Od 8 września o. Jakub Kołacz SJ będzie kierował Prowincją Południową Towarzystwa Jezusowego. Nowy prowincjał krakowskich jezuitów ma 44 lata, z wykształcenia jest polonistą, przez ostatnie 5 lat był socjuszem prowincji i bezpośrednio współpracował z prowincjałem o. Wojciechem Ziółkiem SJ, którego - decyzją generała jezuitów - zastąpił na tym urzędzie.
O. Jakub Kołacz SJ urodził się 2 kwietnia 1970 r. w Krośnie. Do zakonu wstąpił w sierpniu 1988 roku a święcenia kapłańskie w Towarzystwie Jezusowym przyjął 29 czerwca 1999 r.
Nowy prowincjał jest absolwentem polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Przez ostatnie lata pełnił funkcję socjusza Prowincji Polski Południowej. Wcześniej, przez 4 lata był redaktorem naczelnym Wydawnictwa WAM w Krakowie.
Jest autorem pierwszego i jedynego na świecie "Słownika języka i kultury jezuitów polskich", jaki ukazał się w 2006 r. nakładem WAM, w którym przybliża kulturę i duchowość jezuitów. Słownik zawiera ponad 900 haseł, które pokazują specyficzne cechy języka środowiskowego polskich jezuitów.
Wspólnie z o. Józefem Augustynem SJ wydał "Sztukę kierownictwa duchowego" a z języka angielskiego przetłumaczył ceniony poradnik "Jak pomagać dobrą radą".
O. Kołacz SJ jest także autorem "Brewiarza kierowcy", "Brewiarza żeglarza" i opracowania "Godzinek". W 2013 r. ukazała się jego autorstwa "Ewangelia św. Łukasza spisana własnymi słowami". Ponadto o. Kołacz SJ publikował m.in. w "Życiu duchowym", był też zastępcą redaktora naczelnego tego kwartalnika.
Jakub Kołacz SJ o tym, dlaczego został jezuitą:
"Po bez mała siedemnastu latach życia w Towarzystwie Jezusowym muszę przyznać, że przestałem się zastanawiać, dlaczego tu przyszedłem. Tym bardziej że nie do końca potrafię wskazać konkretne przyczyny tej decyzji. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć jedynie, iż mocno wierzę, że sam pomysł zrobienia ze mnie jezuity był pomysłem Bożym, choć Bóg posłużył się także ludźmi. W pewnym momencie życia spotkałem dwóch jezuitów. Spotkanie było zbyt krótkie i za mało intensywne, aby powiedzieć, że byli oni "lepsi" od innych duchownych, ale na pewno byli "inni" i sam ten przykład obudził we mnie pragnienie, aby być zakonnikiem."
Były prowincjał, o. Ziółek w oficjalnym liście pożegnalnym skierowanym do swoich Współbraci napisał:
Kochani Współbracia!
Piszę do Was, jako Prowincjał, po raz ostatni. Kiedy, sześć temu, wysyłałem do Was mój Pierwszy list, to pisałem w nim, że "chociaż serce mocno mi drży, kiedy myślę o tym, co przede mną, to jednocześnie ufam i bardzo na to liczę, że ani Pan Bóg ani Wy nie zostawicie mnie samego". Dziś piszę, żeby podziękować, bo poznałem i doświadczyłem, że nie ufałem na próżno.
Nie będę ani oceniał, ani podsumowywał tego minionego sześciolecia. To nie moje zadanie. Chcę tylko wyrazić wdzięczność wobec Pana Boga i wobec Was wszystkich. Dla mnie osobiście był to czas bardzo ważny, który głęboko, niejednokrotnie, do łez mnie doświadczył i chyba trochę zmienił. Ale był to tęż czas, który bardzo wiele mnie nauczył i pozwolił - szczególnie przez bolesne doświadczenie grzeszności własnej i innych - pokorniej, a poprzez to, realniej kochaj i Pana Boga, i Towarzystwo, i samego siebie. Doświadczenie patrzenia z bliska, z bardzo bliska, na to jak Pan Bóg działa i pracuje w Naszych, wyprowadzając dobro zarówno z naszych cnót, jak i ze słabości, jest czymś absolutnie bezcennym i bardzo wzruszającym. Nie byłoby to możliwe bez Waszej otwartości, wierności, naszemu sposobowi postępowania, a także bez zwykłej, ale często wzruszającej, braterskiej miłości. Bardzo Wam jestem za nią wdzięczny i jeszcze raz powtarzam to, co pisałem sześć lat temu: "przez wszystkie lata mojego życia zakonnego doświadczałem czułej, troskliwej i wyrozumiałej miłości "Matki - Zakonu" . Tak było i jest również teraz.
W sposób szczególny dziękuję wszystkim tym, którzy wspomagali mnie bezpośrednio i bez których moja służba Prowincji byłaby absolutnie niemożliwa. Bardzo dziękuję moim obu socjuszom, czyli Markowi Wójtowiczowi i Kubie Kołaczowi oraz obecnemu socjuszowi Prowincji, Jarkowi Paszyńskiemu. Bardzo dziękuję moim konsultorom, byłym i obecnym: Pawłowi Pasierbkowi, Jurkowi Sermakowi, Kaziowi Trojanowi, Krzyśkowi Bielowi, Andrzejowi Migaczowi i Tomkowi Oleniaczowi. Wielką wdzięczność chcę też wyrazić obu ekonomom Prowincji z czasów mojej kadencji, czyli Jasiowi Gruszce i Pawłowi Kosińskiemu, a także archiwiście Prowincji i jednocześnie bliskiemu współpracownikowi i życzliwemu współbratu, czyli Bogusiowi Steczkowi. Z wdzięcznością kłaniam się nisko im wszystkim.
Chcę Was też przeprosić za to, co było złe. Przepraszam, że zbyt mało się za Was modliłem, że nie raz brakowało mi cierpliwości i że wielokrotnie nie umiałem okazać Wam braterskiej miłości i życzliwości. Mam świadomość tych braków i proszę Was o ich wybaczenie. Jak każdy Prowincjał, musiałem podejmować decyzje. Również trudne decyzje, które to mają do siebie, że nie tylko nie wszyscy są z nich zadowoleni, ale że niektórzy odbierają je, jako bardzo bolesne i niesprawiedliwe. Nie żałuję żadnej z tych decyzji, sumienie niczego mi w tym względzie nie wyrzuca i gdybym miał podejmować je jeszcze raz, to zdecydowałbym tak samo. Nie zmienia to jednak faktu, że mam pełną świadomość, że dla niektórych były one bardzo bolesne. Ta świadomość jest i będzie również moim bólem.
W ostatnim dniu pełnienia mojej funkcji należy się Wam również kilka słów informacji na temat mojej najbliższej przyszłości. Jeśli Pan Bóg pozwoli, to moje plany na najbliższy rok wyglądają następująco. Najpierw, przez kilka tygodni, będę w moim rodzinnym Radomiu. Moi Rodzice są już mocno leciwi i schorowani, więc chcę trochę zaopiekować się nimi odciążając w ten sposób również moje rodzeństwo. Pod koniec października pojadę na kilka miesięcy do Hiszpanii, gdzie w jednej z naszych parafii będę pracował duszpastersko doskonaląc jednocześnie mój hiszpański. Następnych kilka miesięcy chcę przepracować w ten sam sposób w jakimś anglojęzycznym kraju, po czym, przy najbliższych dyspozycjach, nasz nowy Prowincjał zakomunikuje mi moją przyszłą misję. Zupełnie nie wiem, jaka ona będzie, tym bardziej, że podczas mojej ostatniej sprawy sumienia z o. Generałem wręczyłem mu list, w którym zadeklarowałem moją pełną gotowość wyjazdu na misje, gdziekolwiek będzie chciał mnie posłać, jeśli tylko uzna mnie za przydatnego. Ze spokojem czekam więc na przyszłą dyspozycję i bardzo mi zależy na tym, abym wszystkie słowa napomnienia i zachęty, jakie kierowałem do Was odnośnie do dyspozycyjności i gotowości bycia posłanym umiał teraz sam zrealizować i wcielić w życie. Proszę Was, westchnijcie w tej intencji, bym nie był w tym względzie, negatywnym przykładem i "abym nie był głuchy na Jego wołanie", które przychodzi do nas poprzez decyzje przełożonych.
Kochani Współbracia! Chcę się pożegnać cytatem, który jest autorstwa Tagore, ale ja zetknąłem się z tymi słowami całkiem niedawno, czytając homilię Prowincjała PMA Tomka Kota, którą wygłosił na pogrzebie o. Pawlickiego. Wiem, że póki co nie umieram i że słowa te są nieco patetyczne i romantyczne (takie, jak ja sam). Bardzo pociąga mnie jednak zawarta w nich wolność. A poza tym, niech będą, również formą podziękowania współbraciom z Bratniej Prowincji zawsze wszelką życzliwość i współpracę przez te sześć lat: "Jestem już swobodny. Bracia, życzcie mi szczęśliwej podróży! Oddaję każdemu z Was pokłon i ruszam w drogę. Oto zwracam klucze do moich drzwi i zrzekam się wszelkich praw do mego domu. Proszę jeszcze tylko o dobre słowo. Długo byliśmy razem i otrzymałem więcej niż mogłem dawać.Teraz dzień świta i zgasła lampa, która oświetlała mój ciemny kąt. Przyszło wezwanie i jestem gotowy do drogi."
Pierwszymi słowami, jakie skierowałem do Was sześć lat temu były słowa podziękowania dla naszego poprzedniego Prowincjała. Bardzo chcę, żeby ostatnimi słowami, jakie do Was piszę teraz, były słowa prośby o modlitwę w intencji naszego nowego Prowincjała Kuby Kołacza oraz słowa wyrażające szacunek, posłuszeństwo i pełną dyspozycyjność wobec niego. Kuba, Ojcze Prowincjale! W imieniu nas wszystkich obiecuję modlitwę w Twojej intencji! Wiedz, że możesz na nas liczyć. Jestem i jesteśmy w pełni do Twojej dyspozycji! Niech Cię Pan Jezus prowadzi!
Kochani Współbracia! Ślicznie dziękuję za wspólne sześć lat! Zostańcie z Bogiem!
Skomentuj artykuł