Polskie seminaria w dobie spadku powołań

Polskie seminaria w dobie spadku powołań
(fot. Daniel Kedinger / flickr.com)
KAI / wm

W polskich seminariach duchownych – diecezjalnych i zakonnych – na pierwszym roku studiów przygotowuje się do kapłaństwa łącznie 904 kandydatów. W porównaniu z sytuacją sprzed 5 lat oznacza to spadek o ponad jedną trzecią, przy czym wyraźnie mniej kandydatów zgłasza się dziś do zakonów. „Średnia wieku kapłanów w Polsce – wzrasta, problem jest poważny” – ocenia ks. prof. Grzegorz Ryś, przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych.

Kształcenie na pierwszym roku studiów w seminariach diecezjalnych rozpoczęło w tym roku 697 mężczyzn, zaś w zakonnych 207. Ogólnie rzecz biorąc powołania utrzymują się na tym samym poziomie co rok temu, jednak w niektórych seminariach, zwłaszcza zakonnych – nie przyjęto ani jednego kandydata. Tak jest np. w Wyższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Salezjańskiego w Łodzi czy seminarium Braci Mniejszych Kapucynów Prowincji Warszawskiej.

Jednym z powodów jest czynnik demograficzny: w rodzinach jest coraz mniej dzieci, ale nie tylko. „Współczesna kultura nie otwiera oczu młodych ludzi na wartość życia w ubóstwie, posłuszeństwie i czystości” – zauważa o. Kazimierz Malinowski, OFMConv, sekretarz generalny Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich.

Ponadto, zwraca uwagę franciszkanin, jedna trzecia zakonników wyjeżdża z Polski do pracy duszpasterskiej. Księża diecezjalni stanowią zaledwie jedną piątą kapłanów pracujących na misjach: spośród 13 tys. polskich zakonników 4 tys. pracuje poza krajem. Przy wyborze pomiędzy seminarium diecezjalnym a zakonnym względy rodzinne mają dziś spore znaczenie – podkreśla o. Malinowski.

Zdaniem franciszkanina powody spadku chętnych do życia zakonnego nie tkwią wewnątrz zakonów, lecz w sytuacji ogólnokulturowej. „I tak Europa dziwi się, że Polsce jest tak dużo zakonników” – zaznacza o. Malinowski. Podkreśla, że ważne też, że jest zastępowalność pokoleniowa, to znaczy czy młodzi zakonnicy są w stanie liczebnie zastąpić tych, którzy umierają.

Obecna sytuacja w polskich seminariach zakonnych oznacza powrót do stanu lat 70. ub. wieku, zaś w stosunku do boomu powołaniowego połowy lat 90. – jest to spadek o ok. 40 proc. O. Malinowski zauważa, że ogromny wzrost powołań pozwolił wyjść zakonom do pracy poza Polskę, bo szczęśliwie zbiegł się w przełomem wolnościowym i otwarciem granic do państw postkomunistycznych. „Bóg sprawił, że kiedy była szczególna potrzeba, zakonników było dużo więcej – mówi zakonnik. – Oczywiście byłoby lepiej, gdyby było nas więcej, bo Trzeci Świat wciąż potrzebuje misjonarzy – dodaje.

Rektorzy polskich seminariów duchownych duże nadzieje jeśli chodzi o jakość powołań kapłańskich wiążą z wprowadzeniem w seminariach diecezjalnych tzw. okresu propedeutycznego (w zakonnych istnieje on de facto od lat 90., bo kandydatów do kapłaństwa obowiązuje rok tzw. postulatu.)

„Czas propedeutyczny – powszechne przekonanie wśród rektorów jest takie, że ten czas ma służyć pogłębieniu wewnętrznemu, wprowadzeniu w modlitwę myślną” – wyjaśnia ks. prof. Grzegorz Ryś, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej. Podkreśla, że człowiek wybierający kapłaństwo musi mieć głębię, tym większą im mniej czerepie motywacji z zewnątrz. „Na zewnątrz trudno jest znaleźć argumenty ‘dlaczego mam być księdzem’, w gruncie rzeczy trudno także znaleźć argumenty za życiem zgodnym z Ewangelią...” – zauważa ksiądz rektor Ryś dodając, że trzeba tej argumentacji poszukać w sobie, podczas spotkania z Bogiem.

Ks. dr Wojciech Bartkowicz, rektor Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie, wskazuje na dwa główne cele roku propedeutycznego.
Pierwszy to pogłębienie motywacji, czyli wzmocnienie wiary kandydatów do kapłaństwa. „Chodzi o to, by ich więź z Bogiem była głębsza, prawdziwsza; żeby to była rzeczywiście decyzja wiary, że idę za Jezusem na tej specyficznej drodze życia chrześcijańskiego jaką jest powołanie kapłańskie” – wyjaśnia ks. Bartkowicz.
Drugi cel to zrobienie porządnego bilansu osobowościowego. „Trzeba wiedzieć co wnoszę na tę drogę, do której mnie Bóg zaprasza, co we mnie jest. Trzeba dokonać bilansu, który by uwzględnił zarówno zasoby jak i braki, problemy, które człowiek w sobie nosi po to, żeby nie zmarnować reszty okresu seminaryjnego” – zaznacza rektor warszawskiego seminarium.

Ks. Gregorz Ryś, który pełni funkcję przewodniczącego Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych jest przeciwnikiem tezy o nieuchronnym dalszym spadku powołań kapłańskich w Polsce. „Niedawno sprawowałem Mszę św. z jedenastoma młodymi kapłanami archidiecezji krakowskiej. Pomyślałem wówczas, że z jednej strony jest to zbyt mała liczba by ‘obsłużyć’ archidiecezję ale jednocześnie wystarczająca, by podbić świat. Chrystus posłał z Góry Oliwnej dokładnie jedenastu apostołów” – przypomina ksiądz rektor.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polskie seminaria w dobie spadku powołań
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.