NIE dla konwencji przemocowej
Wciąż ważą się losy ideologicznej Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, która wprowadza instytucje nieznane polskiemu prawu i kontrowersyjną terminologię oraz budzi wiele poważnych wątpliwości natury konstytucyjnej.
Podczas ostatniego posiedzenia Sejm ponownie skierował ustawę ratyfikacyjną do Komisji sprawiedliwości i praw człowieka oraz Komisji spraw zagranicznych celem rozpatrzenia zgłoszonych przez posłów poprawek. Posiedzenie połączonych komisji przebiegło w bardzo burzliwej atmosferze.
Kontrowersje już na samym początku posiedzenia wzbudził tryb obradowania. Przewodniczący Robert Tyszkiewicz zaproponował, aby w ogóle nie dyskutować na temat Konwencji, jako że właściwa dyskusja miała - jego zdaniem - odbyć się już w Sejmie. Do głosu dopuszczono jedynie posłów wnioskujących o poprawki oraz tylko jednego z przedstawicieli organizacji pozarządowych obecnych na sali.
Ostatecznie, głosowanie sejmowych komisji nad ustawą ratyfikacyjną zostało po raz kolejny przełożone. Posłowie chcą poczekać na opinię konstytucjonalistów dotyczącą tego kontrowersyjnego dokumentu. Formalny wniosek o zbadanie konstytucyjności Konwencji został przegłosowany przez większość członków połączonych komisji. Przyjęcie dokumentu opóźni się więc o co najmniej dwa tygodnie.
Na poważne wątpliwości, które Konwencja budzi na gruncie polskiego prawa konstytucyjnego, zwracaliśmy uwagę już wiele razy. Konwencja opiera się na paradygmacie dziejowej walki płci oraz założeniu, że przemoc wobec kobiet ma charakter zjawiska strukturalnego, którego źródłem jest rozróżnienie męskich i żeńskich ról społecznych. Te założenia stanowią zaprzeczenie podstawowych wartości afirmowanych przez Konstytucję, takich jak równość wobec prawa, prawo do sądu, prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami oraz zasada bezstronności światopoglądowej państwa.
Konwencja od wielu miesięcy spotyka się z niezwykle silnym oporem społecznym.
Wciąż można podpisać się pod apelem do polityków o odrzucenie tego ideologicznego dokumentu. Petycję poparło już prawie 100 000 osób.
Skomentuj artykuł