Patriarchat Kijowski: faszyzm rosyjskiej retoryki
To, co patriarcha Cyryl mówi na temat "podzielonego narodu" i "Świata Rusi", coraz bardziej przypomina retorykę faszyzmu - powiedział abp Eustratiusz (Zoria), rzecznik Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego (UKP PK).
15 marca odniósł się on do niedawnej wypowiedzi zwierzchnika Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP) nt. "odrywania południowych i zachodnich ziem rosyjskich od jednego świata [rosyjskiego]" i o de facto zamieszkującym je jednym narodzie. Według arcybiskupa stanowisko Cyryla wywołało na Ukrainie zdumienie i głębokie rozczarowanie.
"W Patriarchacie Kijowskim spodziewano się, że przynajmniej w tej krytycznej chwili dziejów stosunków narodów ukraińskiego i rosyjskiego, jeśli nie my, bo dla naszych wiernych słowa patriarchy Cyryla od dawna już nie są ciekawe, to co najmniej jego wierni [z Kościoła promoskiewskiego] usłyszą słowa poparcia, prawdy, wezwania do obrony Ukrainy w obliczu agresji" - stwierdził rzecznik UKP PK. Tymczasem Cyryl w istocie zaprzeczył istnieniu oddzielnego narodu ukraińskiego jako takiego - podkreślił.
Zwrócił uwagę, że zwierzchnik rosyjskiego prawosławia z całą mocą oświadczył, iż na Ukrainie żyje "nasz naród", czyli jakby Ukraińcy i Rosjanie są jednym i tym samym narodem. Arcybiskup przypomniał wcześniejszą wypowiedź jednego z najbliższych współpracowników patriarchy, ks. protojereja Wsiewołoda Czaplina, który w grudniu ub.r. powiedział, że Rosjanie są "narodem rozdzielonym" i że ma on "prawo do ponownego zjednoczenia", a rosyjskie wojska okupacyjne nazwał "siłami pokojowymi", wyrażając przy tym nadzieję, że Ukraińcy "nie będą im stawiać oporu". W tym kontekście przemówienie głowy RKP nabiera całkiem innego wydźwięku - zauważył abp Eustratiusz.
Jego zdaniem, Cyryl dał do zrozumienia, że pokój nastanie dopiero wtedy, gdy Ukraińcy pozostaną w "Świecie Rusi" [o którym patriarcha również szeroko mówił w swym wystąpieniu kilka dni temu - KAI], ale jeśli się z niego wycofają, aby przystąpić np. do Unii Europejskiej, to zostanie to ocenione jako dążenie wrogów do "oderwania południowych i zachodnich ziem rosyjskich od jednego świata". Z odpowiednimi oczywiście następstwami w postaci napaści na nasze państwo rosyjskich "sił pokojowych" - dodał z sarkazmem rzecznik niekanonicznego Patriarchatu Kijowskiego.
Wyraził następnie przekonanie, że mówienie o "rozdzielonym narodzie" i o "Świecie Rusi" coraz bardziej przypomina retorykę faszyzmu. Według hierarchy II wojna światowa rozpoczęła się nie od najazdu Niemiec na Polskę w 1939, ale znacznie wcześniej, gdy "szalony führer" zaczął mówić o "rozdzielonym narodzie niemieckim" i o jego "prawie do zjednoczenia", o szczególnych wartościach niemieckich, o "poniżeniu Niemiec i cierpieniach Niemców". "Wojna rozpoczęła się od stworzenia bazy ideologicznej pod dalsze działania agresywne" - zauważył arcybiskup.
Zwrócił uwagę, że obecne kierownictwo Rosji od prawie 15 lat tak samo szerzy wśród swego narodu nostalgię za Związkiem Sowieckim, za imperialną wielkością Kremla, jak Adolf Hitler grał na poczuciu obrazy i przegranej Niemiec w I wojnie światowej, rozpalając w swych rodakach chęć rewanżu i odrodzenia imperium. I wszyscy dobrze wiedzą, czym to wszystko się skończyło dla Europy, świata i dla samych Niemców. "Nie daj, Boże, aby Rosja powtórzyła drogę, na jaką popychają ją obecnie między innymi również takimi wypowiedziami" - ostrzegł rzecznik UKP PK.
Wyraził również zdumienie z powodu określenia "pokojowa cywilizacja", jakiego użył Cyryl w odniesieniu do "Świata Rusi". "Tylko ten, kto sam nie zna historii albo liczy na to, że inni jej nie znają, może tak mówić" - stwierdził Eustratiusz. Przypomniał, że już Księstwo Moskiewskie, później carat i Imperium Rosyjskie, a wreszcie Związek Sowiecki "prowadziły zawsze agresywną politykę" i nawet dzisiaj widać, jak ogromne obszary zdobyto siłą.
"Przecież wszystkie ziemie, na których przeważa ludność nierosyjska etnicznie, zostały zdobyte na drodze wojennej. Czy może za pomocą wyłącznie dobrych słów i uczynków pokojowych Kreml i Petersburg podporządkowały sobie Powołże, Syberię i Kaukaz?" - zapytał retorycznie hierarcha UKP PK.
Na koniec zaznaczył, że patriarcha moskiewski przemilczał w swym przemówieniu faktyczną wojskową okupację Krymu przez Rosję, nie wspomniał o wojskach rosyjskich, stojących wzdłuż całej granicy z Ukrainą i o rosyjskich prowokatorach, rozpalających separatyzm we wschodnich i południowych obwodach tego kraju. Z jego słów trudno było nawet wywnioskować, czy to Rosja gotowa jest wprowadzić swe wojska na Ukrainę czy może Ukraina zamierza napadać na Rosję i grozi wojną tej pokojowej cywilizacji - ironizował rzecznik Patriarchatu Kijowskiego. Dodał, że w tym kontekście Cyrylowe nawoływania do modlitwy o pokój na Ukrainie wydają się nieszczere i nieprzekonujące.
Skomentuj artykuł