Niech w Polakach nie gaśnie wrażliwość! Rozmowa z ustępującym Nuncjuszem Apostolskim w Polsce
„W Polsce spędziłem ponad sześć lat. Jest to czas, który budzi we mnie wdzięczność, bo spotkałem tutaj bardzo dojrzałych ludzi. Ubogaciło to moje przeżywanie wiary, zwłaszcza teraz, gdy tuż przy granicy Polski prowadzona jest wojna i Polacy pokazali swoją wrażliwość. Jak mówi stare przysłowie: „przyjaciół poznaje się w biedzie” – powiedział w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną odchodzący nuncjusz apostolski abp Salvatore Pennacchio. Wyjaśnił przy tym rolę, jaką nuncjusz w każdym kraju ma do wypełnienia wobec lokalnej wspólnoty Kościoła i władz państwowych. Odniósł się także do ostatnich wydarzeń, które w naszym kraju na nowo rozpalają debatę publiczną.
Marcin Przeciszewski (KAI): Z siedemdziesięciu lat życia połowę spędził Ksiądz Arcybiskup w dyplomacji watykańskiej, m.in. jako przedstawiciel papieski w Rwandzie, Indochinach, Indiach. Które doświadczenia uważa Ksiądz Arcybiskup za kluczowe?
Abp Salvatore Pennacchio: Odpowiedź na tak postawione pytanie jest bardzo złożona, gdyż każdy z krajów, gdzie pełniłem watykańską misję dyplomatyczną, ma swoją specyfikę. To sprawia, że w każdym z tych krajów inne kwestie uważa się za najważniejsze. To z kolei przekłada się bezpośrednio na główne punkty odniesienia reprezentanta Papieża i Stolicy Apostolskiej w danym kraju. Zawsze zatem starałem się skupiać na tych kluczowych kwestiach, które były istotne z punktu widzenia kraju, w którym pełniłem posługę. Tak rozumiana misja stawała się dla mnie wyzwaniem, a także pozostawiała niepowtarzalne doświadczenie.
KAI: Od ponad sześciu lat jest Ksiądz Arcybiskup Nuncjuszem Apostolskim w Warszawie. Jak, okiem papieskiego przedstawiciela, wygląda obraz Kościoła w Polsce na tle Kościoła powszechnego?
Abp SP: Może warto doprecyzować, że rolą nuncjusza nie jest ocenianie Kościoła lokalnego, a raczej pełnienie roli pośrednika między Kościołem lokalnym a Stolicą Apostolską, i odwrotnie. To zupełnie oczywiste, że mój ponad sześcioletni pobyt w Polsce i nawiązane kontakty ze wspólnotami Kościoła w tym kraju były niezwykle ubogacające. Mam obraz Kościoła, który kształtowało uczestnictwo w wielu wydarzeniach. Miałem możliwość spotkać i poznać bardzo wielu ludzi Kościoła, tak świeckich, jak i duchownych. I ten mój, ukształtowany na realnym kontakcie z ludźmi obraz Kościoła, jest nieco inny niż ten, który czasem widzę mediach. Tym, co przeważa w moim postrzeganiu Kościoła, jest dobro, głęboka wiara, zaangażowanie ludzi na wielu płaszczyznach oraz otwartość na potrzeby innych, zwłaszcza najbardziej potrzebujących.
KAI: Na czym polega rola Nuncjusza Apostolskiego w danym kraju wobec miejscowego Kościoła, a na czym wobec państwa?
Abp SP: Najkrócej rolę nuncjusza można określić słowem „pośrednik”. Nuncjusz nie ma prerogatyw decyzyjnych jeśli chodzi o struktury kościelne. Ma za zadanie przekazywać informacje w dwie strony: od instytucji kościelnych w danym kraju do Stolicy Apostolskiej, i odwrotnie. Nuncjusz uczestniczy wprawdzie w wypracowywaniu niektórych decyzji Kościoła lokalnego, ale to nie on je podejmuje. Jeśli zaś chodzi o struktury państwowe, świeckie, nuncjusz pełni rolę podobną do tej, którą pełnią ambasadorzy innych państw w ramach zwyczajów określonych w konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych.
KAI: Na czym Kościół w Polsce powinien się dziś szczególnie skoncentrować - wobec wielu zjawisk kryzysowych, o których coraz więcej się mówi? Jakie dziś stoją przed nim największe wyzwania?
Abp SP: Jest wiele osób, które podpowiadają Kościołowi, co ma robić. Nie można jednak zapominać, że sam Kościół też jest świadomy wyzwań, jakie przed nim stoją, i często podejmuje je na forum rożnych gremiów wewnątrzkościelnych. Ważnym przyczynkiem do tego jest synod o synodalności. Tym, co ważne w takim obrazie Kościoła, jest potrzeba słuchania, a następnie rozmawiania. Słuchanie pozwala wpierw dostrzec istniejące zadania, a rozmowa ułatwia dalej znajdowanie adekwatnych rozwiązań. W dzisiejszych czasach nie da się „zarządzać” żadnym podmiotem bez prowadzenia dialogu. To dotyczy każdej społeczności.
KAI: Relacje Kościół-państwo w Polsce od 25 lat reguluje Konkordat. Ostatnio podnoszą się głosy niektórych polityków, którzy proponują rewizję jego zapisów, albo wręcz jego wypowiedzenie przez państwo polskie. Czy z punktu widzenia Stolicy Apostolskiej Konkordat dobrze wypełnia swą rolę i czy istniejący tu model obecności Kościoła w przestrzeni publicznej można uznać za optymalny? Co ewentualnie wymaga modyfikacji?
Abp SP: Dokładna lektura konkordatu pozwala zauważyć ważną rzecz, o której się czasami zapomina. Jego zapisy są dość ogólne. Podają tylko podstawowe zasady i pozostawiają szerokie spektrum szczegółów do uzgodnienia, do ustalenia przez podmioty krajowe. Nie będę się odnosił do głosów polityków, bo ich narracja realizuje inne cele. Merytorycznie współczesne konkordaty formułują zasady wolności religijnej uwzględniające specyfikę kraju, którego dotyczą. A tego chyba nikt, kto podkreśla wolność człowieka w XXI wieku, nie będzie podważał.
KAI: Jedną z najważniejszych ról Nuncjusza Apostolskiego jest przedstawianie Stolicy Apostolskiej kandydatów na biskupów? Jakimi kryteriami kieruje się Ksiądz Arcybiskup w tej pracy?
Abp SP: Trudno tu o podawanie szczegółów, bo dotyczą one konkretnych osób, które mają prawo do prywatności. Mogę jedynie powiedzieć, że w każdym wypadku przedstawienie Papieżowi kandydatów jest szeroko konsultowane. Przedstawia się zawsze kilku kandydatów, najczęściej trzech. Ostateczna decyzja, w oparciu o szczegółowe raporty, podejmowana jest przed Ojca Świętego.
KAI: Również Kościół w Polsce zmaga się z problemem wykorzystywania seksualnego przez niektórych duchownych. Zarzuca się jednak Kościołowi jako takiemu brak przejrzystości, jako przykład podając nieinformowanie ofiar o trwających, bądź zakończonych procesach kanonicznych? Czy to się zmieni?
Abp SP: Sprawa wykorzystywania seksualnego, a patrząc szerzej wszelkich form przemocy, jest problemem trudnym. Proces oczyszczania i prewencji został zainicjowany wiele lat temu i wciąż trwa. Można twierdzić, że nie wszystko jest jeszcze optymalnie rozwiązane, ale wrażliwość w tym zakresie w Kościele stale rośnie. Pomimo pewnych braków, proces oczyszczania i prewencji jest już w Kościele systemowo obecny. W każdej większej strukturze kościelnej istnieją osoby przygotowane i oddelegowane do przyjmowania zgłoszeń dotyczących nieprawidłowych zachowań duchownych w tym względzie. Na poziomie diecezji, zakonów i konferencji biskupów stworzone zostały różne struktury pomocowe. We wszystkich instytucjach, które mają do czynienia z dziećmi, młodzieżą albo osobami bezradnymi, funkcjonują zasady dobrych praktyk i jasno określone zasady bezpieczeństwa. I to jest kierunek zmian, które w tej chwili są w Kościele wprowadzane. Poza tym, w osobie prymasa abp. Wojciecha Polaka, ustanowiony został delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. ochrony dzieci i młodzieży.
KAI: Innym często wysuwanym zarzutem są kłopoty z uzyskiwaniem przez państwowe sądy dokumentacji z dochodzeń kościelnych. Jak by Ksiądz Arcybiskup odpowiedział na taki zarzut, biorąc pod uwagę fakt, że Stolica Apostolska jest odrębnym podmiotem prawa międzynarodowego?
Abp SP: Papież Franciszek wielokrotnie przypominał, że w zakresie prawa karnego Kościół powinien współpracować z instytucjami państwowymi, które zajmują się wymierzaniem kar. Dość dobrze zostało przyjęte to, że sprawy z zakresu wykorzystywania małoletnich zostały zastrzeżone Stolicy Apostolskiej. Podkreślano przy tym, że pozytywną cechą sądownictwa kościelnego jest przeniesienie jurysdykcji i nadzoru w tego typu sprawach karnych z krajowych instytucji kościelnych do Stolicy Apostolskiej. Przy tej okazji podniesiono w prawie kanonicznym zakres ochrony dzieci i młodzieży do ukończenia przez nich osiemnastego roku życia. W systemach państwowych taki wiek ochrony jest zasadniczo niższy. I to są pozytywne zmiany w prawie kanonicznym, które rozszerzają wspomniany zakres ochrony i przekazują wykonywanie kościelnej jurysdykcji karnej w takich wypadkach pod nadzór Stolicy Apostolskiej.
KAI: Co Ksiądz Arcybiskup myśli o atakach jakie nastąpiły w ostatnich dniach na Jana Pawła II w postaci reportażu filmowego "Franciszkańska 3" oraz książki Ekke Overbeeka "Maxima culpa". Czy w jakimkolwiek innym kraju byłoby to możliwe? Jak powinniśmy na to reagować?
Abp SP: Jest mi naprawdę bardzo przykro z powodu ostatnich ataków na postać świętego Papieża Jana Pawła II. Polacy powinni czuć się niezwykle dumni z tego, że ich naród wydał postać tak wybitną, która dała nowe oblicze temu krajowi, zarówno w znaczeniu duchowym, kulturowym, jak i dziejowym, przyczyniając się wydatnie do zburzenia murów komunizmu w Polsce i w Europie. Jako duchowy syn Jana Pawła II, który 25 lat temu wyświęcił mnie na biskupa, czuję się osobiście bardzo dotknięty wrogością wobec jego osoby.
KAI: Czego Ksiądz Arcybiskup życzyłby nam Polakom i Kościołowi w Polsce?
Abp SP: W Polsce spędziłem ponad sześć lat. Jest to czas, który budzi we mnie wdzięczność, bo spotkałem tutaj bardzo dojrzałych ludzi. Ubogaciło to moje przeżywanie wiary, zwłaszcza teraz, gdy tuż przy granicy Polski prowadzona jest wojna i Polacy pokazali swoją wrażliwość. Jak mówi stare przysłowie: „przyjaciół poznaje się w biedzie”. Polacy, w tym również ludzie wierzący i struktury kościelne, okazali szczególnie mocno tę przyjaźń w stosunku do Ukrainy, doświadczającej wojennej agresji. Niech ta wrażliwość nie gaśnie! Polsce i Polakom życzę wszystkiego najlepszego! Przed moim wyjazdem byłem w Częstochowie. Czarnej Madonnie zawierzyłem moją posługę, a teraz podziękowałem Jej za wszelkie dobro, także za ludzi, których tu spotkałem. I będę o Polsce zawsze pamiętał.
Skomentuj artykuł