"Myślę, że takie doniesienia będą spływały. Jest do tego narzędzie, ono umożliwia rozliczanie biskupów z zaniedbań. Z głosów, które słyszymy widać, że niektórzy mają zastrzeżenia co do tego, jak Kościół prowadził te sprawy, więc będą donosić o takich przypadkach. Nie mam wątpliwości, że to prawo zafunkcjonuje" - ocenił. Dodał, że "nie poradzimy sobie z tym kryzysem, jeżeli sprawiedliwość nie zostanie wymierzona, jeżeli nie zostaną ukarani przestępcy i ci, którzy zgrzeszyli poprzez zaniedbanie" - mówi w rozmowie z PAP.
Wyjaśnił też, że obecnie Episkopat Polski pracuje nad systemową odpowiedzią, której celem jest "dotknięcie wszystkich elementów tego kryzysu".
"Film Sekielskich pokazał, że choć mamy prawo, to ono nie zafunkcjonuje prawidłowo, jeżeli nie zmieni się mentalność. Dlatego tak ważna jest kwestia różnego rodzaju szkoleń dotyczących właściwie wszystkich w Kościele, żeby każdy podchodził do tematu bezpieczeństwa dzieci i młodzieży uczciwie i kompetentnie" - podkreślił.
"Trzeba otwarcie wejść z tym tematem do parafii, zdobyć się na odwagę i powiedzieć o tym z ambony. Myślę, że biskupi pisząc na ten temat list do wiernych, który ma być odczytany w kościołach (26 maja - PAP), wyznaczają właśnie taki kierunek" - wyjaśnił.
Dodał, że film braci Sekielskich ujawnił też brak należytego nadzoru nad księżmi, którzy dopuszczali się nadużyć seksualnych w przeszłości i nie zostali wydaleni ze stanu duchownego. "Aby mieć nad nimi pieczę i żeby nie stanowili więcej zagrożenia dla dzieci i młodzieży, należy wyznaczyć i przygotować odpowiedzialnych kuratorów" - wyjaśnił.
Skomentuj artykuł