Papież: Jezus prosi, abyś przyjął Go w codziennej rzeczywistości
- Jezus prosi, abyś przyjął Go w codziennej rzeczywistości, w której żyjesz; w dzisiejszym Kościele, takim jaki jest; w tych, którzy są blisko ciebie każdego dnia; w konkretności potrzebujących – powiedział papież Franciszek w rozważaniu przed niedzielną modlitwą „Anioł Pański”.
Papież nawiązując do czytanego dzisiaj fragmentu Ewangelii (Łk 4, 21-30), mówiącego o odrzuceniu Jezusa przez jego rodaków zauważył, że wskazuje on na wierność Boga, który nie poskramia swojej miłości, nie wycofuje się. Przypomniał, że w pewnym stopniu możemy to dostrzec w rodzicach, którzy są świadomi niewdzięczności swoich dzieci, ale nie przestają ich kochać i czynić im dobrze. - Bóg jest taki sam, ale na znacznie wyższym poziomie. I dzisiaj również zaprasza nas, abyśmy wierzyli w dobro, abyśmy niczego nie pomijali w czynieniu dobra – powiedział Franciszek.
Papież nawiązując do dwóch wskazanych w dzisiejszym fragmencie wzorców akceptacji orędzia wiary: wdowy z Sarepty Sydońskiej i Syryjczyka Naaman zaznaczył, iż zaakceptowali oni poprzez dyspozycyjność i pokorę. - Tą drogą przechodzi wiara: dyspozycyjność i pokora – podkreślił papież.
Kto znajduje Jezusa?
- Jezus również idzie drogą proroków: przedstawia się tak, jak byśmy się tego nie spodziewali. Nie odnajdują Go ci, którzy szukają cudów, nowych doznań, wiary opartej na mocy i zewnętrznych znakach. Znajdują Go natomiast ci, którzy akceptują Jego drogi i Jego wyzwania, bez skarg, bez podejrzeń, bez krytyki i skwaszonych min. Innymi słowy, Jezus prosi, abyś przyjął Go w codziennej rzeczywistości, w której żyjesz; w dzisiejszym Kościele, takim jaki jest; w tych, którzy są blisko ciebie każdego dnia; w konkretności potrzebujących. On jest tam, zapraszając nas do oczyszczenia się w rzece dyspozycyjności i w wielu zbawiennych kąpielach pokory – zaznaczył Franciszek.
Przestrzegł przed zamykaniem się na nowości Jezusa i stwierdził, że Pan wymaga umysłu otwartego i prostego serca. - Niech Matka Boża, wzór pokory i dyspozycyjności, wskaże nam drogę do przyjęcia Jezusa – powiedział papież przed odmówieniem modlitwy „Anioł Pański” i udzieleniem apostolskiego błogosławieństwa.
Oto tekst papieskiego rozważania:
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
W dzisiejszej liturgii Ewangelia mówi o pierwszym przepowiadaniu Jezusa w Jego ojczystej ziemi, w Nazarecie. Rezultat jest gorzki: zamiast aprobaty, Jezus spotyka się z niezrozumieniem a także z wrogością (por. Łk 4, 21-30). Jego rodacy, chcieli nie tyle słów prawdy, ile cudów, niezwykłych znaków. Pan ich nie dokonuje, a oni Go odrzucają, bo mówią, że już Go znają od dziecka: jest synem Józefa (por. w. 22) itd. W ten sposób Jezus wypowiada zdanie, które stało się przysłowiowe na zawsze: „Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie” (w. 24).
Słowa te ujawniają, że porażka nie była dla Jezusa całkowicie nieoczekiwana. Znał swoich rodaków, znał ich serce, wiedział, jakie podejmuje ryzyko, liczył się z odrzuceniem. Możemy więc zadać sobie pytanie: skoro sprawy tak się mają, skoro przewiduje porażkę, dlaczego mimo wszystko udaje się do swojej ziemi ojczystej? Po co czynić dobro ludziom, którzy nie są gotowi ciebie przyjąć? Jest to pytanie, które często stawiamy sobie także i my. Jest to jednak pytanie, które pomaga nam lepiej zrozumieć Boga. Wobec naszych zamknięć nie wycofuje się, nie poskramia swojej miłości. W obliczu naszych zamknięć On idzie naprzód. Odzwierciedlenie tego widzimy w tych rodzicach, którzy są świadomi niewdzięczności swoich dzieci, ale nie przestają ich kochać i czynić im dobrze. Bóg jest taki sam, ale na znacznie wyższym poziomie. I dzisiaj również zaprasza nas, abyśmy wierzyli w dobro, abyśmy niczego nie pomijali w czynieniu dobra.
W tym, co wydarzyło się w Nazarecie, znajdujemy jednak coś innego: wrogość wobec Jezusa ze strony „swoich” prowokuje nas: nie byli gościnni, a my? Aby to zweryfikować, przyjrzyjmy się wzorcom akceptacji, które Jezus proponuje dzisiaj swoim rodakom i nam. Jest to dwoje cudzoziemców: wdowa z Sarepty Sydońskiej i Syryjczyk Naaman. Oboje zaakceptowali proroków: pierwsza Eliasza, drugi Elizeusza. Ale nie było to łatwe przyjęcie, przechodziło próby. Wdowa przyjęła Eliasza, mimo głodu i mimo że prorok był prześladowany (por. 1 Krl 17, 7-16) był prześladowanym z powodów politycznych i religijnych. Naaman natomiast, mimo że był człowiekiem najwyższego szczebla, przystał na prośbę proroka Elizeusza, która sprawiła, że się uniżył, skłoniła do siedmiokrotnej kąpieli w rzece (por. 2 Krl 5, 1-14), jak gdyby był nic nie wiedzącym dzieckiem. Wdowa i Naaman, krótko mówiąc, zaakceptowali poprzez dyspozycyjność i pokorę. Sposób przyjęcia Boga wymaga zawsze dyspozycyjności, aby Go przyjąć oraz bycia pokornym. Tą drogą przechodzi wiara: dyspozycyjność i pokora. Wdowa i Naaman nie odrzucili dróg Boga i Jego proroków, byli pojętni, a nie rygorystyczni i zamknięci.
Bracia i siostry, Jezus również idzie drogą proroków: przedstawia się tak, jak byśmy się tego nie spodziewali. Nie odnajdują Go ci, którzy szukają cudów. Gdybyśmy szukali cudów – nie znajdziemy Jezusa! Kto znajduje nowe doznania, doświadczenia wewnętrzne, dziwne rzeczy – nie. Kto szuka wiary opartej na mocy i zewnętrznych znakach – nie, nie znajdzie Go. Znajdują Go natomiast jedynie ci, którzy akceptują Jego drogi i Jego wyzwania, bez skarg, bez podejrzeń, bez krytyki i skwaszonych min. Innymi słowy, Jezus prosi, abyś przyjął Go w codziennej rzeczywistości, w której żyjesz; w dzisiejszym Kościele, takim jaki jest. Trzeba przyjąć Jezusa, który jest blisko każdego dnia, w konkretności potrzebujących, w problemach twojej rodziny: w rodzicach, w dzieciach, w dziadkach: trzeba tam przyjąć Boga. On jest tam, zapraszając nas do oczyszczenia się w rzece dyspozycyjności i w wielu zbawiennych kąpielach pokory. Potrzebna jest pokora, by spotkać Boga, by pozwolić, żeby się z nami spotkał.
A czy my jesteśmy ludźmi akceptującymi, czy też przypominamy jego rodaków, którzy myśleli, że wiedzą o Nim wszystko? „Studiowałem teologię, odbyłem ten kurs katechezy... Wiem wszystko o Jezusie!”. Tak, jak głupiec. Nie bądź głupcem, nie znasz Jezusa. Być może, po wielu latach jako wierzący, myślimy, że dobrze znamy Pana, z naszymi ideami i osądami, wiele razy. Niebezpieczeństwo polega na tym, że przyzwyczaimy się do Jezusa. A jak się do Niego przyzwyczajamy? Zamykając się, zamykając się na Jego nowość, na moment, w którym puka do twoich drzwi i mówi ci coś nowego, chce wejść w ciebie. Musimy się wydostać z tego skoncentrowania na naszych stanowiskach. Pan wymaga umysłu otwartego i prostego serca. A kiedy człowiek ma otwarty umysł, proste serce, ma zdolność do bycia zaskoczonym, do bycia zdumionym. Pan zawsze nas zaskakuje, na tym polega piękno spotkania z Jezusem. Niech Matka Boża, wzór pokory i dyspozycyjności, wskaże nam drogę do przyjęcia Jezusa.
Źródło: KAI / tk
Skomentuj artykuł