"Kościół nie jest billboardem polityka"
Kościół nie jest billboardem polityka, ani sztabem wyborczym - uważa bp pomocniczy diecezji koszalińsko- kołobrzeskiej Krzysztof Zadarko i krytykuje popieranie konkretnych polityków przez księży bądź biskupów. Zdaniem hierarchy w polityce jest miejsce dla „proroka”, chociaż jego głos złośliwi nazywają mieszaniem się do polityki.
O tym, ile w kończącej się kampanii samorządowej treści, a ile marketingu, jakie są granice etyczne gry i strategii politycznej oraz na ile Kościół może i powinien angażować się w wybory - dyskutowali we wtorek w Radiu Plus Koszalin dr Monika Kaczmarek-Śliwińska z Politechniki Koszalińskiej i bp pomocniczy diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Krzysztof Zadarko.
Zdaniem uczestników „Plus debaty” zarówno w wyborach parlamentarnych jak i samorządowych, księża i biskupi nie powinni popierać konkretnych kandydatów. „Duchowny jest osobą publicznego zaufania w bardzo wyjątkowym wymiarze oraz jasno określonej pozycji społecznej i nie wolno mu angażować się w taki sposób w wybory” - wyjaśnił bp Zadarko. Jednocześnie podkreślił, że Kościół to nie tylko kapłani, ale także świeccy i ci mają prawo się zrzeszać oraz zajmować konkretne stanowisko w wyborach. „Kościół hierarchiczny ma wręcz obowiązek wskazywać na kryteria, którymi powinno się kierować przy wyborach - kryteria etyczne, osobowości, a także dotyczące punktów programu, które są dla katolików nie do przyjęcia” – dodał bp Zadarko.
„Kościołowi szkodzi wiązanie się z konkretnym szyldem partyjnym, czy konkretnymi kandydatami” - uważa dr Monika Kaczmarek- Śliwińska, członkini Rady Etyki Public Relations i przestrzega przed wkraczaniem na niebezpieczny grunt. „Kościół w kampanii wyborczej powinien pełnić funkcję edukacyjną, wyjaśniającą, że na wybory trzeba pójść, by głosować zgodnie z własnym sumieniem, etyką i nauką społeczną Kościoła” - uzasadniła Kaczmarek-Śliwińska.
Po tragicznych wydarzeniach w Łodzi, partie polityczne zaczęły licytować się, kto częściej i bardziej używa „języka nienawiści”. Jak zauważyli uczestnicy „Plus debaty” niski poziom debaty publicznej na szczeblu centralnym, nie przenosi się na samorządy. Ale jak zauważyła dr Kaczmarek-Śliwińska, „język nienawiści” toczy się na forach internetowych lokalnych gazet. „O ile w debacie między kandydatami nie widać tej agresji, to już jest ona obecna na stronach mediów lokalnych. Co gorsza, sztaby wyborcze nie interweniują, by pohamować ten język agresji, a podkręcają jeszcze atmosferę w Internecie. Język debaty publicznej porównywany na poziomie reala, a na poziomie Internetu, to dwa różne języki” - podsumowała.
Bp Zadarko podkreślał, że Kościół musi reagować w sytuacji poniżania drugiego człowieka przez używany przez polityków język. Odnosząc się do ostatnich agresywnych wypowiedzi polityków, tłumaczył, że one zdradzają ich prawdziwe intencje. „Jakie jest serce, taki jest język. Jeżeli ktoś stosuje mechanizmy reklamy, próbując maskować swoje wnętrze i rzeczywiste intencje, to jest typowym manipulantem i trzeba taki fałsz nazywać po imieniu. A jeżeli nawet, politycy mający dużo dobrych chęci, języka agresji używają tylko strategicznie, to kompromituje ich to moralnie” – podkreślał w debacie radiowej bp Zadarko.
„Rola Kościoła jest niezbędna, bo my bardziej potrzebujemy siły świadectwa, niż świadectwa siły. Kościół musi nawoływać do zgody i wzajemnego szacunku, nawet jeżeli będziemy narażeni na stratę popularności, albo na krytykę za mieszanie się do polityki” - tłumaczył biskup.
Politycy często zmieniają barwy polityczne, także na szczeblu samorządowym. Zdaniem dr Kaczmarek- Śliwińskiej przejścia polityków z jednej partii do drugiej wzbudzają podejrzenie, że nie chodzi o faktyczną zmianę poglądów, a o konformizm polityczny. Kampania wyborcza wymusza u kandydatów zakładanie tzw. „masek”, bo jak zauważa bp Zadarko, najistotniejszym dla polityków jest kryterium skuteczności. Hierarcha jednocześnie wskazuje, jakim kryterium powinni się kierować wyborcy. „Każdy fałsz, a maska z gruntu jest czymś fałszywym, jest nieetyczny i kreowanie wizerunku nieprawdziwego do faktycznego programu i pomysłu na rządzenie, czy też osobowości kandydata, jest bezdyskusyjnie złe i nieetyczne” - przekonywał biskup.
„Skuteczność nie może być kosztem etyki i Kościół zawsze będzie protestował wobec czynów, które uświęcają środki, nawet jeżeli rzeczywistość pokazuje mnóstwo przykładów, że jest odwrotnie” – uzasadnił bp Zadarko.
Skomentuj artykuł