O świętości, która parzy złego

Jan Paweł II. Kadr z filmu "Jan Paweł II – Papież Modlitwy"/ YouTube / Instytut Dialogu JP2 (fot. G. Gałązka)

Świętość przyciąga, ale może także przeszkadzać, irytować. Nic dziwnego, że ktoś taki jak św. Jan Paweł II, prawdziwy mąż Boży, budzi złość i jest atakowany - pisze ks. prof. Dariusz Kowalczyk SJ w darmowej wkładce trzech tygodników katolickich ("Niedzieli", "Gościa Niedzielnego" i "Idziemy") pod tytułem "Jan Paweł II. Odkrywamy prawdę".

Czas umierania i pogrzebu Jana Pawła II był smutny, ale podniosły, na swój sposób piękny, wyzwalający dobro. W prawie wszystkich mediach jednym głosem mówiono o wielkim Karolu Wojtyle, należącym do najwybitniejszych synów polskiego narodu i Kościoła. Hasło: „Santo subito” było dla wszystkich oczywiste. Bo jeśli święty jest tylko Bóg, a święci to ci, w których inni dostrzegają odbicie Boga, to niewątpliwie papież Polak jest święty. Swoim słowem, postawą budził i umacniał w milionach ludzi wiarę, nadzieję i miłość. Wielu, słuchając jego słów, nawróciło się do Boga, do Chrystusowego Kościoła. Wielu doświadczyło skuteczności wstawiennictwa Karola Wojtyły u Boga.

Niestety, antyjanowopawłowy panświnizm Jerzego Urbana okazał się bardziej rozpowszechniony w Polsce, niż w 2005 roku można było przypuszczać. Wielu przyczaiło się, skrywając swą niechęć do wiary katolickiej, do Kościoła, w tym do Jana Pawła II. Jeszcze deklarowali przywiązanie do „tradycyjnych wartości”, łasili się do duchownych, kiedy wydawało im się, że mogą na tym coś zyskać, ale było tylko kwestią czasu, kiedy przyłączą się do noszących koszulki z napisem: „Nie płakałem po papieżu”. Z czasem także wewnątrz Kościoła ujawnili się tacy, którzy odeszli od wcześniejszych deklaracji, że chcą podążać za ukochanym Janem Pawłem II. Zaczęli natomiast kwękać, że za szybko beatyfikowano i kanonizowano papieża, że jednak był zbyt konserwatywny, nie rozumiał zmieniającego się świata itp. Tymczasem nic nie stało się za szybko. Wręcz przeciwnie! Gdyby od razu nie podjęto procesu beatyfikacyjnego, a potem kanonizacyjnego, dziś przeciwnicy nauczania Jana Pawła II mieliby duże szanse, by takie działania zablokować.

Uderzenie w świętość

Krótko po śmierci Ojca Świętego nadszedł pierwszy atak na jego pontyfikat. Atak nie wprost, ale pośredni, przygotowujący atmosferę dla kolejnych. Wykorzystano w tym celu sprawę lustracji. Szybko znalazły się teczki o. Konrada Hejmy OP i zaczęto kreować przekonanie, że oto ten, który organizował audiencje Polaków u papieża, był esbeckim donosicielem. Nie atakowano jeszcze przekonania o świętości Jana Pawła II, ale sugerowano, że jego najbliższe otoczenie wcale nie było takie święte. Po kanonizacji zaczęto jednak nacierać wprost. Stopniowo, coraz bardziej, coraz mocniej. Szczytem tych działań jest hasło, które wypisują cyniczni lub ogłupieni internauci, że Jan Paweł II to żaden święty, tylko „obrońca pedofilów”. Motto, które nie jest owocem jakiejkolwiek znajomości rzeczy, ale po prostu złej woli lub głupoty. Zresztą gdyby chcieć przyłożyć pseudokryteria, które stosuje się wobec papieża Polaka – że mianowicie „musiał wiedzieć, a nic nie zrobił” – do innych spraw, np. do afery reprywatyzacyjnej lub afery Amber Gold, wówczas wielu ludzi, którzy znajdowali się na najwyższych stanowiskach, dawno już powinno odejść z polityki w niesławie.

DEON.PL POLECA

Uderzenie w świętość Jana Pawła II nie ma oczywiście nic wspólnego z troską o prawdę i dobro, w tym o dzieci zagrożone panseksualizacją, także pedofilią. To dobrze przemyślany plan, w którym chodzi o uderzenie w papieskie dziedzictwo, którego fundamentalnymi aspektami było umiłowanie Chrystusa, Kościoła i ojczyzny. Dziedzictwo świętego papieża jest niewygodne dla tych, którzy chcieliby Polski zlaicyzowanej, podporządkowanej liberalno-lewicowej międzynarodówce. Jest też niewygodne dla tych, którzy chcieliby Kościoła zrewolucjonizowanego w duchu synodu niemieckiego. Co w tej sytuacji robić? Trzeba między innymi dawać świadectwo doświadczenia świętości Jana Pawła II.

Moc papieskiej modlitwy

W liście „Novo millennio ineunte”, ogłoszonym na zakończenie Jubileuszu Roku 2000, papież nakreślił plan duszpasterski dla Kościoła na XXI wiek. Na początek stwierdził, że podstawową perspektywą działalności duszpasterskiej jest „perspektywa świętości”. Wszak „wolą Bożą jest wasze uświęcenie” (1 Tes 4,3), a zatem każdy do świętości i życia w niebie jest powołany. „Podłożem tej pedagogiki świętości powinno być chrześcijaństwo wyróżniające się przede wszystkim sztuką modlitwy”. Jan Paweł II tą sztuką się wyróżniał. Był człowiekiem prostej, ale niebywale intensywnej modlitwy. Był mistykiem odnajdywania się przed Bogiem na modlitwie. Znamy formalnie udokumentowane cuda, które znalazły się w aktach procesów beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego, ale świadectw o uzdrowieniach i innych nadzwyczajnych wydarzeniach przypisywanych Janowi Pawłowi II jest znacznie więcej. Wielu, jak już zauważyliśmy, doświadczyło mocy jego modlitwy wstawienniczej nie tylko po jego śmierci, ale także za jego życia. Wielu każdego dnia zwraca się do św. Jana Pawła II na modlitwie, szczególnie w sprawach małżeńskich, rodzinnych, posiadania potomstwa. Wielu Polaków modli się za jego wstawiennictwem za Polskę, którą tak bardzo kochał, będąc jednocześnie otwartym na inne narody, na cały świat. A on wstawia się u Boga za Polaków, choć nie brakuje takich, którzy na niego plują i oszczerczo oskarżają. W żadnym innym kraju Jan Paweł II nie jest tak atakowany. No cóż, diabeł wie, że niszczenie autorytetu Karola Wojtyły właśnie w Polsce może z punktu widzenia piekieł przynieść szczególnie pożądane korzyści.

Święty nie znaczy nieomylny

Autentyczna świętość przyciąga, ale może także irytować, a nawet parzyć. Nic dziwnego, że ktoś taki jak Jan Paweł II, prawdziwy mąż Boży, wzbudza złość. Często ukrytą. Wystarczy jednak podsunąć zręcznie jakiś pseudomotyw, aby wielu zaczęło otwarcie szydzić i kąsać świętego. Sam Jezus powiedział, że skoro Jego prześladują, będą także prześladować Jego uczniów. Jezusa nazywano bluźniercą, mówiono, że odszedł od zmysłów, wielokrotnie chciano Go zabić, ostatecznie Go ukrzyżowano. Po śmierci i zmartwychwstaniu był i nadal jest obiektem kłamstw, oszczerstw i drwin. Podobny los spotkał wielu świętych. Popatrzmy chociażby na Matkę Teresę z Kalkuty czy na prymasa Wyszyńskiego. A zatem atak na Jana Pawła II jest paradoksalnie świadectwem jego świętości. Byle kogo by w ten sposób nie atakowano.

Zauważyliśmy, że święty odbija świętość Boga. Jest jak księżyc, który świeci światłem odbitym. Bo słońce jest źródłem światła, a Bóg jest źródłem świętości. Nie wynika z tego oczywiście, że świętość jest czymś biernym. Wręcz przeciwnie! Święci współpracowali na różne sposoby z Bożą łaską. Piękny życiorys Karola Wojtyły jest tego przykładem. Ale właśnie dlatego, że świętość jest darem, który opiera się na naturze i z którym trzeba współpracować, święci nie są osobami we wszystkim doskonałymi. W czasie swego doczesnego życia nie są pozbawieni słabości. To nie jacyś mityczni herosowie bez skazy. Jan Paweł II, choć pod wieloma względami wybitny, miał też słabsze strony. Na przykład słuszną wydaje się opinia, że nie miał talentu do prowadzenia tzw. polityki personalnej. Nie zawsze „miał nosa” do ludzi. Być może m.in. dlatego, że sam, będąc prawym, nie umiał podejrzewać innych o nieprawość. Miał też inne priorytety niż szczegółowe zajmowanie się nominacjami. A dzień ma tylko 24 godziny. Tym niemniej takie czy inne ograniczenie w niczym nie przekreśla jego świętości. Potwierdza jednak prawdę, że do świętości powołany jest każdy, choć nie wszyscy są w stanie na takie powołanie odpowiedzieć. Papież Polak odpowiedział. Dostrzegały to miliony. Potwierdził to Kościół. A diabeł się piekli.

Na łamach Deonu również publikujemy teksty z wkładki o Janie Pawle II.

Dariusz Kowalczyk SJ - profesor nauk teologicznych, wykładowca teologii dogmatycznej na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, stały publicysta tygodnika „Idziemy”. Opublikował między innymi: "W co wierzymy? Rozważania o podstawowych prawdach wiary katolickiej"; "Między herezją a dogmatem"; "Kościół i fałszywi prorocy".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O świętości, która parzy złego
Komentarze (6)
BP
~Bolesław Prus
2 lutego 2023, 22:32
Zastanawiający jest ostry ton, jakiego używa Autor. Walka z szatanem, ideologia lewicowo - liberalna, itp. Czyżby mocne słowa miały uzupełniać bardzo słabe argumenty? Zarówno jednej, jak i drugiej stronie sporu mogłoby pomóc otwarcie archiwów! To otwarcie mogłoby być również pomocne przed beatyfikacją (przykład podany przez Terlikowskiego: F. Scheena, jak i niemiecka sprawa J. Kenntenicha pokazują jak ważne jest rzetelne badanie - a nie tylko przekonania "uwielbiających"), by nie narażać tytułu błogosławiony i święty na śmieszność.
G.
~Gość .
1 lutego 2023, 01:50
Jeżeli autor sięgnął po porównania polityczne to mnie nasuwa się porównanie do ataków na drugiego nasłynniejszego Polaka - Lecha Wałęsę. Choć niewątpliwie nie święty Wałęsa działał zgodnie z zasadami czasu w którym przyszło mu działać, zrobił wiele dobrego ale też popełniał błędy. Nosił Matkę Bożą w klapie marynarki ,a przy boku miał zawsze kapelana. Jednak nikt z Kościoła nie stanął w jego obronie gdy był atakowany. Takie mam skojarzenia w tym temacie.
AM
~Andrzej Mackiewicz
31 stycznia 2023, 22:43
"sugerowano, że jego najbliższe otoczenie wcale nie było takie święte" To było święte czy było ... nie do końca święte. Zdecyduj się Pan za jaką opcją jesteś, zamiast pisać pokrętnie oraz bezosobowo - "sugerowano". Szanuję Cię jako osobę ale Twoje poglądy oraz styl pisania oraz olargumentacji ... zdecydowanie odrzucam. Mimo wszystko - pozdrawiam !
MM
~marcel marcel
31 stycznia 2023, 19:01
JP2 jest niewątpliwie święty, ci szczęściarze którzy zetknęli się z nim osobiście potwierdzają jego wielką charyzmę, odczuwalną łączność z Bogiem, gdy zaczynał się modlić, niesamowitą wielkość czyli miłość do ludzi których nie znał, emanowało od niego ciepło, bliskość itp. .... żadne potknięcia, niedoskonałości i zarysowania pontyfikatu tego nie zmieniają. Na słońcu też są plamy
HB
~Hela Bertz
31 stycznia 2023, 16:38
"Gdyby od razu nie podjęto procesu beatyfikacyjnego, a potem kanonizacyjnego, dziś przeciwnicy nauczania Jana Pawła II mieliby duże szanse, by takie działania zablokować." Czy autor przeczytał swój tekst ze zrozumieniem?! Przecież to zdanie oznacza: dobrze że się udało przepchnąć JP II na ołtarze, bo dziś sam Kościół miałby wątpliwości co do kanonizacji. Boże, chroń Wojtyłę przed takimi obrońcami!
JO
Jan Osa
31 stycznia 2023, 19:40
Nie! To zdanie znaczy (tak je rozumiem), że naciski przeciwników nauczania JPII w KK (kardynałowie i biskupi niemieccy i nie tylko), są tak silne w Watykanie, że są w stanie zablokować beatyfikację abp. Fultona Sheena, którego nauczanie nijak się ma do poglądów "postępowych" biskupów. I to jest skandal. Cały proces kanoniczny ukończony, a tu na miesiąc przed beatyfikacją blokada i to z powodu bardzo mało prawdopodobnych a wręcz nieprawdopodobnych podejrzeń. (Przykład śp. kard. Pella jest znamiennym przykładem kłamstwa i potęgi mediów i przekupstwa wymiaru sprawiedliwości). To są fakty.