Wciąż potrzebne świadectwo bł. ks. Jerzego
Kończy się tydzień bardzo ważnych rocznic: 35. rocznica wyboru Jana Pawła II, 29. rocznica śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki… Te cyfry uświadamiają mi, że dorasta już drugie pokolenie, które wydarzenia te zna tylko z historii.
Może dlatego tak łatwo mnożą się w rozmowach i na forach internetowych oskarżenia i obrzucanie błotem tych wielkich postaci, na jakie nie pozwoliliby sobie nawet najgorsi komunistyczni propagandziści? Gdy słyszę lub czytam szkalujące wypowiedzi o prymasie Wyszyńskim, ks. Popiełuszce, Janie Pawle II, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nikczemniejemy jako Naród.
Tym bardziej trzeba pokazywać wielkość i świętość tych wielkich Polaków. To są takie światła w naszych dzisiejszych ciemnościach, które zgasnąć nie mogą, bo się całkiem pogubimy. To są takie punkty odniesienia, bez których wszystko się nam zrelatywizuje. I przede wszystkim, to są nasi patronowie, których orędownictwa dla Ojczyzny trzeba przyzywać. Trzeba też sięgać do ich życia i słów jak do czystego źródła, gdy tyle dziś źródeł zatrutych.
Dobrze więc, że TVP pokazuje serial o ks. Popiełuszce. Może obejrzy go choć trochę młodych ludzi, którzy dzięki niemu lepiej zrozumieją tamte czasy i to, że ks. Jerzy nie zginął za to, że mieszał się do polityki. Może w pokoleniu, które przeżyło tamten czasu, mocniej zagrają w duszach struny wiary, patriotyzmu, solidarności. Przecież świadectwo błogosławionego kapłana męczennika nie straciło nic ze swej ważności mimo upływu prawie trzydziestu lat. Zdumiewające jest to, że czytając dziś kazania ks. Jerzego, widzimy teksty żywe, aktualne, choć tak bardzo zmieniła się w tym czasie Polska i świat. To jeszcze jeden dowód na to, że ks. Jerzy nie był politykiem w sutannie, lecz prorokiem głoszącą ponadczasową prawdę, której źródło jest w Ewangelii.
Co dziś ze świadectwa życia, nauczania i męczeństwa ks. Popiełuszki niezmiennie do nas przemawia? Zapewne jego walka o życie nienarodzonych, miłość Ojczyzny, tęsknota za wolnością i prawdą, bezkompromisowe upominanie się o prawa ludzi pracy - dziś potrzebne nie mniej, niż wtedy…. Szczególną jednak wymowę posiada wciąż ten jego testament wyrażony słowami św. Pawła: Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj. To zdanie jest tak bardzo charakterystyczne dla nauczania i życia ks. Jerzego, iż wielu ludzi jest przekonanych, że są to jego własne słowa. Dziś czytam je także w ten sposób: Nie daj się zwyciężyć złu, nawet jeśli będzie ubrane w szaty nowoczesności, postępu, politycznej poprawności. Nie daj się zwyciężyć złu, nawet jeśli statystyki łudzić będą usprawiedliwieniem, że przecież większość tak czyni, lub tak myśli. Nie daj się zwyciężyć złu, to znaczy bądź człowiekiem sumienia, który dobro i zło nazywa po imieniu. Nie daj się zwyciężyć złu, to znaczy zachowaj swą prawość, uczciwość, przyzwoitość, nawet gdy zdaje się, że są to przymioty nie na dzisiejsze czasy. Nie daj się zwyciężyć złu to znaczy nie tylko: nie ulegaj pokusie grzechu, nieprawości, ale także nie poddawaj się pesymizmowi, pokusie widzenia wszędzie tylko zła, ciągłego narzekania, apatii, bezczynności, bo to niechrześcijańskie.
Zło dobrem zwyciężaj to znaczy na kłamstwo odpowiadaj prawdą, na nienawiść - miłością, na krzywdę - przebaczeniem. Uczestniczyłem wraz z setkami tysięcy ludzi w pogrzebie ks. Popiełuszki. Najmocniej zapisały mi się w pamięci te chwile, gdy po zakończonych uroczystościach, przechodziliśmy wzdłuż długiego szpaleru milicyjnych samochodów, skandując słowo: przebaczamy. Ściskające gardło uczucia straszliwej krzywdy, niesprawiedliwości, bezsilnego gniewu ustąpiły wobec siły świadectwa Męczennika: zło dobrem zwyciężaj. Spełniała się jego modlitwa: "Prosimy o wolność od zemsty i nienawiści, o tę wolność, która jest owocem miłości". Dla mnie, wówczas kleryka, było to chyba pierwsze w życiu tak silne poczucie wyzwalającej mocy przebaczenia, dającej wolność od nienawiści. Czyż dziś tej wolności od wzajemnej nienawiści nie trzeba nam bardziej, niż jakichkolwiek innych wymiarów wolności?
Jeszcze jedno zdanie ks. Popiełuszki, oddające tak bardzo jego życie, jego kapłaństwo. "Służyć Bogu, to szukać dróg do ludzkich serc". Zdanie bardzo na dziś. To trudne, ale z pewnością trzeba nam więcej cierpliwej otwartości na każdego człowieka, niezależnie skąd ten bliźni przychodzi i jakie ma przekonania. Ks. Popiełuszko wspominał żoliborskich hutników: "Zaczęli, po latach, przystępować do sakramentów. I to również tacy, którzy byli daleko od wiary i Kościoła. Dochodzili do tego powoli, (...) kiedy zobaczyli, że Kościół jest z nimi, szczególnie wtedy, gdy zostali sami, gdy zobaczyli, że Kościół w imię wiary pomaga im, niewierzącym, tak samo, jak swoim".
Jeszcze jedno wspomnienie bł. ks. Jerzego. W osobistych zapiskach zanotował przeżycia swego pierwszego dnia na terenie huty: "Szedłem z ogromną tremą. Co zastanę? Jak mnie przyjmą? (...)I wtedy, przy bramie przeżyłem wielkie zdziwienie. Gęsty szpaler ludzi - uśmiechniętych i spłakanych jednocześnie. I oklaski. Myślałem, że Ktoś Ważny idzie za mną. Ale to były oklaski na powitanie pierwszego w historii tego zakładu księdza przekraczającego jego bramę. Tak sobie wtedy pomyślałem - oklaski dla Kościoła, który przez trzydzieści kilka lat wytrwale pukał do fabrycznych bram". To jedno z tych wspomnień, które dziś boli, bo pokazuje, jak wiele straciliśmy, jak popękały więzi łączące duchownych i świeckich, Kościół i Naród. Zapewne zwłaszcza nam, księżom, potrzebny ten obraz kapłana tak bardzo złączonego z ludźmi i ich losem.
Niecały rok przed męczeńską śmiercią ks. Popiełuszko mówił: "Może jeszcze do skuteczności ofiarnego kielicha Narodu potrzeba więcej naszego osobistego zaangażowania. Może jeszcze za mało naszych dobrowolnych wyrzeczeń, za mało ludzkiej solidarności, za mało troski o cierpiących i krzywdzonych. Może ciągle za dużo w nas egoizmu, zalęknienia, za dużo pijaństwa, za dużo ludzi sprzedajnych, bez własnego zdania, chcących wygrywać własne interesy kosztem innych. Może ciągle jeszcze za mało tych, którzy są wierni ideałom, za które bracia nasi przelewali krew". Słowa, które mogą pomóc w osobistej refleksji, może nawet jakimś rachunku sumienia, do którego wzywa nas pamięć Męczennika. Niech pamięć ta wyzwoli siłę i mądrość takiego budowania życia w naszej Ojczyźnie, by - mówiąc słowami Norwida - "broń największa, jedyna, ostateczna - MĘCZEŃSTWO, uniepotrzebniło się wśród nas".
PS.
Jak najcenniejszą relikwię przechowuję różaniec, który w ubiegłym roku otrzymałem od Mamy ks. Popiełuszki. Jej różaniec. Do najważniejszych w życiu spotkań zaliczam spotkanie z Matką świętego. Najpiękniejszym wierszem, związanym z męczeństwem ks. Jerzego, jest dla mnie wiersz Anny Kamieńskiej, poświęcony właśnie jego Mamie.
MATCE KS. JERZEGO
Żeby nie był odchodził od domu
Żeby nie miała tej łaski być matką kapłana
Siedzieć ważnie na prymicjach
Teraz nie szumiałoby radio: Popiełuszko, Popiełuszko
Jakby kto siał popiół po całym świecie
A taki był
A taki jest prawdomówny
Że tego nie wyrazi bezradność matczyna
Utopili mi go pięknego, świętego w szlamie rzeki
Wolałaby dziś nie być tą Polką struchlałą
Jak Maryja pod Krzyżem
Wolałaby nie trzymać go na kolanach
Dzieckiem pochować go w białostockim piaseczku
Tłoczymy się dzisiaj przy jej sercu
A jej ręce leżą jak dwa kamienie
I jak ja teraz pójdę po wodę do studni
I jak kurom sypnę ziarna
Piszą do mnie biskupi, doktorzy
Nie dla mnie te cierpiętliwe honory
Ja jestem prosty ból do samego nieba.
31 X 1984, Anna Kamieńska
Poczytuję sobie za honor, że mogłem uczestniczyć w przygotowywaniu księgi zwanej Positio, dotyczącej posługi duszpasterskiej i męczeństwa księdza Jerzego Popiełuszki. I chociaż nie należałem do najbliższych przyjaciół żoliborskiego kapłana, to jednak wczytując się w jego pisma, rozmawiając z tymi, którzy dobrze go znali, rezydując przez kilka lat w parafii św. Stanisława Kostki, wreszcie dzięki głębszemu poznaniu najnowszej historii Polski - w pewien sposób zaprzyjaźniłem się z nim. Stał mi się osobą bliską, do której zwracam się w modlitwie również w sprawach osobistego życia. Ks. Jan Sochoń
>> Tama - zdobądź własny egzemplarz
Tama ukazuje fenomen życia i męczeństwa ks. Jerzego Popiełuszki w perspektywie polskich dziejów i polskiego Kościoła. W tej dokumentalnej opowieści, autor przedstawia różne wymiary heroizmu tego niezwykłego kapłana. Książka jest również pasjonującą kroniką wojny ideologicznej prowadzonej przez PRL-owskie władze z Kościołem katolickim, której ofiarą stał się m.in. ksiądz Jerzy.
Skomentuj artykuł