Celibat - wyważanie otwartych drzwi
Próbowano zadeklarować, że obowiązek celibatu kapłańskiego to prawo Boże. Kościół katolicki oparł się takiej próbie - to prawo ludzkie.
Wyważanie otwartych drzwi śmieszy. Ale co powiedzieć o tych, którzy oskarżają o otwieranie już uchylonych drzwi? A tak czynią krytycy synodu o Amazonii. Z całego zestawu zagadnień poruszanych wobec krytycznej sytuacji Indian wyciągnęli kwestię celibatu i biją na alarm, że otwiera się bramę do tej pory zamkniętą w Kościele katolickim.
Wiem, że większość czytelników nie przejmuje się zbytnio tym, czy księża w Amazonii będą mogli mieć żony. Jednak przynajmniej niektórzy mogą pomyśleć, że takie „otwarcie” oznacza zniesienie celibatu i w Polsce. A to już nie byłoby nam tak obojętne.
Załóżmy, że papież zezwoli na wyświęcanie żonatych diakonów na prezbiterów w rejonie Amazonki. Czy to będzie otwarcie zamkniętych do tej pory drzwi?
Otóż te drzwi nigdy nie były w Kościele zamknięte. Bywały mniej lub bardziej uchylone. W pierwszym tysiącleciu były lokalne próby ich zamknięcia. Ale celibat kapłański nie był powszechny. Po wielkiej schizmie wschodniej na początku drugiego tysiąclecia Kościoły prawosławne generalnie wymagały celibatu tylko od biskupów (i oczywiście od zakonników), natomiast Zachód zaczął wprowadzać obowiązek celibatu dla wszystkich prezbiterów (zwanych potocznie księżmi). Można ten okres nazwać przymykaniem drzwi na Zachodzie. Ale nie było to całkowite domknięcie. Z wielu powodów.
Wkrótce potem była próba zadeklarowania, że obowiązek celibatu kapłańskiego to prawo Boże. Kościół katolicki oparł się takiej próbie i potwierdził, że jest to tylko prawo ludzkie, wprowadzone przez ludzi (papieża, synody). Ugruntowywanie tego prawa trwało wieki i wymagało domykania tego procesu nawet jeszcze przez Sobór Trydencki w XVI w. W Kościele katolickim (rządzonym przez papieża rzymskiego) przetrwały liczne ryty wschodnie, gdzie celibat nie jest obowiązkowy. Tu drzwi były cały czas uchylone. W Rzeczpospolitej po Soborze Trydenckim powstał obrządek zwany dziś greckokatolickim. Kilka diecezji z Kresów odłączyło się od prawosławia i przyłączyło do Kościoła katolickiego (chodzi o unię brzeską, w której zresztą maczali palce jezuici). W tym rycie kapłani mogą mieć żony.
Obecnie mówi się o potrzebie rytu amazońskiego. Tak jak w wielu innych rytach katolickich, ze względu na kulturę ludów lokalnych, można by tam nie zobowiązywać księży do życia w celibacie. Drzwi są już otwarte. To byłoby tylko rozszerzenie ich uchylenia.
Czy to oznacza coś absolutnie nowego dla rytu rzymskiego (takiego, jaki głównie mamy w Polsce)? Raczej nie, bo już teraz księżą, którzy przeszli z anglikanizmu na katolicyzm, nie są zobowiązywani do porzucania swoich żon.
Synod nie wyważa drzwi, najwyżej je szerzej uchyla.
Skomentuj artykuł