Życie nie zawsze jest łatwe, ale przez alkohol łatwiejszym się nie staje

Fot. Karel Miragaya / Depositphotos.com

Co czujesz, widząc pijącą kobietę, żonę i matkę? I czy czujesz to samo, gdy pojawia się przed tobą pijany mąż i ojciec? We mnie te obrazy wywołują odmienne odczucia, niestety. A obie płcie piją tak samo, równie często narażone są na chorobę alkoholową i równie mocno krzywdzą swoim uzależnieniem całe swoje otoczenie, szczególnie to najbliższe.

Sierpień od wielu lat jest w polskim Kościele miesiącem, w którym zwraca się uwagę na trzeźwość narodu. Choć właściwie nie tyle namawia się do samej trzeźwości, co do abstynencji od alkoholu, a to wcale nie musi być tożsame. Trzeba przyznać, że sama nazwa warta byłaby doprecyzowania…

Można pić alkohol i pozostać trzeźwym, chyba że czyjś organizm tak bardzo go nie toleruje, że zawodnik odpada po pierwszym kieliszku. Można też pić jedną lampkę wina dziennie, z pozoru być trzeźwym, ale jednocześnie być osobą uzależnioną.

Co więc ma nam powiedzieć to zaproszenie do abstynencji?

Podczas moich pierwszych studiów mieszkałam w akademiku, w którym działy się rzeczy przeróżne. Niestety często z powodu nadmiaru spożytych promili. Pamiętam rozmowę z jednym z moich kolegów, który po każdej zakrapianej imprezie budził się z ogromnym obrzydzeniem do samego siebie, bo znowu pojawił się brak hamulców, które zabrał mu nadmiar alkoholu. Ktoś, kto znał go bliżej, widział że ma ogromny problem z alkoholem, choć nie pił go codziennie. Nie potrafił jednak odmówić, nie był w stanie patrzeć na butelkę stojącą na półce – czuł przymus by ją od razu opróżnić.

Kiedy sugerowałam mu, że to objawy alkoholizmu, bo przecież ta butelka nie straci na wartości jeśli sobie postoi, a jego przymus to sygnał, że problem jest duży, wkurzał się na mnie strasznie. Nie był w stanie przyjąć tego, że alkohol jest dla niego czymś co ma mu zapełnić pustkę w sercu. Jednak rezultat był taki, że pustka tylko się powiększała…

Jakoś tak się utarło w polskim społeczeństwie, że z większym zrozumieniem patrzymy na picie mężczyzn, niż kobiet. Pamiętam sytuację ze szpitala, w którym leżałam z małym synem. W jednej sali z nami była inna mama, ze swoją córeczką. Któregoś wieczoru zadzwoniła do niej teściowa z pretensjami, że mąż i jednocześnie syn dzwoniącej upił się i wszczyna awantury. Zapamiętałam tę sytuację, bo była dla mnie jak wyjęta z kabaretu.

Co niby miałaby zrobić żona, która jest z dzieckiem w szpitalu, na odległość? Czego żądała tak naprawdę teściowa i kto w tym układzie miał ze sobą największe problemy? Jednak to co mnie zasmuciło najmocniej, to był komentarz koleżanki z sali, że chłop przecież musi czasem wypić. A ona? Co ona miała zrobić? Postawić go do pionu, zgasić pożar, wstydzić się za niego i jego wyczyny? Tak, ona miała po nim posprzątać…

Co czujesz widząc pijącą kobietę, żonę i matkę? I czy czujesz to samo, gdy pojawia się przed tobą pijany mąż i ojciec? We mnie te obrazy wywołują odmienne odczucia, niestety. A obie płcie piją tak samo, równie często narażone są na chorobę alkoholową i równie mocno krzywdzą swoim uzależnieniem całe swoje otoczenie, szczególnie to najbliższe.

Po co więc w Kościele miesiąc trzeźwości, który namawia do całkowitej abstynencji? Może warto dać sobie właśnie taki miesiąc, szczególnie sierpień, gdy sezon grillowy i imprezowy w pełni, by zobaczyć czy potrafię żyć bez alkoholu – w codzienności, ale i podczas spotkań towarzyskich.

Czy potrafię odmówić, a jeśli nie – to dlaczego? Czy na mojej półce śmiało mogę postawić butelkę ulubionego alkoholu i nie tknąć go przez cały sierpień – jeśli mi się to nie uda – dlaczego? Co chcę w sobie zagłuszyć, czemu nie potrafię przeżyć tych dni bez znieczulacza? Czy potrafię zasnąć bez szklaneczki albo kieliszka „na dobry sen”? Czy nie chowam się po kątach by wziąć choć łyczek, tak by nikt mnie nie widział?

Warto sobie stawiać takie pytania, przyglądać się sobie w szczerości. Po to, by zamiast alkoholu, znaleźć siłę i sposoby na to, by żyć świadomie, bez znieczulaczy. Tak, by braki nie powiększały się moralnym kacem, ukrywaniem i wstydem. Można żyć inaczej. Choć czasem wymaga to stanięcia w trudnej prawdzie, poszukania fachowego wsparcia i zobaczenia, że choć życie nie zawsze jest łatwe, to przez alkohol wcale łatwiejszym się nie staje…

 

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Życie nie zawsze jest łatwe, ale przez alkohol łatwiejszym się nie staje
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.