Za twoje bezcenne kazania
Mark Twain napisał kiedyś krótką anegdotę o homilii, której słuchał w kościele. Po paru chwilach słuchania uznał, że jest świetna i że należy wrzucić 10 dolarów ofiary do koszyka. Później jednak było coraz nudniej.
Pisarz postanowił zmniejszyć ofiarę do 5 dolarów. Na koniec zaś, gdy homilia ciągnęła się niemiłosiernie, Twain był już w tak złym nastroju, że nie ofiarował kaznodziei ani grosza, ale… wziął sobie z tacy dolara.
Słuchając nudnych kazań, zawsze mam w głowie to wspomnienie autora Przygód Tomka Sawyera. Z drugiej strony po wysłuchaniu ciekawej, poruszającej serce homilii mam ochotę po mszy świętej podejść do zakrystii i tak zwyczajnie podziękować księdzu. Uścisnąć jego rękę i powiedzieć tak po prostu: "to było superkazanie".
O ile nie zdecydowałem się nigdy na zabranie złotówki z tacy, o tyle kilkakrotnie wywoływałem zdziwienie wśród księży zaskoczonych w zakrystii moimi słowami. Być może za rzadko dziękujemy za dobre kazania? Ciekaw jestem, jak zareagowałby papież Franciszek, gdybym - spotkawszy go - zaczął od podziękowania?
Homilia, która ma dotykać serca
Bo jest za co dziękować. Ojciec Święty jest niezwykłym kaznodzieją. Niemal codziennie od początku pontyfikatu możemy przeczytać omówienie jego porannej homilii z Domu św. Marty. Zaraz, zaraz - dlaczego tylko omówienie? Wynika to bezpośrednio z "filozofii kazań" papieża Franciszka.
Jedną z pierwszych decyzji dotyczących homilii wygłaszanych w zamkniętym środowisku Domu św. Marty w Watykanie była decyzja o ich nieupublicznianiu. Powód? Zdaniem Franciszka jest o wiele lepiej, gdy głosi się do konkretnego człowieka, a kameralny charakter spotkania kaznodziei z wiernymi może pomóc w zbudowaniu indywidualnej relacji ze słuchaczem.
Papież wolał, by jego homilie - wygłaszane często spontanicznie pod wpływem Słowa w języku włoskim (który nie jest językiem ojczystym Ojca Świętego) - powstawały w pełnej wolności.
"W przypadkach celebracji bardziej kameralnych i prywatnych należy uszanować specyficzny charakter danej sytuacji, spontaniczność i potoczność wyrażania się Ojca Świętego" - wyjaśniał rzecznik Watykanu niecałe trzy miesiące po rozpoczęciu pontyfikatu papieża Franciszka.
Ten fakt pokazuje, jak ważne dla Jorgego Bergoglia jest głoszenie Słowa. "Jak głosić?" wydaje się zresztą jednym z głównych pytań jego pontyfikatu, które stawia nie tylko sobie, ale też kaznodziejom i wszystkim słuchającym jego kazań. Znaczące jest to, że ten temat został obszernie poruszony przez Franciszka w jego pierwszej adhortacji Evangelii Gaudium ogłoszonej kilka miesięcy po wyborze.
Homilia, która nie jest długa
Franciszek podkreśla w niej, że głoszenie jest jednym z istotnych elementów autentycznego dzielenia się dobrem i prawdą Ewangelii. Oczywiście są pewne warunki, które musi ono spełniać: "Homilia nie może być spektaklem rozrywkowym, nie kieruje się też logiką przekazów medialnych, ale powinna wzbudzić zapał i nadać sens celebracji. Stanowi ona szczególny rodzaj, ponieważ chodzi o przepowiadanie słowa w ramach celebracji liturgicznej. Stąd powinna być krótka i powinna unikać sprawiania wrażenia, że jest jakąś konferencją lub lekcją" (EG 138).
Papież wielokrotnie zaznaczał, że kazanie nie może być nudne i długie: "słowo kaznodziei nie może zajmować nadmiernego czasu, aby Pan błyszczał bardziej niż szafarz" (EG 138).
Ale - o czym często się zapomina - Franciszek akcentuje również, że długa i nudna homilia może być owocna: "podobnie jak nudne rady matki przynoszą z czasem owoce w sercach dzieci" (EG 140).
Papież nie boi się powiedzieć o rzeczywistości kaznodziejów tego, czego pewnie obawia się wielu: "Jesteśmy zadziwieni zasobami, z jakich korzysta Pan, aby prowadzić dialog ze swoim ludem, objawić wszystkim swoje misterium, aby zafascynować zwyczajnych ludzi tak wzniosłym i wymagającym nauczaniem" (EG 141).
Homilia, której źródłem jest więź z Jezusem
Franciszek zdradził też sekret, który jest źródłem sukcesu często trudnych i nudnych kazań: "sekret kryje się w tym spojrzeniu Jezusa na lud, ponad jego słabościami i upadkami: «Nie bój się, mała trzódko, gdyż podobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo» (Łk 12, 32)" (EG 141).
Niezależnie od talentów, od tego czy kaznodzieja przeszedł szkolenie z głoszenia kazań czy nie, tak naprawdę sednem jest jego osobista relacja z Bogiem i pragnienie, by do takiej relacji doprowadzić swoich wiernych. Dlatego - pisze papież - "nie żąda się od nas [tj. kaznodziejów - przyp. KW], abyśmy byli niepokalani, ale raczej żebyśmy zawsze wzrastali, żyli z głębokim pragnieniem czynienia postępów na drodze Ewangelii i nie opuszczali rąk. Kaznodzieja musi mieć pewność, że Bóg go kocha, że Jezus Chrystus go zbawił, że do Jego miłości należy zawsze ostatnie słowo. […] On podsuwa mu słowa, jakie tylko On jeden może poddać" (EG 151).
Homilia, która nie opiera się tylko na wiedzy
Niezwykły jest fakt, że tę bliską relację z Bogiem widać dobrze w sposobie głoszenia Franciszka. Można to też zauważyć w wyborze tematów i podejściu do interpretacji Pisma, która skupia się na tym, by uwyraźnić jego życiowy, konkretny charakter. Papież unika abstrakcyjnych teologicznych rozważań. Nie wchodzi w analizę dogmatów czy zasad moralnych, ale pobudza pragnienie wiary.
W homilii z 21 stycznia 2014 mówił: "mieć wiarę nie oznacza posiadać wiedzę: mieć wiarę oznacza przyjąć orędzie Boże, które przyniósł nam Jezus Chrystus, żyć nim i nieść go innym". W głoszeniu nie chodzi o rozpowszechnianie wiedzy, bo przecież nawet demony "znają całą teologię, znają na pamięć Denzingera" (klasyczny podręcznik, który zawiera sformułowania doktrynalne Kościoła), ale - podkreślił Franciszek - "nie mają wiary".
Homilia, która nie osądza
Co ważne, kazanie nie jest przestrzenią do osądzania konkretnych uczynków i osób, wskazywania tego, który popełnił zło. W homilii z 17 marca 2014 Franciszek głosił: "nie jest łatwo zrozumieć tę postawę miłosierdzia, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do rozliczania innych: uczyniłeś to, więc teraz musisz uczynić to". Papież dwa tygodnie później, 1 kwietnia 2014 powrócił do tego tematu. Zauważył, że słowo, które skupia się na normach moralnych, nie przyniesie nikomu zbawienia: "oni nie są w stanie nieść zbawienia, ponieważ zamykają drzwi i dbają wyłącznie o stronę formalną". "Nie można! - to jest słowo, które często wypowiadają" - dodał wówczas Franciszek.
"Ten, kto osądza, myli się zawsze. I myli się, ponieważ zajmuje miejsce Boga, który jest jedynym sędzią: zajmuje właśnie to miejsce, a to nie jest jego miejsce!" - powiedział stanowczo 23 czerwca 2014.
Przykazania Boże nie służą temu, by osądzać, "nie są zimnym prawem" - przypomniał papież w homilii z 10 kwietnia 2014 roku. - "Przykazania zrodziły się z tej relacji miłości, z tej obietnicy, z tego przymierza".
Homilia, która nie służy kaznodziei
Kolejnym zagrożeniem jest wykorzystanie Słowa Boga do własnych celów, przywłaszczenie go przez kaznodzieję. Mowa o tych, którzy "przywłaszczyli sobie Słowo Boże. I Słowo Boże stało się ich słowem. Słowem zgodnym z ich interesem, ich ideologiami, ich teologiami, na ich usługach" - mówił Franciszek w homilii z 21 marca 2014.
Papież określił ich hipokrytami, którzy nie dostrzegają słabszych od siebie: "nie mogą tego czynić, gdyż są tak skupieni na sobie, że stają się ślepi i nie widzą innych". Również i w tym przypadku pomóc może jedynie skupienie się na więzi z Bogiem i ludźmi. Bo ta relacja jest dla nas (i dla dobrych homilii) fundamentalna.
5 najlepszych kazań papieża Franciszka
Jednym ze skutecznych sposobów na pogłębianie więzi z Bogiem, ale też z Franciszkiem, jest lektura porannych homilii naszego papieża. Warto zacząć od tych najlepszych.
Oto subiektywny wybór pięciu najciekawszych kazań z Domu św. Marty. Jestem pewien, że każde z nich Mark Twain wyceniłby na minimum 10 dolarów. Dla mnie są one bezcenne:
1. Tego nie powinni robić chrześcijanie - czyli do czego służą pieniądze i co daje nam cierpienie.
2. Nie narzekajmy ciągle - kazanie o tym, dlaczego marudzenie jest jednym z poważnych zagrożeń duchowych.
3. Prawdą nie wolno handlować - pomaga zrozumieć podejście papieża do osób żyjących w "nieuregulowanych" sytuacjach, które są przytłoczone przez grzech.
4. To przez tę bramę diabeł wszedł na świat - o tym, co jest źródłem największych podziałów wśród ludzi.
5. Kazanie bez słów - czyli o tym, że w głoszeniu Dobrej Nowiny liczą się nie tylko słowa.
#DziękiFranciszku - za twoje kazania.
Skomentuj artykuł