Ks. Boniecki o spowiedzi osób żyjących z związkach homoseksualnych
„Co ma zrobić spowiednik, kiedy zjawia się przed nim człowiek żyjący w stałym i szczęśliwym związku homoseksualnym?” – pyta duchowny we wstępniaku do najnowszego „Tygodnika Powszechnego”.
Ks. Adam Boniecki w najnowszym „Tygodniku Powszechnym” odniósł się do sytuacji, w której do spowiedzi przychodzi człowiek żyjący w stałym i szczęśliwym związku homoseksualnym. Jak w takiej sytuacji powinien zachować się spowiednik? Co Kościół mówi o takiej sytuacji?
Duchowny wychodzi od ostrzeżenia papieża, które Franciszek wygłosił wobec księży. Chodzi w nim o to, żeby sakrament przebaczenia nie był salą tortur. Jak zauważa ks. Boniecki, sytuacja ta może być torturą zarówno dla penitenta, który przystępuje do spowiedzi, jak i dla księdza, zwłaszcza w przypadkach, w których nie może udzielić rozgrzeszenia (w myśl zasady, że w konfesjonale jest przedstawicielem Kościoła, a nie własnych prywatnych opinii dotyczących danej sprawy).
Jedną z takich konkretnych sytuacji jest przypadek spowiedzi osoby homoseksualnej, która żyje w szczęśliwym związku, a która nie może otrzymać rozgrzeszenia. Kościół głosi bowiem, że „akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane (...), sprzeczne z prawem naturalnym (...) i w żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane”.
Jak zauważa ks. Boniecki, osoby homoseksualne wezwane są do czystości, a (jak mówi Katechizm Kościoła Katolickiego) „dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one – stopniowo i zdecydowanie – do doskonałości chrześcijańskiej”. Jednocześnie, powołując się na wywiad z Jackiem Prusakiem SJ z rzeczonego numeru „Tygodnika”, ks. Boniecki notuje, że „współczesna nauka stwierdza, że homoseksualizm, o ile człowiek go uzna i scali ze swoją osobowością, jest jego tożsamością seksualną”. I podobnie jak, jak w przypadku osób rozwiedzionych, „wezwanie do czystości” oznacza powstrzymanie się od seksu.
Na koniec tekstu duchowny zauważa, że te same słowa, które przed laty Jan Paweł II skierował do rozwiedzionych, dzisiaj skierować można do osób żyjących w związkach homoseksualnych: „razem z Synodem wzywam gorąco pasterzy i całą wspólnotę wiernych do okazania pomocy rozwiedzionym, do podejmowania z troskliwą miłością starań o to, by nie czuli się oni odłączeni od Kościoła, skoro mogą, owszem, jako ochrzczeni, powinni uczestniczyć w jego życiu. Niech będą zachęcani do słuchania Słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę świętą, do wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw wspólnoty na rzecz sprawiedliwości, do wychowywania dzieci w wierze chrześcijańskiej, do pielęgnowania ducha i czynów pokutnych, ażeby w ten sposób z dnia na dzień wypraszali sobie u Boga łaskę. Niech Kościół modli się za nich, niech im dodaje odwagi, niech okaże się miłosierną matką, podtrzymując ich w wierze i nadziei” („Familiaris consortio”, 84).
Skomentuj artykuł