Maciej Zięba OP: decyzja o nominacji McCarricka nie kładzie się cieniem na świętości Jana Pawła II

Marcin Przeciszewski (KAI)

- Raport nt. McCarrica nie pokazuje jakiegokolwiek „tuszowania” czy „zamiatania pod dywan” przestępstw seksualnych ze strony Jana Pawła II – mówi o. Maciej Zięba OP.

- Raport ukazuje natomiast daleko posuniętą biurokratyczną niewydolność służb watykańskich. Wskazuje również na klerykalną, korporacyjną mentalność decyzyjnych gremiów w Kościele - dodaje. Tłumaczy jak bardzo przełomowy był pontyfikat Jana Pawła II w sensie rozpoczęcia w skali globalnej walki z przestępstwami wykorzystywania seksualnego małoletnich w Kościele.

Oto pełen tekst wywiadu:

Marcin Przeciszewski, KAI: Ogłoszony we wtorek 10 listopada raport Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej nt. byłego kardynała Theodore'a Edgara McCarricka wywołał falę negatywnych dla Jana Pawła II komentarzy w mediach światowych, a także polskich. Fakt, że w 2000 r. Jan Paweł II mianował McCarricka arcybiskupem Waszyngtonu, ma być rzekomo dowodem na to, że „zamiatał pod dywan” sprawy pedofilii. Jak ma się to do tego, co znajdujemy w raporcie i do prawdy historycznej?

DEON.PL POLECA

O. Maciej Zięba OP: Jestem załamany tym jak światowe, a także polskie media stronniczo przedstawiają tę sprawę. Raport przeczytałem dwukrotnie, a fragmenty dotyczące Jana Pawła II jeszcze bardziej szczegółowo. Widzę, że wymowa raportu jest zupełnie inna. Jeżeli pan Obirek oraz inni publicyści, a pan Zandberg i inni politycy mówią, że Jan Paweł II tuszował pedofilię, to albo nie czytali raportu albo po prostu kłamią. Innej możliwości nie ma.

Z raportu wynika, że pierwsze oskarżenie o wykorzystywanie seksualne małoletniego przez McCarricka pojawiło się dopiero w 2017 r. - ponad 12 lat po śmierci Jana Pawła II. Wtedy natychmiast rozpoczęło się śledztwo, w wyniku którego pozbawiono McCarricka wszelkich godności, z usunięciem ze stanu duchownego włącznie.

Wcześniej jest mowa wyłącznie, o nieudokumentowanych oficjalnie jego zachowaniach seksualnych wobec osób dorosłych: kleryków i księży. Pojawiły się one po raz pierwszy w połowie lat 90-tych w kontekście podróży Jana Pawła II do USA i odwiedzin jakie miał złożyć w Newark, gdzie biskupem był McCarrick. Jednak ówczesne badanie je oddaliło i Jan Paweł II przybył do tego amerykańskiego miasta, gdzie spotkał się z nim także Bill Clinton.

Powtarzam, zarzuty o pedofilię wobec McCarricka pojawiły się dopiero w czerwcu 2017 r. więc nie ma mowy o żadnym ukrywaniu tego problemu przez Jana Pawła II. Dlatego dobrze, że zapadła decyzja o przygotowaniu tego wielkiego raportu, który został opracowany na podstawie źródeł z sześciu watykańskich kongregacji oraz nuncjatury w Stanach Zjednoczonych, a także w oparciu o zeznania ponad 90 świadków. Najkrótsze z nich trwało godzinę, a najdłuższe aż 30 godzin! Przesłuchiwany był również kard. Stanisław Dziwisz. Do tego dochodzą materiały z mediów, Białego Domu i Departamentu Stanu.

Generalnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o bagatelizowanie ostrzeżeń, jakie dochodziły do Watykanu w sprawie McCarricka, raport nie pokazuje jakiegokolwiek „tuszowania” ze strony Jana Pawła II. Wynika zeń w sposób ewidentny, że Jan Paweł II podejmował decyzje w oparciu o informacje, jakie były mu dostarczane, że badał sprawę wnikliwie i nigdy niczego nie tuszował.

Raport ukazuje natomiast daleko posuniętą biurokratyczną niewydolność służb watykańskich. Wskazuje również na klerykalną, korporacyjną mentalność decyzyjnych gremiów w Kościele - zarówno na poziomie amerykańskiego Episkopatu jak i urzędów Stolicy Apostolskiej. A to zawsze dla Kościoła jest szkodliwe. Raport nt. McCarricka należy więc uznać za poważny materiał, wskazujący jak dużo trzeba w Kościele zmienić.

Mówi Ojciec o „biurokratycznej niewydolności” struktur watykańskich w okresie poprzedzającym nominację McCarricka na arcybiskupa Waszyngtonu. Na czym konkretnie ta niewydolność polegała?

- W listopadzie 1999 r.. papież dostaje list od kard. Johna O’Connora, metropolity Nowego Jorku, którego bardzo wysoko cenił, a który wówczas był już śmiertelnie chory. Kardynał ostrzegał, że nominacja McCarricka na nowy urząd będzie błędem i grozi skandalem. W bardzo obszernym liście ów kardynał pisał o informacjach, które zebrał na temat nadużyć seksualnych wobec kleryków i młodych księży z udziałem McCarricka, zaznaczając jednocześnie, że zarzuty te dotyczą czasów zamierzchłych i nie ma dowodów ani zeznań pod przysięgą, które by je potwierdzały.

Wtedy Jan Paweł II zwraca się do abp. Giovanniego Battisty Re sekretarza Kongregacji ds. Biskupów, aby przesłał ten list do oceny osób, które znają realia amerykańskie, a zarazem by skierował prośbę do nuncjusza w USA abp. Gabriela Montalvo o przeprowadzenie śledztwa w tej sprawie. Nuncjusz pisze list do czterech amerykańskich biskupów ze stanu New Jersey, którzy od dawna znają McCarricka i którzy z nim ściśle współpracowali, z prośbą o ustosunkowanie się do zarzutów wysuniętych przez kard. O’Connora. Raport podkreśla, że biskupi ci odesłali odpowiedzi zbyt ogólne i niewystarczające w świetle tego co mogli wówczas wiedzieć. Ogólna wymowa tych odpowiedzi jest taka, że żadne oskarżenia się nie potwierdzają, a McCarrick jest wybitnie utalentowanym, niezwykle pracowitym oraz godnym zaufania biskupem. Następnie, w końcu maja 2000 r. ów pozytywny raport czterech biskupów zostaje przekazany osobom doradzającym papieżowi oraz jemu samemu. Opinie te znacznie osłabiły negatywną wymowę listu kard. O’Connora, który zmarł parę tygodni wcześniej. Zwłaszcza, że równocześnie z USA przychodzi do Watykanu wiele listów od biskupów i księży wychwalających zasługi McCarricka. Wreszcie, na początku sierpnia 2000 r. Jan Paweł II otrzymuje za pośrednictwem ks. Dziwisza list od McCarricka, który – mówiąc wyraziście - łże w żywe oczy i przysięga, że jest absolutnie niewinny.

Papież – wbrew temu co mówią media - nie podejmuje wtedy decyzji o nominacji, ale – po przeprowadzonym śledztwie i po liście McCarricka - zwraca się z prośbą do kongregacji ds. Biskupów o dołączenie go z powrotem do listy kandydatów na urząd arcybiskupa Waszyngtonu. To Kongregacja nadal prowadzi i rozeznaje tę sprawę, zbiera opinie, analizuje dokumenty, włącznie z listami O’Connora i McCarricka. W końcu, ponad dwa miesiące po liście McCarricka, przekazuje papieżowi do podpisu nominację. Dopiero wtedy – po spełnieniu wszystkich procedur - papież podpisuje ją 14 października 2000.

A zasadniczym powodem błędnej decyzji – oprócz listu samego McCarricka - jest fakt, że ci czterej biskupi amerykańscy z Newark i okolicznych diecezji, do których pisał nuncjusz, naginają prawdę, broniąc wewnątrzkościelnej mentalności korporacyjnej. Chcą wybronić swojego współbrata. Takie właśnie, mocne oskarżenie należy im postawić, zresztą nie tylko im. Raport dowodzi dobitnie, że praca wszystkich urzędów Stolicy Apostolskiej, które w to były zaangażowane, włącznie z nuncjaturą w USA, okazała się mało skuteczna. Bowiem wszystkie te sita przepuściły kandydaturę człowieka, który był przestępcą i zdrajcą powołania. Raport jest więc przede wszystkim dowodem na instytucjonalną niewydolność kościelnych struktur, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Rzymie.

Jest też jeszcze inny wątek, o czym - nie wiem czemu - media milczą. To fakt, że McCarrick od 1996 do 2014 r. współpracował z Departamentem Stanu i Radą Bezpieczeństwa Narodowego USA oraz z prezydentami Billem Clintonem, Georgem Bushem i Barakiem Obamą. Uczestniczył w różnych działaniach dyplomatycznych. Posyłamy był z misjami m. in. do Chin, na tereny b. Jugosławii, Bliskiego Wschodu, na Kubę. Bill Clinton w 2000 r. wręczył mu Nagrodę Praw Człowieka. Bush z kolei w 2004 r. publicznie mówił, że „jest dumny, że może nazywać go swoim przyjacielem”.

Dowodzi to smutnego faktu, że również służby amerykańskie, które są znane ze swej skuteczności oraz zdolności prześwietlania osób współpracujących z administracją USA - także niczego niepokojącego nie wykryły. Nic nie wykryły także amerykańskie media, które wówczas zajmowały się aferami pedofilskimi jako jednym z głównych tematów. Stało się tak, pomimo, że niektóre z nich dostały materiały obciążające McCarrika. Najważniejsze z nich „New York Times” czy „Washington Post”, uznały, jednak że są to niewiarygodne plotki. W związku z czym zawiesiły swoje śledztwa. Co więcej, McCarrick występuje w nich jako ten, który walczy z pedofilią. W takie bowiem piórka stroił się w czasie, gdy wybuchały głośne afery na tle pedofilskim w Kościele w USA. Mamy więc z jego strony prawdziwy festiwal hipokryzji, który zwiódł zarówno administrację watykańską, jak i administrację Stanów Zjednoczonych i tamtejsze media. Świadczy to wyłącznie o tym jak był to skuteczny, błyskotliwy i utalentowany, a zarazem totalnie zakłamany człowiek.

Jak w kontekście tego wszystkiego o czym mówi raport można ocenić decyzję Jana Pawła II, który w końcu jednak podpisał jego nominację?

- Była to zła decyzja. Z pewnością było też parę innych słabych nominacji, a dwie wręcz fatalne: ta dotycząca McCarricka oraz kard. Hansa Groëra, metropolity Wiednia. Byli to ludzie, którzy zdradzili swoje powołanie, hipokryci i szkodnicy niszczący bezbronnych ludzi. Niestety - przy takiej ilości działań jakie prowadził Jan Paweł II na całej kuli ziemskiej - zdarzały mu się błędne decyzje personalne. Pamiętajmy jednak, że w ciągu 27 lat Jan Paweł II mianował kardynałami aż 261 osób. Także święci popełniają błędy. Podobnym błędem również było docenianie przezeń Marciela Maciela Degollado, założyciela Legionistów Chrystusa - jako trzeciej takiej ponurej postaci. Są to ewidentne błędy, ale nie ma tam cienia premedytacji czy tuszowania przestępstw seksualnych. O tym po prostu Jan Paweł II nie wiedział. Po grzechu pierworodnym błędy są nieuchronnie wpisane w ludzka kondycję i nikt nie jest od nich wolny, ani najwybitniejsi politycy, ani najlepsi managerowie, ani ludzie Kościoła, nawet święci.

Decyzja o nominacji McCarricka - w świetle dokumentacji jaką Jan Paweł II miał na swoim biurku - wydaje się nawet uzasadniona. Bo jeśli miał tyle pozytywnych opinii nt. McCarricka a jedną negatywną, to trudno się dziwić…

- Jeśli przestudiujemy wszystkie dokumenty jakie są w raporcie, to faktycznie tak było. Jest tam krytyczny wobec McCarricka list kard. O’Connora, ale ze strony wielu innych są wręcz peany na jego temat, włącznie z przewodniczącym Konferencji Amerykańskich Biskupów Katolickich bp. Josephem Fiorenzą, abpem Jamesem Harvey’em, prefektem Domu Papieskiego, kard. Maidą z Detroit, czy kard. Hickeyem z Waszyngtomu, który w McCarricku widział swojego następcę. A pomimo to, papież nakazał zbadać negatywną opinię przedstawioną przez kard. O’Connora.

Oczywiście nie można zdjąć odpowiedzialności z Jana Pawła II, gdyż jego podpis widnieje pod nominacją, ale w tym układzie prawdopodobnie każdy popełniłby taki sam błąd. Owszem, kładzie się to cieniem na polityce personalnej Jana Pawła II, ale w żaden sposób nie kładzie się cieniem ani na jego wielkości, ani na świętości.

Warto też odnieść się do zarzutów jakie wybrzmiały w filmie „Don Stanislao” wobec kard. Stanisława Dziwisza, że rzekomo robił wszystko, aby doprowadzić do nominacji McCarricka na arcybiskupa Waszyngtonu. Czy to prawda?

- Pierwszym zarzutem podnoszonym przez media wobec kard. Dziwisza jest fakt, że jego nazwisko pojawia się w raporcie 45 razy. A jest to całkowicie zrozumiałe, skoro był wówczas sekretarzem Jana Pawła II. W raporcie jest przecież mnóstwo nazwisk i nazwisko kard. Johna O’Connora, pojawia się ponad 150 razy, nazwisko prezydenta Obamy 26 razy, a prezydenta Busha 23 razy. Fakt, że czyjeś nazwisko pojawia się w raporcie nie jest żadnym oskarżeniem, a interpretowanie tego w taki sposób jest zwykłym naginaniem faktów.

Inny rodzaj zarzutów formułowany jest w oparciu o fakt, że bp Dziwisz otrzymał na początku sierpnia 2000 r. list od McCarricka, który przekazał Janowi Pawłowi II. Sądzę, że McCarrick nie pisał do dykasterii, bo obawiał się, że jego list tam ugrzęźnie, a nie śmiał pisać do samego Jana Pawła II, więc pisze do bp. Dziwisza. Robi to dlatego, gdyż wie, że jako sekretarz ważne listy przekazuje on papieżowi. Zresztą początkowo moje listy w taki sam sposób trafiały do papieża. Ze strony Dziwisza nie widać tu żadnej innej roli poza przekazaniem listu, który uznał za ważny. Na podstawie Raportu nie da się mu zarzucić jakiegokolwiek tuszowania tej sprawy.

Rolą sekretarza, który dostaje codziennie kilkaset listów do papieża z niezliczonymi informacjami, prośbami czy ostrzeżeniami, jest ich sortowanie i wybieranie najważniejszych, które dostarcza papieżowi, a inne kieruje do różnych kongregacji, albo chowa do archiwum. Tak czynią wszyscy sekretarze osób, które są powszechnie znane. Czynią tak w trosce o ochronę przełożonego przed niepotrzebną i nadmierną ilością pracy, tym bardziej biorąc pod uwagę jego stan zdrowia. Podobnie jest z niezliczonymi prośbami o osobiste audiencje. Całkowicie zrozumiały jest więc fakt, że bp Dziwisz jako sekretarz nie prezentował Janowi Pawłowi wszystkich pism jakie dostawał, ani nie umawiał audiencji dla wszystkich, którzy o to prosili. Ale dlatego ważna jest odpowiedź na pytanie czy bp Dziwisz przekazywał wszystkie ważne listy do właściwych watykańskich urzędów, tam gdzie powinny trafić? Tego ten raport nie dotyczy. W moim przekonaniu, a przez lata obserwowałem jego pracę, bp Stanisław Dziwisz był wzorowym sekretarzem.

A skoro padają zarzuty wobec Jana Pawła II, to warto chyba przypomnieć to wszystko, co jako papież zrobił dla oczyszczenia Kościoła z przestępstw na tle wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych. Jego pontyfikat jest tu chyba przełomowy?

- Szkoda, że we wszystkich komentarzach w ostatnim czasie w ogóle nie ma o tym mowy. Bo przecież to Jan Paweł II rozpoczął walkę z pedofilią w Kościele. Najpierw, w 1993 r. zainicjował ją w Stanach Zjednoczonych, a później w Irlandii. Kiedy jednak okazało się, że jest to problem szerszy to w kwietniu 2001 roku ogłosił słynny dokument, motu propio „Sacramentorum sanctitatis tutela”. Podniósł w nim wiek ochrony osób małoletnich – powyżej norm świeckich kodeksów karnych – do 18. roku życia oraz nakazywał, by wszystkie przypadki zasadnych podejrzeń przekazywać natychmiast do Rzymu, nie tylko do Kongregacji ds. Duchowieństwa (która zajmowała się konkretnymi przypadkami), ale również do Kongregacji Nauki Wiary, którą kierował kard. Joseph Ratzinger, aby rozwiązywać ten problem w sposób systemowy. Wtedy też przeniesiono do tej kongregacji prałata Charlesa Sciclunę – znanego obecnie tropiciela wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych, który od lat kieruje oczyszczaniem Kościoła i wykrywaniem sprawców owych przestępstw. Przyjęto też normę „zero tolerancji”, a potwierdzenie oskarżeń o „tę wielką zbrodnię” miało skutkować usuwaniem ze stanu duchownego. Był to moment przełomowy w skali całego Kościoła.

W 2002 roku Jan Paweł II raz jeszcze wezwał biskupów amerykańskich do Watykanu, krytykując ich za zbyt opieszałe postępowanie i 23 kwietnia 2002 roku wystąpił wobec nich z ostrym potępieniem skandali seksualnych, podkreślając, że wobec tej „wstrząsającej zbrodni … ludzie muszą wiedzieć, że w stanie kapłańskim i życiu zakonnym nie ma miejsca dla tych, którzy krzywdziliby nieletnich”. Nawet ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski przyznaje, że kiedy w 2002 r. był w Rzymie, widział jak na Placu św. Piotra Jana Paweł II rugał publicznie amerykańskich kardynałów za to, że nie starają się oczyścić Kościoła w Stanach Zjednoczonych z tych zbrodni. Papież, aż po ostatnie tygodnie swego życia, był – jak to ujął ks. Isakowicz-Zaleski – „bardzo surowy i stanowczy w kwestii molestowania”.

Zaangażowanie Jana Pawła II w walkę z pedofilią potwierdzili też niedawno przewodniczący episkopatów całego świata, którzy spotkali się w dniach 21–24 lutego 2019 roku w Watykanie, by rozmawiać o tym problemie. Byli oni zgodni, że rok 2001 i motu proprio Jana Pawła II były momentem zwrotnym – od tego czasu przypadki pedofilii w Kościele są już dość rzadkie, ścigane z całą surowością prawa i jednoznacznie osądzane.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Maciej Zięba OP: decyzja o nominacji McCarricka nie kładzie się cieniem na świętości Jana Pawła II
Komentarze (29)
AA
~Anna Ab.
22 listopada 2020, 20:24
Dużo wyjasnia ten artukuł: https://deon.pl/kosciol/cna-o-raporcie-ws-mccarricka-trzej-biskupi-nie-przekazali-prawdy-o-zdeprawowanym-duchownym,1049392
DI
~Dominika Indyke
21 listopada 2020, 16:42
Czy ktos z Panstwa znal McCarrica osobiscie? Ja znalam. Bywal w naszym kosciele w Maryland. Bardzo zdolny i utalentowany polityk, ktory swietnie klamal i wydawal sie byc nieskazitelny. Oszukal cala nasza kongregacje i naszego ksiedza a takze wieleu wielu innych. Byl wysoko ceniony przez administracje Clintona, Busha i Obamy. Wstyd Polacy tak opluwac wielkiego Polaka Jana Pawla II. Wstydze sie za tych, ktorzy nie potrafia sami pomyslec, tylko we wszystkim wierza prasie. Na MSN byla ostatnio ankieta z zapytaniem - Czy wierzysz bardziej czy mniej mediom niz przed pieciu laty. 66% Amerykanow odpowiedzialo, ze mniej (w ankiecie bralo udzial ponad 300 000 ludzi). Zacznijmy poszukiwac prawdy sami bez powolywania sie na media. W USA wszystkie media sa w rekach tylko siedmiu podmiotow, co stwarza swietna okazje do manipulacji.
AA
~Anna Ab.
22 listopada 2020, 19:59
No właśnie, dziękuję za ten głos. Oskarżenie powinny być kierowane do winnego, ale cała złość i agresja została przekierowana w stronę Jana Pawła II. Zauważmy, ze było wiele osób, które nie rozpoznały przestępst, wiele osób, które o nich wiedziały i niczego nie zrobiły, by je ukrócic. Więc nie oskarżajmy papieża, który był od sprawy daleko.
23 listopada 2020, 14:04
@Dominika. Degenerata Groera z Wiednia i Degollado z Meksyku i Karadimę z Chile też pani znała ? Tak dla przypomnienia faktów: Ani żaden z prezydentów USA ani pani osobiście nie byli odpowiedzialni za tego bandytę ani nie mieli narzędzi do jego kontroli a papież jednak był odpowiedzialni i takowe narzędzia posiadał ! Jest pewna zasadnicza różnica.
DI
~Dominika Indyke
24 listopada 2020, 18:30
Witam Panie Jerzy. Nie, nie znalam. Cokolwiek napisze, nie zmienie niczyjej opinii. Stwierdzam fakty. Gdyby nie zdecydowana postawa karynala Vigano, to McCarrick bybylby wciaz kardynalem. Jan Pawel II polecil przeprowadzic sledztwo w sprawie McCarrick'a, ktore spelzlo na niczym, bo biskupi amerykanscy zatuszowali fakty. Nic dziwnego. Nie wiem czy slyszal Pan o sledztwie kongresu w 1953 roku na temat infiltracji przez partie komunistyczna Ameryki . Zeznawala Bella Dodd, ktora wrocila do kosciola katolickiego przy pomocy slugi Bozego arcybiskupa Fultona Sheena. Zeznala, ze komunisci wprowadzili do stanu kaplanskiego 1100 ludzi aby rozsadzic kosciol od srodka. W tym wypadku nic nie dziwi. Mysli Pan, ze serce nam sie nie sciskalo na wiadomosc, ilu ludzi zostalo skrzywdzonych przez ludzi kosciola. Wie Pan ile kosciolow przez to zamknieto, ile zlicytowano, ilu ludzi odeszlo od kosciola. Gdyby nie Matka Angelica i jej EWTN - nie byloby juz kosciola katolickiego w USA.
25 listopada 2020, 10:47
@Dominika. Wierzę pani, oczywiście. I współczuję bo te afery w USA miały wymiar wręcz kosmiczny.
JM
~jan mroz
17 listopada 2020, 17:26
Myli się Ojciec, kładzie się cieniem. No chyba, że dodaje splendoru ? Kładzie się cieniem tak jak długa lista nietrafionych nominacji i bardzo powolnego działania. Kładzie się cieniem jak to, że JP II kierował instytucją, która kryła wielu przestępców pedofilów. Był formalną głową Kościoła i ponosi odpowiedzialność za to co się w nim działo. Postać JP II nie potrzebuje apologetów tylko uczciwego studium historycznego. Ta apologetyka którą Ojciec uprawia jest w moim odczuciu raczej szkodliwa. Pisze Ojciec, że swoje listy także wysyłał poprzez ks.Dziwisza, hmm. Listy w sprawie abp.Peatza jakoś nie dochodziły do adresata, może przekazywane były tylko te miłe i od pochlebców ? Dalej w Kościele te sprawy są wyjaśniane z oporem. Wstyd i grzech. Popatrzcie co się dzieje w kościołach.. wiatr już w wielu hula. Pomniki już są usuwane i następne czekają w kolejce. Zróbcie coś.
AA
~Anna Ab.
17 listopada 2020, 22:23
Nie moz na obwiniać Jana Pawła II o wszelkie zło w Kościele. Jezus żył w czasach, gdy Izrael był pod panowaniem rzymskim, też działo się zło, jegapostoł był zdrajcą, istniało niewolnictwo itp - czy można go winić za wszystko?
JM
~jan mroz
18 listopada 2020, 20:03
Nikt nie obwinia JP II o wszelkie zło. Rozmawiamy o pewnym wycinku jego pracy i raczej szukamy odpowiedzi na pojawiające się pytania. Ważne pytania przed którymi nie możemy uciekać. Wiarygodne ich wyjaśnienie może tylko nas-Kościół- oczyścić. Ci którzy tego nie robią popełniają nie tylko grzech zaniechania, ale także - w moim przekonaniu - działają na szkodę Kościoła. To są prawdziwi wrogowie wrogowie Kościoła, a nie Ci którzy zadają pytania.
AA
~Anna Ab.
22 listopada 2020, 19:54
Cz.1 Proszę zwrócić uwagę, jak układa się narracja w mediach (także w DEONIE) i jak są kształtowane emocje i poglądy odbiorców. Wielkie agresywne nagłówki wskazujące Jana Pawła II jako winnego zaniedbań. Przedstawia się go wręcz jako współwinnego, odpowiedzialnego za cała pedofilie w Kościele. To nieprawda, przerysowanie. Nawet jeśli nie wiedział o McCorniku i popełnił błąd w jego nominacji, to nie to samo, co samemu czynić zło albo świadomie popierać pedofila.
AA
~Anna Ab.
22 listopada 2020, 19:55
cz.2. McCornic oszukał bardzo wielu, nie rozpoznano go w Stanach, do Watykanu spływały pozytywne opinie, śledztwa prowadzone przez amerykańskie gazety niczego nie odkryły - jak więc można za wszystko obwiniać papieża? Oskarżenie powinno sie skupić na winowajcy, a nie na papieżu. A gdzie po drodze inne osoby, które znały sprawę? Czy zareagowały? Jakoś dziwnym trafem nie oskarza się bezpośrednich współpracowników McCoenika, jego zwierzchników, kolegów, seminarzystów, współpracowników - tych, którzy byli z nim na co dzień. Proszę się nad tym zastanowić. Na kim się skupiaja media? Przecież tak działa manipulacja.
MK
~Matylda Kostrzewska
16 listopada 2020, 01:49
Czy JPII i Dziwisz nie wiedzieli także o molestowaniach i gwałtach we wspólnotach: L'Arche oraz Św. Jana ?! I nie tylko o zboczonych i zdeprawowanych braciach-założycielach obu wspólnot, ale także ich następcach, którzy po naukach u braci, także jako przewodnicy duchowi, spowiednicy, przełożeni - robili to samo ! Dodam, że Watykan o wykorzystywaniu przez Marie- D. Philliphe kobiet wiedział.... od lat 50-ch ! Zanim tenże rozwinął swoją Wspólnotę, dla której stał się Mistrzem. Czy to prawda, że JPII nie dał złego słowa powiedzieć o tych dwóch ruchach - jako, że były to dzieła Nowej Ewangelizacji... Dodam, że M-D Philliphe też pięknie pisał. Jak pięknie ! O Bogu, Miłości, Chrystusie, bliźnim.
J1
~J 14,6 JP Друг i! co dWom panom słuŻył
18 listopada 2020, 15:51
oni tam widzieli tylko ataki na kościół
15 listopada 2020, 22:37
Poza tym czy mianowanie kogoś na takie stanowisko jest na zasadzie ważenia zasług i win?: mamy 15 listów które wychwalają kandydata na kardynała że jest pobożnym kapłanem i mamy 1 list z przestrogą że wykorzystywał kleryków etc czyli mamy 15 do jednego że jednak jest git wiec go mianujemy bo nie ma dowodów!? Dalej ojciec pisze: "Raport podkreśla, że biskupi ci odesłali odpowiedzi zbyt ogólne i niewystarczające w świetle tego co mogli wówczas wiedzieć." Czy nie należałoby więc drążyć tematu do skutku aby nie był jednak ogólny tylko szczegółowy jak tylko można ? To jest właśnie odpowiedzialność (sic!) A skargi były już wcześniej na tego bandytę tylko że anonimowe ! A co do Groera to bardzo szczegółowo odpisałem na Więzi że nikt nie pytał o niego u przełożonych ! mimo że także były zgłoszenia na tego degenerata przed mianowaniem ! Papież nie jest odpowiedzialny za tuszowanie ale za swoją naiwność wobec osób które sam (!) mianował i które są odpowiedzialne za tuszowanie!!
15 listopada 2020, 22:26
Mi się już nawet dyskutować nie chce bo bardzo obszernie polemizowałem na Więzi z O. Ziębą w tym temacie. Jest ojciec zapatrzony w JPII jak w obrazek, nic nie może podważyć tego że "papież człowiekiem świętym był". Ale pisze ojciec: "Była to zła decyzja. Z pewnością było też parę innych słabych nominacji, a dwie wręcz fatalne: ta dotycząca McCarricka oraz kard. Hansa Groëra, metropolity Wiednia. Byli to ludzie, którzy zdradzili swoje powołanie, hipokryci i szkodnicy niszczący bezbronnych ludzi." oraz dalej o Degollado. Nie wspomina z kolei nic o Karadimie ! Pisze tu ojciec o totalnych degeneratach, gwałcicielach, ludziach którzy byli wcieleniem zła ! ja nie twierdzę, że papież świadomie coś tuszował ale na tyle błądził z głową w chmurach, był po ludzku bardzo naiwny (sic!) że spowodował swoimi decyzjami ogromne szkody! Wierzyć w zapewnienia przestępcy że nie jest przestępcą ? A czy jakiś się dobrowolnie przyznałby wiedząc że straci totalnie wszystko ! ?
AA
~Anna Ab.
17 listopada 2020, 20:40
Panie JERZY! Proszę zapoznać sie z pontyfikatem Jana Pawła II, z jego zaangażowaniem, ze wszystkim, co zrobił dla Kościoła, dla pokoju w Europie i na świecie, z jego pracowitością, poboznością i wtedy zastanowić się nad swoimi słowami, ze :" błądził z głową w chmurach, był po ludzku bardzo naiwny". To nie był człowiek, który całymi dnami siedzi przy biurku i czyta raportuy o pedofilii. To był tytan pracy, jeżdżący do potrzebujących wiernych nawet wtedy, gdy był już bardzo słaby i schorowany. Jeśli w natłoku zajęć tej jednej sprawy nie rozpoznał, to nalezy ubolewać, że McCornik tak bardzo go zwiódł. Nie można wymagać, by JPII czytał w ludzkich sumieniach i myślach.
18 listopada 2020, 20:44
@Anna Ab. Pani Aniu. To jest pewne pomieszanie pojęć. Nie dyskutujemy tu o pokoju na świecie tylko o ukrywaniu, tuszowaniu, a nawet tolerowaniu pedofili w sutannach ! Fakt, że ktoś zrobił coś dobrego na innym polu nie zwalania go od odpowiedzialności na tymże polu walki z degeneratami w sutannach ! To tak jakby sąd przykładowo mając pod ręką przestępcę seksualnego do osądzenia rozważał.... co tenże przestępca dla przykładu zrobił dobrego dla bezdomnych ! Proszę zachować powagę ! Oceniany jest konkretny czyn bez względu na to co ktoś zrobił dobrego w innej dziedzinie. Przestępstwo jest zawsze przestępstwem. "To nie był człowiek, który całymi dnami siedzi przy biurku i czyta raporty o pedofilii. " To może faktycznie powinien to robić skoro doszło do takiego szamba jak widać !
AA
~Anna Ab.
22 listopada 2020, 20:07
Panie Jerzy. Ocenia pan sytuację z dzisiejszego punktu widzenia, gdy przestępstwa pedofilii zostały odkryte, nagłośnione i wie o nich każdy. Ale lata temu ta wiedza nie była tak powszechna. I jak wynika z raportu, Jan Paweł II nie dostał jasnej informacji. Pytanie, dlaczego osoby znające sprawę nie występowały wtedy jasno i wyraźnie? Dlaczego wtedy nikt nie protestował pod oknem McCarrica, dlaczego nie pisano artykułów w gazetach,nie rozliczano miejscowych biskupów itp? Gdyby w takiej sytuacji, znając pełne fakty, paież nie zareagował, sprawa byłaby inna. Ale do Watykanu spłynęły opinie pozytywne.
23 listopada 2020, 14:01
@Anna. Ktoś jednak tych kłamców którzy nie przekazywali informacji do Watykanu mianował na ich stanowiska prawda ? Ktoś był za nich wszystkich odpowiedzialny. Tym kimś był papież. Nawet w przypadkach plotek na taki temat jak wykorzystywanie dzieci czy kleryków powinna być natychmiast uruchomiona procedura zawieszenia danego delikwenta i bardzo szczegółowego wyjaśnienia sprawy, nie tylko przyjęcia listu od bandyty z deklaracją: "Jestem niewinny" ! Nie może być mowy o żadnym zignorowaniu takiej informacji gdyż potencjalne przestępstwo i zagrożenie dla nieletnich jest zbyt ogromne i realne ! Jeśli ktoś żył z głową w chmurach i takie informacje puszczał mimo uszu to powinien ponieść tego konsekwencje.
MK
~Matylda Kostrzewska
15 listopada 2020, 19:30
"(...) . Byli oni zgodni, że rok 2001 i motu proprio Jana Pawła II były momentem zwrotnym – od tego czasu przypadki pedofilii w Kościele są już dość rzadkie, ścigane z całą surowością prawa i jednoznacznie osądzane. (...) " Naprawdę ?! Także w Polsce ? W Afryce czy w watykańskich uczelniach w odniesieniu do młodych biednych zakonnic z krajów 3-go Świata rzucanych na żer drapieżcom seksualnym nawet przez rodzime zakony ?! "Milcz Waść, wstydu sobie ) oszczędź ".
KS
Konrad Schneider
16 listopada 2020, 10:45
Mialem to samo napisac. Dziekuje! Prosze Ojca, prosze obejrzec sobie filmy braci Sekielskich i porownac daty tam podane z Ojca wypowiedzia o roku "2001".
MK
~Matylda Kostrzewska
15 listopada 2020, 19:25
Żenujące. Teraz wybielamy czyny polegające na gwałtach i wykorzystywaniu przez biskupów i księży-drapieżców seksualnych pełnoletnich młodych mężczyzn: ministrantów, kleryków, uczniów czy studentów albo penitentów...
MM
~Michał M
15 listopada 2020, 15:12
JP2 ponosi na pewno odpowiedzialność jako przełożony, bo ktoś w końcu przyklepywał wszystkie nominacje biskupie. Sam raport to nie wszystko.
ZS
~Zbigniew Skibniewski
15 listopada 2020, 21:29
Proszę jeszcze raz ze zrozumieniem przeczytać wywiad z o Maciejem Ziębą
JS
~jarosław sylwestrzak
15 listopada 2020, 14:00
"W moim przekonaniu, a przez lata obserwowałem jego pracę, bp Stanisław Dziwisz był wzorowym sekretarzem." Dziékujé o. Maciejowi za ten głos, głos człowieka mádrego ciágle jest na wage złota .
KS
Konrad Schneider
15 listopada 2020, 16:38
Niech Ojciec to zdanie o Dziwiszu, wzorowym sekretarzu powie w oczy wszystkim klerykom od Paetza, ofiarom Degellado, Januszowi Szymikowi i innym. Bo to wlasnie ten "wzorowy sekretarz" zamiatal wszystko pod dywan. Mowie serio: prosze to powiedziec w oczy tym poranionym ludziom!
MK
~Matylda Kostrzewska
15 listopada 2020, 19:32
Święty człowiek nie mianowałby sekretarza-służącego i wielu innych biskupami i arcybiskupami, wiedząc, jaką funkcję powinien w Kościele pełnić Biskup.
GR
~Głos rozsądku
15 listopada 2020, 12:52
Stara bajka o dobrym carze i złych bojarach...
KS
Konrad Schneider
15 listopada 2020, 13:53
Ale to car sobie wybiera tych bojarow...