Papież: religia posiadania i wyglądu, która często panuje w świecie, pozostawia nas zawsze z pustymi rękami

Papież Franciszek przewodniczy mszy św. na zakończenie XVII Krajowego Kongresu Eucharystycznego w Materze, Włochy (fot. Tony Vece/ANSA/EPA/PAP)
KAI/mk

Eucharystia przypomina nam o prymacie Boga i wzywa do miłowania braci - powiedział papież Franciszek w homilii podczas mszy św. kończącej XVII Krajowy Kongres Eucharystyczny, jaki odbył się w południowowłoskim mieście Matera. Bądźmy „Kościołem eucharystycznym, który w centrum stawia Jezusa” - zachęcił papież.

Pan gromadzi nas wokół swojego stołu, stając się dla nas chlebem: „To chleb uczty na stole dzieci, [...] stwarza dzielenie się z innymi, wzmacnia więzi, ma smak komunii” (Hymn XVII Krajowego Kongresu Eucharystycznego, Matera 2022). Jednak Ewangelia, którą właśnie usłyszeliśmy, mówi nam, że chleb na stole świata nie zawsze jest dzielony z innymi: to prawda; nie zawsze wydaje woń komunii; nie zawsze jest łamany w sprawiedliwości.

DEON.PL POLECA

Warto, abyśmy zastanowili się nad dramatyczną sceną opisaną przez Jezusa w tej przypowieści, którą usłyszeliśmy: z jednej strony bogaty człowiek ubrany w purpurę i bisior, chełpiący się swoim bogactwem i wystawnie ucztujący; z drugiej strony ubogi, pokryty wrzodami, który leży u bramy w nadziei, że z tego stołu spadnie trochę okruchów, którymi mógłby zaspokoić głód. I wobec tej sprzeczności – którą widzimy codziennie - wobec tej sprzeczności stawiamy sobie pytanie: do czego zaprasza nas sakrament Eucharystii, będący źródłem i szczytem życia chrześcijanina?

Eucharystia przypomina nam przede wszystkim o prymacie Boga. Bogacz z przypowieści nie jest otwarty na relację z Bogiem: myśli jedynie o własnym dobrobycie, o zaspokojeniu swoich potrzeb, o cieszeniu się życiem. A wraz z tym stracił również swoje imię. Ewangelia nie mówi, jak go nazywano: „bogacz”, wymienia go z przymiotnikiem. Natomiast podaje imię biedaka: Łazarz. Do tego doprowadzają cię bogactwa, pozbawiają ciebie także imienia. Zadowolony z siebie, upojony pieniędzmi, oszołomiony targowiskiem próżności, nie ma w swoim życiu miejsca dla Boga, bo wielbi tylko siebie. Nieprzypadkowo nie wypowiadamy jego imienia: nazywamy go „bogaczem”, określamy go jedynie przymiotnikiem, ponieważ stracił już swoje imię, stracił swoją, którą wyznaczają tylko posiadane dobra. Bogacz. Jakże smutna jest ta rzeczywistość także dzisiaj, gdy mylimy to, czym jesteśmy, z tym, co posiadamy, gdy oceniamy ludzi według bogactwa, jakie posiadają, tytułów, jakie okazują, ról, jakie pełnią, czy marki noszonego ubioru. Jest to religia posiadania i wyglądu, która często panuje na scenie tego świata, ale w końcu pozostawia nas zawsze z pustymi rękami. A temu bogaczowi z Ewangelii nie zostało w gruncie rzeczy nawet imię. On już jest nikim. Natomiast, biedak – jak mówi nam ona - ma imię Łazarz, co oznacza „Bóg pomaga”. Pomimo stanu ubóstwa i marginalizacji może zachować swoją godność, ponieważ żyje w relacji z Bogiem. W samym jego imieniu jest coś z Boga i Bóg jest niewzruszoną nadzieją jego życia.

Oto zatem nieustanne wyzwanie, jakie Eucharystia stawia przed naszym życiem: oddawać cześć Bogu, a nie sobie samemu, nie nam samym. W centrum postawić Jego, a nie próżność własnego „ja”. Przypomnieć sobie, że tylko Pan jest Bogiem, a wszystko inne jest darem Jego miłości. Jeśli bowiem czcimy samych siebie, to umieramy w duszności naszych małych „ja”. Jeśli czcimy bogactwa tego świata, to one wezmą nas w posiadanie i czynią z nas niewolników. Jeśli czcimy boga pozorów i upajamy się w marnotrawstwie, to prędzej czy później samo życie zażąda od nas rachunku. Zawsze życie żąda od nas spłacenia rachunku. Kiedy natomiast adorujemy Pana Jezusa obecnego w Eucharystii, otrzymujemy nowe spojrzenie również na nasze życie: nie jestem rzeczami, które posiadam i sukcesami, które udaje mi się osiągnąć. Wartość mojego życia nie zależy od tego, jak bardzo mogę się popisać, ani nie maleje, gdy poniosę porażkę i klęskę. Jestem umiłowanym dzieckiem, każdy z nas jest umiłowanym dzieckiem; jestem pobłogosławiony przez Boga. On zechciał przyodziać mnie pięknem i chce, aby był wolny, była wolna od wszelkiej niewoli. Pamiętajmy o tym: kto czci Boga, nie staje się niewolnikiem nikogo: jest wolny. Odkryjmy na nowo modlitwę adoracji, modlitwę o której często się zapomina: adorować, modlitwa adoracji. Odkryjmy ją: ona nas wyzwala i przywraca nam naszą godność dzieci, a nie niewolników.

Oprócz prymatu Boga, Eucharystia wzywa nas do miłowania braci. Ten Chleb jest w najpełniejszym tego słowa znaczeniu sakramentem miłości. To Chrystus, który ofiarowuje się i łamie siebie dla nas i prosi nas o to samo, aby nasze życie mogło być zmieloną pszenicą i stać się chlebem zaspokajającym głód naszych braci i sióstr. Bogacz z Ewangelii nie wywiązuje się z tego zadania. Żyje w dostatku i wystawnie ucztuje, nie zauważając nawet milczącego wołania ubogiego Łazarza, który leży wyczerpany u jego bramy. Dopiero pod koniec życia, gdy Pan odwraca jego losy, zauważa wreszcie Łazarza, ale Abraham mówi mu: „między nami a wami zionie ogromna przepaść” (Łk 16,26). Ale to ty ją ustanowiłeś: ty sam. To my popadając w egoizm tworzymy otchłanie. To bogacz wykopał przepaść między nim a Łazarzem podczas swojego życia ziemskiego, a teraz, w życiu wiecznym, ta przepaść pozostaje. Od tego obecnego życia zależy bowiem nasza wieczna przyszłość: jeśli teraz wykopujemy przepaść z naszymi braćmi, - bracia i siostry- to „kopiemy sobie grób" na później. Jeśli obecnie wznosimy mury przeciwko naszym braciom i siostrom, to pozostajemy uwięzieni w samotności i śmierci również później.

Drodzy bracia i siostry, z bólem zauważamy, że ta przypowieść jest wciąż historią naszych czasów: niesprawiedliwości, nierówności, zasoby ziemi rozdzielane niesprawiedliwie, nadużycia możnych wobec słabych, obojętność na wołanie ubogich, otchłań, którą kopiemy każdego dnia rodząc marginalizację, nie mogą nas wszystkie te rzeczy pozostawić obojętnymi. Zatem dzisiaj, wspólnie, uznajmy, że Eucharystia jest proroctwem nowego świata, jest obecnością Jezusa, który prosi nas o zaangażowanie, aby nastąpiło rzeczywiste nawrócenie: nawrócenie z obojętności na współczucie, nawrócenie z marnotrawstwa na dzielenia się z innymi, nawrócenie z egoizmu na miłość, z indywidualizmu na braterstwo.

Bracia i siostry, pomarzmy. Zamarzmy sobie taki Kościół: Kościół eucharystyczny. Składający się z kobiet i mężczyzn, którzy łamią siebie jak chleb dla tych wszystkich, którzy przeżuwają samotność i ubóstwo, dla tych, którzy łakną czułości i współczucia, dla tych, których życie rozpada się w kawałki, bo zabrakło dobrego zaczynu nadziei. Kościół, który klęka przed Eucharystią i z zachwytem wielbi Pana obecnego w chlebie; ale który umie także pochylić się ze współczuciem i czułością nad ranami tych, którzy cierpią, podnosząc ubogich, ocierając łzy cierpiących, czyniąc się chlebem nadziei i radości dla wszystkich. Nie ma bowiem prawdziwego kultu eucharystycznego bez współczucia dla wielu „Łazarzy”, którzy także dzisiaj idą obok nas.

Bracia, siostry, z tego miasta Matera, „miasta chleba”, chciałbym wam powiedzieć: powróćmy do Jezusa, powróćmy do Eucharystii. Powróćmy do smaku chleba, bo kiedy jesteśmy głodni miłości i nadziei, albo jesteśmy złamani przez mozoły i cierpienia życia, Jezus staje się pokarmem, który nas karmi i uzdrawia. Powróćmy do smaku chleba, bo choć w świecie nadal ma miejsce niesprawiedliwość i dyskryminacja ubogich, Jezus daje nam Chleb dzielenia się z innymi i posyła nas codziennie jako apostołów braterstwa, apostołów sprawiedliwości i apostołów pokoju. Powróćmy do smaku chleba, aby być Kościołem eucharystycznym, który w centrum stawia Jezusa i staje się dla wszystkich chlebem czułości i chlebem miłosierdzia. Powróćmy do smaku chleba, aby pamiętać, że podczas gdy ta nasza ziemska egzystencja wyczerpuje się, Eucharystia jest zapowiedzią obietnicy zmartwychwstania i prowadzi nas ku nowemu życiu, które zwycięża śmierć.

Pomyślmy dziś poważnie o bogaczu i Łazarzu. To się dzieje każdego dnia. I wiele razy także - zawstydźmy się - dzieje się to w nas, ta walka, pośród nas, we wspólnocie. A gdy nadzieja gaśnie i poczujemy w sobie samotność serca, wewnętrzne znużenie, udrękę grzechu, lęk przed tym, że się nie uda, powróćmy znów do smaku chleba. Wszyscy jesteśmy grzesznikami: każdy z nas niesie swoje grzechy. Ale, będąc grzesznikami, powróćmy do smaku Eucharystii, do smaku chleba. Wracajmy do Jezusa, adorujmy Jezusa, przyjmujmy Jezusa. Tylko On bowiem zwycięża śmierć i zawsze odnawia nasze życie.

tł. o. Stanisław Tasiemski OP (KAI) / Matera

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież: religia posiadania i wyglądu, która często panuje w świecie, pozostawia nas zawsze z pustymi rękami
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.