Mentalność przetrwania zabija autentyczność kleryków w seminariach
Seminarzyści często nie mogą „być sobą” i muszą znaleźć sposób, by przetrwać proces formacji – mówił katolicki ksiądz Augustine Anwuchie z Nigerii, opisując sytuację afrykańskich seminarzystów. Podkreślił, że kluczowym wyzwaniem w dzisiejszej formacji duchowieństwa jest komunikacja między formowanymi a formującymi.
Podczas spotkania dotyczącego synodalnej rewizji dokumentu o formacji duchowieństwa, były wicerektor afrykańskiego seminarium, o. Augustine Anwuchie, zwrócił uwagę, że „brak autentyczności” oraz przyjmowanie „mentalności przetrwania” przez seminarzystów w kontaktach z przełożonymi stanowią poważny błąd w formacji przyszłych duchownych. Ze względu na silnie hierarchiczną strukturę w seminariach, wielu kleryków zmuszonych jest szukać dróg przetrwania, adaptując się do zastanej sytuacji i bezkrytycznie przyjmując słowa przełożonych. Taka sytuacja odciska piętno na formowanych, którzy zaczynają postrzegać Kościół jako miejsce przetrwania.
Według Anwuchiego, księża, którzy nie są formowani do bycia autentycznymi, doświadczają trudności w relacjach międzyludzkich, co stanowi istotny element pracy duszpasterskiej. Zamiast stawać się mężczyznami, wciąż żyjemy jak mali chłopcy, co nie pomaga w naszej pastoralnej pracy – powiedział nigeryjski kapłan. Ubolewał, że w wielu afrykańskich seminariach aspekty formacji ludzkiej są zaniedbywane, podczas gdy główny nacisk kładzie się na to, co seminarzyści powinni robić i jacy powinni być.
Gdzie szukać odpowiedzi?
Anwuchie zauważył, że odpowiedzią na problemy formacji seminarzystów w Afryce mogą być niektóre rozwiązania przyjęte w europejskich seminariach. W Europie od lat trwa spadek liczby osób rozpoczynających formację do stanu kapłańskiego, co skłoniło do wprowadzenia poważnych zmian w podejściu do kształcenia przyszłych księży. Autentyczność, ciągłość procesu formacji, ryzyko wypalenia, a także kontakt z codziennością innych ludzi, to kolejne aspekty na które dziś w Europie kładzie się większy nacisk w przypadku formacji.
Ważnym wydarzeniem, które w przyszłości może wpłynąć na sytuację powołań, jest Synod o Synodalności. W ramach tego wieloletniego procesu, w październiku 2023 roku opublikowano raport synodalny, który jest podstawą do dalszych prac nad rewizją dokumentu dotyczącego formacji kapłańskiej, znanego jako Ratio Fundamentalis Institutionis Sacerdotalis. Rewizja tego dokumentu ma na celu dostosowanie formacji duchownych do współczesnych wyzwań i potrzeb Kościoła.
Ksiądz: człowiek, a nie religijny funkcjonariusz
Jednym z największych wyzwań współczesnej formacji kapłańskiej jest unikanie tworzenia „religijnych funkcjonariuszy” – osób, które wypełniają swoje obowiązki mechanicznie, bez głębokiego zaangażowania i autentyczności. Księża nie powinni być urzędnikami kościelnymi, ale duchowymi towarzyszami, którzy autentycznie żyją wiarą i potrafią budować relacje z wiernymi.
Instrumentum Laboris dla pierwszej sesji Synodu o synodalności wskazuje, że przeszkodą dla takiej formacji jest klerykalizm wynikający z błędnego postrzegania Bożego powołania, które zaczyna się rozumieć jako przywilej, a nie służbę. Tej deformacji kapłaństwa można jednak przeciwdziałać, tworząc możliwość kontaktu z codziennym życiem braci i sióstr. Posługi prezbitera nie można też sobie wyobrazić inaczej niż w otwartej relacji z biskupem, który nie jest tylko przełożonym, ale bratem i towarzyszem w drodze formacji. Wzorem kandydata nie jest już bowiem 'ksiądz BMW' – bierny, mierny, ale wierny – lecz osoba posiadająca własne zdanie, a także umiejętności, aby je w dojrzały sposób wyrazić.
Formacja powinna również skupiać się na rozwoju pełnej osobowości przyszłych duchownych, bowiem najpierw trzeba być prawdziwym człowiekiem, następnie chrześcijaninem, a potem kapłanem. Oznacza to, że seminaria muszą zwracać uwagę nie tylko na wiedzę teologiczną i duchową, ale także na rozwój emocjonalny i interpersonalny. Przyszli księża powinni być przygotowani do radzenia sobie z własnymi emocjami, do budowania zdrowych relacji, do autentycznego dzielenia się sobą z innymi. Seminarium nie jest fabryką, do której wrzuca się człowieka jako materiał, aby na końcu procesu - o ile maszyna wcześniej go nie przeżuje, połknie i wypluje - otrzymać gotowy, szablonowy produkt.
Byle do święceń...
Niestety brak autentyczności może spowodować, że święcenia wieńczące etap formacji w seminarium, mogą stać się celem do osiągnięcia. Na drogę formacji nie patrzy się wówczas jako na proces realizacji powołania, rozwijanie swojej relacji z Bogiem, ale jak na proces, który do powołania ma dopiero kandydata doprowadzić. Tymczasem to pobyt w seminarium jest integralną częścią realizacji powołania. Można zapytać kandydata, który wyczekuje swych święceń z niecierpliwością i myślą, że to one stanowią główny cel całego procesu, o to, co dalej?
Święcenia nie są ani celem, ani żadnym zwieńczeniem formacji, do których trzeba dotrwać w seminaryjnych warunkach, przyjmując styl i metody przetrwania. Cel jest zarazem bliski i odległy, a jest nim sam Bóg. Potrzeba zatem autentyczności, w której można wyrażać swoje wątpliwości, a także budować relacje oparte na wierze i zaufaniu - między kandydatem, a Bogiem; formowanym i formującym; jednym człowiekiem, a drugim człowiekiem. Jeśli zatem życie seminarzysty przypomina raczej obóz przetrwania, niż relacje, to może trzeba zadać sobie pytanie skąd ta sytuacja wynika? Czy jest ona spowodowana błędnym i fałszywym obrazem tego, czym jest powołanie? Czy raczej jest to wynik miejsca jakim jest seminarium, które nie daje przestrzeni na rozwój wolności, dojrzałości, a tym samym autentyczności?
Źródło: catholicnewsagency.com/AW
Skomentuj artykuł