- Przybywam jako pielgrzym wiary, nadziei i miłości - powiedział papież Benedykt XVI w swym przemówieniu powitalnym na międzynarodowym lotnisku Guanajuato w León.
Podkreślił, że życie zgodne z Ewangelią jest fundamentem zgodnego współżycia społecznego, opartego na poszanowaniu ludzkiej godności, wyrażającej się zwłaszcza w prawie do wolności religijnej.
Ojciec Święty przypomniał, że jego poprzednik Jan Paweł II pragnął odwiedzić stan Guanajuato, ale nie mogąc tego uczynić pozostawił wówczas przesłanie otuchy i błogosławieństwa, gdy przelatywał nad jego przestrzenią powietrzną.
Mówiąc o motywach swej podróży Benedykt XVI zaznaczył, że przybywa jako pielgrzym wiary, nadziei i miłości. - Pragnę umocnić wierzących w Chrystusa w wierze, wesprzeć ich w niej i zachęcić do jej odnawiania przez słuchanie Słowa Bożego, sakramenty i zgodne z nią życie. W ten sposób będą mogli dzielić ją z innymi jako misjonarze pośród swoich braci i być zaczynem w społeczeństwie, przyczyniając się do pełnego szacunku i pokojowego współżycia, opartego na nienaruszalnej godności każdej osoby ludzkiej, stworzonej przez Boga i o której żadna władza nie ma prawa zapominać ani jej pomniejszać. Godność ta wyraża się w sposób szczególny w podstawowym prawie do wolności religijnej w jej autentycznym znaczeniu i w jej pełnej integralności - stwierdził papież.
Mówiąc o nadziei Ojciec Święty podkreślił, że "ten kraj i ten kontynent jest wezwany do przeżywania nadziei w Bogu jako głębokiego przekonania, przemieniając ją w nastawienie serca i w konkretne zobowiązanie do wspólnego kroczenia ku lepszemu światu". Natomiast odnosząc się do wyzwania miłości zaznaczył, oznacza ona wspieranie ludzi cierpiących głód, tych, którzy nie mają okrycia, są chorzy lub potrzebujący. - Nikt nie jest wykluczony ze względu na swe pochodzenie lub przekonania z tej misji Kościoła, która nie konkuruje z innymi inicjatywami prywatnymi lub publicznymi, wręcz chętnie współpracuje ona z tymi, którzy dążą do tych samych celów. Nie chce też czegokolwiek innego, jak tylko bezinteresownego i pełnego szacunku czynienia dobra potrzebującemu, któremu często brakuje najbardziej właśnie okazania prawdziwej miłości - powiedział papież.
Na zakończenie swego przemówienia Benedykt XVI zapewnił, że będzie się w tych dniach modlił za Meksykanów, "aby przynosili chlubę otrzymanej wierze i swym najlepszym tradycjom", a zwłaszcza "za tych, którzy najbardziej tego potrzebują, szczególnie za cierpiących z powodu dawnych i nowych wrogości, uprzedzeń i form przemocy".
Ekscelencjo Panie Prezydencie Republiki,
Księża Kardynałowie,
Czcigodni Bracia w biskupstwie i kapłaństwie,
Szanowni Przedstawiciele Władz,
Umiłowani mieszkańcy Guanajuato i całego Meksyku,
Bardzo się cieszę, że tu jestem i dziękuję Bogu, że pozwolił mi spełnić pragnienie, które od bardzo dawna nosiłem w moim sercu - by móc utwierdzić w wierze Lud Boży tego wielkiego kraju na jego własnej ziemi. Dobrze znana jest żarliwość ludu meksykańskiego, okazywana Następcy Piotra, zawsze obecnego w jego modlitwie. Mówię to w tym miejscu, uważanym za geograficzny środek terytorium meksykańskiego, które chciał odwiedzić już od czasu swej pierwszej podróży mój czcigodny poprzednik, błogosławiony Jan Paweł II. Nie mogąc tego uczynić pozostawił wówczas przesłanie otuchy i błogosławieństwa, gdy przelatywał nad jego przestrzenią powietrzną. Dziś jestem szczęśliwy, powtarzając jego słowa na tej ziemi i między wami: Dziękuję za miłość do papieża i za wierność Panu, okazywane przez wiernych z Bajío i Guanajuato - napisał Ojciec Święty w swym orędziu. - Niech Bóg zawsze wam towarzyszy (por. telegram, 30 stycznia 1979).
Serdecznie o tym wspominając dziękuję Panu, Panie Prezydencie, za gorące przyjęcie i pozdrawiam z szacunkiem Pańską Czcigodną Małżonkę oraz pozostałych przedstawicieli władz, którzy zechcieli zaszczycić mnie swoją obecnością. Szczególne pozdrowienie kieruję do arcybiskupa León - José Guadalupe Martina Rábago, jak również do arcybiskupa Tlalnepantla - Carlosa Aguiara Retesa, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Meksykańskiego i Latynoamerykańskiej Rady Biskupiej. Podczas tej krótkiej wizyty pragnę uścisnąć ręce wszystkich Meksykanów oraz objąć narody i ludy Ameryki Łacińskiej, godnie tu reprezentowane przez tak wielu biskupów właśnie w tym miejscu, w którym majestatyczny pomnik Chrystusa Króla na wzgórzu Cubilete świadczy o zakorzenieniu wiary katolickiej wśród Meksykanów, którzy uciekają się do Niego z prośbą o stałe błogosławieństwo we wszystkich kolejach swego losu.
Meksyk i większość państw Ameryki Łacińskiej obchodziły dwóchsetlecie swej niepodległości lub czynią to w tych latach. Wiele było uroczystości religijnych, aby podziękować Bogu za tę tak ważną i znaczącą chwilę. Tak jak to było na Mszy św. w bazylice św. Piotra w Rzymie w uroczystość Matki Bożej z Guadalupe, przywoływano podczas nich żarliwie Najświętszą Maryję Pannę, która spoglądała ze słodyczą, jak Pan kocha wszystkich i oddał się za nich, bez wyjątku. Nasza Matka w niebie, w ślad za Nim czuwała nad wiarą swych dzieci również w procesie tworzenia się tych narodów i czyni to nadal dzisiaj w obliczu nowych wyzwań, które są Jej przedstawiane.
Przybywam jako pielgrzym wiary, nadziei i miłości. Pragnę umocnić wierzących w Chrystusa w wierze, wesprzeć ich w niej i zachęcić do jej odnawiania przez słuchanie Słowa Bożego, sakramenty i zgodne z nią życie. W ten sposób będą mogli dzielić ją z innymi jako misjonarze pośród swoich braci i być zaczynem w społeczeństwie, przyczyniając się do pełnego szacunku i pokojowego współżycia, opartego na nienaruszalnej godności każdej osoby ludzkiej, stworzonej przez Boga i o której żadna władza nie ma prawa zapominać ani jej pomniejszać. Godność ta wyraża się w sposób szczególny w podstawowym prawie do wolności religijnej w jej autentycznym znaczeniu i w jej pełnej integralności.
Jako pielgrzym nadziei mówię wam za św. Pawłem: "...abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei" (1 Tes 4, 13). Zaufanie do Boga daje pewność spotkania Go, otrzymania Jego łaski i na tym opiera się nadzieja tego, kto wierzy. Wiedząc to, podejmuje On wysiłek przemieniania także obecnych, niedobrych struktur i wydarzeń, które wydają się niezachwiane i nieprzezwyciężalne, pomagając tym, którzy nie znajdują w życiu ani sensu, ani przyszłości. Tak, w sposób rzeczywisty nadzieja zmienia konkretne życie każdego człowieka (por. "Spe salvi", 2). Nadzieja wskazuje "niebo nowe i ziemię nową" (Ap 21, 1), starając się, aby już teraz można było dotknąć niektórych jego refleksów. Ponadto, gdy zakorzenia się ona w narodzie, gdy się dzieli, rozchodzi się jak światło, rozpraszające ciemności, które zaciemniają i dręczą. Ten kraj i ten kontynent jest wezwany do przeżywania nadziei w Bogu jako głębokiego przekonania, przemieniając ją w nastawienie serca i w konkretne zobowiązanie do wspólnego kroczenia ku lepszemu światu. Jak to już powiedziałem w Rzymie, "nadal budujcie niezmordowanie społeczeństwo oparte na rozwijaniu dobra, triumfie miłości i szerzeniu sprawiedliwości" (Kazanie w uroczystość Matki Bożej z Guadalupe, Rzym - 12 grudnia 2011).
Obok wiary i nadziei człowiek wierzący w Chrystusa i cały Kościół przeżywa i praktykuje miłość jako zasadniczy element swego posłannictwa. W swym pierwszym rozumieniu miłość "jest przede wszystkim odpowiedzią na to, co w konkretnej sytuacji stanowi bezpośrednią konieczność" ("Deus caritas est", 31a), jak wspieranie tych, którzy cierpią głód, nie mają okrycia, są chorzy lub potrzebujący w jakimś aspekcie swego istnienia. Nikt nie jest wykluczony ze względu na swe pochodzenie lub przekonania z tej misji Kościoła, która nie konkuruje z innymi inicjatywami prywatnymi lub publicznymi, wręcz chętnie współpracuje ona z tymi, którzy dążą do tych samych celów. Nie chce też czegokolwiek innego, jak tylko bezinteresownego i pełnego szacunku czynienia dobra potrzebującemu, któremu często brakuje najbardziej właśnie okazania prawdziwej miłości.
Panie Prezydencie, drodzy przyjaciele! W tych dniach będę usilnie prosił Pana i Matkę Bożą z Guadalupe za ten lud, aby przynosił chlubę otrzymanej wierze i swym najlepszym tradycjom; a zwłaszcza będę się modlił za tych, którzy najbardziej tego potrzebują, szczególnie za cierpiących z powodu dawnych i nowych wrogości, uprzedzeń i form przemocy. Już wiem, że jestem w kraju dumnym ze swej gościnności i pragnącym, aby nikt nie czuł się obco na jego ziemi. Wiem to, wiedziałem to już wcześniej, lecz teraz widzę to i czuję w samej głębi serca. Ufam z całej duszy, że czują to również liczni Meksykanie, żyjący poza swą ojczyzną, której jednak nigdy nie zapominają i pragną widzieć, że wzrasta ona w zgodzie i w prawdziwym integralnym rozwoju. Dziękuję bardzo.
Skomentuj artykuł