Ks. prof. Jagiełło: uznaję wpis profesora Cenckiewicza za bardzo przykrą okoliczność
"Ksiądz Tischner był postacią kryształową" - stwierdza w rozmowie z KAI ks. prof. UPJPII dr hab. Jarosław Jagiełło, kierownik Katedry Filozofii Człowieka na Wydziale Filozoficznym UPJPII i dziekan Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.
- Wedle mojej wiedzy, wpis pana profesora Sławomira Cenckiewicza został zamieszczony na jego profilu twitterowym w dniu 3. czerwca 2019 roku. Był to dzień szczególny. W tym bowiem dniu w historycznej hali BHP w Gdańsku, w której przed laty ksiądz profesor Tischner kreślił etyczno-duchowe podstawy życia wielkiego Ruchu Solidarnościowego i pierwszego w Polsce po II wojnie światowej wolnego związku zawodowego, odbywała się międzynarodowa konferencja naukowa "Obudził w nas Solidarność". W 40. rocznicę pielgrzymki papieża Jana Pawła II do Polski konferencja ta była rezultatem współdziałania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność" z "Międzynarodowym Instytutem Badań nad Fenomenem Solidarności", nie tak dawno założonym przez Arcybiskupa Krakowa, profesora Marka Jędraszewskiego i Przewodniczącego NSZZ SOLIDARNOŚĆ, pana Piotra Dudę. W tej konferencji wzięli udział m. in. przedstawiciele rządu z Panem Premierem RP na czele, władze i członkowie NSZZ SOLIDARNOŚĆ, także przedstawiciele Kościoła oraz świat mediów. Zostałem poproszony przez organizatorów, aby wygłosić wykład pt. "Nigdy jeden przeciw drugiemu, jedni przeciw drugim. Jana Pawła II koncepcja Solidarności". Analizowałem i przedstawiałem niekwestionowany, fundamentalnie znaczący wkład Ojca Świętego w powstanie polskiej Solidarności. Rzecz jasna, że w tym kontekście przywołałem także postać księdza profesora Józefa Tischnera, który był pierwszym kapelanem Solidarności, duchowo-intelektualnym wsparciem tego niezwykłego Ruchu. To przecież właśnie o Księdzu Tischnerze myślał papież, gdy swego czasu w Gdańsku wskazał na polskiego filozofa, który podjął wielki wysiłek pracy nad pracą - mówi w rozmowie z KAI ks. prof. Jarosław Jagiełło.
- Jakże wielkim - nie tylko dla mnie - zaskoczeniem była informacja, że pan profesor Cenckiewicz zamieścił na Twitterze ten krótki wpis. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że to wpis bez znaczenia. Wszakże biorąc pod uwagę ton tego wpisu, opatrzonego klamrami "Przykra ta rejestracja [….]. Szkoda", należy powiedzieć, że znany polski historyk niewątpliwie zasiał destrukcyjną niepewność wokół osoby księdza profesora Józefa Tischnera. Biorąc zaś pod uwagę okoliczność, że autorem wpisu jest nie kto inny, lecz sam Dyrektor tak ważnej instytucji jak Wojskowe Biuro Historyczne, można przypuszczać, że ludzie, którzy nie znali Księdza Tischnera, mogą interpretować wpis pana profesora Cenckiewicza jako informacje pewną o współpracy tego wybitnego polskiego duchownego i uczonego ze służbami specjalnymi totalitarnej PRL. Dlatego uznaję wpis profesora Cenckiewicza za bardzo przykrą okoliczność. Naukowiec powinien bowiem rzetelnie, wytrwale i bezkompromisowo szukać prawdy i tylko prawdy. Bez jednoznacznych dowodów nikomu nie wolno siać zamętu i niepewności w odniesieniu do osób, na temat których zabiera się głos. Nie sposób w tym miejscu nie sparafrazować słów mądrości biblijnej, w której zachęceni jesteśmy do tego, aby nasza mowa była tak - tak, nie - nie, a co nadto jest pochodzi od diabła. Zamęt i niepewność szybko rodzi plotkę, a ona z kolei odbiera dobre imię drugiemu człowiekowi i niszczy niezmienną zasadę domniemania niewinności - podkreśla dziekan wydziału filozofii UPJPII w Krakowie.
Ks. Jagiełło zaznacza, że w książce, którą przywołuje prof. Cenckiewicz, nie ma uzasadnienia dla stwierdzenia o jakiejkolwiek współpracy Księdza Tischnera z SB, stąd jego tym większe i najdalej idące zdziwienie komentarzem polskiego historyka.
"Dyrektor Instytutu Myśli Józefa Tischnera w Krakowie już w pierwszej dekadzie obecnego wieku poprosił IPN o materiały dotyczące Księdza Tischnera. Prośba ta była w pełni uzasadniona charakterem badań, jakie Instytut prowadzi nad spuścizną naukową i duszpasterską polskiego księdza i filozofa. Jak wiadomo, po roku 1980 Ksiądz Tischner, podobnie jak bł. ksiądz Jerzy Popiełuszko, należał w oczach reżimu do najbardziej niebezpiecznych księży w Polsce. Ksiądz Tischner był inwigilowany, 'miał teczkę'. Wedle naszej wiedzy, nie ma żadnych okoliczności mogących rzucić cień podejrzenia na klarowną postawę Księdza Tischnera" - zapewnia uczeń słynnego filozofa.
- Osobiście odbieram wpis profesora Cenckiewicza bardzo boleśnie. Ksiądz Tischner był i jest dla mnie wielkim autorytetem, nauczycielem, któremu w moim naukowym życiu właściwie wszystko zawdzięczam. On mnie wykształcił, a teraz sam prowadzę jego Katedrę Filozofii Człowieka i jestem dziekanem wydziału filozoficznego - powiedział ks. Jagiełło. - Raz jeszcze powtarzam i mocno podkreślam, że zadaniem uczonego jest poszukanie prawdy. Interpretacja faktów, która budzi jakąś niepewność i uderza w dobre imię drugiego człowieka, podważa wiarygodność pracy naukowej. Pan profesor Cenckiewicz wypowiedział się niejednoznacznie, zagadkowo. To musi budzić moje zdziwienie i krytyczną refleksję. W związku z tym wyrażam smutek i żal. W tamtych, dla nas wszystkich przykrych, latach 80-tych dwudziestego wieku, Ksiądz Tischner był postacią kryształową. Był autorytetem, zwłaszcza dla Solidarności - podkreślił.
Ks. Jagiełło wspominał również, że ks. Tischner był nachodzony przez służby bezpieczeństwa PRL i sam o tym czasem mówił swoim uczniom.
"Pamiętam jak ks. Tischner opowiadał o działaniach płk. Pietruszki, potem zamieszanego w męczeńską śmierć księdza Popiełuszki. Ten funkcjonariusz po 1980 r. przyjechał do Księdza Tischnera do Krakowa. Pamiętam też taką scenę: kiedyś w czwartek wracaliśmy z seminarium naukowego do jego mieszkania przy ul. Św. Marka 10. Wtedy Ksiądz dyskretnie pokazał mi człowieka, który według niego był pracownikiem SB, który go śledził i nachodził. Oczywiście Ksiądz Tischner musiał rozmawiać ze służbami PRL, choćby wtedy, gdy ubiegał się o paszport i na zaproszenie papieża Jana Pawła II jeździł do Castel Gandolfo na spotkania uczonych z całego świata. Był przecież także Prezesem Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu. Był uczonym o międzynarodowym autorytecie. Zatem jeździł również do Holandii, gdzie spotykał się z Emmanuelem Lévinasem i Bernahrdem Casperem. Był zapraszany na różne międzynarodowe konferencje naukowe. Jednakże te okoliczności w żadnym wypadku nie świadczą o tym, aby kiedykolwiek świadomie współpracował z jakimikolwiek służbami PRL. Nie znam takich świadectw i dowodów, które rzucałyby najmniejszy cień na działalność duszpasterską i naukową Księdza Tischnera" - stwierdził ks. Jagiełło.
- Dlatego tym bardziej zaskakujący i powtarzam, bardzo bolesny jest ten wpis pana profesora Cenckiewicza. Imię Księdza Józefa jest dla mnie szczególnie ważne. Uczył mnie bowiem wiary ewangelicznej, wedle której winien jestem bliźniemu szacunek i bezwarunkowe poszanowanie jego godności. W tym względzie ksiądz Józef Tischner jest według mnie dziedzicem dzieła księdza bpa Jana Piertraszki, dziś kandydata na ołtarze. Jest również dziedzicem ewangelicznej posługi kardynała Karola Wojtyły/ papieża Jana Pawła II. Jan Paweł II od razu dostrzegł potencjał naukowy księdza Tischnera. Wyraźnie widział jego krytyczne, acz wielkie oddanie Kościołowi i ojczyźnie. Dlatego napisał w kondolencyjnym telegramie, że ks. Józef Tischner 'był człowiekiem Kościoła'. Papież wiedział, co pisze! Ponadto należy przypomnieć, że ksiądz Józef Tischner jest jedną z tych postaci współczesnej nauki, które są prawdziwymi ambasadorami polskiej filozofii w świecie. Jeśli bowiem dziś za granicą badacze interesują się polską myślą filozoficzną, to zainteresowanie ich krąży przede wszystkim wokół dorobku właśnie ks. Józefa Tischnera, o. Józefa Marii Bocheńskiego, ks. Michała Hellera, Romana Ingardena, Leszka Kołakowskiego i o. Mieczysława Alberta Krąpca. Reszta rozmywa się w odmętach rozmaitych ideologii. Dlatego tym bardziej wszyscy powinniśmy dbać o tych naszych ambasadorów. A to, co stworzył ks. Tischner, dokonując spektakularnych w skali światowej analiz systemu totalitarnego, w szczególności fenomenu zła w XX wieku, które przecież wielu z nas pamięta, doceniane jest w całym świecie. Dlatego twierdzę, że dzieło życia, które stworzył ks. Józef Tischner, samo się obroni, nawet, jeśli jeszcze kiedykolwiek pojawią się próby dyskredytowania jego osoby. Kto z nas jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na niego kamień - podkreślił dziekan wydziału filozoficznego UPJPII.
Dr hab. Sławomir Cenckiewicz, aktualnie dyrektor Wojskowego Biura Historycznego, 3 czerwca na swoim twitterowym profilu napisał: "Przykra ta rejestracja ks. Józefa Tischnera w kategorii KO i konsultanta Departamentu IV MSW. Szkoda".
Skomentuj artykuł