Znów o demonach, tym razem w szkołach
Po sławetnej liście księdza Sawy, kolejną rewię szatańskich zagrożeń, tym razem w placówkach oświatowych, również katolickich, kilkanaście dni temu zaserwowała nam w "Magazynie Naszego Dziennika" (17-18 sierpnia 2013), pani Paulina Gajkowska.
Autorka tekstu "Zniewalanie umysłu" utrzymuje, że poprzez naukę szybkiego czytania polskie dzieci wprowadzane są w demoniczny świat. Inne kluczowe słowa, na dźwięk których prawdziwemu katolikowi powinna zapalić się czerwona lampka to: ekologia, cykl, eurytmia, superlearning, ćwiczenia relaksacyjne i wiele innych. Natomiast w szkołach waldorfowskich, w których przemyca się zamaskowany okultyzm, nauczyciel staje się (o zgrozo) "swoistym guru". A może należałoby raczej powiedzieć, że staje się autorytetem, o jakim marzy niejeden katolicki nauczyciel. Czyżby zazdrość o efekty?
Najwięcej jednak miejsca w swoim tekście autorka poświęca Marii Montessori i jej metodzie. Wspomina, że miała jakieś niejasne kontakty z okultystami i nieślubne dziecko. A ponadto uważała (i to według autorki jest jej największy grzech), że dzieci są z natury dobre. Przecież już manichejczycy i gnostycy twierdzili inaczej. Według nich dziecko jest z natury po części dobre, a po części złe. Z tym, że nie był to nigdy pogląd Kościoła katolickiego.
Do dzisiaj wierzymy w Kościele katolickim, że każdy człowiek jest z natury dobry, mimo że wewnętrznie "pęknięty". Jest rozdarty przez grzech pierworodny, a mimo to w swojej istocie jest bardzo dobry, jest wciąż obrazem Boga. Skażenie przez grzech pierworodny nie czyni człowieka złym z natury lecz czyni go biednym i grzesznym z powodu odziedziczonej skłonności do popełniania złych moralnie czynów. Takiej skłonności Montessori nie przeczyła. Była katoliczką i to wybitną katoliczką, a nie zwolenniczką wychowania poprzez nakazy i zakazy oraz gotowe odpowiedzi z podręcznika.
Nie jest moim celem polemizowanie z cytowanym przez panią Gajkowską ks. Aleksandrem Posackim, czy panią profesor Aliną Rinio. Wykraczałoby to poza ramy felietonu. Słuszność ich zarzutów o demoniczność i oderwanie od rzeczywistości w stosunku do niektórych nowych metod wychowawczych będzie można sprawdzić w przyszłości, przyglądając się losom absolwentów podejrzanych szkół i "szatańskiego" czytania.
Ja nie czytam z diabelską prędkością, bo lubię smakować zarówno prozę jak i poezję. Nie zamierzam też bronić jakiejś konkretnej nowoczesnej metody nauczania. Piszę ten krótki tekst, by zawołać głośno: Nie dajcie się zwariować! To nie "skutki wychowania w duchu montessoriańskim mogą być destrukcyjne dla rozwoju dziecka" lecz wychowanie zakładające, że dziecko jest z natury złe, że świat jest z natury zły, że w szkole, w uczniach i uczennicach trzeba tropić i tępić szatana. To nic innego jak manipulacja lękiem, a nie wychowanie, droga do prawdziwego zniewolenia umysłu.
Na miejscu autorki pomyślałbym, ile zła może wyrządzić jej artykuł wszystkim katolickim przedszkolom i szkołom, które czerpią z dorobku wybitnej włoskiej pedagog. Maria Montessori całkowicie poświęciła się dzieciom, a jej pracy błogosławił zarówno papież Pius X jak i kolejni papieże. Z okazji jej 100. rocznicy urodzin papież Pawel VI wygłosił piękne i merytoryczne przemówienie. Warto je przeczytać.
Angielska wersja wystąpienie Pawła VI >> przeczytaj
Skomentuj artykuł