Ks. prał. Bertomeu Farnós: od 2001 r. Kongregacja Nauki Wiary rozpatrzyła ok. 6 tys. przypadków pedofilii
Wbrew szerzonym w wielu środowiskach poglądom celibat, a więc bezżenność obowiązująca księży katolickich, nie jest przyczyną występujących wśród nich przypadków seksualnego wykorzystywania małoletnich. Jest o tym przekonany hiszpański kapłan, prałat Jordi Bertomeu Farnós, pracujący w Kongregacji Nauki Wiary, która z urzędu zajmuje się tego rodzaju sprawami w Kościele katolickim.
Według ks. Bertomeu w latach 2001-19 kongregacja rozpatrzyła ok. 6 tys. przypadków przestępstw seksualnych, popełnionych na nieletnich przez duchownych katolickich w ostatnim półwieczu. Przy tym dotyczy to tylko spraw zgłoszonych przez ofiary takich czynów do władz kościelnych. „Chodzi o niezwykle ciężkie przestępstwa, jedne z najpoważniejszych, do jakich może dochodzić w Kościele” – podkreślił hiszpański kapłan.
Zarazem zwrócił uwagę, że liczba ta, jakkolwiek wysoka, która „zawstydza nas jako chrześcijan, a zwłaszcza jako kapłanów”, stanowi jedynie niespełna 3 proc. ogółu tego rodzaju przypadków, zgłaszanych do władz świeckich. Należy też pamiętać, że w Kościele katolickim posługuje obecnie ok. 466 tys. kapłanów (diecezjalnych i zakonnych), nie licząc diakonów stałych i biskupów, a więc wskaźnik ten będzie jeszcze niższy. Dane te, do pewnego stopnia niepełne, ponieważ żadna instytucja państwowa czy kościelna nie rozporządza ostatecznymi liczbami. "Nie dają więc podstaw do twierdzeń wywołujących panikę społeczną i dyskredytację Kościoła, niesprawiedliwie piętnujące taką grupę społeczną, jak księża” – zaznaczył autor artykułu.
Wskazał, że w ostatnich dwóch dziesięcioleciach „stwierdzamy z bólem, szczególnie w niektórych regionach świata katolickiego, niegodne, niestosowne, bezpodstawne, a nawet złośliwe nastawienie do kapłanów tylko dlatego, że są nimi”. Niektóre środki przekazu w sposób nieodpowiedzialny odnosiły się do zjawiska ciężkich przestępstw wobec nieletnich, przyczyniając się w istocie do wzrostu uprzedzeń i nieufności wobec księży, ale nie stosując takiego samego uogólniającego nastawienia do innych środowisk, jak politycy, ekonomiści, bankowcy, wojskowi, a nawet sami dziennikarze.
Ludzie dojrzali i odpowiedzialni nie pozwolą, aby nimi bezkarnie manipulowano i potrafią odróżnić przypadek szczególny od ogólnego, a więc postępowanie jednego księdza-pedofila nie oznacza, że ogół księży i diakonów nie dochowuje wierności swym przyrzeczeniom, zwłaszcza celibatowi. Trzeba też pamiętać, że 73 proc. przestępstw seksualnych wobec nieletnich dzieje się w rodzinach, co jednak nie oznacza, że bycie ojcem czy matką zakłada działalność przestępczą – czytamy w artykule.
Zdaniem ks. Bertomeu przypadki pedofilii wśród duchownych „wydają się być bardziej medialne z powodu ich roli społecznej jako umoralniającej grupy społecznej”. Na Kościele ciąży więc „wielki obowiązek prawidłowego pokierowania obecnym kryzysem przestępstw seksualnych, stosując z rozwagą normy wydane w tej sprawie przez Najwyższego Ustawodawcę [papieża]”.
Wszystkie te działania w żadnym wypadku nie wystarczą, jeśli nie podejmie się odpowiednich decyzji niezbędnych do zapobiegania takim przypadkom. A liczby są tutaj zatrważające, gdyż np. według Międzynarodowego Centrum ds. Dzieci Zaginionych i Wykorzystywanych (ICMEC) jedno na 10 dzieci jest wykorzystywane seksualnie, UNICEF zaś ocenia, na podstawie badań przeprowadzonych w 28 krajach, że 9 na 10 dzieci było zmuszanych do odbywania stosunków seksualnych z kimś z rodziny. W tej sytuacji Kościół ma obowiązek strzec najsłabszych, a zatem musi być miejscem bezwzględnie bezpiecznym dla dzieci i młodzieży.
Tymczasem, chociaż niestety we wszystkich grupach społecznych, zawodowych, etnicznych i oczywiście we wszystkich religiach występuje zjawisko nadużyć seksualnych wobec małoletnich, to tylko księża katoliccy są coraz bardziej postrzegani a nawet traktowani jako „podejrzani” – ubolewa hiszpański prałat kurialny. Wspomniał, że wielu kapłanów skarży się, że bardzo trudno jest im pokazywać się w stroju duchownym w niektórych rejonach, a on sam podczas jednej z podróży służbowych za granicę wraz z biskupem był traktowany podejrzliwie, a nawet sprawdzano, czy nie należy do jakiejś niebezpiecznej grupy.
Prałat Bertomeu rozpatruje następnie pytania o rolę celibatu w tych przestępstwach. Jego zdaniem zarzut, jakoby bezżenność księży była główną przyczyną problemu, jest bezpodstawny, jak świadczą o tym przypadki tych kobiet i mężczyzn, którzy z różnych powodów żyją samotnie. Co więcej, większość przestępców seksualnych to ludzie żonaci – twierdzi autor, dodając, że zdecydowana większość księży przeżywa swój celibat jako wielkoduszny i radykalny dar w imię miłości do Boga i ludzi.
Nie odpowiada również prawdzie, według ks. Bertomeu, zarzut, jakoby celibat był czynnikiem ryzyka w odniesieniu do skłonności pedofilskich, o czym świadczą przykłady tych Kościołów i wspólnot, w których on nie obowiązuje a w których także dochodzi do podobnych ekscesów. Na przykład niedawno okazało się, że w liczącym ok. 240 tys. wiernych protestanckim Kościele Jedności ujawniono ok. 2,5 tys. tego rodzaju przypadków, a więc proporcjonalnie dużo więcej niż w Kościele katolickim.
Jeszcze inny argument przeciw celibatowi głosi, iż jest on szkodliwym stylem życia, tymczasem – pisze autor – jeśli jest on podejmowany w sposób odpowiedzialny, zawierając w sobie świadomy ascetyzm, oznacza walkę o oczyszczenie człowieka z wad i sentymentalizmów. Stanowi więc cenną pomoc w dojrzewaniu tych, którzy otrzymali dar powołania kapłańskiego – podkreślił ks. prałat Bertomeu.
Fałszywe jest również, jego zdaniem, twierdzenie, jakoby celibat sprzyjał przestępstwom seksualnym i że został on wprowadzony w Kościele zachodnim w XII wieku, aby lepiej kontrolować gospodarkę diecezji i nie dopuścić do tego, by pozostawała ona w rękach rodzin księżowskich. Autor przypomniał pokrótce historyczne i ewangeliczne podstawy tej praktyki, sięgające czasów apostolskich. Celibat zobowiązuje kapłanów do podejmowania całkowitej i najpełniejszej miłości do innych a święcenia stają się daniem siebie na całe życie.
Artykuł rozprawia się też z kolejnym mitem, jakoby zakaz wyświęcania mężczyzn żonatych i kobiet prowadził do pedofilii. Podkreśla, że żadne badania naukowe nie potwierdzają tezy, iż mężczyźni o skłonnościach pedofilskich lepiej się kontrolują, gdy są w towarzystwie kobiet, które zresztą same też mogą dopuszczać się takich czynów. Powołuje się przy tym na wyniki badań niektórych socjologów, iż kobiety są sprawczyniami 25 proc. takich przypadków.
Równie bezpodstawny w świetle badań statystycznych jest, zdaniem autora, zarzut, jakoby celibat był przyczyną homoseksualizmu i tym samym pederastii. Tego rodzaju postawy są możliwe jedynie w warunkach pewnej „subkultury” homoseksualnej panującej w niektórych seminariach duchownych i nowicjatach zakonnych. Sytuacje te wymagają większej uwagi ze strony duszpasterzy, aby za pomocą odpowiednich środków duszpasterskich i dyscyplinarnych doprowadzić do życia czystego, bez ryzyka skandalu dla kapłana i Kościoła – podkreślił ks. Bertomeu.
Uważa on też, że celibat jako element formacji do życia kapłańskiego ma kluczowe znaczenie w zapobieganiu przestępstwom seksualnym, ale muszą być spełnione pewne warunki. Przede wszystkim należy bardzo starannie i uważnie przyjmować kandydatów do kapłaństwa, nawet w obliczu obecnego spadku powołań a w czasie ich pobytu w seminarium duchownym obserwować ich życie uczuciowe, korzystając nieraz nawet z pomocy psychologa. Trzeba też unikać kandydatów „wędrujących”, a więc takich, których nie przyjęto w jednym seminarium a z braku nowych powołań przyjmuje się w innym. I wreszcie należałoby przyglądać się kandydatom pod kątem ich przyszłej roli publicznej i społecznej, na ile potrafią oni panować nad sobą, aby w przyszłości nie wywoływać skandali i nie odpychać ludzi od wiary – zaznaczył autor.
Skomentuj artykuł