niż wcale”. Emerytura (teraz nie ma już wątpliwości, że karna) nie jest może karą specjalnie dotkliwą, ale jest jasnym sygnałem, że Stolica Apostolska negatywnie ocenia lata tuszowania przez metropolitę szczecińsko-kamieńskiego (a wcześniej ordynariusza sandomierskiego) przypadków pedofilii i chronienia jej sprawców. Mógł być zatem kolejny dobry sygnał.

Mógł być, ale go nie było, bo nuncjatura apostolska (a to jednak zapewne oznacza także Stolicę Apostolską) postanowiła tak ogłosić tę decyzję, by wyglądała ona na zwykłą - choć o kilka lat przedwczesną - emeryturę. Owszem: ci, którzy wiedzieli, że toczy się proces i znali wewnątrzkościelne plotki, mogli mieć pewność, że nie była to zwykła emerytura, ale… arcybiskup Dzięga natychmiast wykorzystał enigmatyczność komunikatu nuncjatury i w liście wysłanym do księży wyjaśnił, że odchodzi, bo jego stan zdrowia się pogorszył. Ten komunikat natychmiast podchwycili zaś jego obrońcy.

DEON.PL POLECA

Tego było jednak za wiele nie tylko dla osób skrzywdzonych przez duchownych krytych przez arcybiskupa Dzięgę i przez jego wypowiedzi czy działania, dla dziennikarzy i komentatorów, ale także dla części (bardzo niewielkiej, ale tym bardziej istotnej) biskupów. Szum podniósł się od razu. O sprawie pisał Tomasz Krzyżak, Zbigniew Nosowski i ja (milczały natomiast w ogromnej większości media kościelne), a w niedzielę wieczorem pojawił się fundamentalny wpis biskupa Artura Ważnego. „Brak mi słów... Pomieszane ze sobą gniew, złość, wstyd... Brak zgody. Modlę się... Jeszcze raz prezentuję «talerz skrzywdzonych». Tym razem publicznie. Solidaryzuję się z osobami skrzywdzonymi w Kościele. Znów niewidzianymi, dokrzywdzonymi... Modlę się za Was. I... przepraszam” - napisał biskup na Facebooku.

Jego post udostępnili kolejni trzej biskupi. "Deficyt prawdy rani po za raz kolejny i niestety głębszy. Wiem od zranionych" - napisał biskup pomocniczy lubelski Adam Bab. Biskup pomocniczy legnicki dodał zaś od siebie: "Modlę się za każdą osobę, która zamiast domu doświadcza w Kościele ran. Przepraszam za sytuacje, gdy wynikają one z zaniedbania lub nadużycia władzy tych, którzy mają służyć. Myślę o wielu przestrzeniach poranienia i proszę Boga o uzdrowienie naszych serc przez prawdę i miłość". I wreszcie niezmiernie ważny był wpis biskupa Grzegorza Suchodolskiego. "Od siebie dodam tylko, że są wybory (moralne) ważniejsze niż wybory nawet najważniejszego prezydium; jest kapitał duchowy (Kościoła) ważniejszy o wiele niż stary lub nowy fundusz kościelny; jest prawda formująca (zwłaszcza młode pokolenie) bardziej niż jedna lub dwie godziny religii w tygodniu" - napisał biskup Suchodolski. A te jego słowa, a konkretniej pierwsze zdanie, tłumaczą, dlaczego większość biskupów milczy. Otóż zbliżają się wybory - najpierw na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, a później na sekretarza KEP. I to dlatego wielu biskupów, którzy nie chcą spalić swoich albo innych kandydatur, milczy. Biskup Suchodolski wprost, choć ostrożnie, to napisał.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że model komunikatu Stolicy Apostolskiej, ale także zachowanie arcybiskupa Dzięgi wzburzyło także niektórych ordynariuszy i metropolitów, i że oni także naciskali na nuncjaturę. Dwa dni później ta poinformowała więc - nadal bardzo lakoniczne - że arcybiskup Dzięga nie odszedł na emeryturę z przyczyn zdrowotnych, ale z powodu decyzji związanych z postępowaniem watykańskim. I wtedy stało się jasne, że arcybiskup „niezmiernie oszczędnie dysponował prawdą”. Prawda została więc ujawniona, ale Kościół, zamiast uzyskać jakiekolwiek korzyści, po raz kolejny poniósł szkody. To, co mogło być okazją do pokazania, że hierarchii zależy na prawdzie i sprawiedliwości, po raz kolejny zamanifestowało, że istotniejsze od tych wartości czy od dobra skrzywdzonych jest wąsko pojęty interes korporacyjny. Istotniejsze jest, by nie „skrzywdzić” krzywdziciela, bo ten jest członkiem systemu, niż żeby załatwić sprawę i uczynić zadość sprawiedliwości.

Smutne jest także to, że na odwagę, by stanąć po stronie ofiar publicznie, zdecydowało się jedynie czterech biskupów, i to pomocniczych, z ponad setki, których mamy w Polsce. Kościelna dyplomacja ani polityka wcale tego nie wyjaśniają, ale nawet jeśli brać je pod uwagę, to symbolicznie to milczenie oznacza, że wypowiedź w tej sprawie może zaszkodzić biskupowi w mianowaniach na rozmaite kościelne funkcje. Wiele to mówi o realnym stanie podejścia hierarchii do ochrony osób małoletnich.

Nic też nie wskazuje na to, by Kościół uczył się na swoich błędach, bo z podobnymi komunikatami i podobnymi reakcjami mieliśmy już do czynienia, ale to wcale nie skłoniło Watykanu do zmiany modelu komunikacji. Dlaczego? Jak się zdaje, istotni (mam nadzieję, że nie wszyscy) urzędnicy Stolicy Apostolskiej najwyraźniej uważają, że przejrzystość, prawda i sprawiedliwość jest łaską, którą mogą wyświadczyć wiernym, jeśli ci ostatni ich do tego zmuszą. A jak nie zmuszają, to wolą zadowolić innych członków systemy kościelnego. I dopóki to się nie zmieni, dopóty Kościół będzie tracić wizerunkowo, a osoby skrzywdzone będą „dokrzywdzane”, retraumatyzowane.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Transparentność, odwaga, prawda? Ani Watykan, ani polscy biskupi nie uczą się na własnych błędach
Komentarze (14)
KP
~Kleryk Poznań
7 marca 2024, 21:31
Ciekawe czy to cenzura Deonu puści komentarz Czy skasuje jak moje wszystkie komentarze prawdy?Duchowny ostro o arcybiskupie Jędraszewskim. „Oczekuję od biskupa uczciwości”Chodzi że arcybiskup Jedraszwski bronił Petza który molestował seksualnie kleryków Piszę to ale jestem pewny że to przez cenzurę Deonu nie przejdzie bo boją się prawdy
MM
~Monika Materna
28 lutego 2024, 18:42
Widać wśród hierarchów panuje zasada: jeśliś wszedł już między wrony, musisz krakać jak i one. Nikt z tej setki biskupów się nie wychyli, bo to oznacza koniec kariery, na którą tak długo pracowali
TP
~Tak Pytam
28 lutego 2024, 14:04
Podoba mi się to, że głoszą Prawdę a sami mijają się z prawdą. Prawdziwe cuda.
JN
~Jan Nowak
28 lutego 2024, 17:19
Powinniśmy więc słuchać Prawdy, którą głoszą i według niej żyć, bo prawda musi być głoszona, czasem także na świadectwo przeciw temu, kto ją głosi.
AZ
~Adrian Zabek
28 lutego 2024, 00:50
Po mojemu, to jak komus bardziej zalezy na funduszu koscielnym czy pozycji w prezydium niz stawaniu sie jak Pan Jezus, to niech bedzie uczciwy i zrzeknie sie poslugi biskupiej jako osoba niegodna i nieodpowiednia. Ok, obudzilem sie. Wyglada na to, ze episkopat polski jest niereformowalny i po prostu wszystko musi sie rozpasc, aby cos bardziej autentycznego wyroslo z ruin.
JC
Jacek Ciężarek
27 lutego 2024, 20:18
Zabrać im pieniądze. Jak je chcą to niech pracują i im się rozjaśni pod sufitem
HH
~Hanka H
27 lutego 2024, 18:13
Wizerunkowa strata Kościoła to nie jest problem. Kościół z założenia nie ma zabiegać o wizerunek, bo nie po to Zbawiciel go założył. Kościół ma głosić Słowo Boże, prowadzić ludzi do zbawienia i pomagać im żyć zgodnie z przykazaniami. Jeśli w stanie kapłańskim szerzy się systemowe zło przyklepywane w interesie kliki, to znaczy, że Kościołem rządzą uwikłani w grzech niewierzący duchowni. Taki Kościół nikomu nie jest do niczego potrzebny.
NG
Nad Grobem
27 lutego 2024, 15:15
Za komentarz niech posłużą słowa dzisiejszej ewangelii (tj z 27 lutego) Mt 23, 1-12 - a adresatem tych słów Ewangelii niech będzie w pierwszej kolejności grono biskupów polskich.
SB
~Stefan Berger
27 lutego 2024, 18:43
Zawsze słowa Ewangelii odnosić najpierw do siebie. Ci którzy chętnie na innych pokazują palcem muszą się pierwsi nawrócić.
NG
Nad Grobem
29 lutego 2024, 19:51
Pełna zgoda. Biskupi odpowiadają za to, że konkretny fragment Ewangelii kierowany jest do wiernych w ramach liturgii kościoła tego dnia. I żeby nie było wątpliwości nie jestem biskupem, za to jestem grzesznikiem i wymagam nawracania się każdego dnia.
PR
~Ppp Rrr
27 lutego 2024, 14:10
Niewinne dzieci upokarzają w konfesjonałach za byle bzdurę, a sami prawdziwego zła zwalczać ani nawet nazwać nie umieją. OK, po latach, mijając pusty kościół, z uśmiechem powiem: ZASŁUŻYLI! Pozdrawiam.
LH
~Leon Hedwig
28 lutego 2024, 17:20
Kpij sobie dalej z sakramentu pokuty i pojednania
KB
~Krystian Basil
29 lutego 2024, 21:12
Niewinność się skończyła wraz z pierwszym kęsem zakazanego owocu. Ani dzieci, ani tym bardziej dorośli nie są niewinni
PZ
~Parafianin Z Parafii
27 lutego 2024, 13:47
Panie Tomaszu...po latach działania w Kościele i dla Kościoła, po latach obserwacji środowisk kurii wszelkiej maści, stwierdzam, ze prawda w Kościele to pojęcia wykluczające się.