Mimo wojny wierni w Aleppo świętują Wielkanoc
Chrześcijanie w Aleppo na północy Syrii w wojennych warunkach przeżywają czas Wielkiego Tygodnia i Świąt Wielkanocnych, zwłaszcza że położona nieopodal stolica prowincji - Idlib - została zajęta przez islamistów. "Ludzie boją się, że to samo może spotkać Aleppo. Jednakże mimo obaw wielu chrześcijan uczestniczy w nabożeństwach Wielkiego Tygodnia, kościoły są zawsze pełne" - powiedział wikariusz apostolski w Aleppo, bp Georges Ablu Khazen w rozmowie z rzymską agencją katolicką "AsiaNews".
"Islamistów boją się nie tylko chrześcijanie, lecz także muzułmańscy mieszkańcy Aleppo" - powiedział biskup. Podkreślił, że w tych dniach wspólnota islamska daje chrześcijanom "świadectwo bliskości i sympatii, co jest pięknym potwierdzeniem dobrego współżycia". Muzułmanie są też wdzięczni za wielkie wysiłki Kościoła katolickiego w zakresie pomocy uchodźcom, co przynosi korzyść ludziom wszystkich wyznań i religii.
Bp Khazen przyznał też, że zapowiedziany przez papieża Franciszka "Rok Święty Miłosierdzia" bardzo go ucieszył. "Wypraszamy Bożego miłosierdzia dla nas, dla Kościoła w Syrii, dla naszych przyjaciół na całym świecie, a także dla tych, którzy - rzekomo w imię Boże - dopuszczają się okrutnych zbrodni" - powiedział hierarcha i wyraził nadzieję, że "tylko cud miłosierdzia może uzdrowić poranione dusze i przynieść owoce nawrócenia i pojednania".
"W obliczu kryzysu w Syrii chrześcijanie różnych obrządków są zjednoczeni jak nigdy dotąd" - powiedział bp Khazen. Wprawdzie wielu chrześcijan uciekło, ale pozostali młodzi i ich zapał budzą nadzieję na utrzymanie życia religijnego. "Młodzi ludzie nas podtrzymują; pracują nieodpłatnie w parafiach, zawierają związki małżeńskie, chrzczą swoje dzieci, uczestniczą w świętach. My chcemy być nadal częścią Kościoła powszechnego, życie toczy się dalej" - stwierdził biskup.
Stolicę prowincji Idlib dżihadyści walczący przeciwko Assadowi zajęli 28 marca br. Według wiedeńskiej Fundacji ekumenicznej "Pro Oriente", z miasta dochodzą niepokojące wiadomości o przemocy i dyskryminacji mieszkańców.
Bojownicy porwali m.in. 57-letniego duchownego grecko-prawosławnego Ibrahima Faraha, proboszcza parafii Matki Bożej w Idlib. Ponieważ nie chciał opuścić miasta, został wezwany przed samozwańczy "sąd islamski" , po czym zniknął bez śladu. Podobny los spotkał też innych chrześcijan z tej parafii. Porywaczami są prawdopodobnie członkowie islamskiego frontu " Al-Nusra".
W mieście Idlib przed wojną domową żyło ponad tysiąc chrześcijan. Miasto położone jest w strategicznym punkcie północno-zachodniej Syrii. Miasto jest drugą, po er-Raqqa, stolicą prowincji zajętą przez dżihadystów.
Koordynator ONZ ds. pomocy humanitarnej w Syrii, Yacoub El Hillo, poinformował w tych dniach, że po zajęciu Idlib z miasta uciekło nawet 20 tys. mieszkańców, większość w kierunku Hama. Trwające w dalszym ciągu walki mogą doprowadzić do katastrofy humanitarnej w regionie - uważa przedstawiciel ONZ.
Skomentuj artykuł