Paryż: ok. 200 tysięcy osób demonstrowało w obronie małżeństwa i rodziny
Około 200 tys. osób wzięło dziś udział w demonstracji w Paryżu przeciw zalegalizowanym 3 lata temu we Francji związkom osób tej samej płci, matkom zastępczym i sztucznemu zapłodnieniu oraz w obronie tradycyjnych małżeństw i rodziny.
Było to kolejne, tak duże, chociaż mniejsze niż w latach poprzednich, zgromadzenie przeciwników tzw. "małżeństw dla wszystkich" (Mariage pour tous), zorganizowane przez ruch (od kwietnia 2015 - partię polityczną) "Manif pour tous".
Podobnie jak w przypadku poprzednich tego rodzaju manifestacji istnieją duże rozbieżności co do liczby uczestników: według organizatorów było ich co najmniej 200 tysięcy (spodziewano się, że może ich być nawet milion), podczas gdy policja ocenia, że nie było więcej niż 25 tysięcy. W latach poprzednich różnice te wahały się np. od 340 tys. do miliona (13 stycznia 2013) a nawet między 45 tys. a 270 tys.
Głównym hasłem i powodem zgromadzenia się był w tym roku sprzeciw nie tyle wobec "małżeństw dla wszystkich", czyli także dla osób tej samej płci (homoseksualistów i lesbijek), ile wobec dalszego obniżania wsparcia rodziny, m.in. przez obcinanie różnych zasiłków rządowych dla rodzin. Protestowano również przeciw legalizacji instytucji tzw. matek zastępczych, czyli kobiet "wynajmujących" swe łona na poczęcie dzieci dla kobiet, które same nie mogą ich mieć oraz przeciw zapłodnieniu wspomaganemu medycznie dla par jednopłciowych i osób (zwłaszcza kobiet) samotnych.
Nawiązywały do tego zarówno hasła, widniejące na transparentach (np. "Dzieci potrzebują ojca i matki", "Kobieta nie jest fabryką dzieci"), jak i odśpiewane na zakończenie przez wszystkich uczestników na melodię znanego przeboju Edith Piaff "Nie żałuję niczego".
W swych przemówieniach zaproszeni goście: politycy, działacze samorządowi, społeczni i inni wyrażali sprzeciw wobec istniejącego ustawodawstwa, jak twierdzili, antyrodzinnego, a zarazem zapewniali, że będą nadal bronić tradycyjnego wzorca rodziny i małżeństwa. Podobne poglądy wyrażali też zwykli uczestnicy wiecu, pytani przez dziennikarzy, obsługujących to wydarzenie.
W czasie demonstracji powiewały liczne flagi francuskie, ale widać też było kilka flag polskich. Ponad 4-godznne spotkanie zakończyło się odśpiewaniem "Marsylianki".
Ogólnie panował spokój, choć sporadycznie dochodziło do niewielkich potyczek i przepychanek ze skrajnie lewicowymi przeciwnikami protestu, którzy rzucali kamieniami w uczestników pochodu, ale szybko interweniowała policja, używając gazów łzawiących. Tuż przed końcem manifestacji pojawiło się na niej kilka kobiet z ruchu Femen, które obnażyły piersi z napisem "Nie będziemy tego znosić". Szybko jednak je usunięto.
Ruch "Manif pour tous" powstał we wrześniu 2012 r. w odpowiedzi na zapowiadaną i uchwaloną w kwietniu następnego roku legalizację związków osób tej samej płci. Pierwszą wielką demonstrację zorganizował 17 listopada tegoż roku z udziałem ok. 70 tys. osób. Od tamtego czasu odbyło się kilka podobnych wieców, w którym uczestniczyło coraz więcej ludzi - najwięcej 5 października 2014 r., gdy na manifestację w stolicy Francji przybyło ok. miliona uczestników (według policji - najwyżej połowa tej liczby, co i tak jest zresztą wysokim wskaźnikiem). Dzisiejsze zgromadzenie było pierwszym od tamtego czasu, chociaż w międzyczasie odbyło się kilka manii regionalnych.
24 kwietnia 2015 ruch "Manif pour tous" stał się oficjalnie partią polityczną, choć na razie nie wystawia własnych kandydatów w wyborach parlamentarnych ani samorządowych.
Mimo powszechnego sprzeciwu wobec "małżeństw dla wszystkich" jedynie skrajnie prawicowy Front Narodowy zapowiada, że jeśli dojdzie do władzy, zniesie te przepisy. Na dzisiejszy wiec przybyła m.in. posłanka z tego ugrupowania Marion Maréchal-Le Penodczas gdy jego przywódczyni Marine Le Pen nigdy w tych wiecach nie uczestniczyła, ale wyraziła solidarność z ich uczestnikami.
Skomentuj artykuł