Ksiądz własnymi rękami buduje kościół. Powstaje w peruwiańskiej diecezji Leona XIV
Ks. Javier Cajusol Villegas powstanowił własnymi rękami wznieść kościół w ubogiej części diecezji Chiclayo, czyli tej, nad którą pieczę przez kilka lat sprawował papież Leon XIV. – Z czasem nabierałem wprawy, ale nie zaniedbywałem kapłaństwa. To podwójna praca: murarza, wymagająca siły i umiejętności, oraz duszpasterza, który ma służyć wiernym – tłumaczy ksiądz-budowniczy.
Uboga parafia bez kościoła
Wszystko zaczęło się w momencie, kiedy księdza Javiera przeniesiono do parafii pw. Santa María del Valle w diecezji Chiclayo. Duchowny miał do dyspozycji jedynie trzy kapliczki, a 45 tysiącom mieszkańców z dziewięciu ubogich osiedli potrzebny był kościół.
Kapłan postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Pozyskał fundusze organizacji Adveniat – kościelnej agencji pomocowej finansującej projekty Kościoła katolickiego na całym świecie i po otrzymaniu zgody od biskupa zaczął budowę.
– Pomagał mi jeden robotnik, który wszystkiego mnie nauczył – przyznaje duchowny i dodaje: "coraz bardziej podobało mi się budowanie. Wystarczyło się dobrze zorganizować. Obsługiwałem ludzi, a w wolne dni oddawałem się pracy. Ponieważ mój brat jest architektem, często go o coś pytałem".
Ksiądz-budowniczy nie zaniedbuje wiernych
58-letni ksiądz Villegas przyznaje, że na początku nie było łatwo, ale z czasem nauczył się przygotowywać zaprawę, układać cegły i dobierać materiały. Mimo że budowa zajmuje mu dużo czasu, nie zaniedbuje tego, co najważniejsze – posługi duszpasterskiej.
– Z czasem nabierałem wprawy, ale nie zaniedbywałem kapłaństwa. To podwójna praca: murarza, wymagająca siły i umiejętności, oraz duszpasterza, który ma służyć wiernym – zaznacza kapłan. W budowę nowej świątyni angażują się też jego parafianie, bezinteresownie niosąc pomoc.
Nieoceniona pomoc Leona XIV
Budowa kościoła, jak szacuje kapłan, potrwa od czterech do pięciu lat. Pracuje od poniedziałku do piątku, od godziny 8 do 18. – Chyba że uda mi się spotkać Ojca Świętego i poprosić go o pomoc - już wcześniej wsparł mnie w budowie domu parafialnego, w którym teraz mieszkam, dzięki jednej fundacji z USA – wspomina duchowny.
– Miejsce, w którym powstaje kościół dotknięte jest biedą i przestępczością. Jest tu dużo zabójstw na zlecenie, rabunków, a nawet nieuczciwych policjantów współpracujących z przestępcami. Czasem muszę ich upominać – przyznaje ks. Javier.
Źródło: aciprensa.com / tk


Skomentuj artykuł