Kraków: niespodziewana śmierć kleryka. Módlmy się o niebo dla niego
Za tydzień miał rozpocząć drugi rok Ogólnopolskiego Seminarium dla Starszych Kandydatów do Święceń w Krakowie.
Kiedy wstąpił do seminarium dla osób po 35 roku życia, miał 36 lat. Był jednym znajmłodszych alumnów. Miał ukończone studia prawnicze, aplikację sędziowską i pracę w sądzie. Jak podaje portal gosc.pl w 2017 r. wszystko to zostawił dla "wielkiej perły", jaką odkrył w Jezusie Chrystusie.
Szukał prawdy i miał łaskę wiary
- To była wielka łaska i wynik wielkiego pragnienia Boga, jego szukania prawdy - jest przekonana koleżanka Łukasza z jego dawnej pracy. Wspomina go jako człowieka bardzo wielkiej wrażliwości.
Zmarł nagle, późnym popołudniem 18 września, w trakcie pisania tekstu. Miał 37 lat. Tego dnia Kościół obchodził wspomnienie św. Stanisława Kostki, który zmarł w młodości. Ktoś znajomy, na wieść o śmierci Łukasza, napisał na jednym z komunikatorów, parafrazując czytanie biblijne z tego dnia: "sędziwy młodzieniec, który nie przeżył czasów wiele, ale wzrósł w świętości i życiu nieskalanym".
Pogrzeb śp. Łukasza Zimończyka odbędzie się w piątek o godz. 9.00 w parafii św. Brata Alberta w Rybniku-Kamieniu.
Módlmy się o niebo dla niego.
Skomentuj artykuł