Maciej Biskup OP: Kościół w osobie o. Rydzyka i części episkopatu wydał głos diabelski
To zdrada Ewangelii. Zobaczyliśmy i usłyszeliśmy Kościół, który „wstał z kolan” i nie zamierza w swej fałszywie pojętej godności kapłańskiej schylić się, by rozwiązać krzywdę, cierpienie, bolesne wspomnienia ofiar nadużyć w Kościele.
„Idzie za mną potężniejszy ode mnie, przed którym nie jestem godny schylić się, aby rozwiązać rzemyk Jego sandałów” – słyszymy w Ewangelii (Mk 1, 1-8).
Moją uwagę zwróciło tym razem zdanie „nie jestem godny schylić się”. Może nasze godności nie pozwalają się nam schylić, zniżyć. A może przeszkadza nam w tym nasza „starcza” ociężałość i „bolący” kręgosłup moralny? Jaka jest na to recepta?
Zrozumienie znalazłem dziś u Sióstr Karmelitanek od Dzieciątka Jezus, którym dziś głosiłem homilię i konferencje. „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci…”. Dziecko nie ma problemu ze schyleniem się do ziemi. Nie odbiera mu to żadnej godności. Wręcz przeciwnie, to dobra pozycja do rozpoczęcia zabawy. Stać się dzieckiem, czyli zdolnym do „zabawy ze Słowem”, które samo stało się dzieckiem i przychodzi jako dziecko. Pewien święty miał kiedyś powiedzieć: „Widzisz, gdybyś umiał bawić się z Bogiem, byłoby to największe osiągniecie ludzkości. Wszyscy traktują Boga tak poważnie, że czynią Go śmiertelnie nudnym […]. Baw się z Bogiem, synu. Bóg jest najlepszym towarzyszem zabaw”.
„takim małym ludziom
łatwiej się schylić po
odpoczywającą biedronkę
plączący się pod nogami liść
takim małym
jak Ty
słońce nie świeci prosto
w oczy
i nie muszą iść
pod wiatr
dzięki takim
jak Ty
nie wstydzę się
łez i niekontrolowanej radości
dzięki takim
jak Ty
nie zapominam że byłem
dzieckiem” (Marek Biskup)
Przejdę jednak do sprawy trudnej i bardzo bolesnej. Daleki jestem od bycia zgorszonym. I nie to uczucie mi towarzyszy w związku z wczorajszymi obchodami urodzin „Radia Maryja". Jestem wstrząśnięty tym, co wczoraj mówili duchowni: kreowaniem bpa Janiaka na męczennika przez ojca Rydzyka, przy cichym aplauzie biskupów. Jedna z ofiar pedofili w polskim Kościele pisała wczoraj:
„Rydzyk pozwolił sobie dzisiaj na odwrócenie porządku moralnego. Janiak to męczennik. Można zresztą wysłuchać go w Internetach, na moim profilu wisi. Było tam iluś biskupów:
- Andrzej Dzięga
- Leszek S. Głódź
- Wiesław Śmigiel
- Wiesław Mering
- Łukasz Buzun
- Tadeusz Bronakowski
- Józef Szamocki
- Wiesław Szlachetka
- Ignacy Dec
- Antoni P. Dydycz
- Stanisław Napierała
- Stefan Regmunt
- Antoni Długosz
- Edward Frankowski
ŻADEN nie zareagował. Wiecie, jak to boli?”
To zdrada Ewangelii. Zobaczyliśmy i usłyszeliśmy Kościół, który „wstał z kolan” i nie zamierza w swej fałszywie pojętej godności kapłańskiej schylić się, by rozwiązać krzywdę, cierpienie, bolesne wspomnienia ofiar nadużyć w Kościele. Wczoraj w Toruniu, w osobie o. Rydzyka i części episkopatu, Kościół po raz kolejny osierocił swoje ofiary i cynicznie (obronnie) gloryfikował sprawców. Wczoraj w Toruniu Kościół nie był „głosem wołającego” i „dźwiękiem Słowa” (św. Augustyn). To był głos diabelski.
Inna z osób zranionych w Kościele mówiła swego czasu: „Zacząć trzeba od tego, by pozwolić ofierze opowiedzieć swoją historię. Ale takiej zgody nie ma. Kościół się broni, umacnia, a nas często – także ludzi Kościoła – oskarżają o szkalowanie, atakowanie, niszczenie i prześladowanie instytucji. My musimy o tym mówić, że to nie jest atak na uczciwych księży, że to nie my jesteśmy winni tego, co się stało, ale źli, grzeszni kapłani. Oni wpuścili demona do Kościoła (…). Jeśli wciąż nie staje się w prawdzie, jeśli nawet episkopat brnie w kłamstwa, to jest to rzeczywistość demoniczna”.
Jeszcze inna mówi o odarciu z dziecięctwa Bożego i w przejmującym wywiadzie woła do ludzi Kościoła o należyte zrozumienie: "Jezus nakazuje rozwiązać Łazarza po wyprowadzeniu go z grobu, a my jesteśmy jak wyprowadzeni z grobu, więc nas też trzeba rozwiązać. To nie jest prośba Jezusa, ale nakaz. (...) Ofiara jest zawsze gwałcona duchowo. To jest gwałt na jej obrazie Boga, na jej zaufaniu do Kościoła i do Boga, GWAŁT NA NADZIEI, NA JEJ DZIĘCIĘCTWIE BOŻYM, NA JEJ MIŁOŚCI DO NIEJ SAMEJ, do bliźniego. To niszczy tak głęboko, że trzeba wielkiej pomocy duchowej, by takiego człowieka podnieść. W tej sprawie Kościół ponosi totalną klęskę".
Nadużycia władzy, sumienia i nadużycia seksualne są w pewnym sensie kontynuacją największej pokusy, której Jezus jest poddawany na Pustyni Judzkiej i na krzyżu: „Jeśli jesteś Synem Boga?”. Te nadużycia uderzają w Słowo, które stało się "dzieckiem", uderzają w dzieci, odbierając im ich największą godność dziecka Boga.
Nie brak jednak w Kościele ludzi dobrej woli, którym nie brak przyzwoitości i odwagi, by schylić się i wpierw towarzyszyć a potem próbować rozwiązać zasupłane „rzemyki” krzywdy wyrządzonej w Kościele. Wczoraj wieczorem jeden z moich braci opowiadał o spisywaniu krzywd jednej z takich ofiar, w obecności pewnego biskupa. Mówił o bólu i zmaganiu ofiary, ale także o pełnym delikatności, wyczuciu ze strony biskupa, o jego uważnym tonie - dalekim od kościelnej narracji o procedurach, o chwilach głębokiego wzruszenia biskupa i konkretnych krokach w kierunku wyjaśnienia sprawy.
Tekst ukazał się na Facebooku Macieja Biskupa OP.
Skomentuj artykuł