Poruszający list zakonnicy z Ukrainy. "Żadna z nas nie wie, jak będzie wyglądało nasze jutro"
"Gdyby 10 lat temu ktoś mi powiedział, że Ukraina będzie się modlić o pokój we własnym kraju, nie uwierzyłabym. Nie uwierzyłabym też, że trzeba będzie pakować do jednej walizki najważniejsze rzeczy, wodę, paszport i ciastka na kilka dni. Ale rzeczywistość, niestety, jest właśnie taka" - napisała w liście z Ukrainy s. Franciszka Tumanevych.
S. Franciszka Tumanevych, posługująca w Żytomierzu, opublikowała swój list na stronie zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Opisała w nim sytuację, w jakiej znajdują się mieszkańcy Ukrainy, a także posługujące tam siostry.
Boimy się o nasz kraj i nasze rodziny
"8 lat żyjemy w stanie wojny, a ostatnie dni naszego życia są przepełnione trwogą i niepokojem. Boimy się o nasz kraj, nasze rodziny, naszą przyszłość." - napisała s. Franciszka.
Jak to ujęła, gdy ludzie z różnych stron świata pytają: "jak wy tam żyjecie"?, tak naprawdę nie można odpowiedzieć niczego pewnego. "Żadna z nas nie wie, jak będzie wyglądało nasze jutro, czy obudzi nas budzik, czy dźwięk syreny alarmowej."
Siostra Franciszka opisuje też sytuację, w jakiej znajdują się ukraińskie rodziny. Podkreśla, że dużo rodzin wyjeżdża z Ukrainy, z jej zagrożonych części, centralnej i wschodniej.
Wojna jest już na progu
"Pięć z sześciu naszych domów znajduje się na tak zwanej „zagrożonej” wojną części kraju. Ale na razie żadna z nas nie wyjechała, bo przecież tu też zostają ludzie, „nasi ludzie”, którym jesteśmy potrzebne. Nawet po to, by zebrać się na wspólną modlitwę, wspierać ich i być razem z nimi, robić mimo wszystko plany na wyjazdy wakacyjne i rekolekcje letnie. W czasie, gdy wojna jest jakby już na progu, bardzo mocno odczuwamy wsparcie i modlitwę całego świata i nasze wołanie do Boga jest jeszcze usilniejsze, a śpiewane codziennie Suplikacje mają inny sens, zwłaszcza gdy śpiewamy słowa: od wojny, wybaw nas Panie." - pisze zakonnica.
"W chwili, gdy piszę to do Sióstr, przyszła informacja, że na wschodniej części zaostrzyła się sytuacja, że było obstrzelane przedszkole i liceum… A u nas, w centralnej części dziś pada deszcz, zbliża się wiosna, każda Siostra pracuje w swoim obowiązku: w szkole, przedszkolu, na katechezie, w zakrystii, ktoś choruje na Covid, a na ustach i w sercu jest ciągle cicha prośba: od wojny, wybaw nas Panie." - kończy swój list siostra.
Cały "List z Ukrainy można przeczytać na stronie zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu.
Zobacz także: Cztery rzeczy, które możesz dzisiaj zrobić dla Ukrainy
Skomentuj artykuł