Ksiądz z KUL: zniesienie celibatu może być kluczem do wyjścia z kryzysu
"Nie można nie dostrzegać związków klerykalizmu z celibatem" - mówi ks. dr. Alfred Wierzbicki.
W tekście opublikowanym w "Magazynie Świątecznym" na łamach "Gazety Wyborczej" duchowny dzieli się swoimi przemyśleniami po obejrzeniu filmu "Kler". Jego zdaniem, oczekiwanie, że "Kler" w znacznym stopniu przemieni polskie duchowieństwo jest naiwne, niemniej jednak film stanie się ważnym elementem debaty publicznej.
Biskup Czaja po obejrzeniu "Kleru": czasem mam do czynienia z taką patologią wśród księży>>
Kierownik Katedy Etyki KUL zwraca uwagę na szczególną rolę celibatu w kształceniu się polskiego klerykalizmu i podejściu księży do wiernych:
"Nie można nie dostrzegać związków klerykalizmu z celibatem (…) Celibat jest za trudny dla wszystkich księży diecezjalnych. Może rodzić emocjonalną oschłość i urzędniczą wyższość, dystans do życia świeckich. Brak rodziny może być rekompensowany poszukiwaniem więzów stanowych, zamykaniem się w środowisku księżowskim, mówiącym własnym slangiem, żyjącym wyłącznie w swej towarzyskiej niszy. W przypadku patologicznych osobowości celibat staje się podłożem czynów pedofilskich".
Jednocześnie uznaje, że "ciążenie tradycji" jest dzisiaj zbyt wielkie, aby mówić o jego zniesieniu lub przekształceniu. Sam celibat nie jest jednak dogmatem i z punktu widzenia prawa jak i wiary, jego ostateczne zniesienie jest możliwe. "Odejście od praktyki obowiązkowego celibatu da się uzasadnić tym samym motywem, dla którego ją kiedyś wprowadzano. Chodzi o to, by Kościół lepiej pełnił swą misję. Byłaby to szansa dla pełniejszego świadectwa o wartości seksualności, małżeństwa i rodziny. Może jest to właśnie klucz do wyjścia naprzeciw podwójnemu kryzysowi: rodziny i kapłaństwa?" - zauważa kapłan.
Jego zdaniem wprowadzenie obowiązkowego celibatu księży zakładało, że wszyscy oni "są na wysokim poziomie życia duchowego". Życie zweryfikowało jednak te założenia. "Księża są ulepieni z tej samej gliny co reszta ludzi i nie da się całej populacji zmieścić w najwyższych standardach. Wiadomo, że celibat wprowadzono w średniowieczu, aby usprawnić duszpasterstwo. Spełnił on wtedy pozytywną funkcję. Ale czy czas celibatu nie minął?" - pyta ks. Alferd Wierzbicki i podkreśla, że celibat sam w sobie nigdy nie miał "bezwględnej wartości".
Adam Szustak OP wybrał się w habicie na "Kler". Oto, co przeżył w kinie [WIDEO]>>
O samym filmie Kierownik Katedry Etyki KUL mówi, że "podoba się on niewątpliwie ludziom wkurzonym przejawami cynizmu i hipokryzji w Kościele". Duchowny nazywa to przeczernioną hiperbolą, ale uprawnioną, bo "alkoholizm, pedofilia, chciwość, karierowiczostwo, nadużywanie władzy nie są czymś incydentalnym w strukturach Kościoła. Trudno się oburzać, że budzą kpinę lub zgorszenie". Sam nie odnajduje się ani w narracji, że "Kler" jest aktem intelektualnej i moralnej odwagi; ani w tej mówiącej o nieusprawiedliwionym ataku na księży. "Byłoby czymś fatalnym, gdyby film ten stał się sztandarem antyklerykalizmu, dzięki czemu klerykalizm stawałby się jeszcze silniejszy".
"Sądzę, że większość księży w Polsce nie obejrzy tego filmu, a samego twórcę potraktuje po prostu jak wroga. Mentalność oblężonej twierdzy to jeden z symptomów klerykalizmu" - pisze ks. Alferd Wierzbicki i dodaje, że księżom "naprawdę potrzebny jest wstrząs". Za papieżem Franciszkiem podkreśla, że "klerykalizm to rak powodujący umieranie Kościoła".
Skomentuj artykuł