Znów o demonach, tym razem w szkołach

Wojciech Żmudziński SJ

Po sławetnej liście księdza Sawy, kolejną rewię szatańskich zagrożeń, tym razem w placówkach oświatowych, również katolickich, kilkanaście dni temu zaserwowała nam w "Magazynie Naszego Dziennika" (17-18 sierpnia 2013), pani Paulina Gajkowska.

Autorka tekstu "Zniewalanie umysłu" utrzymuje, że poprzez naukę szybkiego czytania polskie dzieci wprowadzane są w demoniczny świat. Inne kluczowe słowa, na dźwięk których prawdziwemu katolikowi powinna zapalić się czerwona lampka to: ekologia, cykl, eurytmia, superlearning, ćwiczenia relaksacyjne i wiele innych. Natomiast w szkołach waldorfowskich, w których przemyca się zamaskowany okultyzm, nauczyciel staje się (o zgrozo) "swoistym guru". A może należałoby raczej powiedzieć, że staje się autorytetem, o jakim marzy niejeden katolicki nauczyciel. Czyżby zazdrość o efekty?

Najwięcej jednak miejsca w swoim tekście autorka poświęca Marii Montessori i jej metodzie. Wspomina, że miała jakieś niejasne kontakty z okultystami i nieślubne dziecko. A ponadto uważała (i to według autorki jest jej największy grzech), że dzieci są z natury dobre. Przecież już manichejczycy i gnostycy twierdzili inaczej. Według nich dziecko jest z natury po części dobre, a po części złe. Z tym, że nie był to nigdy pogląd Kościoła katolickiego.

Do dzisiaj wierzymy w Kościele katolickim, że każdy człowiek jest z natury dobry, mimo że wewnętrznie "pęknięty". Jest rozdarty przez grzech pierworodny, a mimo to w swojej istocie jest bardzo dobry, jest wciąż obrazem Boga. Skażenie przez grzech pierworodny nie czyni człowieka złym z natury lecz czyni go biednym i grzesznym z powodu odziedziczonej skłonności do popełniania złych moralnie czynów. Takiej skłonności Montessori nie przeczyła. Była katoliczką i to wybitną katoliczką, a nie zwolenniczką wychowania poprzez nakazy i zakazy oraz gotowe odpowiedzi z podręcznika.

Nie jest moim celem polemizowanie z cytowanym przez panią Gajkowską ks. Aleksandrem Posackim, czy panią profesor Aliną Rinio. Wykraczałoby to poza ramy felietonu. Słuszność ich zarzutów o demoniczność i oderwanie od rzeczywistości w stosunku do niektórych nowych metod wychowawczych będzie można sprawdzić w przyszłości, przyglądając się losom absolwentów podejrzanych szkół i "szatańskiego" czytania.

Ja nie czytam z diabelską prędkością, bo lubię smakować zarówno prozę jak i poezję. Nie zamierzam też bronić jakiejś konkretnej nowoczesnej metody nauczania. Piszę ten krótki tekst, by zawołać głośno: Nie dajcie się zwariować! To nie "skutki wychowania w duchu montessoriańskim mogą być destrukcyjne dla rozwoju dziecka" lecz wychowanie zakładające, że dziecko jest z natury złe, że świat jest z natury zły, że w szkole, w uczniach i uczennicach trzeba tropić i tępić szatana. To nic innego jak manipulacja lękiem, a nie wychowanie, droga do prawdziwego zniewolenia umysłu.

Na miejscu autorki pomyślałbym, ile zła może wyrządzić jej artykuł wszystkim katolickim przedszkolom i szkołom, które czerpią z dorobku wybitnej włoskiej pedagog. Maria Montessori całkowicie poświęciła się dzieciom, a jej pracy błogosławił zarówno papież Pius X jak i kolejni papieże. Z okazji jej 100. rocznicy urodzin papież Pawel VI wygłosił piękne i merytoryczne przemówienie. Warto je przeczytać.

Angielska wersja wystąpienie Pawła VI >> przeczytaj

Pasjonująca przygoda intelektualna, interesująca prezentacja zagadnienia twórczości oraz koncepcji i praktyki edukacji kreatywnej. Książka jest oryginalną, autorską propozycję opisu i interpretacji zjawisk edukacyjnych. To wartościowe studium porównawcze koncepcji M. Montessori, O. Decroly’ego, W. H. Kilpatricka, C. Washburne’a, P. Geheeba, P. Petersena, A. S. Neilla i R. Steinera ukazuje niezwykłą aktualność owych idei oraz źródło inspiracji dla kształtowania współczesnej szkoły zasługującej na miano kreatywnej. Chcę to przeczytać >>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Znów o demonach, tym razem w szkołach
Komentarze (257)
T
Trydent
25 września 2013, 23:24
Nie wolno bagatelizować tych spraw! św. Paweł ostrzega "Bądźcie trzeźwi, czuwajcie. Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawiajcię się jemu!"
M
Magdalena
24 września 2013, 15:21
Nieporozumienie polega na tym, że zła szukamy szkiełkiem i okiem, tak jakby to była rzecz fizyczna. Dobro i zło to istnienia duchowe, nie fizyczne i ludzkimi zmysłami ich nie dostrzeżemy. Każdy przedmiot, działanie może być dobre, złe lub obojętne. To zależy od tego czy w ogóle i kto nadał mu moc. Ale to dopiero skutki działań są fizyczne, a więc dla nas widoczne.  Mieszanie przestrzeni duchowej z fizyczną to nic innego jak religijny infantylizm, równy np. zabobonom.
O
Ortodoks
24 września 2013, 12:05
 Potrzeba żyć nam w Prawdzie, a nie w kłamstwie i wybielaniu zła. I jeszcze jedno za wszystkie słowa i  czyny każdy odpowie na Sądzie Bożym, czy ktoś wierzy, czy nie wierzy. Niech Was Bóg błogosławi.
KA
Katolicki, a nie haretycki
24 września 2013, 01:48
A teraz to kolejnego księżulka Oj jak diabli cieszą się z działalności Deona i z tych księży chyba z księżyca, bagatelizując zagrożenia duchowe typu hello...,monster...i całą resztę. Drodzy panowie księża na krótko i na cywila poczytajcie sobie Pismo Święte i Katechizm Kościoła Katolickiego to może się wam oczy otworzą i zaczniecie pisać z sensem. Ja zapewniam Was o modlitwie w celu oświecenia. Z Panem Bogiem.
Wojciech Żmudziński SJ
9 września 2013, 08:04
Zachęcam do lektury mojej niewielkiej powieści, jaką w zeszłym roku napisałem: [url]http://www.magis.otwarte24.pl/20,W-Zmudzinski-SJ-Mesjasz[/url]
3 września 2013, 10:33
@XLeszek Nie wiem, czy kiedykolwiek natknął się Pan na następujący żarcik fizyków: " - Czy czterolatek może przewrócić ciężarówkę? - Może, poda warunkiem, że ciężarówka znajduje się w stanie równowagi chwiejnej i do wytrącenia jej z niej wystarczy siła czterolatka." To, co Pan zdaje się uznawać za 10-ty Dan merytoryczności, czyli 'odnoszenie się do tego, co napisano', w zbyt wielu przypadkach jest zignorowaniem istotnych dla omawianego zagadnienia czynników, czyli stanu ciężarówki. Bez tego uprawia się de facto bełkot (O. J.M. Bocheński "100 zabobonów"). Zanim zacznie się o czymkolwiek sensownie mówić należy rozpoznać istotne dla omawianego zagadnienia czynniki, szczególnie wtedy, gdy nie zostały one explicite przedstawione.
LS
le sz
2 września 2013, 20:48
@piotr_slowinski [...] Dokonuje Pan rozszczepienia deklasującego rozszczepienie atomu o wiele długości. Rozszczepia Pan mianowicie poprzednik implikacji i jego następnik, przyczynę i skutek. Jeśli bowiem skutek wyprowadzałby nas poza 'to, co napisano', to stawałby się jakimś nie-skutkiem, czy może skutkiem urojonym na podobieństwo liczby 'i' - pierwiastek z minus jeden. Stosując Pańską interpetację 'odnoszenia sie do tego, co napisano' gdyby O. Żmudziński napisal wyłącznie o przeciwprostokątnej, to przy braku napomknięcia o przyprostokątnych na mocy narzucanej przez Pana interpretacji powstawałby świat w którym nie istniałoby Twierdzenie Pitagorasa, ponieważ na mocy postulatu 'odnoszenia się do tego co napisano' nie można by go sformułować. 'To, co napisano' stwałoby się bezprzyczynowym i bezkonsekwencyjnym fenomenem (no chyba, iż o jakichś przyczynach i konsekwencjach by expressis verbis 'napisano'). Na serio - chce Pan taką bzdurę firmować swoim nazwiskiem? [...] To co Pan powyżej nawypisywał jedynie potwierdza to, że Pańskie działania są jedynie chaotycznym, bezcelowym popisywaniem się. I jak już pisałem, nie mam ochoty być narzędziem do popisywania się przez Pana tym co uznaje Pan za własną sprawność intelektualną. Niech Pan się dalej delektuje sobą beze mnie. EOT
2 września 2013, 20:43
@XLeszek Ja uważam, iż możliwe i uzasadnione jest wychodzenie 'poza to, co napisano', jeśli równocześnie spełnione są dwa warunki: a) to dokąd się doszło jest logicznie związane z tym, co napisano, b) to dokąd się doszło jest merytorycznie istotne dla tego, co napisano. Pan tak nie uważa? Gdyby kontekstem była geometria, a O. Żmudziński napomnkąłby o przeciwprostokątnej, to za uzasadnione uważałbym odwałonie się do Tw. Pitagorasa, nawet gdyby O. Żmudziński expressis verbis o przyprostokątnych nie wspomniał. Czy ma Pan odmienne zdanie?
2 września 2013, 20:33
@XLeszek Ja mam jednak nadzieję, że Pan zechce od swojej kapralskiej interpretacji postulatu 'odnoszenia się do tego, co napisano' odstąpić. Obstając przy niej wyklucza Pan bowiem poza nawias logiki stare dobre reductio as absurdum. Dokonuje Pan rozszczepienia deklasującego rozszczepienie atomu o wiele długości. Rozszczepia Pan mianowicie poprzednik implikacji i jego następnik, przyczynę i skutek. Jeśli bowiem skutek wyprowadzałby nas poza 'to, co napisano', to stawałby się jakimś nie-skutkiem, czy może skutkiem urojonym na podobieństwo liczby 'i' - pierwiastek z minus jeden. Stosując Pańską interpetację 'odnoszenia sie do tego, co napisano' gdyby O. Żmudziński napisal wyłącznie o przeciwprostokątnej, to przy braku napomknięcia o przyprostokątnych na mocy narzucanej przez Pana interpretacji powstawałby świat w którym nie istniałoby Twierdzenie Pitagorasa, ponieważ na mocy postulatu 'odnoszenia się do tego co napisano' nie można by go sformułować. 'To, co napisano' stwałoby się bezprzyczynowym i bezkonsekwencyjnym fenomenem (no chyba, iż o jakichś przyczynach i konsekwencjach by expressis verbis 'napisano'). Na serio - chce Pan taką bzdurę firmować swoim nazwiskiem? Sprawa nabiera dodatkowego humorystycznego kontekstu z racji konkretnego zagadnienia przy którym się wykluła - apelowi O. Żmudzińskiego o niedanie się zwariować. Z pozdrowieniami
LS
le sz
2 września 2013, 20:33
@piotr_slowinski Czy przynajmniej oczekiwanie celowości działania wobec poczynań istot obdarzonych intelektem nie uważa Pan za nieuczciwe wybieganie poza temat? Bez tej celowości poczynania istoty obdarzonej intelektem są jedynie chaotycznym, bezcelowym popisywaniem się. Czy chciałby Pan, aby Pańskie komentarze odniosły jakiś konkretny efekt, czy po prostu chce się Pan tylko popopisywać czymś, co Pan rozpoznaje jako własną sprawność intelektualną? Ma Pan jakiś problem z określeniem pożądanych przez Pana celów Pańskiej aktywności? Chodzi mi właśnie o oczekiwanie celowości działania. Oczekując celowości działania oczekuję właśnie prowadzenia dyskusji odnosząc się do tego co napisano. Za działania ewidentnie niecelowe uważam właśnie dyskusje z kimś kto nie odnosi się do tego co napisano, a usiłuje wypowiadać się o tym co sobie wymyślił czytając to co napisano. Jaki sens jest wypowiadać się gdy oponent i tak  "wyczyta"/wymyśli sobie to co mu się spodoba? Bez tej celowości poczynań Pańskie działania są jedynie chaotycznym, bezcelowym popisywaniem się. A nie mam ochoty być narzędziem do popisywania się przez Pana tym co uznaje Pan za własną sprawność intelektualną. Oczywiście chciałbym aby moje działania odniosły konkretny efekt. Efekt w postaci komentowania przez Pana tego co napisałem, a nie tego co Pan sobie uroi. Oczywiście nie musi Pan tego uwzględniać. Ale ja też nie muszę z Panem dyskutować.
2 września 2013, 19:32
@XLeszek Czy przynajmniej oczekiwanie celowości działania wobec poczynań istot obdarzonych intelektem nie uważa Pan za nieuczciwe wybieganie poza temat? Bez tej celowości poczynania istoty obdarzonej intelektem są jedynie chaotycznym, bezcelowym popisywaniem się. Czy chciałby Pan, aby Pańskie komentarze odniosły jakiś konkretny efekt, czy po prostu chce się Pan tylko popopisywać czymś, co Pan rozpoznaje jako własną sprawność intelektualną? Ma Pan jakiś problem z określeniem pożądanych przez Pana celów Pańskiej aktywności?
LS
le sz
2 września 2013, 18:46
Panie Piotrze Poprzednią dyskusję zgodnie z Pańską wolą uznałem za zakończoną. Rozumiem, że przynajmniej na tym wątku mam nie oczekiwać z Pańskiej strony woli dyskutowania o nieporuszonych poprzednio aspektach zagadnienia? To nie jest kwestia tego, że się "obraziłem na temat/wątek". Rzecz w tym, że NIC się nie zmieniło. Powody dla których zakończyłem dyskusję z Panem nie przestały istnieć. I to one są przyczyną tego że nie mam zamiaru wchodzić z Panem w dyskusje. W swoim ostatnim wpisie po raz kolejny podałem je Panu. I Pana kolejne wpisy - wg których nie dociera do Pana to co napisałem wprost - tylko mnie w tym utwierdzają. Oczekując dyskusji w innych wątkach, reaguje Pan jak ta blondynka z dowcipu - kobieta pyta kierowcę autobusu czy dojedzie tym autobusem na dworzec, kierowca odpowiada jej że nie, a blondynka pyta: a ja dojadę? Mam to wytłuścić boldem aby dotarło?: Nie widzę najmniejszego sensu dyskusji na jakikolwiek temat w jakimkolwiek wątku z osobą, która nie godzi się z tym, iż należy dyskutować z tym co napisano, a nie z tym co kto sobie wymyślił czytając to co napisano.
2 września 2013, 18:20
@XLeszek Poprzednią dyskusję zgodnie z Pańską wolą uznałem za zakończoną. Rozumiem, że przynajmniej na tym wątku mam nie oczekiwać z Pańskiej strony woli dyskutowania o nieporuszonych poprzednio aspektach zagadnienia? Z pozdrowieniami
LS
le sz
2 września 2013, 18:06
@piotr_slowinski Czy pan uważa, że nie można popaść pod wpływy szatana z innych powodów, niż świadome i dobrowolne oddanie się mu na służbę? [...] Nic nie daje mi powodów aby podejrzewać iż zmienił Pan zdanie i teraz uznaje, iż należy jednak dyskutować z tym co napisano, a nie z tym co kto sobie wymyślił czytając to co napisano. A Pańskie wpisy świadczą o czymś wręcz przeciwnym. Podtrzymuję więc swoje stanowisko że dyskusja z Panem nie ma sensu. Bo jaki sens jest pisać cokolwiek, skoro Pan i tak będzie sobie wymyślał to co Panu będzie odpowiadało.
2 września 2013, 17:17
@XLeszek Czy pan uważa, że nie można popaść pod wpływy szatana z innych powodów, niż świadome i dobrowolne oddanie się mu na służbę? Wydaje mi się to co najmniej tak karkołomne, jak przekonanie, że nie można inaczej utonąć, jak tylko celowo skacząc w tym celu do głębokiej wody. Pytam, bo nie rozumiem dokąd ma prowadzić aptekarskie ustalanie czy ks. Orzeszko został ofiarowany, czy nie został, świadomie czy nieświadomie, w niemowlęctwie, czy w wieku szkolnym. Kierunkiem Pańskich dociekań wydaje się być ustalenie jakiejś kategorii warunków, jakie muszą zostać spełnione, aby szatan mógł osiągnąć jakiś wpływ na człowieka i warunek świadomej współpracy wydaje się mieć pośród tych warunków poczesne miejsce. Czy nie sądzi Pan, iż istnieje coś takiego, jak webrnięcie w coś (we władzę szatana tu konkretnie) np. z głupoty i/lub niewiedzy? Z pozdrowieniami
AC
Anna Cepeniuk
2 września 2013, 16:10
~Marta - kto Cię ustanowił sędzia? I skąd posiadasz taką wiedzę co dla wiernych jest lepsze? Pisz w swoim imieniu.... jeśli mozesz, a nie w imieniu wiernych, bo ja się z Tobą absolutnie nie zgadzam....
M
Marta
2 września 2013, 15:51
Tym artykulem o. Zmudzinski tylko potwierdzil moje wczesniejsze przekonanie, ze kompletnie nie wie o czym pisze, a przy tym pisze bardzo agresywnie, z typowym dla Jezuitow pretensjonalnym, pysznym wrecz tonem. Z tego logicznym ciagiem wynika, ze to jednak nie ks. Sawa, jak ojciec rzetelnie go pomowil w poprzednim 'artykule', jest tu narzedziem zlego... Prosze Ojca Jezuite o powsciagliwosc bo bardzo miesza Ojciec w glowach wiernych i sieje zamet. Jakos tak to jest juz z Jezuitami, ze maja problem z PRAWDA.  
O
obudzi
2 września 2013, 15:12
Maria Montessori całkowicie poświęciła się dzieciom, a jej pracy błogosławił zarówno papież Pius X jak i kolejni papieże. Z okazji jej 100. rocznicy urodzin papież Pawel VI wygłosił piękne i merytoryczne przemówienie. Warto je przeczytać. teraz trzeba walczyć z gender, z wyzwoleniem seksualnym, z sodomią, zniewalaniem dzieci, szkoła Marii Montessori niewiele pomoże... nie jest taka ważna... obudzić Polaków katolików....
KN
katolicyzm na protestantyzm
2 września 2013, 15:08
Kobiety niech żądają prawa do bycia kapłanami, lektorami i diakonami. Inicjować ruch wyzwolenia kobiet.     Zastopować przyjmowanie Komunii Św. na kolanach. Przykazać zakonnicom, aby nie pozwalały dzieciom trzymać złożonych rąk przed i po Komunii Św. Mówić im, że Bóg kocha je takimi, jakie są i pragnie je widzieć całkowicie zrelaksowane. Spowoduje to z czasem całkowity zanik poczucia sacrum. (Ten pogański sposób zachowania się jest również coraz bardziej widoczny w Kościele polskim - przyp. Red.)     Zlikwidować kościelną muzykę organową i na jej miejsce wprowadzić gitary, lutnie, perkusje i przytupywanie. Zapobiegnie to jakimkolwiek modlitwom osobistym lub rozmowom z Jezusem. Uniemożliwia to relację osobową dzieci i młodzieży z Jezusem, co sprawi, że nie będzie religijnych powołań.     Profanować hymny do Matki Bożej i świętego Józefa. Mówić, że są zbyt bałwochwalcze. Zastąpić je pieśniami protestanckimi. To wprowadzi sugestię, iż Kościół Katolicki uznaje, że protestantyzm jest prawdziwą religią lub co najmniej równorzędną wobec religii Kościoła Katolickiego.
OK
ośmieszać katolicyzm
2 września 2013, 15:01
Jakże aktualne dzisiaj następujące słowa św. Maksymiliana M. Kolbe z dnia 24.10.1937 r., które tak bardzo pokrywają się z „Mistrzowskim" i „Lucyferycznym planem": „... w pierwszych wiekach jeden święty widział kapitułę diabłów, w której uradziliby do klasztorów nasyłać powołania chwiejne i słabe, które by później osłabiły i rozwaliły od wewnątrz życie zakonne (św. Maksymilian w wyjaśnieniu pisze, że tym świętym był święty Franciszek z Asyżu). Tacy być mogą i są a diabeł uradził niedawno taką kapitułę..., której uczestnicy uchwalili, żeby... wstępować do organizacji katolickich i udając wielkich pobożnisiów, rozsadzać je od wewnątrz". W świetle tych punktów i innych przytoczonych tu faktów, jak na dłoni widać, na czym polega fałszywa odnowa Kościoła Św. i fałszywy ekumenizm, którym tak bardzo sprzeciwia się Ojciec Św. Jan Paweł II. Poniższe wskazania były wielokrotnie publikowane przez różne ośrodki na Zachodzie. W Polsce ukazały się między innymi w książce ks. Ignacego Chara szewskiego Królestwo szatana. Oto one:     Usunąć św. Michała, Opiekuna Kościoła Katolickiego z wszelkich modlitw odmawianych podczas Mszy Św. oraz poza Mszą - raz na zawsze. Usunąć wszelkie jego figury. Mówić, że to z polecenia Chrystusa.     Znosić praktyki pokutne podczas Adwentu, takie jak nie jedzenie mięsa w piątki lub poszczenie. Wykluczyć jakikolwiek czyn samoponiżania się. Zastąpić go aktami radości, szczęścia i miłości bliźniego. Twierdzić, że Chrystus już zwyciężył i że niebo jest dla nas. I że wobec tego ludzkie wysiłki są bezużyteczne.     Angażować pastorów protestanckich dla deformacji i desakralizacji Mszy Św. Prowokować wątpliwości, że Eucharystia jest bliższa wierze protestanckiej i że jest to tylko chleb i symbol.
.
...
2 września 2013, 14:46
@XLeszek najpierw przeczytaj to co piszesz... Wyraziłem jedynie zastrzeżenia co do stwierdzenia autorki, że: "[..] posłany do szkoły steinerowskiej, uchodzącej za nowoczesną i przyjazną uczniom. Tam został oddany Lucyferowi. Od tej pory jego życie zamieniło się w koszmar [...]" całej reszty uzasadnienia juz zapomniałeś To że x Sergiusz nic takiego nie podaje w swoich świadectwach jeszcze nie musi oznaczać, że autorka została wprowadzona w błąd przez jakiegoś oszołoma i napisała nieprawdę. Ale biorąc pod uwagę to że x Sergiusz w żaden sposób nigdy nie mówił o jakimś zniewoleniu czy opętaniu, a wręcz opowiada jak poszukując prawdy podejmował różne decyzje, to nie bardzo wiem na czym miałoby polegać to oddanie Lucyferowi. Na tym, że słyszał głos? Na tym, że jak sam mówi, był nawiedzony? nie wstyd Ci ani trochę? Po co ludzie z Toba dyskutuja?
WS
widać, słychać, czuć
2 września 2013, 14:46
Ludzie, a może udalibyście się wszyscy zbiorowo do psychiatry? Środki przeciwlękowe na pewno by pomogły... patrzą a nie widzą....
CD
Cristiada dobry film
2 września 2013, 14:44
Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm - Jan Paweł II Kościół nie proponuje technicznych rozwiązań i jest jak najdalszy od mieszania się do rządów państw. Jednakże musi wypełniać w każdym czasie i okolicznościach misję prawdy na rzecz społeczeństwa na miarę człowieka, jego godności i powołania - Benedykt XVI, Caritas in Veritate, 9 XX-wieczny Meksyk jest wspaniałym przykładem obronienia religii tylko dzięki wierności wierze, odwadze i bezgranicznemu poświęceniu prostego ludu. Zdominowane przez masonerię meksykańskie elity: rząd, wojsko, administracja, wielka część inteligencji pragnęły wykorzenić wiarę, zepchnąć Kościół do katakumb, poddawały księży najokrutniejszym prześladowaniom. A jednak meksykański katolicyzm przetrwał najtrudniejsze wyzwania i wyszedł zwycięsko z najcięższych opresji dzięki postawie setek tysięcy prostych wieśniaków. Tych wieśniaków, którzy nie dali się zwieść propagandzie "oświeconych" (Iluminatów) wrogów religii, którzy porwali za broń w obronie zamykanych kościołów i zabijanych księży. I wytrwali przez całe lata w walce, nawet wtedy, gdy duża część duchowieństwa meksykań­skiego załamała się i zrezygnowała z oporu. Swoim hartem ducha i odwagą przesądzili o tym, że dziś nikt nie próbuje już nawet podważyć roli Kościoła jako znaczącej części meksykańskiego dziedzictwa duchowego.
AP
Anna Pe
2 września 2013, 14:42
Ludzie, a może udalibyście się wszyscy zbiorowo do psychiatry? Środki przeciwlękowe na pewno by pomogły...
LS
le sz
2 września 2013, 14:37
Ale biorąc pod uwagę to że x Sergiusz w żaden sposób nigdy nie mówił o jakimś zniewoleniu czy opętaniu, a wręcz opowiada jak poszukując prawdy podejmował różne decyzje Mówi czy nie mówi? Wywiadów jest wiele z cytowanego: zostałem rytualnie ofiarowany szatanowi Od szóstego, a nawet od czwartego roku życia słyszałem wewnętrzne głosy. Byłem w stanie nawiedzenia, miałem kontakt z duchami. Te duchy mnie instruowały, wdrażały w rzekome tajemnice życia duchowego. Głos chce więcej W wieku 16 lat ten głos oczekiwał ode mnie czegoś więcej niż kontrolowanie ciała. Chłopie, po raz kolejny proszę, czytaj ze zrozumieniem i nie mąć. Zadając swoje pytanie stwierdziłem m.in.: "Ale biorąc pod uwagę to że x Sergiusz w żaden sposób nigdy nie mówił o jakimś zniewoleniu czy opętaniu, a wręcz opowiada jak poszukując prawdy podejmował różne decyzje, to nie bardzo wiem na czym miałoby polegać to oddanie Lucyferowi. Na tym, że słyszał głos? Na tym, że jak sam mówi, był nawiedzony?" A więc nie negowałem tego, że jak opowiada, został ofarowany, że słyszał wewnętrzne głosy, że był w stanie nawiedzenia. Wyraziłem jedynie zastrzeżenia co do stwierdzenia autorki, że: "[..] posłany do szkoły steinerowskiej, uchodzącej za nowoczesną i przyjazną uczniom. Tam został oddany Lucyferowi. Od tej pory jego życie zamieniło się w koszmar [...]" Czy został oddany Lucyferowi w szkole steinerowskiej, czy w okresie życia gdy chodził do tej szkoły, czy wkrótce po narodzinach, na grubo zanim poszedł do tej szkoły? Jest różnica pomiędzy twierdzeniem, że Jaś został opętany przystępując do Pierwszej Komunii św., a stwierdzeniem, że został opętany w tym samym okresie gdy przystępował do Pierwszej Komunii św., czy tym że został opętany wkrótce po narodzinach.
2 września 2013, 13:30
 Ale biorąc pod uwagę to że x Sergiusz w żaden sposób nigdy nie mówił o jakimś zniewoleniu czy opętaniu, a wręcz opowiada jak poszukując prawdy podejmował różne decyzje Mówi czy nie mówi? Wywiadów jest wiele z cytowanego: zostałem rytualnie ofiarowany szatanowi Od szóstego, a nawet od czwartego roku życia słyszałem wewnętrzne głosy. Byłem w stanie nawiedzenia, miałem kontakt z duchami. Te duchy mnie instruowały, wdrażały w rzekome tajemnice życia duchowego. Głos chce więcej W wieku 16 lat ten głos oczekiwał ode mnie czegoś więcej niż kontrolowanie ciała.
2 września 2013, 13:01
Prowokacja??? A może wymaganie konsekwencji od tropiących wszędzie zła albo choćby pokazanie absurdu, w jaki wpadli, co chciał o. Wojciech Żmudziński ukazać w komentowanym tu artykule, który ma tylu zdziwionych i święcie oburzonych krytyków? @Skalisty Zła nie nalezy tropić ale nalezy je dostrzegać, żeby omijać... Nie dajcie się zwariować... poznajcie paru nauczycieli od technik, pare fundacji je promujących... Posyłasz dziecko do podstawówki i  masz znaczenie większe szanse na ćwiczenia duchowe niz fizyczne... patrz krótkie relaksy realizowane przez panię nauczycielkę w podstawówce, która kazała się dzieciom odowływac do bezosobowej niematerialnej siły...
TW
trzeba wiedzieć
2 września 2013, 13:00
Prowokacja??? A może wymaganie konsekwencji od tropiących wszędzie zła albo choćby pokazanie absurdu, w jaki wpadli, co chciał o. Wojciech Żmudziński ukazać w komentowanym tu artykule, który ma tylu zdziwionych i święcie oburzonych krytyków? nikt nie krytykuje o.Wojciecha Żmudzińskiego, który zapewne sprowokował do dyskusji, przecież dzisiaj okultyzm wszędzie się wciska, w telewizji go już pełno; wróżki, karty tarota .... horoskopy, a przede wszystkim jawna walka z dekalogiem, przecież o.Wojciech to kapłan i zna naukę św.Pawła.
TW
trzeba wiedzieć
2 września 2013, 12:56
Okultysta jasnowidz przypisuje sobie moc na którą monopol ma tylko Bóg i odbiera ludziom możliwość decydowania o swojej przyszłości. Bóg objawia ludziom możliwą wersje przyszłości bezpośrednio zależną od ich czynów, dając ludziom zawsze możliwość zmiany swego postępowania i przyszłości. Prorokowanie opisane w Biblii było wyjaśnianiem ludziom woli Bożej na obecną wówczas chwile a nie przepowiadaniem przyszłości. Współczesne rytuały okultystyczne propagowane są pod fałszywą banderą psychoterapii. W rzeczywistości praktykami okultystycznymi jest: metoda Hellingera, którą przeszedł Janusz Palikot we Francji /wywiad w Vivie/ kinejologia edukacyjna, synchronizowanie półkul mózgowych, metoda silvy, programowanie neurolingwistyczne, medytacja transcendentalna, wszelkie ideologie wykazujące nieuzasadniony optymizm co do ukrytych mocy umysłu (mistycy chrześcijańscy przestrzegali przed brakiem krytycyzmu wobec iluzorycznych produktów umysłu, nawet tradycyjny buddyzm i hinduizm/ m.in. groźny przyw.sekty Sai Baba/, przestrzegał przed dążeniem do zdolności paranormalnych). Ludzie współcześnie angażują się w okultyzm bo są przekonani że są bezpieczni, że nie istnieje ani piekło ani demony. Jest to skutek kampanii okultystów którzy zanegowali istnienie demonów, ich złą naturę, i propagują rzekomą możliwość kontrolowania demonów.
TW
trzeba wiedzieć
2 września 2013, 12:52
"W swej wypowiedzi o. Posadzki SJ egzorcysta wielokrotnie powracał do posoborowej patologii przyjęcia przez duchownych światopoglądu materialistycznego, negowania potrzeby walki z demonami, udostępniania pomieszczeń kościelnych dla okultystów (Haris) i praktykowania przez duchownych rytuałów okultystycznych (wahadełko). Innym tematem poruszonym przez ojca Posackiego były wpływy okultystów w III RP. Wpisanie za rządów SLD na listę zawodów wielu profesji okultystycznych. Działalność Jerzego Prokopiuka czołowego polskiego gnostyka i propagatora ezoteryzmu". Ojciec Posacki do współczesnych szkodliwych zjawisk zaliczył: neopoganizm (świadomie odrzucający Jezusa, podczas gdy przed chrześcijańscy poganie nie znali Jezusa i po omacku poszukiwali Boga), kontr inicjacje (czyli wstąpienie na drogę destrukcji jaką jest: szamanizm, masoneria, satanizm, lucyferianizm i wiele innych), spirytyzm (podczas seansów spirytystycznych przywołane demony udają dusze zmarłych i zniewalają żyjących, jest to odmienne od doświadczeń z duszami czyśćcowymi, które z własnej inicjatywy proszą osoby dyskretne i religijne o modlitwę, nigdy nie naruszając ich wolności), nieuzasadniony optymizm wobec wszelkich zjawisk inicjacyjnych (Mircae Eliade), filozofie materialistyczną, pojawienie się na zachodzie renegatów z klasycznego buddyzmu i hinduizmu promujących okultyzm, medytacje transcendentalną, medytacja rzekomo bezideowa (negująca potrzebę relacji z Bogiem), medytacje promowane przez duchownych, tezy o równości wszelkich religii, masonerie (akceptującą wszelkie religie, w tym i satanizm, prócz chrześcijaństwa - członkiem Wielkiego Wschodu był Lew Trocki), fenomen UFO (za pośrednictwem którego demony manifestują swoją obecność w sposób zgodny z wzorami współczesnej popkultury), kabała (zakładająca możliwość zdobycia kontroli nad demonami), okultystyczne przedmioty i symbole, homeopatia.
2 września 2013, 12:42
<a href="http://gosc.pl/doc/789551.Ofiarowany-szatanowi-ocalony-przez-Jezusa">po urodzeniu zostałem rytualnie ofiarowany szatanowi,</a> Te duchy mnie instruowały, wdrażały w rzekome tajemnice życia duchowego. Wtedy stwierdziłem, że nie daje mi to szczęścia. Że wciąż mam problemy wewnętrzne, kompleksy, brak poczucia bycia kochanym. Szczęście było dla mnie wtedy czymś absolutnie nieosiągalnym. Mimo że miałem nadprzyrodzone zdolności. Nie chcę mówić o szczegółach, bo boję się, że to może kogoś zachęcić. A to nie są jakieś sztuczki. To kontakt z bytem duchowym. To sprawa dla egzorcysty.
A
ale ostrzegać
2 września 2013, 12:33
Ten się naprawdę śmieje, kto śmieje się ostatni. Ostrzegać, mówić prawdę = narazić.
AO
Apostołowie ostrzegali
2 września 2013, 12:31
Każdy, kto praktykuje najróżn. formy magii  satanizmu  astrologii  spirytyzmu  wróżbiarstwa  praktyki hinduskie  tybetańskie lub staje się członkiem masonerii, wyst. przeciwko I przykazaniu, czyli popełnia grzech śmiertelny, ciężki grzech nieposłuszeństwa Duchowi Św. oraz odrzuc.przewodn. Anioła Stróża. Św. Marek opisuje egzorcyzm Jezusa spełniony na opętanym, który dotychczas ukrywał się w pobożnym środowisku, zapewne modląc się gorliwie jak reszta uczestników nabożeństw. Demon znosi granice  miesza świętość z tym  co najohydniejsze  nie wzbrania się przed świętokradz. i bluźnierstwem. Apostołowie  Piotr i Paweł  spotykali się z przeszkodami okultyst. ze strony sławnych ówcz. magów: Szymona i Elimasa, którzy próbowali zwodzić tłumy przy pomocy swoich sztuczek. Poucz. jest uwaga św. Pawła skier. do maga Elimasa: O, synu diabelski, pełny wszelkiej zdrady i wszelkiej przewrotności, wrogu wszelkiej sprawiedliwości, czyż nie zaprzestaniesz wykrzywiać prostych dróg Pańskich? (Dz. 13, 10) . Postawa  Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek  niestety jest coraz bardziej rozpowsz. Notoryczne przyjmow. Komunii Św. w stanie grzechu ciężkiego  zatajanie grzechu ciężkiego przy spowiedzi to najcz. uczęszcz.ścieżka złych duchów. Niebezpiecz. okultyzmu nie ogranicza się tylko do osób praktyk. go  ale jest również niezwykle " toksyczne" dla środow. rodzinn. i społecz. O. Joseph-Marie Verlinde opisuje często tego rodzaju przypadki  gdzie matka uległa pokusie wizyty u jasnowidza ( czy innego rodz. przep. przyszłości)  co spowodowało że jedno z jej dzieci zostało  infesté  i okazywało niezwykłą agresywność a także nagły upadek zdrowia. Egzorcyzm dziecka nie poskutkował lecz dopiero matki a zwłaszcza jej szczera spowiedź. Z wielkim niepokojem obserw. się rosnącą w społecz. modę na maleficium (rzucanie uroków  klątwy na przedmioty i osoby  złorzeczenie  przeklinanie)  gdzie szatan działa za pośrednictwem człowieka  który staje się jego narzędziem.
2 września 2013, 12:29
Pomocy! Proszę doradźcie mi. Już spieszę z wyjaśnieniem. Mój bardzo dobry znajomy, przesympatyczny, głęboko wierzący, głowa rodziny, bardzo troszczący się o nią, do rany przyłóż, ma na imię Marcin. Sprawdziłem znaczenie tego imienia: "Imię męskie pochodzące od łacińskiej nazwy rodu 'Martinus', który z kolei wywodzi się od 'Martis', czyli 'należący do Marsa' ". Mars to pogański bóg wojny (czyli demon). Pomóżcie, czy mam: 1) tylko zaprzestać kontaktów z Marcinem i zostawić to? 2) zaprosić do niego egzorcystę, albo chociaż namówić go, żeby udał się sam do egzorcysty? 3) uprzedzić wszystkich innych jego znajomych, jakie jest prawdziwe znaczenie jego imienia? Szkoda mi Marcina, lecz ja pragnę pozostać prawdziwym katolikiem i nie chcę ignorować żadnego zła. ... Brzydka prowokacja.
LS
le sz
2 września 2013, 12:24
Przy okazji którejś kolejnej lektury artykułu p.Pauliny Gajkowskiej uderzyła mnie informacja zawarta na samym początku, cytuję: "Sergiusz Orzeszko pochodził z ateistycznej rodziny wysoko postawionego dygnitarza PRL. Podczas pobytu ojca na placówce dyplomatycznej we Francji został posłany do szkoły steinerowskiej, uchodzącej za nowoczesną i przyjazną uczniom. Tam został oddany Lucyferowi. Od tej pory jego życie zamieniło się w koszmar: depresja, pustka, myśli samobójcze, niszczące praktyki Wschodu." To że stwierdzenie autorki iż "Od tej pory jego życie zamieniło się w koszmar: depresja, pustka, myśli samobójcze, niszczące praktyki Wschodu." jest ewidentną nieprawdą łatwo można sprawdzić zapoznając się dostępnymi w internecie świadectwami x Sergiusza (pisanymi i mówionymi). Trudniej jednak jest zweryfikować prawdziwość stwierdzenia że "został posłany do szkoły steinerowskiej, [...] Tam został oddany Lucyferowi.". To że x Sergiusz nic takiego nie podaje w swoich świadectwach jeszcze nie musi oznaczać, że autorka została wprowadzona w błąd przez jakiegoś oszołoma i napisała nieprawdę. Ale biorąc pod uwagę to że x Sergiusz w żaden sposób nigdy nie mówił o jakimś zniewoleniu czy opętaniu, a wręcz opowiada jak poszukując prawdy podejmował różne decyzje, to nie bardzo wiem na czym miałoby polegać to oddanie Lucyferowi. Na tym, że słyszał głos? Na tym, że jak sam mówi, był nawiedzony? Mam w związku z tym prośbę do p.Pauliny Gajkowskiej: bardzo proszę o podanie źródeł informacji, że mały Sergiusz Orzeszko został w szkole steinerowskiej oddany Lucyferowi. Interesują mnie również okoliczności tego oddania Lucyferowi.
2 września 2013, 12:11
@t7hrr - a czy UFO powinno być w leksykonie zagrożeń ? @Wojtas A co to jest dla Ciebie UFO? - lista obiektów zarejestrowanych przez radary, które nie zostały rozpoznane? - przedstawiciele nieznanej cywilizacji obserwujący nas? - emisariusze z innej cywilizacji przynoszący nam prawde o nas?
2 września 2013, 12:08
@Skalisty 1. wypić szklanke wody 2. zapytać się Marcina którego ze świetych Kościoła jego rodzice wybrali mu na chrzcie za patrona 3. pomodlić się do św. Marcina w intecji Marcina i własnej gdybyś natomiast okaząl się, że rodzice wybrali mu imie aby oddac czesć Bogu Marsowi i kolego nie jest ochrzczony. Zaproponuj mu: przyjęcie Chrystusa za Pana a św. Marcina za patrona ale pamiętaj zawsze o punkcie 1. ;-)
JW
Jezus wiara i tradycja mocą
2 września 2013, 12:05
„W dawnym ZSRR właściwie w każdym mieście istniał instytut zajmujący się badaniem zjawisk paranormalnych. Zaowocowało to rozwojem technik manipulacji ludźmi, cybernetyki, psychotroniki, sekt. Do dziś w Rosji okultyzm jest bardzo popularny. Rosyjska popkultura promuje praktyki okultystyczne (wielu z pozytywnych bohaterów seriali ma zdolności paranormalne). Ezoteryzm uznawany jest za filozofię, oddziałuje na środowiska naukowe. Jedyną zaporą dla okultyzmu jest cerkiew. Inaczej niż Polska przesiąknięta katolicyzmem (chroniona katolicyzmem, popularną praktyką spowiedzi i „omodlona”), Rosja jest wyniszczona przez komunizm i zdesakralizowana (co daje siłę demonom – na zachodzie laicyzacja i demoralizacja wzmacnia demony)”. Ks.  prof.doktor habilit.Aleksander Posacki
WD
Wojtek Duda
2 września 2013, 12:01
@t7hrr - a czy UFO powinno być w leksykonie zagrożeń ?
DO
dobro obudź się !
2 września 2013, 11:51
Krzyżacy przeważnie  atakowali w święta Maryjne. Mordem nawracali na wiarę. Grabieżą bogacili się. Potem przeszli na protestantyzm. Hitlerowcy nie potrafili zapomnieć Grunwaldu przegranej  Krzyżaków oraz przegrania I wojny światowej  i wersalskiego traktatu. Polska walczyła z narzucanym jej protestantyzmem, innowierstwem. Dziś znów istnieją takie tendencje. Ale pokolenie PRL-u nie zna prawdziwej historii Polski. Wrogowie zadbali o to. Najpierw zaborcy, potem komuniści. Okultyzm szaleje. Zło szaleje, zepsuciem obyczajów chce zniewolić i zniszczyć Polskę. Na zimne trzeba dmuchać, bo szatan najpierw "małpuje Pana Boga" a potem atakuje i zniewala.  
ZD
zło działa gdy dobro śpi naiw
2 września 2013, 11:40
Heinrich Himmler – dowódca SS oraz Gestapo (czołowy okultysta III Rzeszy i twórca nowej Religi. Dowódca niemieckiej machiny śmierci. Swoje aspiracje czerpał z hinduistycznych świętych ksiąg. Uważał się za reinkarnację króla Henryka, który w średniowieczu zatrzymał pochód Słowian na Niemcy. SS 9.11.1925 – Powstaje SS (Schutzstaffel, czyli eskadra ochronna) zaproponowana przez ówczesnego szefa SA – Hermanna Göringa. 5.01.1929 – Szefem zostaje Himmler. Powstaje Elitarny Zakon wojskowy. wzorowany na XIII w  zakonie Krzyżaków. Członkowie SS uważani są za arystokrację rasy Niemieckiej. Mieli być reproduktorami rasy aryjskiej. Wybierano ich wg największego rygoru: najsilniejsi, najzdolniejsi i rasowo doskonali (o dokładnych cechach aryjskich jak błękitne oczy, blond włosy, wąskie czoło, długie kończyny, wzrost – min 1,80 cm, i wiele więcej..) pochodzili z rodzin czysto aryjskich tj: minimum od 1750 roku) 1934 – Himler ustanawia w Zamku Wewelzburg centrum elity rycerzy SS (miał aspiracje aby wybudować wokół zamku wielką kolonię tzw. Watykan SS, do którego zaprzągł 4 tyś więźniów z Obozów koncentracyjnych. To tutaj zarządzało 13 osobowe kolegium (generałów) w Sali spotkań- na wzór rady okrągłego stołu za czasów Króla Artura. Ta elita wewnątrz SS – to tajna organizacja zwana Czarnym Słońcem.
HI
Hitler i okultyzm
2 września 2013, 11:35
Hess uwierzył że Hitler to długo oczekiwany Mesjasz przepowiedziany przez niemieckich okultystów, kilka tygodni wcześniej!!!! Jego mentorem wkrótce staje się Dietrich Eckert – członek Thule, wydawca czasopisma Beobachter. To on poznaje Hitlera z Bawarską finansjerą, która umożliwiła jego sponsorowanie w późniejszym czasie. To właśnie Eckert naucza do rangi mistrzowskiej mowy oratorskiej Hitlera i „hipnotyzowanie tłumu”. 1923 – przed śmiercią Eckert miał powiedzieć: „Idźcie za Hitlerem. On będzie tańczył, ale to ja będę im grał. Wprowadziłem go w arkana nauki tajemnej, odblokowałem jego umiejętności przewidywania przyszłości i zaopatrzyłem w środki niezbędne do komunikacji z Mocami…” Sam Hitler w swojej książce „Mein Kampf” napisał dedykację: „Między nimi był człowiek, jeden z najlepszych, który poświęcił swe życie, aby słowem, myślą, a na koniec czynem zbudzić ze snu swój, a właściwie nasz naród. Nazywał się Dietrich Eckert”.  co wpłynęło że po niedługim czasie stał się siódmym członkiem zarządu partii, a po śmierci Drextera objął funkcję przewodniczącego Partii. 1921 – Hitler był tak zachwycony i zainspirowany wiarą organizacji, że miał głosić: „Ludzkość czyni postęp co 700 lat. Celem ostatecznym jest stworzenie synów bożych. Nowa rasa skupi wszelką twórczą moc. Będzie niekwestionowanie lepsza od współczesnego człowieka”. Był zafascynowany okultyzmem. Był entuzjastą astrologii, numerologii, psychicznego mediumizmu, hipnozy i wróżenia z wody.
2 września 2013, 11:27
@Wojtas a) bada najczęściej spowiednik lub kierownik duchowy b) wyrażnie nie rozróżniasz zagrożeń :-)  i ich natury nadużycie butów na wysokim obcasie jest grozne - ale nie sądzę by powinno trafić do leksykonu zagrożeń. A i nadmierne przywiązanie do swojego wyglądu - to tez zagrożenie. Oglądanie TV Religia 24/7 też jest groźne ;-)
WD
Wojtek Duda
2 września 2013, 11:15
@skalisty. dobre :)  Proponuję utworzyć profil na facebooku - "Usuwajmy pogański saturday z kalendarzy ' @t7hrr (a) - no właśnie- a kto to bada i jak ? A jeśli nie bada, to dlaczego feruje wyroki co zagraża a co nie ? ad (b) wobec tego o.Posacki powienien asap zaktualizować swój leksykon zagrożeń duchowych. Tylko niech dopisze z gwiazdką 'nie dotyczy  TV Trwam'
2 września 2013, 11:08
Bardzo ważne! Chciałbym wszystkich przestrzec. Zauważyłem w moim kalendarzu karygodną rzecz. Otóż sobota podpisana jest również jako "saturday", co jest związane z pogańskim kultem Saturna, a niedziela "sunday", czyli kultem Słońca. Sprawdźcie swoje kalendarze i jeśli nie chcecie, żeby pogańskie, czyli szatańskie elementy miały wpływ na Wasze życie, pozbądźcie się wszystkiego, co ma choćby pozór zła. @Skalisty Proponuje poświęcić trochę czasu na nazwy miesięcy w Twoim kalandarzu: - albo wybrac kalandarz w języku polskim nie wspomonając o rosyjskim: szabat i zmartychwstanie. :-) A dlaczego sklepik przykościelny w Twojej parafii nie nazywa się Lewiatan? ;-)
2 września 2013, 10:58
a)  Dokładnie. Świdectwa należy badać i weryfikowac tak jak wyniki eksperymentów medycznych. Mnie tez słabo przekonują świadectwa mojej koleżanki: zaczęłam uprawiac jogę kilka lat temu, to poprawiało mi samopoczucie otwarło umysł, do Kościoła to juz tylko ze świconka chodzę, ale to się nie wiąże.. Za to bardzie przekunuja świadectwa ludzi ktorym po kursie szybkiego czytania, zaproponowano nastepne kursy a teraz latami prostuja swoje relacje z Bogiem... b) Oczywiście, że tak. :-) Tylko, że przedawkowana lub niewłaściwie uzywana.
WD
Wojtek Duda
2 września 2013, 10:50
@Wojciech Żmudziński SJ Słuszność ich zarzutów o demoniczność i oderwanie od rzeczywistości w stosunku do niektórych nowych metod wychowawczych będzie można sprawdzić w przyszłości, przyglądając się losom absolwentów podejrzanych szkół i "szatańskiego" czytania. Dlaczego mamy nie przyglądac się i dzisiaj? Szczególnie, że jest wiele osób które przeszły juz przez kursy takiego czytania i a sa i takie które przeszły przez proces edukacji oparty o takie założenia. Są świadectwa... dlaczego mamy im nie dac wiary? Chrześcijanin nie ma żyć w lęku przed diabłem - bo Bóg jest od diabła mocniejszy. Chrześcijanin ma unikać tego co go od Boga odciąga... jeśli będzie się bał dostrzegać, że to co go odciąga od Boga pochodzi od diabła i powie sobie, ze jakies tam anmulety, kursy, ćwiczenia i spotkania na pewno nie zaszkodzą to dopiero wtedy znajdzie się w wielkim niebezpieczeństwie ... (a) ad. świadectwa. Jaka jest ich wiarygodność ? Co by było np. gdyby medycyna była oparta na świadectwach - np. pani X zarzeka się, że ból kolana zniknął zaraz po tym jak zjadła maliny - wyciągamy wniosek, że maliny leczą ból kolana ? A co świadectwami tych co np. uprawiają jogę i nic się nie dzieje ? Które świadectwo jest mocniejsze ? (b) 'tego co odciąga od Boga' - jedyne co odciąga od Boga to grzech. Jeśli więc ktoś pisze, że dajmy na to granie w RPG, wpędziło go w jakies kłopoty duchowo-psychiczne, to problem raczej tej osoby czy gier RPG ? Kogoś może odciągać telewizja od Boga - ale czy to powód, żeby powiedzieć, ze telewizja jest zagrożeniem ?
2 września 2013, 10:33
Padre, a zły duch to fakt czy legenda? Bo artykuił nie daje jasnej odpowiedzi? Ignacy posługiwał się nim w Regułach jako figurą retoryczną, przenośnią? ... @ lukasz_l Daje na to odpowiedź nauka Kościoła. @Wojciech Zmudziński SJ Czy teologowie katoliccy głoszą naukę Kościoła? Czy wobec tego stawiana przez nich teza, że osobowy byt: diabeł nie istniej jest odpowiedzią Kościoła na putanie lukasza_i i piotra_slowinskiego? Gdzie dokładnie (w jakim dokumencie i jego części) nauka Koscioła daje tę odpowiedź?
Wojciech Żmudziński SJ
2 września 2013, 10:13
Padre, a zły duch to fakt czy legenda? Bo artykuił nie daje jasnej odpowiedzi? Ignacy posługiwał się nim w Regułach jako figurą retoryczną, przenośnią? ... @ lukasz_l Daje na to odpowiedź nauka Kościoła.
2 września 2013, 09:42
Padre, a zły duch to fakt czy legenda? Bo artykuił nie daje jasnej odpowiedzi? Ignacy posługiwał się nim w Regułach jako figurą retoryczną, przenośnią? ... @lukasz_l Trochę wcześniej na dosyć podobne pytanie zadane przeze mnie O. Żmudziński zareplikował, iż nie będzie się zniżać do pyskówek, ale może Panu szczęście w uzyskaniu rzetelnej odpowiedzi będzie bardziej sprzyjać. Z pozdrowieniami
Łukasz Lasocki
2 września 2013, 09:31
Padre, a zły duch to fakt czy legenda? Bo artykuił nie daje jasnej odpowiedzi? Ignacy posługiwał się nim w Regułach jako figurą retoryczną, przenośnią?
2 września 2013, 09:08
@Wojciech Żmudziński SJ Słuszność ich zarzutów o demoniczność i oderwanie od rzeczywistości w stosunku do niektórych nowych metod wychowawczych będzie można sprawdzić w przyszłości, przyglądając się losom absolwentów podejrzanych szkół i "szatańskiego" czytania. Dlaczego mamy nie przyglądac się i dzisiaj? Szczególnie, że jest wiele osób które przeszły  juz przez kursy takiego czytania i a sa i takie które przeszły przez proces edukacji oparty o takie założenia. Są świadectwa... dlaczego mamy im nie dac wiary? Chrześcijanin nie ma żyć w lęku przed diabłem - bo Bóg jest od diabła mocniejszy. Chrześcijanin ma unikać tego co go od Boga odciąga... jeśli będzie się bał dostrzegać, że to co go odciąga od Boga pochodzi od diabła i powie sobie, ze jakies tam anmulety, kursy, ćwiczenia i spotkania na pewno nie zaszkodzą to dopiero wtedy znajdzie się w wielkim niebezpieczeństwie
2 września 2013, 08:55
@XLeszek 1) Nie rozumiemm w jaki sposób od mojego odnoszenie się do niewyrażonych expressis verbis zagadnień przechodzi Pan do sugestii iż ja czynię Panu zarzut, iż oskarża mnie Pan o kłamstwo we wszystkim, co mówię. (...) @piotr_słowinski Proszę przejrzeć inne dyskusje prowadzone przez Pana oponenta. Takie oskarżenie to po prostu stały element dyskusji z osobą z która openent trwale się nie zgadza.
2 września 2013, 08:52
Dzieci wychowuje się od małego... i w praktyce każde dziecko wie, że w domu się nie gra :-) Wina może byc umyslna i nieumyślna i zależna jest od wieku dziecka. ... Wina umyślna i nieumyślna? A to ładne. Świadomie przenosi Pan na wychowanie małaych dzieci pojęcia z kodeksu karnego? Nawet tam jednak wina nieumyślna oznacza, że sprawca mógł przewidzieć konsekwencje swojego czynu. @TomekR Dokładnie :-) Jaśli rzuci Pan okiem na poczatek dyskusji to nie zgadzam sie z tezą TomaszaL: Zbita szklanka przez przypadek i zbita szklanka celowo. O ile w pierwszym wypadku karanie to głupota, to jak ma być w tym drugim, kiedy szklanka została zbita celowo (choćby w przypływie złości) ? Nie uważam za głupotę karania dziecka jeśli zbiło szklanke niecelowo, jeśli było w stanie przewidzieć, że może swoją zabawą zbić te szklankę - oczywiście kara powinna byc inna niz w przypadku zbicia celowego - i de facto odnosić się do nie do zbicia szklanki a samego zachowania powodującego niepotrzebne i wysokie ryzyko zbicia szklanki....
2 września 2013, 07:56
@XLeszek 1) Nie rozumiemm w jaki sposób od mojego odnoszenie się do niewyrażonych expressis verbis zagadnień przechodzi Pan do sugestii iż ja czynię Panu zarzut, iż oskarża mnie Pan o kłamstwo we wszystkim, co mówię. Jakoś niepoprawnie operuja Pan tu kwantyfikatorami i ich dziedzinami. 2) Fragment prawdy jest najlepszym kłamstwem. Jeśli Kowalski i Malinowski kradną, ale z jakichś powodów pracujący w lokalnej gazecie Nowak zechce wyłącznie pisać o kradzieżach Kowalskiego i ani piśnie o kradzieżach Malinowskiego, to pomimo pozostawania pozornego w nurcie prawdy, z racji jej selektywnego doboru narusza uczciwość. Stąd a) Informacja o czym O. Żmudziński nie pisze jest wbrew pozorom równie istotna, jak to co porusza expressis verbis. b) Nieprawdą jest (czego od początku próbuję Pana nauczyć), że pozostawanie w użytym przez autora zakresie kontekstu jest jakimś obowiązkiem, czy intelektualną cnotą, bo z różnych powodów ów kontekst może nie być wystarczający (lub przeciwnie - zbyt obfity). Uznając obowiązek pozostawania w określonym przez autora kontekście nie byłby Pan w stanie wyjaśnić manipulacji stwierdzenia: 'Proszę o odpowiedź TAK lub NIE - czy wreszcie przestanie Pan bić swoją żonę?' Dlatego linia 'odnośmy się wyłącznie do tego, co napisano' ma tylko pozory słuszności, ale zdaje się, że porzucenie fetyszyzacji owej reguły, przynajmniej na razie, jest poza Pańskim zasięgiem. Z pozdrowieniami
LS
le sz
2 września 2013, 07:12
@piotr_slowinski (suplement) Ani Pan, ani ja, ani O. Żmudziński nigdzie expressis verbis nie przyznaliśmy, iż a) jemy b) pijemy c) pocimy się d) robimy siusiu i kupkę a mimo to uznaję za uzasadnione w stopniu graniczącym z pewnością, iż wszystkie w/w punkty się wobec nas odnoszą. Stosuje Pan niegodziwe chwyty erystyczne. Nigdy nie twierdziłem, że wszystko co tylko Pan powie jest kłamstwem, ale nie upoważnia to do dowodzenia iż wszystko co Pan twierdzi jest prawdą bo przecież można podać przykłady Pana prawdziwych twierdzeń. To że w/w punkty do nas się odnoszą nie jest jakimkolwiek dowodem na to, że choć nigdzie expressis verbis Pan tego nie przyznał, to jednak defekuje się Pan gdzie popadnie. Pańskie uporczywe obstawanie przy stanowisku, iż wszystko, co nie zostało przez podmiot expressis verbis zadeklarowane jest nieuprawnionym wyobrażeniem przyjętym wobec podmiotu nasuwa mi na myśl niedawne wykwity intelektu Korwina-Mikke uzasadniającego, iż Adolf Hitler nie wiedział o endlosungu, ponieważ nie ma to ani jednego zarchiwizowanego dowodu. Nadal uporczywie obstaję przy stanowisku aby odnosić się jedynie do tego co oponent napisał, a nie do urojeń o tym co napisał. Ale skoro Pan uporczywie obstaje aby nie prowadzić dyskusji merytorycznych to po raz kolejny nie widzę sensu jakichkolwiek dyskusji z Panem. Pańskie wykwity intelektu mnie nie interesują. Oczywiscie ma Pan prawo robić z siebie błazna w stylu JKM, ale nie jestem zainteresowany udziałem w Pańskich popisach pseudo elokwencji, więc niech się Pan delektuje sobą beze mnie. EOT
2 września 2013, 02:37
@XLeszek (suplement) Ani Pan, ani ja, ani O. Żmudziński nigdzie expressis verbis nie przyznaliśmy, iż a) jemy b) pijemy c) pocimy się d) robimy siusiu i kupkę a mimo to uznaję za uzasadnione w stopniu graniczącym z pewnością, iż wszystkie w/w punkty się wobec nas odnoszą. Pańskie uporczywe obstawanie przy stanowisku, iż wszystko, co nie zostało przez podmiot expressis verbis zadeklarowane jest nieuprawnionym wyobrażeniem przyjętym wobec podmiotu nasuwa mi na myśl niedawne wykwity intelektu Korwina-Mikke uzasadniającego, iż Adolf Hitler nie wiedział o endlosungu, ponieważ nie ma to ani jednego zarchiwizowanego dowodu. Z pozdrowieniami
1 września 2013, 21:47
@XLeszek 'Pańskie sugestie, że O.Żmudziński miał tak niskie motywacje, iż ze wstydu przed samym sobą wybrał formę felietonu,' Przecież ja sugerowałem coś dokładnie przeciwnego - że ze wstydu przed sobą O. Żmudziński właśnie takiej formy by NIE wybrał. Pan wystawia moje przekonania o moich zdolnościach komunikacyjnych na cięższą próbę, niż kiedykolwiek dotąd ktokolwiek je wystawił. ... włączając mnie. Po 'rozgrzewce' napisałem (wydawało mi się, iż dostatecznie przejrzyście) podstawowy cel jej umieszczenia - ale chyba podobnie do interpretacji mojego napomknienia o rezultatach hipotetyczniego zawstydzenia O. Żmudzińskiego wobec siebie samego odczytał je Pan całkowicie opacznie. 'A ja uważam, że to co Pan napisał nie jest zachęcające do kontynuacji.' Jak Pan chce. Z podrowieniami
J
ja
1 września 2013, 21:46
Jestem katoliczką aktywnie uczestniczacą w zyciu koscioła i dużo swojego czasu poswiecam na modlitwę i formację w ramach rekolekcji m.in. ignacjańskich. To straszne , że tak łatwo ludzie dobrzy dają się zwieść, złapać w pułapkę popularności pisząc artykuły udowadniające okultyzm tam gdzie go nie ma. Nie dajmy sie zwariować !!  Kochajmy ludzi, patrzmy na nich oczami Jezusa! Nie wyszukujmy zła na siłę ! tam gdzie go nie ma!  Jeśli ktoś ma problem z ustalenie czy coś jest dobre czy złe -rada -siądź w spokojnym miejscu, poproś Boga o swiatło rozsądku, czytaj Słowo Boże z kart Pisma Świętego i wsłuchaj sie w ciszy w głos Boga.  Skoncenrtuj sie na tym , ze Bóg jest Miłoscią :)
K
k
1 września 2013, 21:08
Czy Autor tekstu nie miał czasem na myśli pani prof. Rynio? a nie Rinio?
LS
le sz
1 września 2013, 20:25
dokończenie Wróćmy do meritum. Nie ma Pan potrzeby wciąż wracać do uzasadniania mi, że mankamentem PPS jest przesada, bo ja się przecież w tej materii zgodziłem już z Pan dość dawno temu. Ja nie oponuję ani przeciwko temu, że to przesada, ani przeciwko temu, że owa przesada jest mankamentem. Nie zauważyłem aby wyraził Pan w/w zgodę. Ale skoro tak, to tym bardziej dalszy spór nie ma sensu. Ja oponuję przeciwko (owszem, niewyartykułowanemu przez Pana dotychczas explicite) automatyzmowi: jeśli pudełko nie działa doskonale, to z pewnością nadpudełko zawierające w sobie wadliwie działajace pudełko będzie po usunięciu pudełka działać lepiej. Skoro Pan jawnie przyznaje że oponuje Pan przeciwko temu czego nie wyrażałem, to tylko potwierdza to że prowadzenie sporów z Panem nie ma sensu. (Tak - kłania się tu cybernetyka, o której napomknąłem wcześnej.) Otóż możliwe jest, że komponent działajacy wewnętrznie w sposób wadliwy może nie zakłócać pracy systemy, a może wręcz być i tak, że system po usunięciu wadliwie działającego komponentu będzie per saldo działał gorzej ergo usunięcie wadliwego komponentu może być dla systemu niekorzystne. To nie są czcze dywagacje. Pewien mój znajomy przechodzi właśnie pewną ekperymentalną kurację raka polegającą na infekowaniu zajętych przez raka okolic zarazkami gruźlicy. Zarazki gruźlicy są z pewnością dla systemu p.t. organizm ludzki takim szkodliwie działającym pudełkiem, ale jak widać wprowadzenie ich do systemu może się pewnej perspektywie okazać dla systemu per saldo korzystne. Niestety, to co Pan robi to rzeczywiście są czcze dywagacje. Zwłaszcza, że z tego co Pan pisze wynika, że o cybernetyce, która się Panu kłania, to też nie ma Pan za bardzo pojęcia. Nie ja jestem twórcą koncepcji apokatastazy. Nie trzeba również explicite deklarować swojego poparcia dla niej, aby jej, lub jakiejś jej złagodzonej wersji, służyć. Żartobliwy przypadek pana Jourdain zszokowanego odkryciem, iż całe życie mówił prozą jest tu dobrą ilustracją zagadnienia o które mi chodzi. Nie czepiam się wyłącznie apokatastazy - to jest tylko jeden z wykwitów znacznie szerszego nurtu (moim zdaniem dominującego lub przynajmniej roznącego w siłę z takim tempie, że nasuwa obawy o dominację) chrześcijaństwa zinfantylizowanej miłosci i miłosierdzia postSVII. Jeśli O. Żmudziński nie jest aż zwolennikiem koncepcji apokatastazy, to w tym szerszym nurcie miesći się z pewnością. A z tym nurcie szatana można śmiało określić jako bezobjawowego, jeśli nie w kontekście doraźnego działania, to w kontekście nieponoszenia konsekwencji jego działania w perspektywie pozagrobowej. To zinafntylizowanie Chrześcijaństwa rozpoznaję jako najniebezpieczniejsze jego wypaczenie z jakim obecnie mamy do czynienia, zaś PPS rozpoznaję (pomimo jej mankamentów) jako możliwą odtrutkę. Zapewne są odtrutki lepsze (tzn. pozbawione mankamentów PPS), ale nie mają one najwyraźniej takiej siły przebicia, jak PPS, więc zakładając, iż trzeba budować z materiałów, które są pod ręką wybór PPS jest naturalny. Nie po to, aby patologia PPS zajęła miejsce patologii infantylizmu, ale w nadziei, że łatwiejsze do opanowania zarazki gruźlicy zniszczą znacznie groźniejszego raka. Czy to jakiś grzeszny makiawelizm z mojej strony, czy realizm? Sam do końca nie wiem. Nie. To zwyczajny myślotok... Jeśli uważa Pan, że zaniedbałem ripostę na jakąś konkretną kwestię, to proszę się śmiało dopominać. Ja po prostu nie uważam, że metoda rozdrabniania się na szczególiki jest wobec dyskutowanego przez nas zagadnienia najskutecznijesza. A ja uważam, że to co Pan napisał nie jest zachęcające do kontynuacji.
LS
le sz
1 września 2013, 20:24
@piotr_slowinski Zabieram się za te pisanie odpowiedzi z mocno mieszanymi uczuciami... Pisałem, że mówimy odok siebie... To już nie jest obok, obok to byłaby jakaś współbieżność, a ja widzę kolizyjność, więc raczej jak gęś z prosięciem... Ale najpierw coś na rozgrzewkę. O ile pamiętam tylko 20% komunikacji jest werbalne. Pomimo tego, że pisując na portalu nie mamy okazji wykorzystać pozawerbalnych środków komunikacji, tym niemniej pewne pole manewru pozostaje. Odnoszę się tu do dwóch elementów a) Pańskiego zarzutu, iż nie odnoszę się wyłącznie do tego, co Pan (czy O. Żmudziński)  wprost wyartykułował, Podtrzymuję swój zarzut, że zamiast odnosić się do tego co autorzy piszą, doszukuje się Pan treści których nie wyrażali, i usiłując im je przypisywać, chce Pan dyskutować de facto z samym sobą. Jako znawca procesów komunikacji zapewne doskonale Pan wie, że doszukiwanie się tego co nie zostało napisane jest obciążone zbyt wielkim subiektywizmem i tendencyjnością, więc nie może być podstawą ani do dyskusji ani tym bardziej do wydawania opinii o kimś. b) dygresji o błędnym wyborze środka polemicznego przez O. Żmudzińskiego p.t. felieton. Użycie felietonu zamiast merytorycznej polemiki jest niewerbalnym komunikatem, iż polemista uznał temat za na tyle niepoważny, iż na merytoryczną polemikę niezasługujący. W tym konkretnym przypadku jest to komunikat 'to są aż takie bzdury, że na merytoryczne ustosunkowanie się nie zasługują, a tylko na nieformalne wykpienie'. Że O. Żmudziński tego otwarcie nie napisał? No taka jest właśnie istota komunikatów niewerbalnych, że się ich otwartym tekstem nie artykułuje, tym niemniej dla nieautystycznych osób są one zrozumiałe. Celowo podmienia Pan pojęcia aby móc dowodzić swoich fałszywych twierdzeń? Czy "tylko" Pan nie rozumie pojęć których używa? Komunikacja niewerbalna to nie jest doszukiwanie się tego co nie zostało napisane. Komunikacja niewerbalna to jest mowa ciała! Komunikaty niewerbalne nadawane są poprzez wygląd fizyczny, ruch ciała, gesty, wyraz twarzy, ruch oczu, dotyk, głos. To że użyciu felietonu przez o.Żmudzińskiego usiłuje Pan przypisać taką motywację świadczy jedynie o Panu, że nie jest Pan w stanie dyskutować z jego poglądami, więc za wszelką cenę usiłuje go Pan zdyskwalifikować, przypisując mu swoje negatywne wyobrażenia o nim. W Pańskim przypadku nie mam na myśli jakichś na-wpół-czystych sztuczek, a pewną nonszalancję w ignorowaniu niewerbalizmów, co przystraja Pan w piórka trzymania się prawdy i ścisłości jak sądzę z wewnętrznym przekonaniem, że rzeczywiście tak właśnie jest. Przekaz niewerbalny, czyli mowa ciała, możliwy jest WYŁĄCZNIE wtedy gdy dyskutanci rozmawiają, a nie piszą, i to rozmawiają widząc się wzajemnie! Jak więc możliwe jest abym ignorował coś co nie istnieje? Nie zgadzam się, że wyłącznie wprost wyartykułowana treść się liczy. Nawet tak zawężony środek, jak portal/forum pozostawia pewne pole manewru do przekazywania pewnych treści w sposób nie-explciite. (Notabene, może my Polacy z racji tradycji pisania i czytania między wierszami zapoczątkowanych już w okresie zaborów, a pielęgnowanych w czasach komunizmu mamy do owych pozawerbalnych środków jakąś specjalną predyspozycję?) Jeśli nie uznaje Pan tego, że będziemy dyskutować odnosząc się do tego co napisane, a nie do tego co Pan sobie wymyśli, to doskonale tłumaczy to dlaczego ciągle przypisuje mi Pan coś czego nie wyrażałem. Ale oznacza to że dyskusja z Panem nie ma sensu, gdyż Pan nie dyskutuje z oponentem ale z samym sobą, ze swoimi urojonymi wyobrażeniami o oponencie. Drugą natomiast słabością rzekomej ścisłości jest skłonność do ignorowania obiektywnych konsekwencji explicite wyartykułowanego komunikatu, ponieważ konsekwencja nie jest już wyratykułowana explicite, zatem na mocy błędnie rozumianej ścisłości można jej zaprzeczać, podczas gdy jest ona tak samo istotna i ma taką samą wagę, jak jej źrodło wyartykułowane explicite. Nieprawda. Ale nie widzę sensu w rozwijaniu tego. Ja oczywiście nie jestem w stanie udowodnić, iż w głowie O. Żmudzińskiego powstała myśl 'to aż takie bzdury, że celowo wybiorę formułę felietonu, aby samym wyborem środka okazać wobec tych bzdur pogardę', a co więcej, gdyby taka myśl w głowie O. Żmudzińskiego się pojawiła, to zapewne zawstydziłby się jej wobec siebie samego i wybrałby formułę bardziej mertoryczną. Tym niemniej jesteśmy tylko ludźmi i pewne procesy w naszym mózgu odbywają się na poziomie pół-świadomości i podświadomości i zaniedbywanie owego mankamentu naszego umysłu od zrozumienia prawdy oddala, a nie przybliża. Pańskie sugestie, że O.Żmudziński miał tak niskie motywacje, iż ze wstydu przed samym sobą wybrał formę felietonu, to jest zwyczajna podłość. I definitywnie Pana dyskwalifikuje jako dyskutanta. W ten sposób to można każdego oskarżyć o wszystko, każdego obrzucić dowolnym błotem. I oznajmić że oczywiscie nie jest się w stanie tego udowodnić. cdn
1 września 2013, 16:13
Jakie natomiast ja mam pojęcie o czymkolwiek, to nie Pana sprawa....  ... Tu fromalnie Pani racji nie ma, ale zadowalając się udzieleniem konkretnej odpowiedzi odnośnie określenia 'Niebo jest w nas' nie będę Pani dalej 'dręczył'. Pozdrawiam
AC
Anna Cepeniuk
1 września 2013, 15:45
~Piotr Słowiński - Skoro zadał Pan konkretne pytanie, to Panu odpowiem.... "Niebo jest w nas" to tytuł ksiązki Ojca Wojciecha i ja jestem pod jej wrażeniem.. Stąd zgadzam się również z Ojcem Wojciechem co do tego, że nie warto i nie należy straszyć w szkole demonami... Jakie natomiast ja mam pojęcie o czymkolwiek, to nie Pana sprawa.... No chyba, że sam Pan ma takie pojęcie o dyskusji i zamiast zadać konkretne pytanie to "ciągniie Pan za język" po to by mnie oczywiście poznać ?!  A wcześniejszy wpis temu zaprzeczał.... Może Pan jednak trochę zwolni..... Formułowanie swoich myśli i czytanie ich ze zrozumieniem może Panu dobrze zrobić..... Ale co Pan z tym zrobi, too już oczywiście Pana sprawa... Udanych wyborów życzę...
1 września 2013, 15:33
@Effa Pani zdaje się ma mgliste pojęcie o tym co to jest 'wydawanie opinii', skoro je rozpoznaje w ciągnięciu Pani za język w celu poznania Pani indywidualnego rozumienia pewnych pojęć. Co to znaczy konkretnie 'Niebo jest w nas' - bo przecież podpisala się Pani pod taką tezą. Co się konkretnie zawiera pod tym okrągłym określeniem? Owszem - jest 'ładne', chwytające za serce niczym widok małego szczeniaczka, ale wydaje mi się, że bycie Chrześcijaninem to coś więcej, niż 'chwytliwość za serce' okrągłych stwierdzeń. Pani tak nie sądzi? Pozdrawiam
AC
Anna Cepeniuk
1 września 2013, 15:16
~Piotr Slowinski - To Pan starał się wydać o mnie opinię.... i wydał osąd..... Nie wiem dlaczego, to raczej Pan powinien wiedzieć...... Moje "kulinarne gusta" też nie podlegają Pańskiej opinii, więc życzę smacznego i radości z doboru składników sałatki..... przy niedzielnym obiadku.... ~Amos - zgadzam sie z Tobą i podzielam Twoją opinię...... Pozdrawiam
1 września 2013, 14:03
@Amos Gdybym za każde nieuświadomione sobie wcięcie się w środek rwącego nurtu dyskusji dostawał dolara byłbym bogatszy od Billa Gatesa ;) Pozdrawiam również
1 września 2013, 13:58
@Effa Dlaczego Pani sądzi, że Pani konkretna osoba znajduje się w centrum mojego zainteresowania? Nie starałem się Panią nakłaniać do konsumowania w bufecie więcej marchewki, a mniej pomidorów, a tylko dowiedzieć się, czy uważa Pani za słuszne traktowanie Chrześcijaństwa jako takiego właśnie bufetu z którego można dobierać sobie składniki wedle uznania z ignorowaniem tych, które nie odpowiadają.
1 września 2013, 13:47
@XLeszek Pisałem, że mówimy odok siebie... Ale najpierw coś na rozgrzewkę. O ile pamiętam tylko 20% komunikacji jest werbalne. Pomimo tego, że pisując na portalu nie mamy okazji wykorzystać pozawerbalnych środków komunikacji, tym niemniej pewne pole manewru pozostaje. Odnoszę się tu do dwóch elementów a) Pańskiego zarzutu, iż nie odnoszę się wyłącznie do tego, co Pan (czy O. Żmudziński)  wprost wyartykułował, b) dygresji o błędnym wyborze środka polemicznego przez O. Żmudzińskiego p.t. felieton. Użycie felietonu zamiast merytorycznej polemiki jest niewerbalnym komunikatem, iż polemista uznał temat za na tyle niepoważny, iż na merytoryczną polemikę niezasługujący. W tym konkretnym przypadku jest to komunikat 'to są aż takie bzdury, że na merytoryczne ustosunkowanie się nie zasługują, a tylko na nieformalne wykpienie'. Że O. Żmudziński tego otwarcie nie napisał? No taka jest właśnie istota komunikatów niewerbalnych, że się ich otwartym tekstem nie artykułuje, tym niemniej dla nieautystycznych osób są one zrozumiałe. W Pańskim przypadku nie mam na myśli jakichś na-wpół-czystych sztuczek, a pewną nonszalancję w ignorowaniu niewerbalizmów, co przystraja Pan w piórka trzymania się prawdy i ścisłości jak sądzę z wewnętrznym przekonaniem, że rzeczywiście tak właśnie jest. Nie zgadzam się, że wyłącznie wprost wyartykułowana treść się liczy. Nawet tak zawężony środek, jak portal/forum pozostawia pewne pole manewru do przekazywania pewnych treści w sposób nie-explciite. (Notabene, może my Polacy z racji tradycji pisania i czytania między wierszami zapoczątkowanych już w okresie zaborów, a pielęgnowanych w czasach komunizmu mamy do owych pozawerbalnych środków jakąś specjalną predyspozycję?) Drugą natomiast słabością rzekomej ścisłości jest skłonność do ignorowania obiektywnych konsekwencji explicite wyartykułowanego komunikatu, ponieważ konsekwencja nie jest już wyratykułowana explicite, zatem na mocy błędnie rozumianej ścisłości można jej zaprzeczać, podczas gdy jest ona tak samo istotna i ma taką samą wagę, jak jej źrodło wyartykułowane explicite. Ja oczywiście nie jestem w stanie udowodnić, iż w głowie O. Żmudzińskiego powstała myśl 'to aż takie bzdury, że celowo wybiorę formułę felietonu, aby samym wyborem środka okazać wobec tych bzdur pogardę', a co więcej, gdyby taka myśl w głowie O. Żmudzińskiego się pojawiła, to zapewne zawstydziłby się jej wobec siebie samego i wybrałby formułę bardziej mertoryczną. Tym niemniej jesteśmy tylko ludźmi i pewne procesy w naszym mózgu odbywają się na poziomie pół-świadomości i podświadomości i zaniedbywanie owego mankamentu naszego umysłu od zrozumienia prawdy oddala, a nie przybliża. No, ale koniec tej rozgrzewkowej 'psychologii dla opornych'. Celem dla którego ją przedstawiłem jest intelektualna uczciwość wobec Pana, aby dostarczyć Panu większej ilości informacji istotnych dla zrozumienia mojego stanowiska i elementów jakie mają na nie wpływ. Wróćmy do meritum. Nie ma Pan potrzeby wciąż wracać do uzasadniania mi, że mankamentem PPS jest przesada, bo ja się przecież w tej materii zgodziłem już z Pan dość dawno temu. Ja nie oponuję ani przeciwko temu, że to przesada, ani przeciwko temu, że owa przesada jest mankamentem. Ja oponuję przeciwko (owszem, niewyartykułowanemu przez Pana dotychczas explicite) automatyzmowi: jeśli pudełko nie działa doskonale, to z pewnością nadpudełko zawierające w sobie wadliwie działajace pudełko będzie po usunięciu pudełka działać lepiej. (Tak - kłania się tu cybernetyka, o której napomknąłem wcześnej.) Otóż możliwe jest, że komponent działajacy wewnętrznie w sposób wadliwy może nie zakłócać pracy systemy, a może wręcz być i tak, że system po usunięciu wadliwie działającego komponentu będzie per saldo działał gorzej ergo usunięcie wadliwego komponentu może być dla systemu niekorzystne. To nie są czcze dywagacje. Pewien mój znajomy przechodzi właśnie pewną ekperymentalną kurację raka polegającą na infekowaniu zajętych przez raka okolic zarazkami gruźlicy. Zarazki gruźlicy są z pewnością dla systemu p.t. organizm ludzki takim szkodliwie działającym pudełkiem, ale jak widać wprowadzenie ich do systemu może się pewnej perspektywie okazać dla systemu per saldo korzystne. --- Nie ja jestem twórcą koncepcji apokatastazy. Nie trzeba również explicite deklarować swojego poparcia dla niej, aby jej, lub jakiejś jej złagodzonej wersji, służyć. Żartobliwy przypadek pana Jourdain zszokowanego odkryciem, iż całe życie mówił prozą jest tu dobrą ilustracją zagadnienia o które mi chodzi. Nie czepiam się wyłącznie apokatastazy - to jest tylko jeden z wykwitów znacznie szerszego nurtu (moim zdaniem dominującego lub przynajmniej roznącego w siłę z takim tempie, że nasuwa obawy o dominację) chrześcijaństwa zinfantylizowanej miłosci i miłosierdzia postSVII. Jeśli O. Żmudziński nie jest aż zwolennikiem koncepcji apokatastazy, to w tym szerszym nurcie miesći się z pewnością. A z tym nurcie szatana można śmiało określić jako bezobjawowego, jeśli nie w kontekście doraźnego działania, to w kontekście nieponoszenia konsekwencji jego działania w perspektywie pozagrobowej. To zinafntylizowanie Chrześcijaństwa rozpoznaję jako najniebezpieczniejsze jego wypaczenie z jakim obecnie mamy do czynienia, zaś PPS rozpoznaję (pomimo jej mankamentów) jako możliwą odtrutkę. Zapewne są odtrutki lepsze (tzn. pozbawione mankamentów PPS), ale nie mają one najwyraźniej takiej siły przebicia, jak PPS, więc zakładając, iż trzeba budować z materiałów, które są pod ręką wybór PPS jest naturalny. Nie po to, aby patologia PPS zajęła miejsce patologii infantylizmu, ale w nadziei, że łatwiejsze do opanowania zarazki gruźlicy zniszczą znacznie groźniejszego raka. Czy to jakiś grzeszny makiawelizm z mojej strony, czy realizm? Sam do końca nie wiem. --- =12pxTermin 'Ewangelikalizm' zaczerpnąłem od ks. Halika. Obejmuje on pewne nowe trendy z Kościele Katolickim, (zapożyczone z okolic Zieloświątkowców i podobnych) jak  Ruchu Odnowy w Duchu Świętym, Ruchy Charyzmatyczne itp. Te obszary, wedle mojego rozpoznania, są głównym stymulatorem PPS. Tradsi w tym zagadnieniu raczej szybują wykorzystując prądy wzniecone przez 'ewangelikałów', aniżeli sami są stymulatorem prądów, w moim odczuciu, dlatego to nie tradsom przypisuję główną rolę stymulującą PPS. --- Jeśli uważa Pan, że zaniedbałem ripostę na jakąś konkretną kwestię, to proszę się śmiało dopominać. Ja po prostu nie uważam, że metoda rozdrabniania się na szczególiki jest wobec dyskutowanego przez nas zagadnienia najskutecznijesza. Z wyrazami szacunku i pozdrowieniami
AC
Anna Cepeniuk
1 września 2013, 12:26
Staram się ustalić, czy jest Pani świadoma, że tworzy Pani sobie jakieś indywidualne 'chrześcijaństwo', wybierając z Chrześcijaństwa co Pani pasuje, niczym tworzenie sałatki w otwartym bufecie z rozmaitymi warzywami. ~Piotr Słowiński - Nie wiem z jakich powodów chce Pan ustalać cokolwiek dotycżace mojej osoby...... Ale z Pana wypowiedzi wnioskuję, że był Pan po prostu głodny....... albo coś Pan kombinuje - prawda? Rozumiem, ze z mojm pojęciem chrześcijaństwa się Pan nie zgadza i ma Pan do tego prawo..... Tyle, że proszę mi nie wkładać akurat tego co Pan uważa za słuszne... Dobrej niedzieli życzę
LS
le sz
1 września 2013, 12:24
@Piotr Słowiński Chodzi mi o Pańskie stwierdzenie: 'Po prostu nie widzę żadnympowodów dla których miałbym uznawać, że X we wskazanym obszarze występuje.' Czy pomimo znajomości faktów pt. a) istnienie szatana, b) znajomość jego natury oraz celów, c) przybliżona znajomość jego zasobów i możliwości sugeruje Pan, że właściwym podejściem do zagadnienia wywierania przezń wpływów w jakimś obszarze jest aprioryczne uznanie braku owcyh wpływów dopóki nie ma niezbitych dowodów na ich istnienie? A Pan ciągle swoje :-( Ciągle wmawia mi Pan, że ja sobie apriorycznie coś wykluczam :-( TO PAN sobie apriorycznie, bez dowodów zakłada że wpływy szatana w danym obszarze występują! Bo skoro istnieje i działa to czemu miałby i tu nie działać :-( Był w średniowieczu taki filozof Ockham, któremu przypisuje się stwierdzenie zwane brzytwą Ockhama: "Nie wolno przyjąć niczego bez uzasadnienia, że ono jest, musi ono być oczywiste albo znane na mocy doświadczenia, albo zapewnione przez autorytet Pisma Świętego" bardziej znane jest ono jako: "nie należy mnożyć bytów bez potrzeby" - i w ten sposób "zarzynając" niekonieczne byty. W związku z tym, nie mając jakichkolwiek dowodów na coś, nie należy twierdzić że to coś istnieje. Z faktu istnienia szatana oraz z jego natury i celów oraz możliwości działania nijak nie wynika, że jego wpływów należy doszukiwać się we wszelkich obszarach. Doszukiwanie się wszędzie szatana nie tylko nie daje pożytku, a jest wręcz szkodliwe i prowadzi do absurdów! Już podawałem ten teoretyczny przykład ale powtórzę... Możliwe jest że jakiś satanista: - będzie chodził po polu wśród zboża i odprawiał rytuały ofiarowujące te zboża szatanowi? - we młynie, przy mieleniu mąki odprawiał rytuały poświęcające szatanowi tych co będą spożywali tę mąkę? - w czasie wypieku komunikantów z w/w mąki odprawiał rytuały mającena celu opętanie diabelskie tych co będą te komunikanty spożywali? Będzie próbował Pan zaprzeczać? Nie da się zaprzeczyć! Przecież to zawsze możliwe!  Więc w takim razie nie można wykluczyć! A w takim razie, czy zgodnie z lansowanym przez węszycieli sloganem że należy wykluczyć wszystko co ma choć pozór zła, dopuszczalne jest przystępowanie do Komunii św.? Przecież nie można wykluczyć, że wówczas ulegnie się opętaniu! :-( Jeszcze może AUTENTYCZNE  przykłady z życia poznane przeze mnie OSOBIŚCIE. Katechetka w szkole na lekcji religii tłumaczyła dzieciom, że: - nie należy z psem chodzić na cmentarz bo pies widzi dusze i dlatego na cmentarzu wyje; - jak ktoś w domu umrze, to nawet jeśli umrze w sobotę wieczorem, to nie należy jego ciała pozostawiać w domu przez niedzielę, bo pociągnie za sobą jeszcze kogoś z domowników... Jak widać, dziecko chodzące na lekcje religii może tam mieć przekazywane nauki będące nie tylko herezjami ale wręcz banialukami. Czy w takim razie, chcąc wykluczyć wszystko co ma choć pozór zła, należy zaprzestać posyłania dzieci na lekcje religii? Przecież nie da się wykluczyć tego że kolejna katechetka nie zaserwuje kolejnych rewelacji. Zbulwersowany opowiedziałem księdzu w/w historie, spodziewając się iż oburzony może powie mi gdzie to zgłosić. A ten ksiądz mi na to, że to prawda, że na poprzedniej parafii miał taki przypadek... Czy w takim razie mam przestać chodzić do kościoła? Nie da się wykluczyć, że kolejny ksiądz nie walnie czegoś podobnego. A mój proboszcz ma swoisty talent do tego typu rewelacji. Przyznam, że trudno mi logicznie pogodzić przedstawione przez Pana stanowisko z a), b) i c), ale ponieważ udowodnił Pan swoją intelektualną uczciwość, więc czuję się w obowiązku nią odwzajemnić dając Panu możliwość wyjaśnienia stanowiska, które być może błędnie rozpoznaję. Dziękuję za uznanie. Naprawdęnie wiem czemu to zawdzięczam. A wracając do tematu... Naprawdę nie rozumiem dlaczego miałoby coś w w/w moim stanowisku logicznie nie godzić się. Niby co miałoby tam być sprzeczne?
MB
Maria Biedka
1 września 2013, 12:20
Biorąc problem "na chłopski rozum" - niebezpieczeństwo jest... a obydwie wypowiedzi oceniam jako przesadne w swojej skrajności. Od dawna uważam, że my - Polacy mamy skłonność popadania ze skrajności w skrajność, co nigdy na dobre nie wychodzi. Tak jest w również w powyższym przypadku. Z poważaniem Maria, 64 lata
1 września 2013, 12:09
@XLeszek OK - zaprzestanę wiec kombinowania z kolejnością. Bywam na Deonie od niedawna i nie rozgryzłem jeszcze wszystkich jego technicznych niuansów.
LS
le sz
1 września 2013, 11:25
@Piotr Słowiński Uwaga techniczna - wiem, że Deon pokazuje komentarze 'od tyłu', dlatego jeśli przekraczają one limit wklejam jest również 'od tyłu', aby czytało się je 'normalnie'. Sygnalizuję to przy pomocy (cdn) (cd) (koniec) lub podobnie. Jeśli więc natrafi Pan na mój komentarz rozpoczynający się od (cd) proszę 'przeskrolować' ekran do góry i poszukać komentarza czasowo późniejszego, ale logicznie poprzedzajacego. Pierwsze słyszę aby Deon pokazywał od tyłu. Wkleja po prostu wg kolejności nadchodzenia. Wg mnie, normalnie to się czyta jednak po kolei, wg kolejności nadchodzenia, a nie z analizą usiłującą ustalić co jest logicznie poprzedzająca. Rozumiem, że chodzi Panu o kolejność wyświetlania pod artykułem, gdzie ostatnijest zawsze na wierzchu. Ale proszę wejść w "Zobacz wszystkie komentarze na forum", a wtedy okaże się że to Pański system wklejania stawia listę na głowie.
LS
le sz
1 września 2013, 10:37
@Piotr Słowiński (cd część 3/3) --- "A ponadto, za to że wprowadza jątrzące podziały. I w dodatku, demonizując rzeczywistoś, szerzy irracjonalny strach, a dopatrując się wszędzie złą prowadzi do narastającej atmosfery paranoi." Jątrzące podziały to jakiś nowoczesny grzech, w dodatku sprzeczny z deklaracją Jezusa odczytywaną zaledwie dwie niedziele temu, iż podziały z Jego przyjścia wyniknął. Ale to na marginesie. Nieprawda. To jest grzech stary jak świat. A to, że przyjścia Jezusa wynikną podziały wcale nie oznacza, że wprowadzenie podziałów jest Jego celem. Celem Jezusa było coś zupełnie przeciwnego, właśnie jedność a nie podziały! Wprost mówi o tym J 17,11..20-23: 11 Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. [...] 20 Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; 21 aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. 22 I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. 23 Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś To że pojawią się (i będą istnieć) podziały, to skutek tego, że nie wszyscy przyjmą Jezusa Chrystusa. Ale ci którzy przyjmą mają stanowić jedno! I jest to bardzo ważne! Gdyż dzięki tej jedności świat ma uwierzyć w Jezusa jako Mesjasza. A więc podziały są niepożądane nie tylko dlatego, że są zaprzeczeniem miłości bliźniego ale i są dawaniem anty-świadectwa. I jak te podziały wynikające z nie przyjmowania Jezusa mają się do tych podziałów wynikających z węszenia wszędzie szatana? ps Tego typu dywagacje "na marginesie" są nieuczciwe/nieeleganckie. Niby Pan nic nie mówi, ale od niechcenia enigmatycznie rzuca mimochodem w paru słowach jakieś swoje "prawdy" z którymi w ten sposób trudno polemizować gdyż dla wykazania nieprawdy wymagąją dłuższego wpisu. Do drugiego zarzutu odniosłem się w poprzednim akapicie. Owszem - gdyby taki dyskurs miał się stać dominujący, to sam zapewne bym się mu przeciwstawiał. Jednakże wyznając w tej kwestii łagodny heglizm sądzę, że jest szansa, że z tezy 'paranoicznych poszukiwaczy szatana' (PPS) i antytezy 'szatana bezobjawowoego' może powstać jakaś rosądniejsza od obu synteza. Póki co znacznie większymi siłami, w moim przekonaniu, dysponuje strona 'szatana bezobjawowego', więc dopóki jej monopol nie zostanie przełamany i przynajmniej jakaś równowaga sił nie zaistnieje mam zamiar udzielać taktycznego poparcia PPS. Problem w tym, że ten Pański "szatan bezobjawowy" istnieje wyłącznie jako wymysł Pański i innych węszycieli szatana. Wg Pańskiej definicji, jeżeli ktoś protestuje przeciw wmawianiu szatańskich działań tam gdzie ich nie ma, to twierdzi Pan, że ten ktoś chce aby wcale nie mówić o działaniu szatana, i dalej twierdził Pan, że jeśli będzie się mówić jedynie o nie-ekstremalnych objawach działaniach szatana to będzie to mówienie o szatanie bezobjawowym. Lansuje Pan dość oryginalną koncepcję wg której objawy nie-ekstremalne to bezobjawowość.
LS
le sz
1 września 2013, 09:50
@Piotr Słowiński (cd część 2/3) 'Trudno mi powiedzieć czy myslimy o tym samym, ale ja za najistotniejszy obszar działania szatana uznaję ludzką psychikę: rozum i wolną wolę oraz uczucia.' Tutaj nam wykwita nowy, ogromny wątek, w który jeśli wejdziemy to obawiam się, że się niewygrzebiemy, więc dla dobra wątku oryginalnego proponuję te dywagacje zawiesić. Zgoda :-) Poruszyłem to zgadnienie w kontekście mojego warunkowego poparcia, w celu wyjaśnienia, że osobiście jakoś głęboko w nurt chrześcijaństwa ewangelikalnego zaangażowany nie jestem i udzielam mu jedynie umiarkowanego, selektywnego poparcia. Nie jestem pewien czy rozumiem... Chrześcijaństwo ewangelikalne znam jako wariant protestantyzmu i nie bardzo widzę związek z tematem... Czym mam przez to rozumieć, że jest Pan protestantem? I jak to się ma do naszego sporu? Byłoby bardzo niepożądane, aby percepcja 'doszukiwania się działania szata wszedzie' stała się dominującym dyskursem i gdyby miała się stać, to stanąłbym po przeciwnej stronie barykady. Dziwię się... Ja wolę być po stronie tego co uważam za prawdę, a nie zmieniać stanowisko zależnie od tego co uznam za nurt dominujący. Jednakże póki co jest to raczkujący beniaminek, który po utemperowaniu błędów okresu dojrzewania może się stać rozsądną propozycją. Utemperowanie blądów młodości nie polega na wyrzeknięciu się całkowitym dyskursu o wpływie szatana, a redukcji oczekiwań co do 'łatwości natknięcia się na złoża'. --- (cdn) To co Pan uznaje za raczkującego beniaminka z błędami okresu dojrzewania jest stare tak jak ludzkie wierzenia, i owocowało np. manicheizmem.  Od zawsze byli tacy i chyba do końca tacy będą, którzy wszędzie widzą zagrożenia.
LS
le sz
1 września 2013, 07:27
@Piotr Słowiński (część 1/3) 'Po prostu nie widzę żadnympowodów dla których miałbym uznawać, że X we wskazanym obszarze występuje. Tak Panu wychodzi, bo Pan apriori zakłada, że na wskazanym obszarze X występować musi.' Ja nie zakladam, ja uważam, że przynajmniej część świadectw jakie istnieją odnośnie tej kwestii jest wiarygodna (patrz uwaga o rozpoczęciu artykułu od przytoczenia casusu "ks. Orzeszko"). Wydaje mi się natomiast, że Pan natomiast albo nie wie o ich istnieniu, albo wie, tylko odrzuca potrzebę zaznajomienia się z nimi na mocy apriorycznego założenia o ich bezwartościowości. To że Pan uważa w niczym nie zmienia faktu, że Pan zakłada. Ale z tego co Pan powyżej napisał wynika, że nie dociera do Pana to co piszę i ciągle upiera się Pan przy swoim... Wbrew Pana permanentnym sugestiom że ja zaprzeczam istnieniu zagrożeń, wcale nie twierdzę, że zagrożeń nie ma. Po raz kolejny zwracam Panu jednak uwagę na to, że fakt istnienia zagrożeń nie jest absolutnie żadnym dowodem na to, że zagrożeniem jest wszystko co tylko ktoś sobie zdoła wymyśleć. I wbrew Pana sugestiom, nie robię apriorycznych założeń o bezwartościowosci. Zanim wypowiadam o czymś opinię to wpierw się z tym czymś zapoznaję
LS
le sz
1 września 2013, 07:07
cd - Pani Gajkowska zaczyna swój artykuł od podania takiego przykładu (ks. Orzeszko, jeśli dobrze nazwisko pamiętam), Tak, x.Sergiusz Orzeszko, sławetny syn dyplomaty. Ale co to ma do rzeczy? Sam ks. Orzeszko, choć bardzo negatywnie wypowiada się o wszelkich orientalnych medytacjach i sportach, to jednocześnie odpowiadając na pytanie wyraźnie stwierdza, że póki nie dochodzi do etapu przekazów ideologicznych to nie ma problemu, że przez pierwsze kilka lat trenowania np jogi czy sztuk walki sąjedynie ćwiczenia fizyczne bez indoktrynacji więc można ze spokojem tenować np. samoobronę, a są również takie ośrodki w których wyłącznie się trenuje, bez przekazów światopoglądowych. Sam ks.Orzeszko stwierdza również, że opętania dzieci/niemowląt mają miejsce wyłącznie wśród pogan/nieochrzczonych(!) więc są wyjątkową rzadkością, a we współczesnej Europie nie występują. I sam ks. Orzeszko opowiadając swoją historię mówi iż cały czas konsekwentnie poszukiwał prawdy i konsekwentnie dokonywał wyborów(!) stosownie do tego co uznawał za prawdę. Ijak to wszystko ma się do tego, że nawypisywła p.Gajkowska? ponadto w internecie znajdzie Pan niemało świadectw ludzi, którzy przez czy to rozmaite techniki psychologiczne, czy bioenergoterapię, czy podobne przeszli i opisują jaką cenę im za to przeszło zapłacić. W internecie jest pełno wszystkiego. Można więc wyszukać świadectwa ludzi stosowne do tego co się chce wykazać. I to wcale niekoniecznie ze złej woli. Znam też osobiście takie osoby, które dowodzą że ktoś musiał na nie rzucić urok skoro dotykają ich takie dolegliwości życiowe - bo one oczywiście zawsze wszystko robiły dobrze i nigdy nie popełniły żadnego błędu... Słyszał Pan anegdotę jak w ramach jakichś negocjacji do Londynu przyjechała delegacja z Afryki i w ramach zapoznawania z kulturą europejską wzięto ją na mecz piłki nożnej? I że potem, po powrocie, delegacja opowiadała że w Londynie mają najpotężniejszych na świecie szamanów? Najpierw na boisko wybiegło jedenastu uczących się na szamana ubranych na biało i jedenastu ubranych na czarno. Potem wyszło jeszcze kilku szamanów. A na sam koniec wyszedł ten największy szaman. I jak rzucił na trawę w darze dla bogów okrągły przedmiot i gwizdnął, to lunęła taka ulewa jakiej w życiu w Afryce nigdy nikomu nie udało się wywołać nawet po długotrwałych modłach. Pan zdaje się nie ma zielonego pojęcia o tym zagadnieniu, tylko apriori zakłada, że to musi być  niepoważne. (cdn) Kiedyś nie miałem pojęcia. Ale mając kontakty z osobami które czymś takim się ekscytują musiałem się podszkolić.
LS
le sz
1 września 2013, 07:06
@Piotr Słowiński 0) Jak Pan może takie elaboraty pisać - czemu mi Deon obcina do 2000 znaków? Zaręczam że bez żadnych żadnych sztuczek.Tyle że wpierw wchodzę w "Zobacz wszystkie komentarze na forum" 1) 'Nie ma potrzeby doszukiwać się niuansów. Wystarczy odnosić się do tego co piszę i nie doszukiwać się tego czego nie ma.' Czyli poruszać się wewnątrz pudełka. Toż wyjaśniłem, że to zdecydowanie zbyt mało. Nie. Czym innym jest różnica pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem pudełka, a czym innym jest różnica pomiędzy czytaniem tego co autor napisał a doszukiwaniem  się tego czego autor nie napisał. 2) Na serio zna Pan przypadku skuteczności metody 'wyśmiania'? Skuteczność to pojęcie względne, ale znam takie przypadki. A jak do kogoś nie trafiają racjonalne argumenty to czasem jedyną możliwością jest wlaśnie obnażenie głupoty. 3) "A sam Pan dowodził, że o.W.Żmudziński nie używa w artykule argumentów gdyż w lekkiej formie felietonu nie ma na to miejsca." Owszem - dlatego wybór samego narzędzia uznaję za błąd. Chce Pan zmienić temat na rozważanie słuszności wyboru formy wypowiedzi przez autora? 4) "A więc całkowicie niesłuszna! O słuszności decyzji o obronie można mówić wyłącznie wtedy gdy występuje rzeczywiste zagrożenie, i jedynie wtedy można rozważać czy obrona była odpowiednia czy przesadna." Zgadzam się całkowicie. To rzeczywiste zagrożneie istnieje MieszaPan pojęcia. Czym innym jest mówić że szatan zagraża, a zupełnie czym innym jest twierdzić, że np. zjedzenie bułki z masłem stanowi zagrożenie. Nikt nie kwestionuje występowania zagrożeń jako takich. Ale twierdzenie, że występowanie zagrożeń jest dowodem na to, że np. przystąpienie do Komunii św. jest zagrożeniem, bo przecież jakiś satanista mógł chodzić wśród zboża na polu i rzucać uroki, a pracując przy wypieku komunikantów też mógł mamrotać przekleństwa - chyba nie będzie Pan twierdził że nie mógł? cdn
PS
Piotr Słowiński
1 września 2013, 01:08
@alinka A o którym autorze mowa?
A
alinka
1 września 2013, 00:50
Obawiam się, że Autor niezbyt dokładnie poznał założenia i rodzaje tych "metod dydaktycznych", które uznaje za nowe. Niektóre nie są zbyt nowe. Aby o czymś pisać, należałoby to zgłębić.
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 23:59
@XLeszek Przyznaję, że zbyt powierzchownie prześliznąłem się nad jedną z postawionych przez Pana tez za pierwszym razem. Chodzi mi o Pańskie stwierdzenie: 'Po prostu nie widzę żadnympowodów dla których miałbym uznawać, że X we wskazanym obszarze występuje.' Czy pomimo znajomości faktów pt. a) istnienie szatana, b) znajomość jego natury oraz celów, c) przybliżona znajomość jego zasobów i możliwości sugeruje Pan, że właściwym podejściem do zagadnienia wywierania przezń wpływów w jakimś obszarze jest aprioryczne uznanie braku owcyh wpływów dopóki nie ma niezbitych dowodów na ich istnienie? Przyznam, że trudno mi logicznie pogodzić przedstawione przez Pana stanowisko z a), b) i c), ale ponieważ udowodnił Pan swoją intelektualną uczciwość, więc czuję się w obowiązku nią odwzajemnić dając Panu możliwość wyjaśnienia stanowiska, które być może błędnie rozpoznaję. Z szacunkiem i pozdrowieniami
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 23:45
@Amos Przepraszam, ale nie sposób mi się ustosunkować do pierwszego Pańskiego komentarza (tego do mnie i Effy), poniważ za bardzo przypomina on strumieć świadomości. Co do komentarza drugiego - w pełni zgadzam się, że nie ma się co nad szatanem przesadnie skupiać, ale nie o całkowitym pochłonięciu uwagą nań świadomoci, a o opcji kompletnego ignorowania jego istnienia tu dyskutujemy.
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 23:36
@Effa Staram się ustalić, czy jest Pani świadoma, że tworzy Pani sobie jakieś indywidualne 'chrześcijaństwo', wybierając z Chrześcijaństwa co Pani pasuje, niczym tworzenie sałatki w otwartym bufecie z rozmaitymi warzywami.
mm
31 sierpnia 2013, 21:18
Ojcze, dziękuję za wypowiedź mm
L
leon
31 sierpnia 2013, 20:32
religia - czyli ciemnota fruwa
AC
Anna Cepeniuk
31 sierpnia 2013, 20:27
~Piotr Słowiński - nie wiem czemu odpowiadasz na mój wpis do ~ Piotra G.... Oczywiście jak się juz ktoś naprawdę nie boi to można go mistykiem "wystraszyć".... więc lepiej się nie wybierać na ten "szczebel" chrześcijaństwa.... i spać spokojnie.... "z niebem, które jest w nas"..... Spokojnej nocy życzę
A
Amos
31 sierpnia 2013, 18:07
~ Piotr Słowiński + @Effa "Niebo jest w nas!!!  Czytając teksty Ojca Wojciecha, to odnajduję to czego mi brak w Kościele...." - ja myślę podobnie; może nie w całym Kościele, ale w sporej jego części... itd. "W Jezusie było jeszcze bardziej, a nie uchroniło Go to od skierowanych przeciwko Niemu działań szatana." Bez obrazy, ale coś się tu zaczyna niepotrzebnie motać... - tak myślę. Jezusa "nie uchroniło" nie dlatego, że "tak to nieuchronnie działa; i uchronić nie mogło; Jemu też się dostało", ale dlatego, że On tak chciał, po to przyszedł, po to Bóg stał się Emanuelem, aby wziąć na Siebie nasze słabości i pokonał śmierć i sztana. POKONAŁ! I ojciec kłamstwa już nie ma nad nami władzy. Chyba, że sami mu damy... NIE NALEŻYMY DO NIEGO, zostaliśmy ODKUPIENI za bardzo wysoką cenę. JEZUS, SYN BOŻY, BÓG Z BOGA...,NAS NABYŁ DLA SIEBIE, JEGO JESTEŚMY WŁASNOŚCIĄ... Chyba, że swiadomie i dobrowolnie powiemu Mu "NIE". To nie znaczy, że szatana można lekceważyć - nie można. To nie znaczy, że nie próbuje się "do nas dobrać - próbuje. "Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. Nie lękjcie się, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi..." itd. A co do wielkich świętych, mistyków - to prawda, co @Effa pisze, ale to sprawa nieco bardziej skompliowana... I jeszcze jedno, Pismo św. jest integralną całością, czytane tylko fragmentami może prowadzić do niepełnych wniosków... Ps. Ktoś napisał, że czytając Ojca teksty ma wrażenie, że Ojciec jest protestantem... Każdemu wolno mieć swoje zdanie. Hmm, powiem tak, czy to ma być... ostrzeżenie przed... ? :-) Przepraszam, może "przeginam", ale słuchając (czytając) papieża Franciszka - jeśli się chce - można odnieść wrażenie, że jest socjalistą... A może to wszystko bierze się stąd, że daleko odeszliśmy od Ewangelii - a ONA jest twarzą Jezusa Chrystusa - a nie to, co przez wieki narosło. Szacowne, ale narosło... ...
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 17:14
@Effa (dodatek) Zgdonie z nauką Chrześcijańską, jak i doświadczeniami chrześijańskich mistyków, jest wręcz wprost przeciwnie - im bardziej 'Niebo jest w nas' tym bardziej, a nie tym mniej, należy się spodziewać ataków szatana.
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 17:10
@Effa 'Niebo jest w nas' W Jezusie było jeszcze bardziej, a nie uchroniło Go to od skierowanych przeciwko Niemu działań szatana w sferze duchowej, jak i wrogich działań prowadzących do Jego śmierci w sferze ziemskiej. Zatem 'Niebo jest w nas' nie jest jakąś szczepionką zabepieczającą od działań szatana.
AC
Anna Cepeniuk
31 sierpnia 2013, 16:37
~Piotr G. -  i o to właśnie chodzi. O umiar w straszeniu.... A ja czytając teksty Ojca Wojciecha, to zawsze odnajduję to czego mi brak w Kościele.... Chociażby tego, że "Niebo jest w nas" - polecam, jak się  nie boisz oczywiście.....
PG
Piotr G.
31 sierpnia 2013, 12:19
Myślę, że umiar jest wskazany we wszystkim, zbytnie bagatelizowanie też jest złe. Poza tym czytając wielokrotnie słowa ojca Żmudzińskiego to odnoszę cały czas wrażenie, iż jest protestantem.
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 12:05
@XLeszek Uwaga techniczna - wiem, że Deon pokazuje komentarze 'od tyłu', dlatego jeśli przekraczają one limit wklejam jest również 'od tyłu', aby czytało się je 'normalnie'. Sygnalizuję to przy pomocy (cdn) (cd) (koniec) lub podobnie. Jeśli więc natrafi Pan na mój komentarz rozpoczynający się od (cd) proszę 'przeskrolować' ekran do góry i poszukać komentarza czasowo późniejszego, ale logicznie poprzedzajacego.
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 11:55
... Ale to nie zmienia faktu, że człowiek JEST Z NATURY DOBRY. Podważanie tego jest herezją. ... Człowiek z natury jest dobry, ale jednoczesnie jest skażony grzechem pierworodnym. Ale jest też Dobra Nowina. ... Sądzę, że problem leży nie z tym, czy człowiek jest dobry, czy nie, a o implicite domniemywanych konsekwencjach tego faktu. Z faktu, że 'człowiek jest z natury dobry' NIE WYNIKA, że dziecko pozostawione samo sobie wyrośnie na aniołka. Sądzę, że zamiast dywagować o tym, czy człowiek jest z natury dobry czy nie lepiej zapytać czy dziecko rodzi się diamentem, czy węglem, które dopiero diamentem może się stać, bo tu się, moim zdaniem, znajduje zawoalowane sedno.
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 11:49
@XLeszek (część 1/3) 'Po prostu nie widzę żadnympowodów dla których miałbym uznawać, że X we wskazanym obszarze występuje. Tak Panu wychodzi, bo Pan apriori zakłada, że na wskazanym obszarze X występować musi.' Ja nie zakladam, ja uważam, że przynajmniej część świadectw jakie istnieją odnośnie tej kwestii jest wiarygodna (patrz uwaga o rozpoczęciu artykułu od przytoczenia casusu "ks. Orzeszko"). Wydaje mi się natomiast, że Pan natomiast albo nie wie o ich istnieniu, albo wie, tylko odrzuca potrzebę zaznajomienia się z nimi na mocy apriorycznego założenia o ich bezwartościowości. --- 'Była mowa właśnie o sceptycyzmie wobec "obszarów występowania" szatańskości. Ale rozumiem że teraz skorygował/uściślił Pan swoją poprzednią wypowiedź.' Owszem. --- (cdn)
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 11:48
@XLeszek (cd część 2/3) --- 'Trudno mi powiedzieć czy myslimy o tym samym, ale ja za najistotniejszy obszar działania szatana uznaję ludzką psychikę: rozum i wolną wolę oraz uczucia.' Tutaj nam wykwita nowy, ogromny wątek, w który jeśli wejdziemy to obawiam się, że się niewygrzebiemy, więc dla dobra wątku oryginalnego proponuję te dywagacje zawiesić. Poruszyłem to zgadnienie w kontekście mojego warunkowego poparcia, w celu wyjaśnienia, że osobiście jakoś głęboko w nurt chrześcijaństwa ewangelikalnego zaangażowany nie jestem i udzielam mu jedynie umiarkowanego, selektywnego poparcia. Byłoby bardzo niepożądane, aby percepcja 'doszukiwania się działania szata wszedzie' stała się dominującym dyskursem i gdyby miała się stać, to stanąłbym po przeciwnej stronie barykady. Jednakże póki co jest to raczkujący beniaminek, który po utemperowaniu błędów okresu dojrzewania może się stać rozsądną propozycją. Utemperowanie blądów młodości nie polega na wyrzeknięciu się całkowitym dyskursu o wpływie szatana, a redukcji oczekiwań co do 'łatwości natknięcia się na złoża'. --- (cdn)
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 11:47
@XLeszek (cd część 3/3) --- "A ponadto, za to że wprowadza jątrzące podziały. I w dodatku, demonizując rzeczywistoś, szerzy irracjonalny strach, a dopatrując się wszędzie złą prowadzi do narastającej atmosfery paranoi." Jątrzące podziały to jakiś nowoczesny grzech, w dodatku sprzeczny z deklaracją Jezusa odczytywaną zaledwie dwie niedziele temu, iż podziały z Jego przyjścia wyniknął. Ale to na marginesie. Do drugiego zarzutu odniosłem się w poprzednim akapicie. Owszem - gdyby taki dyskurs miał się stać dominujący, to sam zapewne bym się mu przeciwstawiał. Jednakże wyznając w tej kwestii łagodny heglizm sądzę, że jest szansa, że z tezy 'paranoicznych poszukiwaczy szatana' (PPS) i antytezy 'szatana bezobjawowoego' może powstać jakaś rosądniejsza od obu synteza. Póki co znacznie większymi siłami, w moim przekonaniu, dysponuje strona 'szatana bezobjawowego', więc dopóki jej monopol nie zostanie przełamany i przynajmniej jakaś równowaga sił nie zaistnieje mam zamiar udzielać taktycznego poparcia PPS. Dziękuję za pozdrowienia i pozdrawiam również. Wieczorem mogę być nieosiągalny, więc do kontynuacji powrócę raczej najwcześniej jutro. (koniec)
LS
le sz
31 sierpnia 2013, 10:50
@Piotr Słowiński (cd) Pisząc o możliwej 'przesadnej' reakcji nie miałem na myśli przesady jakościowej - doszukiwania się X na obszarze, na którym X na pewno nie występuje, a przesadę ilościową - doszukiwanie się wielkich złoży X na obszarze na którym owszem X występuje, ale nie w takich ilościach, jak sugerują poszukujący. Zatem (zamieniając obrońców na poszukiwaczy) poszukiwacze słusznie spodziewają się występowania pierwiastka X na wskazanym obszarze, a co najwyżej przesadzają w oszacowaniu wielkości jego występowania. Pan zdaje się natomiast apriori zakłada, że na wskazanym obszarze X występować nie może i że samo dopuszczenie takiej możliwości do świadomości jest degradacją intelektu. Ja nic nie zakładam. Po prostu nie widzę żadnympowodów dla których miałbym uznawać, że X we wskazanym obszarze występuje. Tak Panu wychodzi, bo Pan apriori zakłada, że na wskazanym obszarze X występować musi. 5) Co do mojego cytatu. Mój sceptycyzm ma dwa powody. Po pierwsze nie podzielam przekonania o liczebności złoży X na danym obszarze. Po drugie uważam, że główne obszary występowania X są gdzie indziej i są przez konkretny typ 'entuzjastów' akurat bezpośredniego wpływu szatana na człowieka w postaci zniewoleń, czy opętań, pomijany. Dla naszego sporu przyczyny Pańskiegosceptycyzmu są nieistotne. Istotniejsza jest ich treść. A pisał Pan wg mnie jednoznacznie: "jestem mocno sceptyczny do konkretnych zarzutów szatańskości wobec takich, czy innych technik". I jak widać nie było wówczas mowy o sceptycyzmnie co do "ilości pierwiastka" szatańskości. Była mowa właśnie o sceptycyzmie wobec "obszarów występowania" szatańskości. Ale rozumiem że teraz skorygował/uściślił Pan swoją poprzednią wypowiedź. Obszarem tym moim zdaniem jest intelekt. Najbliżej mi do rozpoznania ks. Oko, który choć wcale niemal o szatanie nie pisze, to słusznie obszar jego największej (i najskuteczniejszej) działalnośći rozpoznaje. Trudno mi powiedzieć czy myslimy o tym samym, ale ja za najistotniejszy obszar działania szatana uznaję ludzką psychikę: rozum i wolną wolę oraz uczucia. Tak jak w raju wobec prarodziców, szatan usiłuje przedstawiać zło jako dobro oraz wzbudzać brak zaufania w stosunku do Boga. Dzieki tymzabiegom, człowiek kwestionuje, podważa i odrzuca toco mu podpowiada Bóg i usiłuje sam roztrzygać co jest dobre. Tym niemniej udzielam warunkowego poparcia temu fermentowi, bo przyzycznia się on do rozpowszachaniania bardzo pożądanego wedle mnie memu - iż szatan nie jest czymś odległym, nie odszedł na emeryturę, nie zawarł rozejmu z Panem Bogiem, nie jest abstrakcyjnym preparatem w umysłowej formalinie, nie przeszedł w tryb  'standby', tylko jest wciąż żywy, pełen wigoru, tuż obok i ma łeb jak sklep do kombinowania. (koniec) A ja właśnie zdecydowanie nie akceptuję tego typu fermentu. Przede wszystkim wprost z automatu, za to że usiłuje wprowadzać w błąd, fałszywie przedstawia rzeczywistość, a ojcem kłamstwa jest wiadomo kto. A ponadto, za to że wprowadza jątrzące podziały. I w dodatku, demonizując rzeczywistoś, szerzy irracjonalny strach, a dopatrując się wszędzie złą prowadzi do narastającej atmosfery paranoi. Ale wbrew temu co Pan pisze, nie prowadzi to bnajmniej do uznania, że szatan jest stanowiącą realne zagrożenie realną rzeczywistością. Wręcz przeciwnie. Ktoś kto się nasłucha absurdalnych banialuk nie będzie chciał słuchać autentycznych ostrzeżeń. Bynajmniej nie uzna że szatan ma łeb jak sklep do kombinowania lecz że mówiący o zagrożenu szatanem nie mają mózgu. ps reszta wieczorem :-) z pozdr
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 10:27
@XLeszek Cybernetycznie po to, że dostarcza się dzięki temu użytecznego modelu pudełka i jego interakcji z otoczeniem. Owszem, oczywiście, że to póki co impresjonistyczna mglistość, ale przecież lojalnie uprzedziłem, że jak zacząłem w niuanse urealistyczniające impresjonistyczne przybliżenie wchodzić, to ilość zaczęła puchnąć poza akceptowane granice komentarza.
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 10:19
@XLeszek (errata) Sądzę, że jeśli w moich komentarzach 'wielkość złoża X' zechciałby Pan zamienić w 'łatwość natknięcia się na złoża X', to zyskają one na czytelności.
LS
le sz
31 sierpnia 2013, 10:17
@Piotr Słowiński Pozwolę sobie przedstawić moją opinię na to dlaczego mówimy obok siebie. Otóż ja proponuję na sprawe ogląd cybernetyczny. Jest sprawa, którą modelowo traktujemy jako pewne zamknięte pudełko o wewnętrznych mechanizmach, ale poza wewnętrzymi systemami pudełka jest również interakcja pudełka z otoczeniem. Aby właściwie ocenić sprawę należy nie tylko brać pod uwagę samo wewnętrzne działanie pudełka, ale również efekty wywierane przez pudełko na otoczenie. Hm... Nie bardzo wiem po co, ale można i cybernetycznie. Tyle że należałoby wówczas wpierw uzgodnić co ma być tym modelem i ojakich mechanizmach będziemy mówić. Bo póki co, to Pańska propozycja zamiast wprowadzać ujednoznaczniony opis rzeczywistości, to jest impresjonistycznym namalowaniem obrazu na widok którego każdy ma inne wrażenia.
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 09:58
@XLeszek 0) Jak Pan może takie elaboraty pisać - czemu mi Deon obcina do 2000 znaków? 1) 'Nie ma potrzeby doszukiwać się niuansów. Wystarczy odnosić się do tego co piszę i nie doszukiwać się tego czego nie ma.' Czyli poruszać się wewnątrz pudełka. Toż wyjaśniłem, że to zdecydowanie zbyt mało. 2) Na serio zna Pan przypadku skuteczności metody 'wyśmiania'? 3) "A sam Pan dowodził, że o.W.Żmudziński nie używa w artykule argumentów gdyż w lekkiej formie felietonu nie ma na to miejsca." Owszem - dlatego wybór samego narzędzia uznaję za błąd. 4) "A więc całkowicie niesłuszna! O słuszności decyzji o obronie można mówić wyłącznie wtedy gdy występuje rzeczywiste zagrożenie, i jedynie wtedy można rozważać czy obrona była odpowiednia czy przesadna." Zgadzam się całkowicie. To rzeczywiste zagrożneie istnieje - Pani Gajkowska zaczyna swój artykuł od podania takiego przykładu (ks. Orzeszko, jeśli dobrze nazwisko pamiętam), ponadto w internecie znajdzie Pan niemało świadectw ludzi, którzy przez czy to rozmaite techniki psychologiczne, czy bioenergoterapię, czy podobne przeszli i opisują jaką cenę im za to przeszło zapłacić. Pan zdaje się nie ma zielonego pojęcia o tym zagadnieniu, tylko apriori zakłada, że to musi być  niepoważne. (cdn)
PS
Piotr Słowiński
31 sierpnia 2013, 09:58
@XLeszek (cd) Pisząc o możliwej 'przesadnej' reakcji nie miałem na myśli przesady jakościowej - doszukiwania się X na obszarze, na którym X na pewno nie występuje, a przesadę ilościową - doszukiwanie się wielkich złoży X na obszarze na którym owszem X występuje, ale nie w takich ilościach, jak sugerują poszukujący. Zatem (zamieniając obrońców na poszukiwaczy) poszukiwacze słusznie spodziewają się występowania pierwiastka X na wskazanym obszarze, a co najwyżej przesadzają w oszacowaniu wielkości jego występowania. Pan zdaje się natomiast apriori zakłada, że na wskazanym obszarze X występować nie może i że samo dopuszczenie takiej możliwości do świadomości jest degradacją intelektu. 5) Co do mojego cytatu. Mój sceptycyzm ma dwa powody. Po pierwsze nie podzielam przekonania o liczebności złoży X na danym obszarze. Po drugie uważam, że główne obszary występowania X są gdzie indziej i są przez konkretny typ 'entuzjastów' akurat bezpośredniego wpływu szatana na człowieka w postaci zniewoleń, czy opętań, pomijany. Obszarem tym moim zdaniem jest intelekt. Najbliżej mi do rozpoznania ks. Oko, który choć wcale niemal o szatanie nie pisze, to słusznie obszar jego największej (i najskuteczniejszej) działalnośći rozpoznaje. Tym niemniej udzielam warunkowego poparcia temu fermentowi, bo przyzycznia się on do rozpowszachaniania bardzo pożądanego wedle mnie memu - iż szatan nie jest czymś odległym, nie odszedł na emeryturę, nie zawarł rozejmu z Panem Bogiem, nie jest abstrakcyjnym preparatem w umysłowej formalinie, nie przeszedł w tryb  'standby', tylko jest wciąż żywy, pełen wigoru, tuż obok i ma łeb jak sklep do kombinowania. (koniec)
31 sierpnia 2013, 09:11
... Ale to nie zmienia faktu, że człowiek JEST Z NATURY DOBRY. Podważanie tego jest herezją. ... Człowiek z natury jest dobry, ale jednoczesnie jest skażony grzechem pierworodnym. Ale jest też Dobra Nowina.
LS
le sz
31 sierpnia 2013, 08:18
@Piotr Słowiński Starałem się dopisać Panu możliwie ściśle na Pański komentarz, ale wychodzi mi z tego tego elaborat stanowczo przekraczający ramy komentarza. Proszę mi więc wybaczyć, że nie odniosę się do wszystkich niuansów zaanonsowanych przez Pana, a zamiast tego spóbuję to jakoś zsyntetyzować. Nie ma potrzeby doszukiwać się niuansów. Wystarczy odnosić się do tego co piszę i nie doszukiwać się tego czego nie ma. W sytuacji, której istnieje jest jakiś przeciwnik, to nie uważam ani za uczciwą, ani za rozsądną reakcję ograniczającą się do 'wykpiwania' nadwrażliwych zachowań obrońców nawet gdy owe zachowania są całkowicie poprawnie zdiagnozowane jako przesadne. W sytuacji gdy nadwrażliwi obrońcy doszukują się zagrożeń tam gdzie ich nie ma, a wszelkie działania usiłujące im to uświadomić są nieskuteczne, i wręcz powodują jeszcze większe nakręcanie się obrońców w doszukiwaniu się zagrożeń, to ograniczenie reakcji do wykpiwania może okazać się jedynym rozsądnym działaniem. Zwłaszcza w takim gatunku literackim jak felieton. A sam Pan dowodził, że o.W.Żmudziński nie używa w artykule argumentów gdyż w lekkiej formie felietonu nie ma na to miejsca. Ogólny kierunek przyjęty przez obrońców - obrona - jest bowiem całkowicie słuszny i poprawny. Przesadność jest mankamentem wykonania, a nie błędnej decyzji, czyli jest ma ważność drugorzędną. To tak jak: socjalizm tak, wypaczenia nie? ;-)  Otóż nieprawda. To nie jest tak, że obrońcy podjęli słuszną decyzję  o obronie i jedynie mankament była przesadności wykonania. Równie dobrze możnaby dowodzić, że jak zabiję spotkanego na ulicy przechodnia bo w moim subiektywnym odczuciu źlemu z oczu patrzyło i miał złe zamiary wobec mnie, to moja decyza o obronie była całkowicie słuszna i poprawna? I wystąpiła tylko drugrzędna w istocie przesadność będąca mankamentem wykonania? A tow. Jaruzelski też miał ogólnie przyjęty kierunek - obrona - całkowicie słuszny i poprawny? I decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego nie była złem,nie był błędną decyzją lecz jedynie mankamentem przesadnego wykonania, czyli miała wartość drugorzędną? Jeśli nie ma zagrożenia, to decyzja o obronie jest błędna! A więc całkowicie niesłuszna! O słuszności decyzji o obronie można mówić wyłącznie wtedy gdy występuje rzeczywiste zagrożenie, i jedynie wtedy można rozważać czy obrona była odpowiednia czy przesadna. Natomiast ograniczenie się do 'wykpiwania' jest błędem wyższej kategorii. Jest błędem który uderza w poprawność rozpoznania i podjętej na jego podstawie decyzji. Ograniczenie się do 'wykpiwania' nie ma charakteru krytyki pozytywnej: 'poprawnie rozpoznajecie zagadnienie, ale w danym specyficznym obszarze niepoprawnie reagujecie; poprawniejsza reakcja byłaby następująca ...', ma natomaist charakter bezwartościowej krytyki negatywnej. Nie tylko jest bezwartościowe, ale przeciwskuteczne. Coś się Panu sypnęło z szykiem wyrazów, ale chyba sens wyławiam. Tyle że namieszał Pan plącząc sytuacje. Przede wszystkim, Pańska sugestia iż o.W.Żmudziński ogranicza się do wykpiwania jest fałszywa. Jak sam Pan wcześniej stwierdził, ten artykuł jest felietonem, a felieton jest formą krótką i lekką, w której nie ma miejsca na wytaczanie argumentów. I generalizowanie felietonu na całą działalność o.Żmudzińskiego byłoby niczym nieuzasadnione. Po drugie, felieton dotyczył konkretnego artykułu napisanego przez p.Paulinę Gajkowską, artykułu wyrażającego kategorię poglądów specyficzną dla węszących wszędzie szatańskie zagrożeńnia. W związku z tym, Pańskie oczekiwanie wyrażania krytyki w formie: "poprawnie rozpoznajecie zagadnienie ale w danym specyficznym obszarze niepoprawnie reagujecie" jest absurdalne. Bo rzecz właśnie w tym, że NIEPOPRAWNIE rozpoznają i niepoprawnie reagują - patrz wcześniejszy przykład z zabiciem przechodnia i z wprowadzeniem stanu wojennego. Proszę tylko standardowo nie sugerować, że jestem zwolennikiem poglądu o istnieniu szatana bezobjawowego albo że wręcz neguję istnienie szatana. 'Błądzący' obrońcy nie zyskują dzięki niej wiedzy jak się lepiej bronić, a zamiast tego są karmieni bagatelizowaniem zagadnienia obrony. A co zyskuje na tym 'wykpiwający'? Kto w ogólne na takiej reakcji zyskuje? Jak ktoś protestuje przeciwko karmieniu ludzi neurotycznymi fobiami to oznacza to, że bagatelizuje zagadnienie obrony? Nieprawda! A kto na tym zyskuje? Zainteresowani sianiem fermentu, wywoływaniem sporów i podziałów :-( Co ciekawe, sam Pan przyznał w dn. 2013-08-28 21:31:09, że cytuję: "I o ile osobiście jestem mocno sceptyczny do konkretnych zarzutów szatańskości wobec takich, czy innych technik, to sam 'ferment' wiodący do odabstrakcyjnienia zła uważam za nader pożądany i słuszny." Sam Pan więc eufemistycznie przyznał, iż również jest mocno sceptyczny do konkretnych zarzutów szatańskości. Tyle, że jak Pan sam wyznał, chodzi Panu o FERMENT związany z doszukiwaniem się szatańskości. Nie zarzucam Panu złej woli, pragnienia czynienia zła. Ale w moim przekonaniu, de facto nieświadomie dokłada się Pan do tego zła.
Z
Zyga
31 sierpnia 2013, 06:19
Co nie zmienia faktu, że człowiek JEST Z NATURY DOBRY. A to nie podoba się autorce artykułu w "Naszym Dzienniku". dobry z natury lecz nie jest wolny od pokus, od skażenia grzechem, człowieka trzeba chronić przed złem od dziecka, nie dawać złego przykładu, nie gorszyć, nie zepsuć tego dobra - lepiej dmuchać na zimne, aby nie ryzykować utraty dobra. Jedno dziecko będzie posłuszne, inne ulegać może wpływom otoczenia. A szatan nigdy nie śpi i zawsze chce zniszczyć dobro w człowieku. ... Ale to nie zmienia faktu, że człowiek JEST Z NATURY DOBRY. Podważanie tego jest herezją.
PT
psychika to zagadka
30 sierpnia 2013, 23:43
Co nie zmienia faktu, że człowiek JEST Z NATURY DOBRY. A to nie podoba się autorce artykułu w "Naszym Dzienniku". dobry z natury lecz nie jest wolny od pokus, od skażenia grzechem, człowieka trzeba chronić przed złem od dziecka, nie dawać złego przykładu, nie gorszyć, nie zepsuć tego dobra  - lepiej dmuchać na zimne, aby nie ryzykować utraty dobra. Jedno dziecko będzie posłuszne, inne ulegać może wpływom otoczenia. A szatan nigdy nie śpi i zawsze chce zniszczyć dobro w człowieku.
Z
Zyga
30 sierpnia 2013, 22:02
KKK 407 Nauka o grzechu pierworodnym – związana z nauką o Odkupieniu przez Chrystusa – daje jasne spojrzenie na sytuację człowieka i jego działanie w świecie. Przez grzech pierwszych rodziców diabeł uzyskał pewnego rodzaju panowanie nad człowiekiem, chociaż człowiek pozostaje wolny. Grzech pierworodny pociąga za sobą "niewolę pod panowaniem tego, który ma władzę śmierci, to jest diabła" (Sobór Trydencki: DS 1511; por. Hbr 2, 14). Nieuwzględnianie tego, że człowiek ma naturę zranioną, skłonną do zła, jest powodem wielkich błędów w dziedzinie wychowania, polityki, działalności społecznej (Por. Jan Paweł II, enc. Centesimus annus, 25. i obyczajów. ... Co nie zmienia faktu, że człowiek JEST Z NATURY DOBRY. A to nie podoba się autorce artykułu w "Naszym Dzienniku".
PS
Piotr Słowiński
30 sierpnia 2013, 20:16
@XLeszek Pozwolę sobie przedstawić moją opinię na to dlaczego mówimy obok siebie. Otóż ja proponuję na sprawe ogląd cybernetyczny. Jest sprawa, którą modelowo traktujemy jako pewne zamknięte pudełko o wewnętrznych mechanizmach, ale poza wewnętrzymi systemami pudełka jest również interakcja pudełka z otoczeniem. Aby właściwie ocenić sprawę należy nie tylko brać pod uwagę samo wewnętrzne działanie pudełka, ale również efekty wywierane przez pudełko na otoczenie. Mówimy obok siebie, bo Pan (jak i O. Żmudziński oraz sporo dyskutantów) odnosi się wyłącznie do wnętrza samego pudełka - czy zarzuty Autorki są słuszne, czy dobrze uzasadnione, czy zanegowanie użytych argumentów jest poprawne, czy nie. To wszystko nie jest bez znaczenia oczywiście, ale to jest poruszanie się wyłącznie wewnątrz pudełka czyli ignorowanie interakcji pudełka z otoczeniem. Oczywiście rozmaite pudełka mogą mieć rozmaity charakter i intensywność mechanizmów wewnętrznych oraz rozmaity stopień i rodzaj interakcji z otoczeniem, co detereminuje poprawny osąd na całość. Może być tak, że mechanizmy wewnętrzne są tak patologiczne, że żaden możłiwy potywny wpływ na otoczenie nie jest w stanie ich przeważyć, jak i możliwa jest sytuacja przeciwna - jakieś wewnętrzne dobro pudełka nie uzasadnia kosztów jakie pudełko pochłania z zewnątrz, dla zapewnienia ich. Tym niemniej aby poprawnie sprawę ocenić należy nie tylko sięgać do samego pudełka ale i na zewnątrz niego i rozważyć obie sfery.
C
Czytelnik
30 sierpnia 2013, 17:45
Jeszcze o nieślubnym synu Montessorii: z tego co wiem, bo Mama mi mówiła, w tamtych czasach we Włoszech prawo do nieślubnego dziecka miał ojciec i on też zadecydował, że syn będzie się wychowywać w ochronce. Jeśli ktoś ma pewniejsze informacje na ten temat, to poprosimy ( Mama i ja). P.S. Prawdziea historia z przedszkola Montessorii w Polsce. Przychodzi facet i chce obejrzeć, jak się tu wychowuje dzieci, by ewentualnie posłać swoje, a słyszał, że ponoć tu dzieci robią co chcą. Pyta więc jedną z dziewczynek, zajętą zabawą: Czy wy tu możecie robić, co chcecie? Dziewczynka na to: Nie wiem. Ale to, co tu robię, robię chętnie.
CD
chronić dzieci młodzież
30 sierpnia 2013, 16:40
Praktyki bałwochwalcze, rozpowszechniona filozofia New Age z okultyzmem i spirytyzmem są coraz bardziej obecne w dzisiejszej rzeczywistości. Towarzyszy temu u współczesnych ludzi brak odpowiedniej wiedzy odnośnie do zagrożeń duchowych i zniewoleń.
DS
dziś sekty i ohyda spustoszenia
30 sierpnia 2013, 16:38
Jezus Chrystus przez swoją śmierć, swoje zmartwychwstanie i uwielbienie dał ludziom nowe życie, do którego dostęp jest przez wiarę – dostąpiwszy więc usprawiedliwienia dzięki wierze, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa; dzięki Niemu uzyskaliśmy na podstawie wiary dostęp do tej łaski, w której trwamy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej (Rz 5, 1-2). Jednak grzechy, nałogi i rozmaite praktyki otwierają człowieka na wpływ duchów złych (szatana i demonów). Praktyki bałwochwalcze, rozpowszechniona filozofia New Age z okultyzmem i spirytyzmem są coraz bardziej obecne w dzisiejszej rzeczywistości. Towarzyszy temu u współczesnych ludzi brak odpowiedniej wiedzy odnośnie do zagrożeń duchowych i zniewoleń. Pomocą może być niniejsza ulotka. Zanim przystąpi się do analizy swojego życia (rachunek sumienia), należy jasno uzmysłowić sobie: JEZUS CHRYSTUS JEST PANEM, KTÓRY POKONAŁ ZŁO. JEŚLI JESTEŚ WE WSPÓLNOCIE Z NIM, ZWYCIĘŻASZ.
WZ
walka ze złem nieskończona
30 sierpnia 2013, 16:36
Słowo Boże wyraźnie mówi o istnieniu demonów. Stary Testament ukazuje różne zadania duchów złych: anioł niszczyciel (Rdz 19, 13; 2 Sm 24, 16; 2 Krn 32, 21), budzący niezgodę (Sdz 9, 23), gniew (1 Sm 16, 14; 18, 10; 19, 9), duch kłamstwa i zwodzenia (1 Krl 22, 19-23). Występują też różne określenia lub imiona niektórych demonów: Lewiatan (Iz 27, 1; Ps 74, 14), Azazel (Kpł 16, 8), Asmodeusz (Tb 3, 8), szatan, diabeł (np. Za 3, 1-5; Hi 1, 6-12; 2, 1-7; 1 Krn 21, 1), elohim – odniesiony do wróżki w znaczeniu istoty nadludzkiej (1 Sm28, 13), szedim, którym składano ofiary (Pwt 32, 17; Ps 106, 36), lilit (Iz 34, 14), serim – „kosmate” demony w postaci kozła . Wg Nowego Testamentu złe duchy są duchami, pierwotnie żyjącymi z Bogiem (Ef 6,12; Jud 6), są zorganizowane (Mt 12, 24), posiadają nadprzyrodzoną moc (Ap 16,14), mają wiedzę o Jezusie Chrystusie (Mt 8, 29; Mk 1, 23-24), mogą być przyczyną choroby (Mt 9, 32-33), mogą opętać zwierzęta i ludzi (Mk 5, 13; Łk 8, 2), drżą przed Bogiem (Jk 2, 19), fałszywie nauczają i zwodzą (1 Tm 4, 1), zostaną osądzone przez Boga (2 P 2, 4) . Chrystus pokonał diabła (J 12, 31; 16, 11; 1 J 2, 14). Szatan nie może dotknąć wierzącego w Jezusa (1 J 5, 18), szkodzi jednak popełniającemu grzech (J 8, 34.44). Inne referencje biblijne odnośnie do rzeczywistości duchów złych: 1 Kor 5, 5; 1 Kor 7, 5; 1 Kor 10, 20-21; 2 Kor 2, 11; 2 Kor 4, 4; 2 Kor 6, 15; 2 Kor 11, 14; 2 Kor 12, 7; Ef 4, 27; Ef 6, 11.16; 2 Tes 3, 3.5); 1 Tm 3, 6-7; 1 Tm 4, 1; 2 Tm 2, 26; Hbr 2, 14; 2 P 2, 4; Ap 2, 10.13.24; Ap 9, 3-11; Ap 12, 3-4.13.17.; Ap 13, 1.11; Ap 16, 13-14 .
TR
Tomek Romaniuk
30 sierpnia 2013, 15:18
Dzieci wychowuje się od małego... i w praktyce każde dziecko wie, że w domu się nie gra :-) Wina może byc umyslna i nieumyślna i zależna jest od wieku dziecka. ... Wina umyślna i nieumyślna? A to ładne. :) Świadomie przenosi Pan na wychowanie małaych dzieci pojęcia z kodeksu karnego? Nawet tam jednak wina nieumyślna oznacza, że sprawca mógł przewidzieć konsekwencje swojego czynu.
PS
Piotr Słowiński
30 sierpnia 2013, 15:01
@XLeszek Starałem się dopisać Panu możliwie ściśle na Pański komentarz, ale wychodzi mi z tego tego elaborat stanowczo przekraczający ramy komentarza. Proszę mi więc wybaczyć, że nie odniosę się do wszystkich niuansów zaanonsowanych przez Pana, a zamiast tego spóbuję to jakoś zsyntetyzować. W sytuacji, której istnieje jest jakiś przeciwnik, to nie uważam ani za uczciwą, ani za rozsądną reakcję ograniczającą się do 'wykpiwania' nadwrażliwych zachowań obrońców nawet gdy owe zachowania są całkowicie poprawnie zdiagnozowane jako przesadne. Ogólny kierunek przyjęty przez obrońców - obrona - jest bowiem całkowicie słuszny i poprawny. Przesadność jest mankamentem wykonania, a nie błędnej decyzji, czyli jest ma ważność drugorzędną. Natomiast ograniczenie się do 'wykpiwania' jest błędem wyższej kategorii. Jest błędem który uderza w poprawność rozpoznania i podjętej na jego podstawie decyzji. Ograniczenie się do 'wykpiwania' nie ma charakteru krytyki pozytywnej: 'poprawnie rozpoznajecie zagadnienie, ale w danym specyficznym obszarze niepoprawnie reagujecie; poprawniejsza reakcja byłaby następująca ...', ma natomaist charakter bezwartościowej krytyki negatywnej. Nie tylko jest bezwartościowe, ale przeciwskuteczne. 'Błądzący' obrońcy nie zyskują dzięki niej wiedzy jak się lepiej bronić, a zamiast tego są karmieni bagatelizowaniem zagadnienia obrony. A co zyskuje na tym 'wykpiwający'? Kto w ogólne na takiej reakcji zyskuje?
30 sierpnia 2013, 14:40
Dzieci wychowuje się od małego... i w praktyce każde dziecko wie, że w domu się nie gra :-) Wina może byc umyslna i nieumyślna i zależna jest od wieku dziecka.
30 sierpnia 2013, 14:33
@TomaszL Jedną z podstawowych konsekwencji społecznych jest kara. Zapewne inne konsewkwencje beda w przypadku gry w piłke w domu a inne w przypadku wytłuczenia ta piłka całego serwisu... ... Tyle że kara wynika z winy.  Czy wina za stłuczenia serwisu, szklanki, można obarczać dziecko, któremu pozwolno na grę w piłke w domu, lub ktore nie ma świadomosci, iż moze taka grą cos stłuc? Skąd ono ma wiedzieć, że taka gra może skończyć sie stłuczeniem szklanki? Dalej, skad ono ma wiedzieć, ze stłuczenie szklanki jest złe?
30 sierpnia 2013, 14:25
@TomaszL Jedną z podstawowych konsekwencji społecznych jest kara. Zapewne inne konsewkwencje beda w przypadku gry w piłke w domu a inne w przypadku wytłuczenia ta piłka całego serwisu...
30 sierpnia 2013, 14:06
@T7HRR – jeżeli, jako dorosły, masz świadomość, iż gra w piłkę w domu może spowodować skutki w postaci choćby rozbicia szklanki po prostu zakazujesz grania w piłkę. I jeżeli dziecko zagra i rozbije szklankę, to nie karzesz za rozbicie szklanki, tylko za złamanie jasnego zakazu. Jeśli natomiast nie zakazałeś grę w piłkę, znając, jako dorosły możliwe skutki tej gry, to trudno obarczać winą dziecko, któremu pozwalasz (bo nie zakazujesz) grać. Natomiast oczywistą z punktu wychowania jest w takim wypadku nauczenia ponoszenia konsekwencji. Bo wychowanie to wbrew wielu twierdzeniom musi być systemem nakazów i zakazów. Zakładanie, iż małe dziecko samo z siebie wie, co jest dobre, a co nie jest pomysłem dosyć ryzykownym.
S
starykiemlicz
30 sierpnia 2013, 13:47
Fakt, iż fundamentalnym podłożem dla pedagogiki waldorfskiej jest antropozofia sprawia, iż nie da się jej pogodzić z chrześcijaństwem. Potwierdza to Papież Benedykt XV w dekrecie Świętego Officjum z 18 VI 1919, w którym zakazał katolikom przynależeć do towarzystw antropozoficznych. Doświadczenie egzorcystów odnotowuje przypadki zniewoleń duchowych oraz opętań dzieci, po korzystaniu z edukacji w szkołach waldorfskich. Zejdźmy już może z Montessori...
C
Czytelnik
30 sierpnia 2013, 13:36
Jeżeli T, T7HRR widzisz merytorycznie (sic!) to ja sie już niczemu nie zdziwię, zobaczę pewnie jeszcze więcej niż to:)) Ale musze lecieć na kurs Montessorii, pozdrawiam. Czuwam!
30 sierpnia 2013, 13:32
@~Czytelnik Jak widzę merytorycznie ;-) Żeby dowiedzieć się skoąd taki nik skorzystaj z wyszukiwarki :-) Ale przypomniałes mi słowa bł. JPII        Co to znaczy: "czuwam"?      To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężając je w sobie. To taka bardzo podstawowa sprawa, której nigdy nie można pomniejszać, zepchnąć na dalszy plan. Nie. Nie! Ona jest wszędzie i zawsze pierwszoplanowa. Jest zaś tym ważniejsza, im więcej okoliczności zdaje się sprzyjać temu, abyśmy tolerowali zło, abyśmy się łatwo z niego rozgrzeszali. Zwłaszcza jeżeli tak postępują inni.
JZ
Janusz z Krakowa
30 sierpnia 2013, 13:29
o. Żmudzińskiemu do refleksji !! artyykuł w Gościu Niedzielnym "Zróbcie sobie oszołoma"".
C
Czytelnik
30 sierpnia 2013, 13:27
Jeżeli Ty T7HRR (słodki niczek!) masz poczucie humoru, to zdaje sie ten grzech się w Tobie jakoś tak inaczej manifestuje ;)) Napisz coś o dobru, to dopiero Zły się wpindoli, jak Dęty dęty, co to o nim nie gadają! Co do tego syna Montessorii, to muszę zapytac Mamę, bo to ona mnie Montessorii zaraziła. Boże, to to można zarazić czyś dobrem....! Ale wiadomo, zło nigdy nie śpi. Czuwaj!
30 sierpnia 2013, 13:00
Nie zamierzam też bronić jakiejś konkretnej nowoczesnej metody nauczania. Piszę ten krótki tekst, by zawołać głośno: Nie dajcie się zwariować! Dostępne w szkole zajęcia: - kurs szybkiego czytania - ćwiczenia rozciągające i relaksacyjne - zajęcia z asertywności prowadzone przy przez nauczycieli czy fundacje propagujące, wewnętrzne głębsze poznanie, medytację niebytu, buddyzm lub hinduizm Skąd takie zarzuty? A to po prostu nie wie się co koledzy młdości myślą... Nie ma co sie lękać. Trzeba odwarznie dostrzegać: "Kto nie modli się do Boga..."
30 sierpnia 2013, 12:46
@~Czytelnik Cieszy mnie, że nie jesteś złośliwy. :-) KKK - Katechizm Kościoła Katolickiego nie został napisany przez protestantów. ;-) A jak z tym oddaniem syna? Czy jest jakis jej komentarz do tego postępowania?
LS
le sz
30 sierpnia 2013, 12:34
@Piotr Słowinski "Problem w tym, że wierzący w szatana we wszystkim wietrzą zagrożenie jego atakami i w swoim węszniu zagrożeń posuwają do absurdu." "O.W.Żmudziński ani nie sugerował że szatan nie istnieje, ani nie postulował jego istnienia bezobjawowego." Zatem ksiądz w istnienie szatana wierzy, czy nie wierzy? No tak, dokładnie tak jak już wcześniej pisałem. Typowa "metoda" węszących wszędzie szatana.  Jak ktoś śmie kwestionować zasadność węszenia wszędzie zagrożeń i wykazuje absurdalność takiej postawy, to nie mając merytorycznych argumentów usiłują dyskwalifikować swoich oponentów, przypisując im poglądy których nie mają i nie wyrażają, np że wg nich szatan nie istnieje. A potem jeszcze się dziwią, że ktośnie ma ochoty wdawać się w prowokowane przez nich pyskówki. ps Tak jak mam to jednoznacznie wpisane w podpisie: nie jestem księdzem. Nieprawdą jest, że 'wiara w szatana' jest jakąś równią pochyłą w kierunku absurdu, Skąd  te "nieprawdą jest że"? Nigdzie nie twierdziłem iż wiara w szatana jest równią pochyłą w kierunku absurdu. Ma Pan problemy w czytaniu ze zrozumieniem? czy tylko udaje Pan że dyskutuje ze mną, z moimi poglądami/wypowiedziami? ale to, co prezentuje czy to ksiądz, czy O. Żmudziński to de facto redukcja szerokiego spektrum możliwości [odnoszenia się do] działania sztana do ekstremizmów właśnie, a zatem implicite generuje to mem 'szatana bezobjawoiwego'. Nieprawda. Znowuż przypisuje mi Pan coś czego nie robię i usiłuje dyskutować ze swoimi wyobrażeniami, a nie ze mną (i sądzę że podobnie robi Pan z o.Żmudzińskim). W żaden sposób nie redukowałem nikomu możliwości odnoszenia się do działania szatana. Krytykowałem jedynie chorobliwe doszukiwanie się szatana tam gdzie go nie ma. Nie widzi Pan różnicy pomiędzy moimi stwierdzeniami, że absurdem jest doszukiwać się wszędzie szatana, a Pańskim przypisywaniem mi redukowaniem możliwości odnoszenia się do działania szatana? I jeszcze jedno... Prezentuje Pan bardzo oryginalną wersję rozumienia "szatana bezobjawowego". Wg Pana wersji "szatan bezobjawowy" to nie szatan bez objawów, ale szatan objawiający się wyłącznie w ekstremizmach? Ja nie odnoszę się do INTENCJI, a do REZULTATÓW. Gdyby odnosił się Pan do faktów i rezultatów to nie byłoby problemów lub wyglądałyby inaczej. Rzecz jednak w tym, że Pan właśnie nie odnosi się ani do faktów ani do rezultatów. Pan odnosi się do swojego widzi-mi-się, swoje wyobrażenia uznaje Pan za fakty/rezultaty :-(
S
Sepiah
30 sierpnia 2013, 12:33
Oczywiście, że najważniejsze jest rozwój wiary i relacji z Bogiem, który stoim ponad wszystkim i wszystkimi. Ale ojciec (?) Zmudzinski chyba nigdy nie uczestniczyl w egzorcyzmie i nie doswiadczyl, z jak blahych z pozoru zagrozem moze wyplywac zniewolenie lub opetanie. Szkoda tylko, że wypowiada swoje stanowisko z autorytetu zakonnika i z taką pewnością... @Czytelnik - jestem katoliczką, od zawsze. Ale mam swoje doświadczenie i wiem, że Szatan nie spi. Choc oczywiscie Bog zawsze byl, jest i bedzie nad nim i Jego miłość jest większa niż wszelkie zakusy. Tym niemniej, Szatan póki żyjemy tu na ziemi będzie robił wszystko, by nas odłączyć od tej Miłości - i dobrze mieć tego świadomość oraz unikać zagrożeń. Proste.
C
Czytelnik
30 sierpnia 2013, 12:17
Gdybym był złośliwy, to bym takiemu T7RR napisał, że to, co pisze z pewnością jest pośrednim owocem grzechu pierworodnego. Bardzo cenię braci protestantów, ale czasem mam wrażenie, że niektórzy straszyciele, tropiciele Szatana i zakochani w egzorycystach to... anomomwi protestanci. Bo ich podkreślanie grzechu... domaga się tylko zbawienia, o dobrych uczynkach mowy nie ma. Weźmy tę Montessori tak krytykowaną za oddanie syna, bo przecież... taka wielka pedagożka, a syna oddała. Nie, to nie może być dobra kobieta. A gdyby tak taką miarę zastosować do św. Piotra. No I. Papież, ale zdradził, 3 razy się wyparł Pana Jezusa. No, nie coś tu nie gra, bo to przecież tak być nie moze...
30 sierpnia 2013, 12:08
KKK 407 Nauka o grzechu pierworodnym – związana z nauką o Odkupieniu przez Chrystusa – daje jasne spojrzenie na sytuację człowieka i jego działanie w świecie. Przez grzech pierwszych rodziców diabeł uzyskał pewnego rodzaju panowanie nad człowiekiem, chociaż człowiek pozostaje wolny. Grzech pierworodny pociąga za sobą "niewolę pod panowaniem tego, który ma władzę śmierci, to jest diabła" (Sobór Trydencki: DS 1511; por. Hbr 2, 14). Nieuwzględnianie tego, że człowiek ma naturę zranioną, skłonną do zła, jest powodem wielkich błędów w dziedzinie wychowania, polityki, działalności społecznej (Por. Jan Paweł II, enc. Centesimus annus, 25. i obyczajów.
C
Czytelnik
30 sierpnia 2013, 11:55
Bardzo dobry tekst o. Wojciecha, a to dlatego, że nie daje recept (co robi rzeczona Pani z Naszego Dziennika), ale zachęca do myślenia. Faktycznie Montessori miała nieslubne dziecko. Co więcej, oddała je do ochroniki, by potem... po latach je wziąc do siebie. Z tego cierpienia, bezradności i pewnie poczucia winy zrodziła się oryginalna metoda pedagogiczna. Metoda ta jest wybitna, bo kładzie naciska na twórczość. Co do grzechu, to przecież można wierzyć, że człowiek jest skażony grzechem pierworodnym, ale skaza - to nie istota, ani też miejsce oglądane przez lupę, przez którą niektórzy wręcz z perwersyjną lubością oglądają wszelkie zło, by potem swoje relacje wykorzystywać do straszenia innych. Dziwi mnie jedno: krótkowzroczność tych starszeń. Lęk, straszenie, krytyka, przestreganie nikogo na dłuższą metę nie pociągnie do trudu, wysiłku, zaparcia się siebie. A pozytywny impuls, zachęta - TAK. Tu moża być krytycznym, ale też trzeźwym, jak np. Brezinka, wybitny konserwatywny pedagog, który jasno mówi: krytyka nie wystarczy! A na koniec: wyniki badań potwierdzają, że wychownakowie szkół Montessori (taki dajmy na to szef Haribo żelkowego w Niemczech, chwalący się ukończeniem edukacji wg Montessori) osiągają lepsze wyniki na egzaminach.
30 sierpnia 2013, 11:33
@Piotr Słowiński Według mnie dotyczy istoty motody Montessori. I głębokiego sporu czy dzieko wychowujemy czy pozwalamy mu się wychować samemu poprzed odkrywanie. I drugiego czy człowiek ma naturę skażona grzechem pierworodnym i jakie sa konsekwencje tego grzechu dla jego wyborów moralnych.
30 sierpnia 2013, 11:30
@TomaszL Nadal nie rozumiem dlaczego danie kary za bicie szkolanki podczas gry w piłkę w domu jest głupotą.
PS
Piotr Słowiński
30 sierpnia 2013, 11:24
@TomaszL & T7HRR Aczkolwiek zagadnienie jest interesujące, to jednak coraz bardziej odwodzi od meritum, obawiam się.
30 sierpnia 2013, 11:16
Dlaczego w przypadku zbicia przypadkowego (niecelowego) a spowodowanego przez nieuwagę, niestaranność czy granie w piłkę w pokoju kara musi być głupotą? Bo trzeba umieć rozróżnić karę od ponoszenia konsekwencji. Jak sie coś zdarzyło przez przypadek, to poniesieniem konsekwencji, a nie karą jest przykladowo naprawienie szkody, odkupienie z kieszonkowego szklanki etc.
30 sierpnia 2013, 11:09
@nauczyciel Montessori Proszę wymienic znane Panu publikacje krytyczne wobec metody Monterssori pisne z pozycji chrześcijańskich.
30 sierpnia 2013, 11:06
@Wojciech Zmudziński SJ "poprzez naukę szybkiego czytania polskie dzieci wprowadzane są w demoniczny świat." Które kursy szybkiego czytania może Ojciec polecić katolikowi?
30 sierpnia 2013, 11:03
@Nauczyciel Montessori w gąszczu dyskusji o szatanie uciekło moje pytanie, wiec pozwolę je zadać ponownie: weźmy dwa przypadki. Zbita szklanka przez przypadek i zbita szklanka celowo. O ile w pierwszym wypadku karanie to głupota, to jak ma być w tym drugim, kiedy szklanka została zbita celowo (choćby w przypływie złości) ? @TomaszL Dlaczego w przypadku zbicia przypadkowego (niecelowego) a spowodowanego przez nieuwagę, niestaranność czy granie w piłkę w pokoju kara musi być głupotą?
30 sierpnia 2013, 10:33
@Nauczyciel Montessori w gąszczu dyskusji o szatanie uciekło moje pytanie, wiec pozwolę je zadać ponownie: weźmy dwa przypadki. Zbita szklanka przez przypadek i zbita szklanka celowo. O ile w pierwszym wypadku karanie to głupota, to jak ma być w tym drugim, kiedy szklanka została zbita celowo (choćby w przypływie złości) ?
NM
Nauczyciel Montessori
30 sierpnia 2013, 09:50
Ojcze Wojciechu bardzo dziękuję za tekst o Montessori i w jej obronie. Jednak czytając komentarze widzę, że odbiegły one od meritum, co może być spowodowane brakiem minimalnej choćby wiedzy o pedagogice Montessori, dlatego zaczęto nawet insynuowac Ojcu (podobnie jak Montessori, ona niby odrzucała grzech pierworodny) że odrzuca istnienie zła i szatana. Jak widać na tym wszyscy się dobrze znamy. A ja mam wrażenie że szatan ma świetny ubaw z tego jego tropienia i wzbudzania nienawiści do siebie nawzajem.  
PS
Piotr Słowinski
30 sierpnia 2013, 08:50
@XLeszek Errata. Jest: 'szerokiego spektrum możliwości działania sztana' powinno być 'szerokiego spektrum możliwości odnoszenia sie do działania szatana'
PS
Piotr Słowinski
30 sierpnia 2013, 08:46
@XLeszek "Problem w tym, że wierzący w szatana we wszystkim wietrzą zagrożenie jego atakami i w swoim węszniu zagrożeń posuwają do absurdu." "O.W.Żmudziński ani nie sugerował że szatan nie istnieje, ani nie postulował jego istnienia bezobjawowego." Zatem ksiądz w istnienie szatana wierzy, czy nie wierzy? Nieprawdą jest, że 'wiara w szatana' jest jakąś równią pochyłą w kierunku absurdu, ale to, co prezentuje czy to ksiądz, czy O. Żmudziński to de facto redukcja szerokiego spektrum możliwości działania sztana do ekstremizmów właśnie, a zatem implicite generuje to mem 'szatana bezobjawoiwego'. Ja nie odnoszę się do INTENCJI, a do REZULTATÓW.
LS
le sz
30 sierpnia 2013, 08:24
@Piotr Słowiński Szkoda, że obecna deklaracja Ojca: 'Mój tekst jest o Marii Montessori i wyssanych z palca zarzutach względem jej metody pedagogicznej.' nie jest kompatybilna z treścią felietonu: 'katolikowi powinna zapalić się czerwona lampka to: ekologia, cykl, eurytmia, superlearning, ćwiczenia relaksacyjne i wiele innych.' Każdy tekst, nawet felieton, składa się z pewnego wstępu, rozwinięcia tematu i zakończenia. O.W.Żmudziński, pisząc swój tekst "o Marii Montessori i wyssanych z palca zarzutach względem jej metody pedagogicznej", we wstępie w paru zdaniach zasygnalizował problematykę krytykowanego przez siebie artykułu. W związku z tym, Pańskie wyrwanie kawałka zdania ze wstępu i twierdzenie, że było to treścią artykułu świadczy albo o ignorancji albo o złej woli. Co do rzekomej 'pyskówki' to od kogo, jak nie od osoby z wykształceniem merytyrycznym w dziedzinie 'duchowej' oczekiwać rzetelnych, merytorycznych wypowiedzi w dziedzinie, którą studiował? Skoro 'fachowiec' unosi się honorem i nie stara się nawet merytorycznej rzetelności dopatrzeć, to nie ma się czemu dziwić, że w wyniku powstaje czczy jazgot. Insynuuje Pan, że to o.Żmudziński miałby wdawać się w pyskówki zamiast odpowiadać merytorycznie? I jeszcze się Pan dziwi, że o.Żmudziński nie ma ochoty angażować się w tego typu "dyskusje"? Czczy jazgot nie powstaje dlatego, że o.Żmudziński nie angażuje się merytorycznie, ale pomimo tego że się nie raz angażował merytorycznie. Nie dziwię się więc, że nie ma ochoty wdawać się w nic nie dające pyskówki w trakcie których insynuuje mu się iż neguje istnienie szatana.
LS
le sz
30 sierpnia 2013, 07:50
@Piotr Słowiński Przecież metoda Montessori to nie samo sedno problemu, a jedynie jeden z przykładów. Abstrahując od trafności lub nie zarzutów wobec konkretnej metody M. spór toczy się o coś innego - o uznanie realności zagrożeń czających się pod rozmaitymi, na pozór zupełnie neutralnymi, działaniami, a odrzuceniem realności owych zagrożeń. Natomiast ogólniej o wiarę w szatana i przyjmowane postawy wobec jego osoby. Problem w tym, że wierzący w szatana we wszystkim wietrzą zagrożenie jego atakami i w swoim węszeniu zagrożeń posuwają do absurdu. A jak im się wykazuje absurdalność takiej postawy, to nie mając merytorycznych argumentów usiłują dyskwalifikować swoich oponentów, przypisując im poglądy których nie mają i nie wyrażają, że nie ma żadnych zagrożeń czy wręcz że szatan nie istnieje. Tak więc, jeżeli już, to nie jest to bynajmniej spór o uznanie realności zagrożeń - bo tego nikt nie kwestionuje, lecz o to czy sensownym jest doszukiwanie się zagrożeń w sposób prezentowany przez np. p. Paulinę Gajkowską czy ks. P.Sawę 'starykiemlicz' zadał właściwe pytanie: czy zdaniem Ojca szatan w ogóle istnieje? Bo jeśli tak, to Ojciec postuluje implicite jakieś 'istnienie bezobjawowe', które można praktycznie bezkarnie ignorować. Nie. "starykiemlicz" wcale nie zadał właściwego pytania. Swoim pytaniem zdradził jedynie sposób myślenia węszycieli diabła we wszystkim - niech no tylko ktoś śmie zakwestionować sensowność doszukiwanych się przez nich zagrożeń, to będzie to "dowodem" na to że neguje istnienie szatana. Pan również zdradza podobne przypadłości. O.W.Żmudziński ani nie sugerował że szatan nie istnieje, ani nie postulował jego istnienia bezobjawowego. Ale skoro śmiał krytycznie wypowiadać się o artykule p.Pauliny Gajkowskiej - a wcześniej i o liscie ks.Sawy, to wg Pana neguje on wszelką możliwość działania szatana, a być może i sam fakt istnienia szatana.
M
Mariola
30 sierpnia 2013, 02:35
Chyba się diabeł cieszy, że niektórzy tak pilują aby go wszędzie dostrzec, nawet tam gdzie go nie ma. PARADOKS- denerwują się nawet, gdy próbuje się go deprecjonować, tak jak robi to autor, o.W.Ż. Lepiej piszmy z taką pasją o Duchu Św. o Jego działaniu w małych i dużych sprawach. Piszmy jak nas prowadzi, przywraca pokój, uczy kochać bezinteresownie i daje siły do pokonania kazdej przeszkody- życie nie jest usłane kwiatami. Jesteśmy dziećmi Boga, to oczywiste, że stworzył nas dobrymi a nie złymi. Otoczenie, rodzina, tam się zaczynają problemy,zniewolenia- złe wzorce prowadzą do  skrzywienia psychiki dziecka, itd.  Dzięki za ten artykuł!
PS
Piotr Słowiński
30 sierpnia 2013, 00:41
@Słaba Przecież napisałem, że Archanioł Sam będzie Chorągwie formować, no to jak ma nie firmować. Choć Archanioł, to jednak ma cojones! Utrzymywanie porządku zewnętrznego to będzie komfortowa służba w porównaniu do pilnowania niebiańskich przedszkoli dla zdziecinniałych cielesno-dorosłych, żeby ani sobie, ani 'firmie' krzywdy nie wyrządzili.
Z
zaniepokojony
30 sierpnia 2013, 00:39
Przeczytałem część dyskusji. Uderzyło mnie, jak MOCNY ODPÓR daje większość dyskutantów nagannemu "wrzucaniu tematów" przez o. Wojciecha. - Myślę, że powinien merytorycznie odnieść się do głosów, które dają mu dobre rady, wskazują obszary ignorancji. Ignorowanie głosów ludzi z autentyczną troską i szacunkiem wskazujących ojcu, że coś w jego podejściu "nie gra", jest poważnie nie w porządku. Proszę też nie nadużywać autorytetu instytucji, którą ojciec reprezentuje; i nie "zmuszać" ludzi, by sporym nakładem energii musieli neutralizować negatywny wydźwięk ojca obecności w debacie i urabianiu opinii (przynajmniej tym razem; przyznam, coś mnie w ojca stylu "niepokoi", więc raczej omijam "prowokacyjne" myslenie autora). - Ot tak "przypadkiem" trafiłem przed lekturą felietonu na ten link: [url]http://www.gloria.tv/?media=493293[/url]    Nomen omen... tam też pojawia się demon i ktoś jeszcze... Nie igrajmy sobie (lekko) z ogniem i ze złowrogą inteligencją wciskającą się (jednak na potęgę) w różne obszary życia, (pseudo)kultury. Próbuje się wciskać "diabelstwo" nawet do przedszkoli. Proszę nie zamykać oczu na ewidentne FAKTY i trendy. To za mało etykietkować (w tę czy drugą stronę). Trzeba porządnie ROZEZNAWAĆ duchy. Jezuici są podobno (powinni być) ekspertami. Wielu dyskutantów wyraża niepokój, co do ojca "stylu" zabierania głosu.
S
Słaba
30 sierpnia 2013, 00:23
@Piotr Słowiński Będziecie prowadzić z Nieba misie pokojowe ze skrzydełkami, których ojczyzną jest... No mniejsza z tym... Archanioł Michał to będzie chciał firmować? Taka wizja życia w Niebie, hmmm... Tak mi to jakoś przypomina opowiadanko Rafała Kosika pt.: "Czy ktoś tu widział Boga?" (z tomu "Obywatel, który się zawiesił")... Polecam lekturę. Tropiciele też będą mieli co robić... A na razie - dobranoc!
PS
Piotr Słowiński
30 sierpnia 2013, 00:20
@emilia BędzieMY, bo trzymam się kontekstu w którym Słaba użyła liczby mnogiej. A wejściówek nie będzie - albo będzie się spuszczać łomot, albo będzie się łomot otrzymywać. 'Pokaz interaktywny - 5D'
FS
Fatima spełnia się
30 sierpnia 2013, 00:18
Papież Benedykt XVI podczas swej podróży do Fatimy dołożył wszelkich starań, by poruszyć temat Trzeciej Tajemnicy. Potwierdził, że mówi ona o obecnych i „przyszłych wydarzeniach w Kościele, które, krok po kroku, następują i objawiają się”; że dziś mówi o „atakach na papieża i na Kościół (…) z wnętrza Kościoła”, które pokazują „w sposób naprawdę przerażający, że największe prześladowanie Kościoła nie pochodzi od jego wrogów zewnętrznych, lecz rodzi się z grzechów w samym jego wnętrzu”. Papież Benedykt XVI oznajmił pięciuset tysiącom pielgrzymów zgromadzonych  na Piazza Fatima przed starą bazyliką, że: „Zwodziłby sam siebie ten, kto by sądził, że misja profetyczna Fatimy dobiegła końca”.
PS
poprawność słabością
30 sierpnia 2013, 00:17
św. Pius X papież: „W naszych czasach, bardziej niż kiedykolwiek, główna siła złego tkwi w tchórzostwie i słabości dobrych ludzi… Cała siła panowania szatana działa z powodu niefrasobliwej słabości katolików. O! gdybym mógł zapytać Boskiego Zbawiciela, tak jak prorok Zachariasz: »Co to za rany pośrodku Twoich dłoni? Odpowiedź nie dawałaby wątpliwości: Tak Mnie zraniono w domu tych, którzy Mnie kochali. Zranili Mnie Moi przyjaciele, którzy nie zrobili nic, by mnie obronić, i którzy, przy każdej okazji, stawali się wspólnikami Moich przeciwników«. Ten właśnie zarzut można postawić słabym i nieśmiałym katolikom wszystkich krajów”. Papież Pius X, homilia wygłoszona 13 grudnia 1908 ro-ku, podczas beatyfikacji Joanny d'Arc. http://www.ksiegarnia.antyk.org.pl 
E
emilia
30 sierpnia 2013, 00:15
@Słaba Bynamniej - będziemy prowadzić 'misje pokojowe' z błękitnymi skrzydełkami. ... BędzieMY? Wejściówkwe masz?
PS
Piotr Słowiński
30 sierpnia 2013, 00:02
@Słaba Bynamniej - będziemy prowadzić 'misje pokojowe' z błękitnymi skrzydełkami.
S
Słaba
29 sierpnia 2013, 23:50
@ Piotr Słowiński Czyli będziecie sobie, raz na jakiś czas, wyskakiwać z Nieba do Związku Radzieckiego, żeby sklepać tamtejszych hipisów? (i przy okazji uniknąć losu nudzącego się mopsa...)
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 23:27
@Słaba Dla hipisa, jak dla komunisty, jedyną ojczyzną jest Związek Radziecki.
S
Słaba
29 sierpnia 2013, 23:01
@Słaba "A to zastępy św. Michała Archanioła zajmują się spuszczaniem łomotu?" No ba! Ktoś musi sklepać hipisów. @ Piotr Słowiński Ponieważ mówimy o tym, co będziecie robić w Niebie, to pytanko się nasuwa: Czy ci hipisi, których będziecie sklepywać, to będą tamtejsi (niebiańscy), czy zamiejscowi?
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 21:02
Po co komu to zeświecczanie zła?
EN
egzorcyści na Deon
29 sierpnia 2013, 20:55
http://www.polskatimes.pl/artykul/905524,ks-amorth-potrzeba-wiecej-egzorcyzmow-diabel-jest-wszedzie-takze-w-watykanie,id,t.html?cookie=1 "...Główny egzorcysta Kościoła katolickiego ma poprosić papieża Franciszka, by ten upoważnił wszystkich księży do wykonywania egzorcyzmów, bo coraz więcej ludzi ich potrzebuje.." Oj widać tę potrzebę na Deonie
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 20:42
@O. Wojciech Żmudziński Szkoda, że obecna deklaracja Ojca: 'Mój tekst jest o Marii Montessori i wyssanych z palca zarzutach względem jej metody pedagogicznej.' nie jest kompatybilna z treścią felietonu: 'katolikowi powinna zapalić się czerwona lampka to: ekologia, cykl, eurytmia, superlearning, ćwiczenia relaksacyjne i wiele innych.' Co do rzekomej 'pyskówki' to od kogo, jak nie od osoby z wykształceniem merytyrycznym w dziedzinie 'duchowej' oczekiwać rzetelnych, merytorycznych wypowiedzi w dziedzinie, którą studiował? Skoro 'fachowiec' unosi się honorem i nie stara się nawet merytorycznej rzetelności dopatrzeć, to nie ma się czemu dziwić, że w wyniku powstaje czczy jazgot.
Wojciech Żmudziński SJ
29 sierpnia 2013, 20:35
@O. Wojciech Żmudziński Przecież metoda Montessori to nie samo sedno problemu, a jedynie jeden z przykładów. Abstrahując od trafności lub nie zarzutów wobec konkretnej metody M. spór toczy się o coś innego - o uznanie realności zagrożeń czających się pod rozmaitymi, na pozór zupełnie neutralnymi, działaniami, a odrzuceniem realności owych zagrożeń. Natomiast ogólniej o wiarę w szatana i przyjmowane postawy wobec jego osoby. 'starykiemlicz' zadał właściwe pytanie: czy zdaniem Ojca szatan w ogóle istnieje? Bo jeśli tak, to Ojciec postuluje implicite jakieś 'istnienie bezobjawowe', które można praktycznie bezkarnie ignorować. ... Mój tekst jest o Marii Montessori i wyssanych z palca zarzutach względem jej metody pedagogicznej. Nie dam się wciągnąć w absurdalną pyskówkę poszukiwaczy diabła we wszystkim.
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 20:31
@O. Wojciech Żmudziński Przecież metoda Montessori to nie samo sedno problemu, a jedynie jeden z przykładów. Abstrahując od trafności lub nie zarzutów wobec konkretnej metody M. spór toczy się o coś innego - o uznanie realności zagrożeń czających się pod rozmaitymi, na pozór zupełnie neutralnymi, działaniami, a odrzuceniem realności owych zagrożeń. Natomiast ogólniej o wiarę w szatana i przyjmowane postawy wobec jego osoby. 'starykiemlicz' zadał właściwe pytanie: czy zdaniem Ojca szatan w ogóle istnieje? Bo jeśli tak, to Ojciec postuluje implicite jakieś 'istnienie bezobjawowe', które można praktycznie bezkarnie ignorować.
M
Mateusz
29 sierpnia 2013, 20:14
Uważam, że autor felietonu trafił w samo sedno - "nie dajcie się zwariować". Bardzo dobry tekst, zgadzam się w 100%.
Wojciech Żmudziński SJ
29 sierpnia 2013, 20:04
Mam nadzieję, że poniższe wypowiedzi nauczyciela zmobilizują wszystkich wprowadzonych w błąd przez artykuł z "Naszego Dziennika" do poznania metody pedagogicznej Marii Montessori.
29 sierpnia 2013, 20:02
@Nauczyciel Montessori – weźmy dwa przypadki. Zbita szklanka przez przypadek i zbita szklanka celowo. O ile w pierwszym wypadku karanie to głupota, to jak ma być w tym drugim, kiedy szklanka została zbita celowo (choćby w przypływie złości) ?
NM
Nauczyciel Montessori
29 sierpnia 2013, 19:52
ciąg dalszy komentarza pod spodem. A jeśli uda nam się zrobic coś trudnego i jesteśmy z tego zadowoleni czy potrzebujemy pochwały? Jeśli tak to oznacza że jesteśmy uzależnieni od oceny zewnętrznej, robimy dla kogoś dla nagrody a nie dla siebie. tego chciała uniknąc Montessori, ale nie wszyscy mogą to zrozumieć i zaakceptować, bo niezależność nie jest na rękę wielu osobom. Jak takim człowiekiem sterować? I to nie jest egoizm tylko wiara we własne siły.
NM
Nauczyciel Montessori
29 sierpnia 2013, 19:51
Montessori odrzucała karę i nagrodę dlaczego? po pierwsze tworzyła swoją metodę w opozycji do szkoły herbertowskiej, w której dzieci były bite za wszystko, a uczyły sie tylko pamięciowo. Montessori i inni pedagodzy tego okresu z tym walczyli i próbowali stowrzyc metody aktywizujące (tak się to współczesnie nazywa). po drugie uważała, że dziecko bedzie kiedyś dorosłym i jesli od małego będzie sterowane karami i nagrodami to jako człowiek dorosły będzie nim łatwiej manipulować, będzie słabym człowiekiem uzalezniony od decyzji innych. Czy takiego człowieka chcemy współcześnie wychować. Po trzecie a może powinnam to napisac jako pierwsze wywody na temat stosowania kar i nagród wyprowadziła rzeczywiście z naturalizmu, ale w swoich dziełach pisze że nie do końca zgadza się z twórcą tego założenia. Nie zostawia naturze wychowanie dziecka tylko stwarza odpowiednie warunki. W jednej z książek śmieje się z ludzi którzy do niej przychodzili i nazywali ją biedną filozofką bo nie zdaje sobie sprawy z tego czego dokonała a inni wmawiali jej że odrzuca grzech pierworodny. Jest to dosłowne tłumaczenie, z którego jasno wynika że jej takie rzeczy wmawiano i tak interpretowano jej niezwykłe dzieło. Wracając do kar i nagród Montessori podawała przykład dziecka które zbiło piękny porcelanowy dzbanuszek. Jak się wtedy mogło poczuć. Ja pamietam jak jako dziecko rozbiłam szklankę, wtedy piło się tylko w szklankach, których nie można było kupić. Było mi bardzo przykro i to doświadczenie mi wystarczyło żeby na drugi raz bardziej uważać. Czy sądzicie że kara nawet słowna ze strony dorosłego w takim momencie jest potrzebna? Może tylko wzmocnić negatywne odczucia dziecka. Trzeba wytłumaczyć i zastanowić się dlaczego tak się stało, ale nie ma potrzeby stosowac kar. 
P
pedagog
29 sierpnia 2013, 19:29
Pani Gajkowska powrzucała wszystko do jednego worka i niestety niewiele w tym merytorycznego wywodu. Zwłaszcza odnośnie do Montessori. Słaba znajomość postaci i opieranie się tylko na zdaniu jednej pani profesor, to marna argumentacja. W ostatnim czasie pojawiło się wiele publikacji, które należałoby przeczytać, by wydawać osąd o całym systemie wychowawczym. Ale to wymaga trochę czasu i wysiłku.
NM
Nauczyciel Montessori
29 sierpnia 2013, 19:16
Cytat z art.za Prof Rynio "Swoboda i wolność, którą postulowała Montessori, mogą prowadzić do rozwoju egoizmu. Danie zbyt dużego marginesu swobody dziecku zrodzi w nim źle pojętą asertywność – dodaje pedagog. Poza tym wychowanie musi mieć charakter integralny" Zgadzam się że wolność i swoboda prowadzi do egoizmu, ale Montessori stwarza warunki, w których dziecko ma możliwośc odkrywania wolności drugiego człowieka, wprowadzane są konkretne zasady, które "zmuszają" dziecko do odkrywania dyscypliny. A wychowanie montessoriańskie ma jak najbardziej charakter integralny. Powodem krytyki, i powielania takiej oceny wiąże się z tym że w okres wojenny i komunizm nie pozwalał na takie podejście (chodzi o wolność i indywidualizm). Jesli nadal bedzie to powtarzane a nie zweryfikowane z prawdą i z rzeczywistością wiele osób nie zrozumie na czym to polega. Szkoda, że to co dobre jest tak bardzo negowane. Argument, że Montessori oddała dziecko do rodziny zastępczej i dlatego nie powinna byc wzorem pedagoga trochę jest dziwne. Trzeba wiedzieć w jakiej kulturze i jakie powody zmusiły ja do tego że nie mogła go wychowywać. jednż z przeszkód było to że ona katoliczka nie mogła wziąć ślubu z ojcem dziecka, który był Żydem. Sprzeciw matki Montessori aby wychowywala sama dziecko nie pozwolił jej go zatrzymać. Dopiero po śmierci matki, Montessori wzięła syna 14 letniego i go wychowywała. Jednak nie rozpowszechniali tej wiedzy i teraz rozumiem dlaczego. 100 lat później wyrzuca się jej to że urodziła nieślubne dziecko. a co by to było gdyby go zatrzymała i wychowywała. A może powinna je usunąć, wtedy nie bylo by argumentów że jest złym pedagogiem.
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 18:05
@emilia To jest możliwe wyłącznie, jeśli założy Pani semantyczną identyczność 'szatana' i 'człowieka'.
E
emilia
29 sierpnia 2013, 18:01
@emilia Jaką metodologią przeszła Pani od opisywanego przeze mnie traktowania szatana poważnie, 'jak wroga na wojnie' do traktowania ludzi jak wrogów na wojnie? ... Nie fatygowałam się, aby przechodzić, przeczytałam tak jasno, jak to zostało napisane.
LS
le sz
29 sierpnia 2013, 17:54
@Paulina Gajkowska, Proponuję z uwagą jeszcze raz przeczytać artykuł - mojego autorstwa - a  potem  zastanowić się nad sensownością zawartych w powyższym artykule insynuacji jakobym artykułowała jakieś manichejskie tezy. Przeczytałem Pani artykuł i niestety podzielam obiekcje o.W.Żmudzińskiego. Proponuję aby Pani z uwagą jeszcze raz przemyślała swoje poglądy w tym zakresie. Krytyka metody Marii Montessori, a dokładnie jej głównego założenia polega głównie na tym, że z faktu iż człowiek jest z natury dobry - każdy byt ontycznie jest dobry - nie można implikować, że jest moralnie dobry. Powyższe stwierdzenie jest dla mnie zadziwiajace. Kwestionuje Pani stwierdzenie iż człowiek jest z natury dobry i dziwi się że zarzuca się Pani manichejskie tezy? Człowiek jest ONTYCZNIE dobry ale nie jest MORALNIE dobry? A co w takim razie wg Pani oznacza pojęcie dobry? Czy dobro i zło to nie są kategorie etyczne/moralne? Pani żenująco powalające argumenty usiłujące już na samym początku zdyskwalifikować p. Marię Montessori jako osobę mającą niejasne kontakty z okultystami i nieślubne dziecko pozwolę sobie pominąć. Człowiek może dokonywać wyborów dzięki wolnej woli otrzymanej od Boga, ludzkie czyny są albo dobre albo złe w znaczeniu moralnym zależnie od podejmowanych decyzji, a ponieważ człowiek skażony grzechem pierworodnym ma skłonność do czynienia zła,  mówienie o "dobru moralnym z natury" jest błędem. Nie. To właśnie błędem wchodzącym w manicheizm jest Pani dowodzenie że człowiek nie jest z natury dobry. Owszem, natura ludzka jest skażona grzechem pierworodnym i w związku z tym człowiek jest skłonny do zła. Ale to w żaden sposób nie zmienia faktu, że człowiek jest z natury dobry. Natura człowieka jest taka, że zawsze pragnie dobra. Problem w tym, że nie zawsze wybiera to czego racjonalnie pragnie. Doskonale opisał to św. Paweł w Rz 7,14-25, cytuję fragment: 19 Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. 20 Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. Wola w kształtowaniu charakteru i wychowaniu jest kluczowa, dlatego ważne jest formowanie cnót. To dzięki cnotom możemy osiągnąć świętość, dzięki cnotom kształtowanym w miłości i z miłości, ale to nie jest łatwa droga, bo chrześcijaństwo generalnie jest drogą wymagającą. Jeżeli wg Pani kluczowa jest WOLA i że to MY SAMI możemy osiągnąć świętość, to wygląda na to że żaden Jezus Chrystus nie jest Pani do niczego potrzebny? I umierał na próżno bo Jego zbawienie w postaci daru darmo danego nie jest Pani potrzebne? Pani SAMA osiągnie zbawienie za pomocą swojej żelaznej woli formującej cnoty?
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 17:51
@emilia Jaką metodologią przeszła Pani od opisywanego przeze mnie traktowania szatana poważnie, 'jak wroga na wojnie' do traktowania ludzi jak wrogów na wojnie?
MS
maciej sikorski
29 sierpnia 2013, 17:50
Wszystkim polecam dzisiejszynr GN a w  nim wywiad Marcina Jakimowicza- "Jasna sprawa" z księdzem Przemysławem Sawą. W nim m inn o tym skąd wzięła się owa słynna lista ks Sawy, do czego służyła itd. Gorąco polecam wszystkim, zwłaszcza prześmiewcom. Myślę, że porządkuje to nieco wątki poruszane w komentarzach. Przy okazji co nieco o funkcjonowaniu mediów się dowiemy.
E
emilia
29 sierpnia 2013, 17:30
A tu jakieś hipisowskie 'chwyćmy się za rączki i zaśpiewajmy kumbaja, to Bóg nie da nam zrobić krzywdy'. Dziecinada. Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają. Bóg broni tych, którzy sami się bronią. ... Nie odniosę się do przemyśleń o randze , "objawienia prywatnego"  czy też doświadczenia opisanego w 3 pierwszych linijkach. To przekracza moje możliwości, aż tak nisko nie moge się schylać... A co do dwóch kolejnych myśli, to oczywiście metodologia powinna być na tyle elastyczna, aby mogła pozwolić na wcielenie w życie "dogmatu" dmuchania na zimne" i traktowania ludzi poważnie - jak wrogów na wojnie. No cóż... nie każdy jest tak zaradny...
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 16:39
@starykiemlicz Właśnie miałem coś podobnego poruszyć. Jeśli się traktuje Boga poważnie, to się i traktuje szatana poważnie. Jak się nie traktuje szatana poważnie, to się i Boga niepoważnie traktuje. Poważnie nie znaczy ze strachem, a z odpowiednią uwagą i biorąc poważnie pod uwagę realne zagrożenie z jego strony, podobnie jak żołnierz poważnie traktuje na wojnie swoich wrogów. A tu jakieś hipisowskie 'chwyćmy się za rączki i zaśpiewajmy kumbaja, to Bóg nie da nam zrobić krzywdy'. Dziecinada. Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają. Bóg broni tych, którzy sami się bronią.
S
starykiemlicz
29 sierpnia 2013, 16:00
A czy chociaż zdaniem ojca szatan w ogóle istnieje?
29 sierpnia 2013, 14:28
Po owocach poznacie. Dotyczy to takze podejścia do zła, zniewoleń, demonów. I warto codziennie zasanawiac sie nad tym, Komu lub komu oddajemy pokłon.
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 13:34
@Słaba "A to zastępy św. Michała Archanioła zajmują się spuszczaniem łomotu?" No ba! Ktoś musi sklepać hipisów.
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 13:11
@o jeju jeju "Cel jest niczym, ruch jest wszystkim."
OJ
o jeju jeju
29 sierpnia 2013, 12:31
Pod tym, "pożal się Boże" felietonem, pojawiła się krytykowana autorka, współbrat autora, kilku znających sprawę komentatorów, a o.Żmudziński milczy... ale po co ma dyskutować? Intelektualista nie zniży się do takiego poziomu. Napisał tekst z siłą dogmatu i z "chamstwem" nie będzie polemizował. Czytać i podziwiać, Autor "smakuje prozę i poezję" wielkim intelektualistą "jest i nas zachwyca". Zaraz paru wielbicieli o. Żmudzińskiego mnie tu skopie, ale muszę to powiedzieć: jak ja nieznoszę księży intelektualistów, pyszałkowatych przemądrzalców wypowiadających się na każdy temat. Dla Nergala, Dody, komuchów mają miłosierdzie i serce na ręce, a dla Rydzyka i babci z różańcem pała i wąskie drzwi...
E
emilia
29 sierpnia 2013, 12:30
Już nie wspomnę jak to najlepsi chrześcijanie kurczowo trzymają się w sierpniu ewangelicznego faktu, że "Jezus też pił wino"... i żyją w "zgodzie" z nauką KK.
E
emilia
29 sierpnia 2013, 12:16
A może to ojciec jest zwariowany? Nie chce ojciec polemizować z fachowcami i słusznie, nie jest bowiem ojciec kompetentny w tych sprawach. Dlatego najlepiej byłoby, gdyby ojciec, o. Prusak i inni zatroskani tym, że są ludzie, którzy ostrzegają przed zagrożeniami, nie wypowiadali się na tematy, o których nie mają zielonego pojęcia. Więcej skromności ojcowie jezuici! Zajmujcie się tym, na czym naprawdę się znacie. ... Ja proponuję napisać do Papieża - jezuity, co by zajął się polskimi jezuitami (może i nawet wysłać niektóre artykuły jezuitów) ich nauczaniem, odprawianiem nabożeństw, pisaniem artykułów - bo czasami ma się to nijak do nauczania Kościoła Katolickiego, nie wiem może niektórzy jezuici są nowocześni i nauczają w duchu New Age a to ma się nijak do Kościoła Katolickiego. Niektórzy jezuci wiedzą, że coś jest zagrożeniem albo niezgodne z nauczaniem KK ale ich odpowiedź jest jedna - przecież nie ma w tym nic złego - to ja się pytam, kogo mam słuchać czy tego, co naucza Kościól Katolicki, czy niektórych jezuitów?  ... Nie wiem co do czego ma sie nijak, bo tu nic nie ma o New Age ani z New Age. Skoro widzisz sprzeczności z nauką KK, to naprawdę nie wiem jak patrzysz. Nie rozumiem też o jakiej polemice z "fachowcami" mówisz, skoro np. p. Gajkowska pisze, że TAK JEST, bo tak powiedział X. A skoro tak powiedział X, to "merytorycznie" wypowiada się X, a nie p. Gajkowska, która pisze przytłocznona kilogramami książek, że ciężar aż czuć w tekście i na tym polega jej "fachowość". Nie da się polemizować z kimś kto coś asymiluje i odtwarza a nie bierze pod uwagę rzeczywistości. Używanie mózgu nie boli a wykrycie jego nieużywalności - owszem, zwłaszcza, kiedy ambicje są trochę na wyrost.  
S
Słaba
29 sierpnia 2013, 12:14
@Słaba Zaciągniemy się pod chorągwie św. Michała Archanioła i będziemy od czasu do czasu wyskakiwali na spuszczenie łomotu temu i owemu. ;-) A to zastępy św. Michała Archanioła zajmują się spuszczaniem łomotu?
M
mhpaw
29 sierpnia 2013, 12:14
Aż strach się bać.
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 12:08
@Słaba Zaciągniemy się pod chorągwie św. Michała Archanioła i będziemy od czasu do czasu wyskakiwali na spuszczenie łomotu temu i owemu.
M
mhpaw
29 sierpnia 2013, 12:05
Świetny komentarz @Słaba :)
S
Słaba
29 sierpnia 2013, 11:59
Ludzie - co wy będziecie robić w Niebie, gdzie nie będzie diabła, ani niegodziwości? Nijak tam się nie da ich wyszukać. Będziecie się tam nudzili jak mopsy? ;-)))
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 11:36
Z fejsbuka Pawła Milcarka. Sądzę, że bardzo na temat. "Muszę wyznać, że kolejny etap mojego przylgnięcia do tradycji liturgicznej nastąpił po tym, gdy w 1997 roku przestudiowałem porównanie oracji mszalnych z mszału "starego" i z mszału "zreformowanego": w obu przypadkach jest to pewien wybór oracji wziętych ze starych sakramentarzy rzymskich. W czym zatem problem? W tym, że w mszale Pawła VI oracje te zostały poddane dość skrupulatnej cenzurze, zwłaszcza gdy chodzi o niedziele i święta: ręka posoborowych reformatorów wykreśliła passusy wyrażające grzeszną kondycję człowieka, dramatycznie odczuwalną niezbędność łaski, wyzwania walki duchowej; ewentualnie oracje zawierające te akcenty przesunięto z niedziel na dni powszednie, mniej uczęszczane. Pamiętam, że gdy zdałem sobie sprawę z tej metodycznej operacji, pomyślałem, że wierzę bardziej instynktowi duchowemu starożytnego Kościoła rzymskiego - niż tym "wycinankom" dokonywanym przez grupę ekspertów, pragnących oszczędzić Ludowi Bożemu wspomnień o trudniejszych aspektach kondycji chrześcijańskiej. W tym świetle można powiedzieć po prostu i krotko: kto chce w modlitwie usłyszeć głos Ojców, powinien korzystać (także) z ksiąg "trydenckich"; kto korzysta wyłącznie z ksiąg posoborowych, słyszy ten głos jako rozmyślnie przyciszony i przycięty jedną ręką, wedle oczekiwań i pasji przedstawicieli jednego pokolenia." (cdn)
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 11:36
Z fejsbuka Pawła Milcarka. (cd) "Myślę, że ma to wpływ na tworzenie się odmiennych kultur duchowych. I ostatnie: nie jest przypadkiem, że właśnie wewnątrz kultury duchowej zbudowanej przez novus ordo pojawia się dziś nurt nieokiełznanego zainteresowania egzorcyzmami, demonologią etc. Problematyka walki duchowej raz wyrzucona (lub: wyciszona) z oficjalnych modlitw Kościoła, wraca na jej marginesie, w wydaniu czasami mocno nieprzytomnym (to trochę jak z seksem: jak po wiktorianach muszą przyjść panseksualiści - tak po wytłumieniu problematyki grzechu i diabła musi przyjść "Egzorcysta". W starej tradycji liturgiczno-duchowej jest realizm, i umiar. W drugim nurcie naszego obrządku rzymskiego rozwija się zaś na dobre zmaganie - by użyć znanego bon motu - nie z kryzysem, lecz z rezultatem." (koniec)
NL
napiszmy list do Papieża
29 sierpnia 2013, 11:14
Nie jest moim celem polemizowanie z cytowanym przez panią Gajkowską ks. Aleksandrem Posackim, czy panią profesor Aliną Rinio. Wykraczałoby to poza ramy felietonu. Słuszność ich zarzutów o demoniczność i oderwanie od rzeczywistości w stosunku do niektórych nowych metod wychowawczych będzie można sprawdzić w przyszłości, przyglądając się losom absolwentów podejrzanych szkół i "szatańskiego" czytania. Piszę ten krótki tekst, by zawołać głośno: Nie dajcie się zwariować! A może to ojciec jest zwariowany? Nie chce ojciec polemizować z fachowcami i słusznie, nie jest bowiem ojciec kompetentny w tych sprawach. Dlatego najlepiej byłoby, gdyby ojciec, o. Prusak i inni zatroskani tym, że są ludzie, którzy ostrzegają przed zagrożeniami, nie wypowiadali się na tematy, o których nie mają zielonego pojęcia. Więcej skromności ojcowie jezuici! Zajmujcie się tym, na czym naprawdę się znacie. ... Ja proponuję napisać do Papieża - jezuity, co by zajął się polskimi jezuitami (może i nawet wysłać niektóre artykuły jezuitów) ich nauczaniem, odprawianiem nabożeństw, pisaniem artykułów - bo czasami ma się to nijak do nauczania Kościoła Katolickiego, nie wiem może niektórzy jezuici są nowocześni i nauczają w duchu New Age a to ma się nijak do Kościoła Katolickiego. Niektórzy jezuci wiedzą, że coś jest zagrożeniem albo niezgodne z nauczaniem KK ale ich odpowiedź jest jedna - przecież nie ma w tym nic złego - to ja się pytam, kogo mam słuchać czy tego, co naucza Kościól Katolicki, czy niektórych jezuitów? 
M
mhpaw
29 sierpnia 2013, 11:01
Mam pytanie: O co chodzi w tym fragmencie z artykułu p.Gajkowskiej: Metody superlearningu charakteryzuje mieszanie poglądów okultystycznych ze współczesną neurologią. W efekcie otrzymujemy coś na kształt biookultyzmu. Sugeruje się, jakoby dawne wierzenia o podłożu panteistycznym miały dzisiaj znaleźć „potwierdzenie” w laboratoriach uniwersyteckich, co jest nieuprawnioną nadinterpretacją. Szybkie nauczanie w przedstawionej powyżej wersji pełne jest taniego efekciarstwa, pseudonaukowych trików i odniesień do ideologii New Age – zaznacza Dariusz Zalewski, pedagog i autor strony internetowej www.edukacja-klasyczna.pl. Chodzi mi głównie o fragmenty wytłuszczone i podkreślone. Czy te metody wychowawcze to tanie efekciarstwo? Jeśli nie mają poparcia w nauce i są zaledwie trikami to czego się boimy.  
29 sierpnia 2013, 10:36
Nie jest moim celem polemizowanie z cytowanym przez panią Gajkowską ks. Aleksandrem Posackim, czy panią profesor Aliną Rinio. Wykraczałoby to poza ramy felietonu. Słuszność ich zarzutów o demoniczność i oderwanie od rzeczywistości w stosunku do niektórych nowych metod wychowawczych będzie można sprawdzić w przyszłości, przyglądając się losom absolwentów podejrzanych szkół i "szatańskiego" czytania. Piszę ten krótki tekst, by zawołać głośno: Nie dajcie się zwariować! A może to ojciec jest zwariowany? Nie chce ojciec polemizować z fachowcami i słusznie, nie jest bowiem ojciec kompetentny w tych sprawach. Dlatego najlepiej byłoby, gdyby ojciec, o. Prusak i inni zatroskani tym, że są ludzie, którzy ostrzegają przed zagrożeniami, nie wypowiadali się na tematy, o których nie mają zielonego pojęcia. Więcej skromności ojcowie jezuici! Zajmujcie się tym, na czym naprawdę się znacie.
J
Julita
29 sierpnia 2013, 10:28
Jeszcze tylko słowo.Dziękuję maciejowisikorskiemu za wpis. Jest na zakałdce 3, póki co. Czytając inne wpisy - mam pełną świadomość, że szatan zebrał już swoje żniwo. Szkoda tylko, że dostał się całkiem swobodnie za mury klasztorne. Tam snopów postawił wiele. Ojcze Wojciechu - jak wspisała się jedna z internautek-  skoro jesteś tym Ojcem, to bądźże Ojcem i nie podawaj nam węża, gdy prosimy o jajko.
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 10:27
@Julita "Lubię to" Świetna myśl św. Jana Chryzostoma, dziękuję.
A
Amos
29 sierpnia 2013, 10:24
~endriu Smutne! A może jednak doskonałe? Zawahałem się... Nie znam wprawdzie takiego przypadku, nikt go do tej pory nie opisał, ale może jednak są na świecie rzeczy, o którym "liberałom" się nie śniło? Nie mówiąc już o fizjologach... :-)
J
Julita
29 sierpnia 2013, 10:10
Bardzo niedobry artykuł. Czytelnik  wie, że człowiek jest obrazem Boga i  jest w nim  dobro. Wie też, że szatan walczy o duszę  różnymi metodami. Obecnie psychologia i  nowoczesne metody nauczania oparte są bardzo często na magii, okultyzmie i tzw. religiach wschodu. Prowadzą do odrywania człowieka od Boga, wmawiając mu, że moc jest w nim, tzn. w człowieku. Skutki są takie, że człowiek po prostu przestanie potrzebować Boga, bo sam będzie stawał się Bogiem. Rudolf Steiner i jego diaboliczna antropozofia, to postawienie człowieka w miejsce BOGA. To czysta nauka szatana, która mówi,  jak w to uwierzycie, będziecie jak Bóg. Tym artykułem bierze ksiądz na swoje sumienie wiele dusz,  które szukają Transcendencji, ale nie w czystym Jej źródle. Autorka z Naszego Dziennika przestrzega, że źródło tych podejrzanych metod  jest niejasne i wydaje negatywne owoce. Nie dla mózgu. Dla duszy. A jakie? A takie, ze dzieci i młodzież mają coraz bardziej chrześcijaństwo za wstecznictwo, za głupotę. Ks. Posacki słusznie przestrzega, a ksiądz publicznie podważa jego dorobek. A właśnie szczególnie dzieci poddawane są indoktrynacji antychrześcijańskiej, zamiast modlić się, to kreślą kółka w powietrzu, żeby się uspokoić, zamiast spowiadać się, to sami stają się bogami swoich czynów itd.  Nie, to nie szatan, to tylko kultura i nauka. A co do pani Montessori to św. Urszula Ledóchowska po spotkaniu z nią napisała, że owszem jest mądra i wiele umie, ale że jest także zagubiona i biedna i że odczuwa z tego powodu żal. O jakiej biedzie mówiła i o jakim zagubieniu? To chyba pytanie retoryczne. PROŚBA DO CZYTELNIKÓW: PRZECZYTAJCIE  KSIĄŻKĘ ALEKSANDRY KUŹMY "POWRÓT MEFISTA". KSIĄŻKA  UKAZUJE WPŁYWY DEMONA NA WSPÓLCZESNĄ KULTURĘ I NAUKĘ. A KSIĘDZU autorowi felietonu dedykuję myśl św.Jana Chryzostoma: DIADBŁOM NIE MOŻNA WIERZYĆ, NAWET WÓWCZAS KIEDY MÓWIĄ PRAWDĘ.  Parafrazując cytat mówię autorowi - nie wierzę Tobie, bo lekceważąc zło, przypisujesz mu zatem dobro.
A
Anka
29 sierpnia 2013, 10:02
Tylko Jezus Chrystus jest dobry - Gwiazda betlejemska wskazała miejsce Jego narodzin! Reszta to typy spod ciemnej gwiazdy. Prawda boli. ... "A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre". To mówi Księga Rodzaju (1, 31) - już po opisie stworzenia człowieka... ale zdaniem niektórych Pan Bóg najwyraźniej się pomylił... :(
R
Rimen
29 sierpnia 2013, 09:47
Tylko Jezus Chrystus jest dobry - Gwiazda betlejemska wskazała miejsce Jego narodzin! Reszta to typy spod ciemnej gwiazdy. Prawda boli.
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 09:47
@endriu Nie odnosiłem się do tego ZA co się Miłość od Boga dostaje, a jaką pewne nazbyt naiwne zachowania i wyobrażenia skutkują percepcją. 'Nie rzucajcie pereł przed wieprze' nie zostało zdaje się anulowane? W 'lekkim, łatwym i przyjemnym' Chrześcijaństwie zdaje się, że nia ma już żadnych 'wieprzy', a Jezus sobie coś tam w tej kwestii pobabulił, na co nie trzeba wcale uwagi zwracać.
W
wierny
29 sierpnia 2013, 09:44
Pisanina ,,Naszego Dziennika" przypomina nagonkę Savonaroli na wszystko czego nie rozumiał. W końcu sam został spalony na stosie. I tak będzie z ,,Naszym Dziennikiem".
E
endriu
29 sierpnia 2013, 09:09
Obawiam się, że to co robią z Miłości i Miłosierdzia Bożego o. Żmudziński, czy ks. Boniecki to odpustowy badziew, który można dostać za byle co. ... Jak by to powiedzieć, nie za byle co, a za darmo. Jeśli myślisz, że Miłość od Boga dostaje się za coś, to smutne Twoje życie musi być..
A
Amos
29 sierpnia 2013, 08:46
Nie dajcie się zwariować! Nie dajcie się zwariować! Nie dajcie się zwariować! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pozdrawiam Ojca.
F
faflu
29 sierpnia 2013, 08:20
Dla korzystających z Internetu (i to jak intensywnie!) tropicieli diabła we wszystkim: Odpowiednikime litery 'w' alfabecie hebrajskim jest 'waw'. Wartością liczbową tej litery (bo liczby w hebrajskim są przedstawiane przy pomocy liter) jest '6'. Z tego wniosek, że 'www' to '666'! Zatem wszyscy nadgorliwcy: odinstalować przeglądarki, wyrzucić smartfony i co tam jeszcze macie! Tak na serio. Pan Bóg dał nam rozum, abyśmy z niego korzystali, więc dobrze zrozumiejmy pawłowe "wystrzegajcie się wszystkiego co miałoby choćby pozór zła", rozeznawajmy duchy i badajmy wszystko, ale na litość boską żyjmy miłością a nie lękiem! Nie wylewajmy dziecka z kąpielą....
MP
Matka Polka
29 sierpnia 2013, 08:16
A propos szkoły, demonów itp. Ja zawsze uważam, ze dla dziecka najlepsza jest normalna szkoła, taka zwykła, państwowa, taka do jakiej chodziliśmy od wieków. Szkoła nie pomoże nam wychować dzieci, a ni nie zrobi tego za nas, więc szkoda się łudzić  trzeba się samemu wziąć do roboty. Zamiast płacić ciężkie pieniądze i dawać sobie wmawiać różne głupoty, monte czy nie monte... trzeba samemu zająć się sowim dzieckiem. Niestety rodzice często tego nie robią i wydaje im się że jak zapłacą czy to w prywatnej szkole czy u sióstr czy to laickiej to już sprawę mają z głowy. Moje dziecko chodziło kiedyś do katolickiego przedszkole, ale zabrałam je z tej placówk z wielkim hukiem. Panowąły tam faszystowskie metody, jedenego żałuje że nie sprawdziłam czy siostra dyrektorak am pod habitem nogi czy kopyta, bo jej zachowanie było z piekła rodem. Szkoła ma nauczyć, rodzic ma wychować, kościół ma podtrzymać w wierze i o to chodzi. Żadna kasa, żadne psychotechniki monte.. czy inne za które trzeba słona płącić nie zastąpią kontaktu z dzieckiem, wychowania przez rodziców. Wiem rodzic się tłumaczą, ze teraz inna czasy, dużo pracują itp. Bzdura, a kiedyś jak było? rodzice może nie pracowali w zachodnich konsorcjach ale mieli hektary do obrobienia żeby dzieci miały co jeść i w co się ubrać. Zamiast szukać demonów i złotych środków powinni się po prostu być ze swoim dzieckiem - wychowywać je a nie chodować.
WM
Wojciech M
29 sierpnia 2013, 08:02
Oooo, kolejny amerykański jezuita. Kiedy naukowa rozprawa nt. nieopresywnego Boga , czyli o pustym piekle ?
PS
Piotr Słoiwński
29 sierpnia 2013, 08:01
@marcino Od kiedy to lekkomyślne ignorowanie niebezpieczeństw jest chwalebną odwagą? Wiara w Boga ma być jakimś polem siłowym zabezpieczającym przed dostępem szatana? No cóż - mistycy i święci wskazują, że jest dokładnie odwrotnie - szatana nie niepokoi tylko tego, kogo już ma, a im bliżej ktoś Boga, tym bardziej jest atakowany.
M
marcino
29 sierpnia 2013, 07:52
Ojcze Wojciechu, dzięki za artykuł. Prosimy o więcej :) Obyśmy byli bardziej odporni na lęki a więcej było w nas wiary w Boga... ;) -pozdrawiam!
jazmig jazmig
29 sierpnia 2013, 07:31
NIech ojciec, zamiast tropić tych, którzy ostrzegają przed zagrożeniami, poprosi biskupa diecezjalnego o zgodę na wykonywanie przez ojca egzorcyzmów i weźmie się za egzorcyzmy. Dzięki tamu zajmie się ojciec czymś pożytecznym, zamiast wchodzić w buty różnych Mądlów, Prusaków i im podobnych.
MS
maciej sikorski
29 sierpnia 2013, 02:38
jakoś nie daje mi spać ten artykuł i niektóre pod nim pochlebne dla autora komentarze o zabobonach, lęku itp  głupoty. Felieton jest absolutnie szkodliwy, siejący zamęt. W duchu "dzieł" w rodzaju artykułów z TP o jodze jaka to w gruncie rzeczy jest spoko, o homeopatii, że też jest git, o oszołomionych egzorcystach itd To wszystko jest proste - zło jest złe a dobro jest dobre. Może tak na koniec parę krótkich cytatów 1 "Bóg widząc, że światłość jest dobra oddzielił ją od ciemności "Rdz 1, 4 każdy z nas chrześcijan powinien podobną "technikę" stosować w swoim życiu, to jest absolutnie fundamentalne po to, żeby uniknąć zamętu. 2 "poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli" Ew J 8, 32 JP II zapytany w jednym z wywiadów o najwazniejszy cytat z Pisma Świętego wymienił ten właśnie werset. Gdyby szacowny autor felietonu poznał prawdę o opisanych w artrykule praktykach i metodach zapewne nie "popełnił by"tego szkodliwego, prześmiewczego tekstu. 3 Unikajcie wszystkiego co ma choćby pozory zła 1 Tes 5, 22 to już bez komentarza Szanowny ojcze pora do spowiedzi bo zdaje się, że sianie kąkolu chyba jest grzechem co? I nie pisze tego, żeby się pastwić, ale wyłącznie dlatego, że tego "szczęścia ludzkości" na swej skórze doświadczyłem i wiem do czego ono prowadzi.
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 01:14
Obawiam się, że to co robią z Miłości i Miłosierdzia Bożego o. Żmudziński, czy ks. Boniecki to odpustowy badziew, który można dostać za byle co.
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 00:59
@Monika K Ojtam, ojtam - taki szatan, z rogami i ogonem, pachnący siarką, co to chce nas do piekła zaciągnąć, to bajeczka dla katolickiego pospólstwa, a nie dla inteligencji w rodzaju O. Żmudzińskiego, czy ks. Bonieckiego. Dla inteligencji szatan to inteligencja, zatem (tu projekcja) wystarczy mu WYTŁUMACZYĆ, że to co robi sensu nie ma. 'Ressistance is futile!'
MS
maciej sikorski
29 sierpnia 2013, 00:53
Monika K pełna zgoda. Sam mam 5 tkę i przerabiam wątek edukacyjny na własnej skórze. Nie wchodząc w niuanse duchowe tych szkół (a jest o czym pisać - ale to pewnie osobny, całkiem spory temat) to skupiamy się na spełnianiu zachcianek, pompujemy ego i cielca kreatywności, jako najważniejszej rzeczy w życiu.
MK
Monika K
29 sierpnia 2013, 00:52
Proponuję z uwagą jeszcze raz przeczytać artykuł - mojego autorstwa - a potem zastanowić się nad sensownością zawartych w powyższym artykule insynuacji jakobym artykułowała jakieś manichejskie tezy. Krytyka metody Marii Montessori, a dokładnie jej głównego założenia polega głównie na tym, że z faktu iż człowiek jest z natury dobry - każdy byt ontycznie jest dobry - nie można implikować, że jest moralnie dobry. Człowiek może dokonywać wyborów dzięki wolnej woli otrzymanej od Boga, ludzkie czyny są albo dobre albo złe w znaczeniu moralnym zależnie od podejmowanych decyzji, a ponieważ człowiek skażony grzechem pierworodnym ma skłonność do czynienia zła, mówienie o "dobru moralnym z natury" jest błędem. Wola w kształtowaniu charakteru i wychowaniu jest kluczowa, dlatego ważne jest formowanie cnót. To dzięki cnotom możemy osiągnąć świętość, dzięki cnotom kształtowanym w miłości i z miłości, ale to nie jest łatwa droga, bo chrześcijaństwo generalnie jest drogą wymagającą. ... Zupełnie się z Panią zgadzam i cieszę się że ma pani odwagę mówić jak jest.  A co do naszych przewodników duchowych to proponuję aby lepiej zapoznali się z tematem zanim zaczną ludziom wmawiać aby nie byli uważni... nie jeden święty powiedział że nasza walka na polu duchowym będzie trwać do ostatniej sekundy życia.  Jeszcze nie spotkałam się z jakąkolwiek wypowiedzią osób które Kościół uznał za świętych, że "nie ma się co przejmować, Jezus nas kocha i diabeł nam nic nie zrobi"... Owszem Jezus nas kocha, ale my dalej możemy ulec pokusie świadomie czy nie, i wpakować się w sytuacje które może nie od razu "wrzucą nas do piekła" ale mogą nas dobrze zniewolić i przysporzyć wiele cierpienia .... 
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 00:51
@mdjakubczyk Dla szatana zawsze korzystniejsze było uznawać, że go nie ma, niż się go bać. To niemal tautologia.
PS
Piotr Słowiński
29 sierpnia 2013, 00:50
@przed tym ostrzegać "Walka z "Tiarą i Koroną", trwa nieprzerwanie od rewolucji Francuskiej 1789 r." Eee - nie trwa odkąd Niosący Światło się zbuntował
MK
Monika K
29 sierpnia 2013, 00:41
Ks. Wojciech albo powinnien dobrze przeczytać artykuł który komentuje albo powinnien postarać się o swoje dzieci i próbować wychować je w duchu metody Montessori i wtedy komentować jeszcze raz.  Fakt jest taki, że w dzisiejszych czasach systemy wychowawcze koncentrują się na wychowaniu "egoisty"... liczy się tylko "JA".  Wartości chrześcijańskie są wręcz wyśmiewane.  Dzisiaj mało kto kładzie nacisk na to aby służyć drugiemu człowiekowi.  Każdy chce wychować dziecko tak aby to jemu było najlepiej i to jemu służono.  I te wszystkie obiecanki cacanki świetnych postępów w nauce, szybkiego uczenia, itd, itp podsuwa nam nie kto inny, ale diabeł we własnej osobie...  wszystko oczywiście pod pozorami dobra, aby nas zwodzić... a my zaślepieni rodzice gonimy za wszelkimi nowoczesnymi metodami wychowania i nauki... zapominając że najlepsza strategia wychowania zawiera się w Ewangelii.
PT
przed tym ostrzegać
29 sierpnia 2013, 00:22
papież Pius X jak i kolejni papieże i wcześniejsi także przestrzegali: Już w (1819)"Nasz ostateczny cel jest ten sam co Voltera i Rewolucji francuskiej; unicestwienie raz na zawsze katolicyzmu, a nawte samei idei chrześcijańskiej,, która stanąwszy na ruinach Rzymu, stała by się później jego przedłużeniem" Do rozkładu społeczeństw łacinskich wyznaczać miała dyrektywa Wielkich Wschodów zgromadzonych na kongresie w Genewie w 1922 r. Oto one (niektóre): 1) popieranie ruchu sekciarskieego 2) popieranie organizacji teozoficznych i wolnomyslicielskich 3) zwalczanie szkoły religijnej 4) popieranie rewolucji obyczajowej 5) popieranie skrajnego feminizmu, oraz wysiłki w zniwelowaniu różnic w traktowaniu płci 6) nieograniczoną wolnośc mediów ( prasa, radio, kina, teatr) w szkalowaniu i ośmieszaniu postaw religijnych Cele te nie uległy zapomnieniu ani tez nie zostały zarzucone: w 1971 r. znany mason H. Caillavet oręował za liberalnym tekstem ustawy pro aborcyjnej, oraz za usunięciem przepisów dyskryminujacych homoseksualistów. Walka z "Tiarą i Koroną", trwa nieprzerwanie od rewolucji Francuskiej 1789 r.
MS
maciej sikorski
29 sierpnia 2013, 00:03
Przeraża mnie brak wiedzy kapłanów mojego kochanego Kościoła o zagrożeniach duchowych. Dobry Bóg wyrwał mnie z ciemności, z kilkunastoletniej "podróży" po wschodnich duchowościach, new agu, tzw medycynie niekonwencjonalnej. Studiowałm w szkole ezoterycznej i na własnej skórze przerabiałem podobne metody - Silvę, NLP, wszelakie metody relaksacyjne, oddechowe,  itp. Tak więc niestety doświadczyłem tych "dobrodziejstw" dogłębnie na własnej skórze i coś na ten temat mogę powiedzieć (w przeciwieństwie do autora jak sądzę) Doskonale wiem do czego metody te moga prowadzić. Dlatego dziwi mnie po - co ten artykuł ? To taka chęć pokazania się jakim to światowym księdzem się jest ? Czy tez wyścig z o. Mądlem na najbardziej postępowego jezuitę się rozgrywa? Ojcze drogi, proszę wybaczyć tę odrobinę złośliwości, ale tego typu artykuły bez żadnej wiedzy o zawartych w artykule tezach to bardzo zła robota. Po prostu.
B
Bogna
28 sierpnia 2013, 23:53
dla tych którzy nie czytali tekstu źródłowego  http://www.naszdziennik.pl/wp/51205,zniewalanie-umyslu.html polecam zdecydowanie merytoryczny 
I
Inceptive
28 sierpnia 2013, 23:50
ABC dlaczego szkoły waldorfskie są "złe": http://www.chlebznieba.pl/index.php?id=376 Kolejny mocno wątpliwy artykuł. Szkoda, że o. Żmudziński tekścikami w rodzaju "A może należałoby raczej powiedzieć, że staje się autorytetem, o jakim marzy niejeden katolicki nauczyciel" zbywa wątpliwości dotyczące praktyk, co do których istnieją poważne i merytoryczne zarzuty. Myślę, że aby być przekonującym, o. Żmudziński powinien szerzej i głębiej odnieść się do tematu. Ten artykuł budzi niesmak podobnie jak zeszłomiesięczna krytyka ks. Sawy.
B
Bogna
28 sierpnia 2013, 23:22
Trochę mnie już męczy ignorancja związana z New Age ojców mojej ulubionej formacji Jezusowej  Ojecze Wojciechu poczytać, rozwazyć http://donbosco.pl/archiwum-2010-02-1533 i nie mieszać ludziom w głowach swojom nieznajomością tematu. 
M
mdjakubczyk
28 sierpnia 2013, 23:12
"Może faktycznie najwieksza przysługa jaka możemy zrobić szatanowi to widzieć zło wszędzie tam, gdzie go nie ma." @Ania A może faktycznie największą przysługą jaką możemy wyświadczyć szatanowi to mówić że ogarnie nas paraliżujący strach jak będziemy o nim mówić, więc lepiej nic nie mówić i udawać że go niema. Ania mamy wszechmocnego Pana, co nam grozi?? On nas kocha !!! Służę jemu i nie mam potrzeby chodzić do wróżek itp. Nie będę też eksperymentował z czymś co nosi chociażby znamiona zła. Mam go wystawiać na próbę??
E
Ester
28 sierpnia 2013, 22:16
Oj, poczytałam o tych szkołach waldorfskich..... śmierdzi na odległość. Zdaje się, że p. Paulina w swoim artykule miała rację. 
PS
Piotr Słowiński
28 sierpnia 2013, 22:11
@Ania Każdy wniosek pozbawiony kontekstu może mieć pozory prawdy. Osoba po tygodniach przebywania na pustyni potrzebuje wody, ale nie potrzebuje jej tonący, a wprost przeciwnie - woda ratująca życie rozbitkowi z pustyni jest śmiertelnie groźna dla tonącego. W czym różnica - w kontekście. Otóż konktekst jest taki, że taki, że po dekadach 'odrealniania' zła i szatana następuje renesens jego normalnej, czyli realnej, percepcji. Bez umiejscowienia obserwacji w kontekście jest ona bełkotem (używając terminologii o. J.M. Bocheńskiego).
K
Kiara
28 sierpnia 2013, 22:10
Oto kilka informacji opisujacym działalność szkół waldorfskich http://www.poradnia3.czest.pl/node/18 http://www.niedziela.pl/artykul/100464/nd/Idealna-szkola http://zagrozeniaduchowe.pl/?p=395 WAŻNE !  fragment arykułu z "Niedzieli" Oczywiście, w szkołach waldorfskich nikt nie mówi wprost o medytacji, Lucyferze i reinkarnacji. Sami nauczyciele często nie wiedzą w czym uczestniczą. Badania nad tą pedagogiką i wydane także po polsku świadectwa byłych nauczycieli obnażają gorzką prawdę. Jeżeli ktoś nie wierzy zachęcam do lektury wyżej już cytowanej literatury. Warto także przypomnieć, że w roku 1919 Papież Benedykt XV zatwierdził decyzję Kongregacji świętego Oficjum, która stanowczo zabroniła katolikom przynależności do towarzystw antropozoficznych.
A
Ania
28 sierpnia 2013, 22:04
Może faktycznie najwieksza przysługa jaka możemy zrobić szatanowi to widzieć zło wszędzie tam, gdzie go nie ma. Wtedy żyjemy w nieustannym lęku. Po prostu przestajemy wpatrywać sie w Boga, przestajemy czerpać z Jego miłości, a zaczynamy czerpać z własnych lęków.
E
ester
28 sierpnia 2013, 21:55
Jak Ksiądz może posadzać autorkę artykułu o "zazdrość o efekty"?  Wielu katolickich nauczycieli ma u uczniów wielki szacunek i wielkie poważanie, na pewno zdarzają się tacy, którzy popełniają wielkie błędy, jednak zniżanie się do argumentów typu "zazdrość o efekty" nie przekonuje mnie zupełnie. Nie zna Ojciec intencji autorki, ani jej wnętrza więc po co ta osobista wycieczka pod jej adresem?  Emocji dużo, merytorycznej dyskusji brak. Czyżby zabrakło wiedzy na temat psychoamnipulacyjnych metod nauczania? A może skoro brak jest takiej wiedzy to nie należy się brać za pisanie krytycznych artykułów? 
PS
Piotr Słowiński
28 sierpnia 2013, 21:49
@Witold Za stwierdzenie, że w tekście brak argumentów wystarczy sama deklaracja O. Żmudzińskiego, że tekst ma formę felietonu.
J
ja
28 sierpnia 2013, 21:45
Oj, jak dobrze, że polecono mi tu niechcący artykuł pani Pauliny! Akurat więcej w nim logiki i argumentacji oraz faktów niż w pseudofelietonie o. Żmudzińskiego.  Może z tą Montessori jej trochę faktycznie nie wyszło, ale cała reszta ma ręce i nogi. Fajnie, że na Deonie czasami coś skrytykują, wtedy można się dowiedzieć i poczytać tekst źródłowy, o którym w ogóle by się nie miało pojęcia. A od tekstu polemicznego oczekiwałabym argumentacji, faktów oraz znajomości tematu a nie tylko i wyłącznie ośmieszenia krytykowanego artykułu. Ojcze - czekam, naprawdę czekam na sensowny, logiczny, z argumentami tekst w temacie, który jest poważny a został przez Ojca wręcz wyśmiany. Wówczas będę miała w ręku argumenty jednej i drugiej strony i dopiero na ich podstawie będę mogła sobie wyrobić jakieś zdanie. Bo w tym momencie skłaniam się ku argumentom p. Pauliny G. ... ale może mnie Ojciec jednak swoimi argumentami przekona, tylko proszę je podać. 
W
Witold
28 sierpnia 2013, 21:42
Czcigodny Ojcze Wojciechu, artykuł polemiczny powinien być fachowy, rzeczowy i rzetelny. Ojca artykuł, nestety nie po raz pierwszy, zatrzymuje się na niektórych wątkach, które jedynie ośmiesza. Problem manipulacji jest problemem życiowym i naukowym, i nie mozna go bagatelizować, zwłaszca gdy pojawia się w katolickim świecie. Podobnie problemy wychowawcze (temat główny artykułu), które dotykają niemalże kazdej rodziny na pewnym odcinku ich włąsnej historii, nie mogą być w tak "beztroski" sposób bagatelizowane i zakłamywane. Nie wiem dlaczego publicystyka katolicka ma równać w dół? Co niestety Ojcu się tu zdarzyło. ... Księże Damianie. To poproszę  o merytoryczną polemikę z artykułem Ojca Wojciecha i wskazanie jego słabych stron. Bo w księdza komentarzu brak uwag merytorycznych a są tylko wartościujące, np 'bagatelizowane i zakłamywane', 'równać w dół'.
PS
Piotr Słowiński
28 sierpnia 2013, 21:31
@Skalisty Depresje, lęki itp - owszem, ale wnioskowanie, moim zdaniem, błędne. 'Unienamacalnienie' zła w postaci osobowego szatana się właśnie do tego przycznia. Uabstrakcyjnienie zła, jako czegoś nieprzewodywalnego, losowego, czemu nie można zapobiec, co po prostu się losowo przydarza, niczymy śnieżyca, albo gradobicie. To się właśnie do efektów w postaci depresje itp przycznia, a nie szatan osobowy, któremu można wypowiedzieć walkę. I o ile osobiście jestem mocno sceptyczny do konkretnych zarzutów szatańskości wobec takich, czy innych technik, to sam 'ferment' wiodący do odabstrakcyjnienia zła uważam za nader pożądany i słuszny.
KD
ks. Damian
28 sierpnia 2013, 21:27
Czcigodny Ojcze Wojciechu, artykuł polemiczny powinien być fachowy, rzeczowy i rzetelny. Ojca artykuł, nestety nie po raz pierwszy, zatrzymuje się na niektórych wątkach, które jedynie ośmiesza. Problem manipulacji jest problemem życiowym i naukowym, i nie mozna go bagatelizować, zwłaszca gdy pojawia się w katolickim świecie. Podobnie problemy wychowawcze (temat główny artykułu), które dotykają niemalże kazdej rodziny na pewnym odcinku ich włąsnej historii, nie mogą być w tak "beztroski" sposób bagatelizowane i zakłamywane. Nie wiem dlaczego publicystyka katolicka ma równać w dół? Co niestety Ojcu się tu zdarzyło.
B
basia
28 sierpnia 2013, 21:21
Ojcze kolejny raz mam inne zdanie niż Ojciec. Jestem nauczycielem. Kiedyś w mojej szkole zorganizowano dla nauczycieli kurs szybkiego zapamiętywania, te metody mieliśmy stosować w pracy z dziećmi. Dziękuję, za takie metody! Polegało to na tym, że dane tresci należy sobie z czymś kojarzyć np. z historii Bolesława Chrobrego z Bolkiem z bajki - dziękuję bardzo. Pytam: a gdzie tu jest jakiś chociażby szacunek dla polskiej historii? To mamy tak dzieci uczyć, aby wszystko może i zapamiętały, ale bez jakiś wartości, przekazu na to co ważniejsze? Ilość a nie jakość? A ja jako katecheta też miałabym tych skojarzej używać na katechezie? Niech więc Ojciec nie mówi, że takie rzeczy nie mają wpływu na uczniów, albo kto uczy dzieci. Bo nauczyciel swoje przekonania i ideologie uczniom bardziej, albo mniej wpaja uczniom.
PS
Piotr Słowiński
28 sierpnia 2013, 21:18
@ada Ale zaprezentowany błąd jest błędem rozumienia co zawiera treść, a nie ortografii. Dysotrografia tłumaczyła by błąd techniczny: 'argóment', ale nie błąd rzeczowy: nazywanie subiektywnej opinii argumentem. Akurat ortografia jest na piąteczkę :)
A
ada
28 sierpnia 2013, 21:12
Przepraszam za błąd w słowie próbując. Jestem dysortografem.
PS
Piotr Słowiński
28 sierpnia 2013, 21:08
@ada Nie zgadzam się - nie ma tam - na litość logiki! - żadnej argumentacji. Jest wyłącznie opinia.
A
ada
28 sierpnia 2013, 21:06
Następny artykuł,  w którym autor wypowiada się jak "swoisty guru" prubując ośmieszyć poglądy drugiej strony.Argumentacja jest jednak tak jak poprzednio  jednostronna i subiektywna.
PS
Piotr Słowiński
28 sierpnia 2013, 21:05
@Edula OK - powiedzmy, że z tym 'wykpieniem' nie dobrałem najtrafniejszego określenia. Ale który argument jest rzeczowy? Ja tylko widzę opinię przeciwko opinii. Żadnego merytorycznego argumentu w felietonie O. Żmudzińskiego nie dostrzegam, tym bardziej, że to właśnie jest wedle samego O. Żmudzińskiego felieton, a to forma lekka, w której na miażdżenie argumentami miejsca nie ma, natomiast jest miejsce na przedstawienie subiektywnej opinii. "Felieton (fr. feuilleton – zeszycik, odcinek powieści) – specyficzny rodzaj publicystyki, krótki utwór dziennikarski (prasowy, radiowy, telewizyjny) utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający - często skrajnie złośliwie - osobisty punkt widzenia autora." http://pl.wikipedia.org/wiki/Felieton
28 sierpnia 2013, 20:59
@Edula W kwestii formalnej - żadnego obalania tu nie ma, a tylko wykpienie. Sam O. Żmudziński explicite stwierdził, że nie jest Jego celem polemizowanie. ...Wykpienia nie zauważyłam, a polemika, w której pojawiają się rzeczowe argumenty w moich oczach  obala teorie i poglądy.
PS
Piotr Słowiński
28 sierpnia 2013, 20:50
@Edula W kwestii formalnej - żadnego obalania tu nie ma, a tylko wykpienie. Sam O. Żmudziński explicite stwierdził, że nie jest Jego celem polemizowanie.
28 sierpnia 2013, 20:47
Czytając artyluł autorki N.Dziennika i Pani z Frondy po raz kolejny dziekuję Bogu za Deona i normalnych, zdrowo myślących redaktorów, którzy mają odwagę sensowną krytyką obalać skrajne i niestety coraz bardzej chore poglądy.  
PS
Piotr Słowiński
28 sierpnia 2013, 20:41
@O. Wojciech Żmudziński 'Nie jest moim celem polemizowanie' a szkoda, bo wtedy by się zrobiło ciekawie. 'To nie "skutki wychowania w duchu montessoriańskim mogą być destrukcyjne dla rozwoju dziecka" lecz wychowanie zakładające, że dziecko jest z natury złe' a na kogo wyrastają dzieci wychowywane przez zwierzęta?
J
Jerzyk
28 sierpnia 2013, 20:35
Powineneś się leczyc jak najszybciej drogi Ojcze. Poruszasz tematy o których jak nawet sam piszesz, zupałnie się nie znasz.  Ja znam ludzi którzy przez "relaksacyjne oddychanie". czy szybą naukę opartą na wierze w migające lampki działające na podświadomość, niemiłosiernie wdepnęli. Nie wiem dlaczego ojcze ten temat tak cię kręci. - Coś mussi być z tobą nie tak. Dla swojego dobra, powinieneś to leczyć ojcze. Puki jeszcze nie jest za późno.
TR
Tomek Romaniuk
28 sierpnia 2013, 20:30
Czy to nie paradoks, ze dla autorki artykułu z Frondy ostatecznym autorytetem jest to, co pisze się na stronie rzeczonych okultystów? Wszystko, żeby obrnić swoje racje... A ja znalazłem takie oto argumenty: http://www.womenofgrace.com/blog/?p=16584
T
Tomek
28 sierpnia 2013, 20:30
Nie mogę pozostać obojętny na deziformację, którą zastosował ojciec Wojciech.  Szybkie czytanie, techniki relaksacyjne, różne filozofie ekologiczne, kursy seudo psychologiczne itp. itd może same w sobie nie były by zwodnicze (choć nie mam tu pewności), gdyby nie prowadzili ich ludzie zniewoleni, opętani, oddani złu. To ludzie, ich wytwory (mysli i techniki) wpisani w strategię zła służą szatańskim sprawom. To nie internet sam w sobie zniewala, bo przecież to tylko sieć połaczeń pomiędzy użytkownikami, a człowiek (tworca strony), sam zniewolony tworzy ja po to żeby zniewalala innych, tworzy taki czy inny kurs, taką czy inna książke czy film, zeby wciągnąc w bagno zła innych. Wydaje się że dużo starszemu ode mnie księdzu nie trzeba tego tłumaczyc. Jednak mylilem się. Co do pani Montessori nie wypowiadam się, bo nie jestem w temacie, nie mam potrzebnej wiedzy ani jakiegokolwiek doswiadczenia w takim zakresie. Natomiast w pozostałych przypadkach wyraznie protestuje przeciwko wypowiadanych przez ksiedza tezom.
M
mar
28 sierpnia 2013, 20:21
[url]http://www.fronda.pl/a/prosze-zeby-jezuita-nie-sugerowal-publicznie-jakoby-ksiadz-diecezjalny-byl-narzedziem-szatana,29969.html[/url] tak aby czytelnicy wiedzieli co komentują
M
mar
28 sierpnia 2013, 20:18
Otóż to - ja przeczytałem tekst autorki - i nie zwróciłem uwagi na temat tego co pisze o "nieślubnym dziecku" Montessori - naprawdę proszę Ojca - nie można ustawiać przeciwnika "do bicia". Natomiast zwróciłem dość mocno uwagę na dobrze udokumentowane argumenty autorki na temat konaktu Montessori z jedną z założycielek "towarzystw" okuktystycznych itp. autora podaje konkretne przykłady, których niestety Ojcu brak. Nie można stosować argumentu "z autorytetu", bo papież wygłosił przemówienie na cześć Montessori itp. - to żaden argument. Argumentem byłoby odniesienie się Ojca to merytorycznych zarzutów autorki. Pewnie Ojca na to stać, a jeśli tak to czemu tego nie zrobił Ojciec?????? tylko zastosował chwyt erystyczny rodem z Schopenchauera. Kto z komentujących przeczytał tekst wspomnianej autorki?????? Ja nie przeczytałem, więc się nie odzywam na temat artykułu. Ale widząc komentarze, nie mogę ich nie skomentować. Ludzie, proszę wypowiadajcie się odnosząc do tekstów źródłowych. Ojca też proszę o cytowanie fragmentów o których Ojciec pisze. Bo inaczej taki tekst dla mnie jest tekstem w stylu „ mi się tak wydaje”. Wyrabiajcie sobie swoje zdanie na różne tematy. Nie rozumiem wypowiedzi w stylu: „ dziękujemy Ojcu za ten tekst” za co za ?? Ja bym najpierw sprawdził co chodziło autorce artykułu. Potem bym dziękował. Na koniec. Świat aniołów istnieje, tego nas naucza Kościół katolicki. Nikt nie zaprzeczy. Jeżeli nam się wydaje że demony atakują nas w spektakularne opętania, to się myli. Ciągle toczy się walka o rząd dusz. Ja się ich nie boję bo mam Jezusa za Pana, ale to nie znaczy że ich nie widzę i nie dostrzegam ich działania. Bagatelizowanie i wręcz szydzenie z ludzi którzy wskazują niepokojące zjawiska (gdzie trzeba by było się poważnie zastanowić i omodlić uczestnictwo w nich) i to jeszcze przez kapłana, bardzo mnie dziwi. ...
TR
Tomek Romaniuk
28 sierpnia 2013, 20:12
@Paulina Gajkowska O czym Pani mówi? Małe dzieci nie są w stanie dokonać czynu moralnie złego, bo nie są jeszcze dojrzałe i odpowiedzialne za swoje wybory. Nieprzypadkowo zmarłe dziecko uważa się za automatycznie zbawione. A Pani tu próbuje dla dzieci wprowadzać dorosłe normy.
E
enjoy
28 sierpnia 2013, 18:56
Przerabialiśmy już to wcześniej w Kościele, jeśli chodzi o seksualność człowieka. Do dzisiaj ukazują się artykuły dla  młodych ludzi, które wpędzają ich w poczucie winy, nerwicę i strach przed własną seksualnością. Promowanie "karykaturalnej" czystości, w której grzechem jest jest nie tyle współżycie przed śłubem, ale wszystkie formy aktywności seksualnej, w tym przyjemny pocałunek zbiera niestety żniwo, co widać chociażby w pracy o. Knotza, który jako jeden z pierwszych zechciał opuścić konfesjonał i na szerszą skalę pomagać ludziom w tej, jakże delikatnej sferze.
E
enjoy
28 sierpnia 2013, 18:54
Za jakieś 15 minut pojawi się odpowiedź we Frondzie, a o. Żmudziński trafi już definitywnie na listę "złych księży". Szkoda mi ojca, bo ma niestety rację. O. Żmudziński zostanie wrzucony do jednego wora z satanistami, lewakami i tymi, co rzekomo walczą z egzorcystami. Tylko dlatego, że ma własne spojrzenie, które przecież nie jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Obłęd, atmosfera paranoi, demonizowanie rzeczywistości, to wszystko ostatnio pojawia się w katolickich publikacjach. Niestety coraz częściej widać ZŁE owoce takich praktyk.  "Nie może dobre drzewo wydać złych owoców" Niestety, jak stały bywalec katolickich forów młodzieżowych, coraz częściej czytam świadectwa osób, które po serii zalewających nas artykułów o opętaniach i zagrożeniach duchowych, muszą zmagać się z mniejszymi bądź większymi problemami natury psychicznej i duchowej. Strach przez szatanem, nieracjonalny strach przez wytworami współczesnej kultury, wreszcie ciągłe poczucie grzechu. Młodymi ludźmi można łatwo manipulować, szczególnie tymi o słabej psychice. Jeśli młody człowiek znajduje w Kościele ukojenie i spokój ducha, ten spokój może zostać równie szybko zburzony przez niektórych ludzi.  Nie chodzi tu o to, aby negować posługę egzorcystów, podważać ich kompetencje. Jednak granica pomiędzy realnymi zagrożeniami dla człowieka, a szukaniem się zła i szatana we wszystkim, co się da, jest bardzo cienka.  Apeluję tu do wszystkich, którzy będą wylewać pomyje na o. Żmudzińskiego. Jest szatan i są realne zagrożenia. To fakt. Ale wykażcie chociaż minimum dobrej woli i spójrzcie na to z drugiej strony. Ile zła może wyrządzić taka "profilaktyka" i jaki wykrzywiony obraz Boga i wiary. 
M
mdjakubczyk
28 sierpnia 2013, 18:05
Kto z komentujących przeczytał tekst wspomnianej autorki?????? Ja nie przeczytałem, więc się nie odzywam na temat artykułu. Ale widząc komentarze, nie mogę ich nie skomentować. Ludzie, proszę wypowiadajcie się odnosząc do tekstów źródłowych. Ojca też proszę o cytowanie fragmentów o których Ojciec pisze. Bo inaczej taki tekst dla mnie jest tekstem w stylu „ mi się tak wydaje”. Wyrabiajcie sobie swoje zdanie na różne tematy. Nie rozumiem wypowiedzi w stylu: „ dziękujemy Ojcu za ten tekst” za co za ?? Ja bym najpierw sprawdził co chodziło autorce artykułu. Potem bym dziękował. Na koniec. Świat aniołów istnieje, tego nas naucza Kościół katolicki. Nikt nie zaprzeczy. Jeżeli nam się wydaje że demony atakują nas w spektakularne opętania, to się myli. Ciągle toczy się walka o rząd dusz. Ja się ich nie boję bo mam Jezusa za Pana, ale to nie znaczy że ich nie widzę i nie dostrzegam ich działania. Bagatelizowanie i wręcz szydzenie z ludzi którzy wskazują niepokojące zjawiska (gdzie trzeba by było się poważnie zastanowić i omodlić uczestnictwo w nich) i to jeszcze przez kapłana, bardzo mnie dziwi.
W
Wojtek1957
28 sierpnia 2013, 17:33
Uważam, że jakkolwiek dziecko jest z natury dobre, to jednak wymaga wychowania. Błędem niektórych współczesnych pedagogów jest traktowanie wychowanków jako partnerów (a nie uczniów).
DN
dziś niepewne
28 sierpnia 2013, 17:06
Wychowuje się dzieci przede wszystkim dobrym przykładem, zgodnie z dekalogiem i przykazaniami. Każdy człowiek ma ciało i duszę. Powinno się dbać o dzieci, szanować, za dobre wynagradzać, za złe karać. Dziecko trzeba uczyć odróżniania dobra od złego. Mówi się dzieciom prawdę; jest niebo, czyściec, piekło, Jest Miłosierdzie Boże, a potem Surowy Sąd Boży. Czyta się dzieciom rachunek sumienia /zależnie od wieku/, mówi się o grzechach wołających o pomstę do nieba, o grzechach nieodpuszczalnych...   Za czasów M.Montessori było inne podejście do życia, do religii katolickiej. Do człowieka. Pokrzyżowała wojna wiele planów, ale po wojnie ludzie odnajdywali się. Nie szalał tak jak dziś modernizm, który czyni wielki bałagan w umysłach i duszach ludzkich. Róbta co chceta...cnoty krytykowane, sodomia aborcja nieczystość promowana. A technik  manipulacyjnych - zatrzęsienie. Okultyzm na antenie dominuje i łowi naiwnych.... trza by walczyć z okultyzmem - ratować ludzi - kto to uczyni ?  
PG
Paulina Gajkowska
28 sierpnia 2013, 16:32
Proponuję z uwagą jeszcze raz przeczytać artykuł - mojego autorstwa - a  potem  zastanowić się nad sensownością zawartych w powyższym artykule insynuacji jakobym artykułowała jakieś manichejskie tezy.  Krytyka metody Marii Montessori, a dokładnie jej głównego założenia polega głównie na tym, że z faktu iż człowiek jest z natury dobry - każdy byt ontycznie jest dobry - nie można implikować, że jest moralnie dobry. Człowiek może dokonywać wyborów dzięki wolnej woli otrzymanej od Boga, ludzkie czyny są albo dobre albo złe w znaczeniu moralnym zależnie od podejmowanych decyzji, a ponieważ człowiek skażony grzechem pierworodnym ma skłonność do czynienia zła,  mówienie o "dobru moralnym z natury" jest błędem. Wola w kształtowaniu charakteru i wychowaniu jest kluczowa, dlatego ważne jest formowanie cnót. To dzięki cnotom możemy osiągnąć świętość, dzięki cnotom kształtowanym w miłości i z miłości, ale to nie jest łatwa droga, bo chrześcijaństwo generalnie jest drogą wymagającą.
28 sierpnia 2013, 15:58
Ja mam nadzieję,że młodziutka Pani redaktor kiedyś spotka się z dobrymi owocami metod wychowawczych M.Montessori i zmieni zdanie. Znowu  skrajność, lęk,demony w każdym kącie:( Ojcze Wojtku, proszę dalej trzymać rękę na pulsie, dziękuję za tekst.
AC
Anna Cepeniuk
28 sierpnia 2013, 15:31
Niestety, ale raczej autorka tekstu w Naszym Dzienniku nie dowie się ile zła wyrządził jej artykuł i manipulowanie lękiem.......... A szkoda..... przede wszystkim ludzi przestraszonych i dopatrujących się wszędzie zła....... Bardzo Ojcu dziękuję za ten tekst
N
nauczyciel
28 sierpnia 2013, 15:09
Dziekuję ojcu za ten artykuł. Z przerazeniem stwierdzam, że pojawiają sie jakies nowe zabobony. Juz czarny kot przebiegajacy droge jest zbyt infantylny, więc wymysla się zagrozenia inne, które nie mają nic wspólnego z wiarą. Jakiś film, jakaś sprawdzone do tej pory metoda wychowacza... Zło czai sie wszędzie i najlepiej byc niewierzącym, niz zyć w strachu. Dlatego jeszcze raz dziekuję za ten artykuł....Jak kazdy zabobon, trzeba racjonalizowac penw rzeczy i przede wszystkim trzymać sie Ewangelii. Jej przekazem jest Dobra Nowina, o zbawieniu w Chrystusie, a nie wyliczanka zagrozeń.