Zakonnice, pingwiny, Patryk Vega i BBC. Coś ich łączy
Ten filmik trwa tylko dziesięć sekund. Wciąż wisi w sieci, nie tylko na Facebooku, gdzie został pierwotnie umieszczony, ale w wielu innych miejscach.
Treść na pierwszy rzut oka mało porywająca - dwie zakonnice idą wgłąb korytarza. Mają białe habity i czarne welony. Lekko odchylone dłonie. No i ten chód. Każdy się zorientuje - siostry udają pingwiny. W sumie - nic wielkiego.
No fakt, widok nieczęsty. Pogratulować dystansu do siebie. Z czasów dzieciństwa (i nie tylko) pamiętam raczej zakonnice, które reagowały negatywnie na to określenie. I trudno się dziwić.
Stosowano je wobec sióstr od dawna nie jako wyraz szacunku, lecz najczęściej jako przejaw pobłażliwego lekceważenia, rzadziej z zamiarem poniżenia lub obrażenia. Wielokrotnie byłem świadkiem używania go nie tylko przez niegrzeczne dzieci, zbuntowanych nastolatków, niekulturalnych świeckich, ale również przez kleryków i księży.
Jednak oprócz dziesięciosekundowej migawki filmowej pojawił się jeszcze podpis. Krótki, zawierający oprócz słów dokładnie dziewięć pingwinich emotikonów. "Dziś ŚWIATOWY DZIEŃ PINGWINA. Przyjmujemy życzenia. Zamiast kwiatków i bombonierek przyjmujemy cegiełki na www.domchlopakow.pl".
Chwyciło! Nie tylko media społecznościowe oszalały na punkcie filmiku dominikanek z Broniszewic. Mnóstwo redakcji, nawet bardzo poważnych i prestiżowych, uznało, że warto o sprawie powiedzieć, napisać, pokazać. No bo to przecież takie fajne i wcale nie częste. Zakonnice, zamiast się obrażać na pogardliwe w ustach niektórych określenie, żartują same z siebie. Taka ciekawostka. Oczywiście, powie się przy okazji o tej zbiórce.
Teoretycznie mogło się na tym "ciekawostkowym" charakterze wydarzenia skończyć. Ale się nie skończyło. Nie mogło się skończyć, ponieważ w jedną szóstą minuty dominikanki z Broniszewic zrobiły coś niezwykle ważnego dla Kościoła katolickiego w Polsce. Właściwie zrobiły kilka rzeczy naraz.
Na przykład pokazały, że wykonując ważne, pilnie potrzebne dzieło, na które niezbędne jest duże wsparcie materialne, wcale nie trzeba epatować cierpieniem, krzywdą, wykluczeniem. Można prosić o nawet bardzo duże sumy dla naprawdę potrzebujących z uśmiechem, a nawet żartując.
Ale nie tylko to. Dominikanki przełamały negatywny wydźwięk kierowanego pod adresem sióstr zakonnych określenia "pingwiny". Co więcej, zbudowały przychylne skojarzenie. Na pozór nic trudnego - przecież większość ludzi reaguje pozytywnie na widok tych kołyszących się nielotów, wyglądających, jakby wybierały się właśnie na koncert, gdzie obowiązują eleganckie fraki. A jednak wielu potrafiło przez lata używać tego słowa w odniesieniu do sióstr ze złym wydźwiękiem.
Udało się coś jeszcze istotniejszego. Kontynuując "pingwinią" narrację siostry z Broniszewic wpłynęły też w jakimś stopniu na kształtowanie wizerunku zakonów żeńskich, w tym również w bardzo ważnej sferze ich pracy na rzecz dzieci i młodzieży. Udowodniły, że skojarzenie z "siostrą Bernadetą" nie oddaje całości obrazu w tej dziedzinie życia społecznego i życia Kościoła.
To ważne, że zauważywszy efekt filmiku, dominikanki z Broniszewic nie dopuściły do tego, aby był to jednorazowy event. Konsekwentnie trzymają się już prawie dwa lata tematu, budując wokół niego zwykłą, a zarazem niezwykłą opowieść.
Świat, w którym żyjemy, dostrzega takie rzeczy i je docenia. Nie bez powodu Patryk Vega (tak, ten Patryk Vega), ogłosił w połowie listopada, że nakręci dokument o tym, co się dzieje w Domu Chłopaków w Broniszewicach. Nie kiedyś tam, w przyszłości, ale już, zaraz, w grudniu. A przecież dopiero niedawno zakończył prace nad filmem "Plagi Breslau".
To nie wszystko. Na broniszewickie dominikanki zwróciła uwagę BBC. To właśnie do nich brytyjska stacja zwróciła się o promowanie jednego z odcinków bardzo ważnej dla niej nowej serii o zagrożonych gatunkach zwierząt, zatytułowanej "Dynastie", a emitowanej w kanale BBC Earth. Oczywiście chodzi o odcinek poświęcony pingwinom. Inne części serialu promują słynny himalaista Adam Bielecki, Beata Ścibakówna, Lara Gessler i Olga Frycz.
Spot nagrany przez siostry jest już dostępny. Trwa pół minuty. I nie jest to przesłanie tylko o sympatycznych nielotach, żyjących w wielkim mrozie...
Nie, nie chodzi o to, aby teraz wszyscy w Kościele w Polsce rzucili się do nakręcania śmiesznych filmików i budowania wokół nich ewangelicznej narracji. Chodzi o to, aby przyglądając się poczynaniom dominikanek z Broniszewic odkrywać różne sposoby mówienia o Kościele, o jego działaniach, jego misji. A przede wszystkim przełamywać wygodne schematy i zużyte szablony.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI
Skomentuj artykuł