"La Stampa": Stan w Libii niepokoi Watykan
oraz więcej niewiadomych wokół sytuacji w Libii niepokoi Watykan- napisał w niedzielę na łamach "La Stampa" nowy watykanista tej gazety Andrea Tornielli. Podkreślił, że początkowo Stolica Apostolska zdawała się popierać zbrojną operację w tym kraju.
"Błyskawiczna ewolucja sytuacji libijskiej, której rozwoju w minionych tygodniach nikt nie był w stanie przewidzieć, zmyliła nie tylko najważniejsze zachodnie kancelarie rządowe, ale także jedną z najstarszych dyplomacji; tę Stolicy Apostolskiej. Watykan zdawał się na początku popierać interwencję, autoryzowaną przez ONZ, by powstrzymać represje wobec cywilów ze strony dyktatora z Trypolisu, ale tydzień później zajął bardziej problematyczne stanowisko, któremu towarzyszył apel o zawieszenie broni" - wskazał Tornielli w artykule w turyńskim dzienniku.
Zwrócił uwagę na to, że w przeciwieństwie do poprzednich konfliktów - w Kosowie, Afganistanie i Iraku - watykańska dyplomacja wolała tym razem "pracować bardziej sekretnie, ograniczając do minimum publiczne zajmowanie stanowiska".
"Oczywiście - przyznał - w przeciwieństwie do minionych lat, stanowisko Watykanu, a generalnie Kościoła katolickiego, okazało się mniej znaczące, przynajmniej na poziomie opinii publicznej".
Włoski watykanista przypomniał, że gdy rozpoczęła się międzynarodowa operacja w Libii, w swym pierwszym wystąpieniu na jej temat Benedykt XVI "nie prosząc o zatrzymanie nalotów wyraził zaniepokojenie bezpieczeństwem cywilów".
"Jego słowa zostały odczytane przez wielu jako ciche poparcie dla operacji" - stwierdził.
"La Stampa" odnotowała, że poprzedni papieże twierdzili, że wojna nie jest rozwiązaniem międzynarodowych kontrowersji, a w przypadku obu interwencji w Iraku w 1991 i 2003 roku Jan Paweł II był im stanowczo przeciwny.
"Lecz błędem byłoby postrzeganie w obecnej postawie ewidentnego zerwania z pontyfikatem Wojtyły" - ocenił Tornielli przywołując między innymi precedens w 1999 roku, gdy Watykan prosił wspólnotę międzynarodową o to, by przerwała serbskie czystki etniczne w Kosowie i mówił o "humanitarnej ingerencji", choć potem reakcję NATO uznał za "nieproporcjonalną".
W artykule podkreślono, że kiedy w 2001 roku rozpoczęły się bombardowania w Afganistanie, polski papież użył podobnych słów, jak Benedykt XVI, gdy 20 marca mówił o ataku na Libię. Jan Paweł II, dodał autor, mówił o "zmartwieniu i zaniepokojeniu" w tym "delikatnym momencie", nie potępiając nalotów i nie apelując o ich przerwanie.
Teraz - czytamy na łamach włoskiego dziennika - Watykan obawia się trzech konsekwencji operacji w Libii: "po pierwsze, że międzynarodowa interwencja dla uratowania libijskich cywilów przyniesie wiele ofiar właśnie wśród ludności, której chce się bronić".
"Po drugie, że kontynuowanie nalotów zamiast sprzyjaniu zejścia Kadafiego ze sceny skończy się jego wzmocnieniem, skrystalizowaniem jego oporu i oddali rozwiązanie kryzysu. Trzecią konsekwencją może być to, że dalsze prowadzenie wojny, niepewność co do możliwych rozmówców wspólnoty międzynarodowej z kraju w północnej Afryce i prawdopodobieństwo przeniknięcia terrorystów, zwiększą niewiadome na temat przyszłego porządku w Libii" - konstatuje "La Stampa".
Skomentuj artykuł