Wokół sprawy księdza Lemańskiego

Wokół sprawy księdza Lemańskiego
Konrad Sawicki

Ks. Wojciech Lemański 24 maja od abp. Henryka Hosera otrzymał drugie upomnienie kanoniczne oraz zakaz wypowiadania się w mediach. Ordynariusz diecezji ma do tego prawo, więc tej decyzji nie zamierzam krytykować. Chcę ufać, że najwidoczniej są sprawy, o których nie wiem, a które dają słuszną podstawę do wydania dekretu. Co nie zmienia faktu, że wokół tej sprawy jest kilka okoliczności wartych skomentowania.

Po pierwsze, od wspomnianego zakazu ks. Lemański się odwołał. Zatem zgodnie z kanonem 1353 Kodeksu Prawa Kanonicznego ("Apelacja lub rekurs od wyroków sądowych lub dekretów wymierzających lub deklarujących jakąkolwiek karę mają skutek zawieszający") dopóki odwołanie nie zostanie rozpatrzone, duchowny karze nie podlega. A to oznacza, że jego wypowiedzi dla "Tygodnika Powszechnego" oraz w Radiu ZET nie są złamaniem biskupiego dekretu.

Po drugie, nieprawdziwe są, pojawiające się tu i ówdzie sugestie, że następną sankcją dla duchownego musi być suspensa (zakaz sprawowania czynności wynikających ze święceń kapłańskich). Otóż może być, ale nie musi, to zależy od biskupa. Kanon 1371 KPK mówi: "Powinien być sprawiedliwie ukarany (…) kto w inny sposób okazuje nieposłuszeństwo Stolicy Apostolskiej, ordynariuszowi lub przełożonemu, którzy zgodnie z prawem coś nakazują lub czegoś zakazują, i po upomnieniu trwa w nieposłuszeństwie". Sprawiedliwe ukaranie może mieć wiele form różnych od suspensy.

DEON.PL POLECA

Po trzecie, zakaz wypowiadania się w mediach w dzisiejszych czasach jest karą nieskuteczną. Po sprawie ks. Adama Bonieckiego wiemy dobrze, że zakaz nałożony na niego przez zakonnego przełożonego tylko wzmocnił jego popularność i wywołał dodatkowy popyt mediów na jego starsze wypowiedzi. Z nich też powstała natychmiast książka, która stała się bestsellerem, a sam ks. Adam święcił z nią triumfy, jeżdżąc po całej Polsce na spotkania autorskie. Można się spodziewać, że z ks. Lemańskim będzie podobnie.

Po czwarte, trzeba sobie uczciwie zadać pytanie, czy takich duszpasterzy jak proboszcz z Jasienicy polski Kościół potrzebuje. Mówi się często, że księża są z ludu wzięci i do ludu posłani. Nie ulega wątpliwości, że jakaś część naszego Kościoła to wierni o poglądach w jakimś stopniu liberalnych. Czy oni nie zasługują na to, by mieć swoich pasterzy? Takich, których język do nich trafi i pomoże w osobistej drodze wiary, nawet jeśli biegnie ona po granicach wspólnoty wierzących? Zdecydowanie zasługują. Naturalnie mówię tu o stylu duszpasterskim i języku przekazu wiary, a nie o istocie depozytu wiary, który zawsze musi pozostać niezmieniony.

Zresztą - po piąte - ks. Wojciech Lemański według mojej wiedzy i opinii w swoich publicznych wystąpieniach nigdy nie wyszedł poza granice tego depozytu. Mówił czasem prowokacyjnym językiem, mówił w sposób dla niektórych kontrowersyjny, zadawał nieprzyjemne pytania, ale nie posunął się nigdy do propagowania błędnej nauki. Pamiętajmy o tym. Można mu mieć za złe nieposłuszeństwo, arogancję, brak pokory, ale nie wolno przyklejać mu nieprawdziwej łatki heretyka.

Po szóste, wspomniany brak szczegółowego uzasadnienia nakazu milczenia ma swoje konsekwencje. Gdy nie wiadomo, za co dokładnie jest kara i gdy Kuria Biskupa nie odpowiada na żadne pytania dziennikarzy, pozostaje pole do interpretacji. Jedna z nich już poszła w świat: skoro polscy hierarchowie nie chcą takich księży jak Wojciech Lemański, to znaczy wprost, że nie chcą w Kościele także tych, dla których tacy Lemańscy są autorytetem (a trochę ich jest). Czy oznacza to, że chcą mieć w świątyniach tylko konserwatystów?

I na koniec, po siódme, trzeba dodać, że jeśli biskupi zakaz wypowiadania się w mediach zostanie podtrzymany, ks. Lemański powinien mu się podporządkować.  Może rozmawiać z abp. Hoserem, może prowadzić korespondencję z Kurią i Watykanem (po cichu), ale z publicznych wystąpień w duchu posłuszeństwa winien zrezygnować. Wiedział, na co się pisze, przyjmując święcenia kapłańskie z rąk biskupa. Więc jeśli nadal poważnie traktuje swoje kapłaństwo, podporządkowanie się dekretowi zrozumie nie jako porażkę w personalnej rozgrywce z ordynariuszem i jego kanclerzem ale jako potwierdzenie wierności święceniom.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wokół sprawy księdza Lemańskiego
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.