"Papież nie mógł udzielić młodym innej rady"
Podczas czwartkowego spotkania z młodzieżą, papież Franciszek apelował, by młodzi nie stali się przedwczesnymi "emerytami". "W ten sposób papież chce powiedzieć, żeby nie tracili życia i czasu na rzeczy, które są mało ważne" - ocenił publicysta Piotr Żyłka.
Jak powiedział PAP Piotr Żyłka, dziennikarz, publicysta i redaktor naczelny portalu DEON.pl, czwartkowe spotkanie Franciszka z młodzieżą na krakowskich Błoniach nie było zaskakujące.
"Papież o miłosierdziu mówi bardzo radykalnie od początku pontyfikatu. Tutaj te wszystkie tematy związane z miłosierdziem się przewinęły. Bardzo mocne było sformułowanie o otwartości serca na ludzi potrzebujących, na ludzi, którzy uciekają przed wojną, na uchodźców. To wybrzmiało mocno" - powiedział.
"Także aspekt zachęcający młodych, by nie stali się +przedwczesnymi emerytami+ było ładnym sformułowaniem, ale jednocześnie bardzo mocnym. W ten sposób papież chce powiedzieć, żeby nie tracili życia i czasu na rzeczy, które są mało ważne, choć może nam się wydawać, że mają wielkie znaczenie - jak skoncentrowanie na samym sobie, szalone dążenie do zdobywania kolejnych szczebli kariery. Pogoń za tymi rzeczami prowadzić będzie do smutku. Jeśli młodym zależy na pełni życia, papież - jako głowa Kościoła katolickiego - nie może udzielić im innej rady, odpowiedzi niż radykalne pójście za Jezusem" - zauważył.
Papież odniósł się także do kwestii życia małżeńskiego, przemawiając do zgromadzonych przed "oknem papieskim" w Krakowie. "Próg wiekowy wchodzenia w związki i angażowania się na całe życie jest coraz bardziej przesuwany w górę. Ludzie się tego boją - oczekują albo idealnych związków, albo obawiają się problemów. Papież mówi im: spokojnie, to naturalne, że się kłócimy, że mamy problemy, nie wszystko jest jak w komedii romantycznej. To jest życie - zaryzykujcie. Na pewno zdarzą się kłótnie i problemy, ale jeżeli w to wejdziecie, ta miłość którą odnajdziecie jest czymś wartościowym i warto w to wejść, mimo wszelkich kosztów, jakie będą się z tym wiązać" - ocenił Żyłka.
Skomentuj artykuł