"Potrzebujemy odpowiedzialnej polityki miłosierdzia"
Potrzebujemy odpowiedzialnej polityki miłosierdzia, której niewątpliwy brak odczuwamy - powiedział kard. Kazimierz Nycz, który wygłosił referat "Otwarte drzwi Kościoła" podczas X Zjazdu Gnieźnieńskiego. Po wystąpieniu metropolity warszawskiego odbył się panel dyskusyjny, który poprowadził Piotr Żyłka.
Kardynał Kazimierz Nycz w referacie "Otwarte drzwi Kościoła" ocenił, że popularny swego czasu schemat podziału Kościoła na otwarty i zamknięty jest już zużyty. W świecie, który coraz bardziej wydaje się zamknięty zadaniem Kościoła jest danie świadectwa otwartości.
Hierarcha wskazał, że przez ustanowienie przez papieża Franciszka Jubileuszu Miłosierdzia wszyscy zostaliśmy wezwani do szerokiego otwarcia drzwi naszych kościołów. - Otwarte drzwi są zaproszeniem do odkrycia Bożego miłosierdzia, faktu, że jesteśmy kochani i że miłość człowieka jest silniejsza niż jakikolwiek grzech człowieka - powiedział metropolita warszawski.
- Nie wystarczy otworzyć drzwi kościoła i czekać aż się zapełni. Nieraz trzeba wyjść na drogę i zaprosić ludzi do środka - powiedział kardynał. Wskazał, że Kościół zwraca się do człowieka z pełnym poszanowaniem jego godności. Niczego mu nie narzuca. Próbuje go zachęcić i przekonać, bo tego oczekuje od Chrystus.
Przywołując ewangeliczną przypowieść o uczcie, w której gospodarz oczekuje od uczestników właściwego przygotowania się do niej, kardynał wspomniał, że wejście przez drzwi Kościoła wymaga nawrócenia, czyli przejścia przez małe drzwi konfesjonału. - Nie tylko drzwi Kościoła muszą być otwarte. Aby Duch Święty mógł działać, musi napotkać także święte drzwi otwarte, a nie zamknięte w sercu grzesznika - podkreślił duchowny.
Kard. Nycz przywołał opinię jednego z filozofów, Mencjusza, że umysł każdego człowieka jest tak stworzony, że nie potrafi patrzeć bezczynnie na cierpienie innych. Wskazał, że taką postawę chrześcijanie nazywają właśnie miłosierdziem. - Miłosierdzie to zdolność przekraczania miary wspólnych zobowiązań w obliczu ludzkiego nieszczęścia, nie oglądając się na to, kim jest nieszczęśliwy człowiek - powiedział metropolita warszawski.
Zauważył, że o ile bardziej Bóg jest zdolny do miłosierdzia, jeśli miłosierdzie wpisane jest w naturę człowieka. - Łatwiej jest Bogu powstrzymać gniew, niż miłosierdzie - podkreślił kard. Nycz. Dodał, że miłosierdzie to smutek i ból, doświadczany w nieszczęściu drugiego, który motywuje do pomocy.
Kardynał ocenił, że w tym roku, który w Kościele poświęcony jest Bożemu Miłosierdziu, myśl automatycznie biegnie ku uchodźcom. Hierarcha wskazał, że pomoc uchodźcom jest jednym z uczynków miłosierdzia, do których wzywa zarówno Stary i Nowy Testament. - Bóg nakłada na nas obowiązek życzliwości wobec każdego spotkanego człowieka, bez pytania o jego religię i pochodzenie. Jezus identyfikuje się z każdym człowiekiem w potrzebie - powiedział kard. Nycz.
- Właściwa polityka odpowiedzialna jest za to, aby ludzie nie ginęli masowo w morzu, aby nie koczowali miesiącami na granicach Unii, aby nie musieli opuszczać swoich rodzinnych domów - wskazał metropolita warszawski. Przypomniał jednocześnie, że solidarność i współpraca międzynarodowa są wyrazem działania na rzecz rozwiązywania problemów migracyjnych. Hierarcha podkreślił za papieżem Franciszkiem, że "Kościół wspiera wszystkich, tych, którzy stają w obronie praw każdego człowieka do godnego życia, realizując w pierwszym rzędzie prawo do nieemigrowania, celem przyczynienia się do rozwoju kraju pochodzenia" - zacytował Ojca Świętego.
- Potrzebujemy odpowiedzialnej polityki miłosierdzia, której niewątpliwy brak odczuwamy - zaapelował hierarcha i przypomniał słowa Jana Pawła II o tym, że słowo "Europa" zawsze winno oznaczać "otwartość".
13 marca przypada trzecia rocznica wyboru kard. Bergoglio na papieża. W związku z tym uczestnicy debaty pt. "Jak może nawracać się Kościół" zastanawiali się nad tym, jak przebiega jego pontyfikat.
Mówiąc o słyszanej w różnych kręgach krytyce Franciszka o. Paweł Kozacki OP, prowincjał polskich dominikanów powiedział, że jego zdaniem papież jest przede wszystkim wierny Ewangelii. Ponieważ nie wszyscy chcą przyjąć jej zasady, wielu odczytuje słowa papieża jako takie, które burzą porządek i to, do czego się przyzwyczailiśmy.
Z kolei dr Dariusz Kowalczyk SJ, dziekan wydziału teologii Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego zauważył, że problem faktycznie istnieje i nie należy go bagatelizować. - Entuzjazm niektórych wiernych przygasł, niektóre słowa papieża budzą w nich dezorientację. Jest to problem pewnego stylu. Mam wrażenie, że nie brakuje księży, którzy czują się nie lubiani przez Franciszka. Można powiedzieć, że papież wzywa ich do nawrócenia, ale subiektywnie oni odczuwają to, jako niedocenianie ich trudu i pracy - powiedział jezuita.
W debacie uczestniczyła także Maria Rogaczewska, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Zwróciła uwagę na to, że "Franciszek nie wzywa nas tylko do uczenia się na nowo, co znaczy miłosierdzie, ale wzywa nas też do oduczenia się". Rogaczewska wskazała, że to oduczanie się miałoby polegać m.in. na pozbyciu się poczucia wyższości czy bycia lepszym od innych". - To też dotyczy intelektualistów katolickich i księży. Być może opór wynika z tego, że tak trudno nam się oduczyć, poczuć świeżość - powiedziała.
Dr Paweł Milcarek, redaktor naczelny "Christianitas" dodał, że "jest pontyfikat bardzo wielomówny, w tych dużych ilościach wypowiedzi jest sporo takich, które są zręczne merytorycznie ale nie zawsze unoszą to, co papież chce powiedzieć". - Mamy często sprostowania do tego, co powiedział papież. To jest trudność, której nie warto lekceważyć. Często spotykam się z osobami niezaangażowanymi w debaty kościelne ale słuchającymi papieża, i widzę, że ten pierwszy entuzjazm rzeczywiście jest osłabiony. Jako chrześcijanin traktuję naukę papieża jako bardzo potrzebną. Kościół ma się nawracać, ale jak widzę na ulicy taki odbiór, że jedynie Kościół ma się nawracać bo świat jest generalnie dobry, to według mnie coś zostało źle zrozumiane, coś jest nie tak, to niekoniecznie nas buduje - podkreślił.
Mówiąc o słowach Franciszka kierowanych do księży, w których wzywa ich do nawrócenia, ks. dr Dariusz Kowalczyk powiedział, że duchownych i pracowników Kurii Rzymskiej porównałby raczej do uczniów Pana Jezusa a nie do faryzeuszów, "a Jezus upominał swoich uczniów raczej na osobności i nie osłabiał ich autorytetu".
Uczestnicy debaty poruszyli także kwestię uchodźców.
Ks. Kowalczyk przypomniał, że w sprawie uchodźców mamy perspektywę polityczno-społeczną i ewangeliczno-kościelną. - Na tej pierwszej płaszczyźnie można i trzeba dyskutować, bo mamy do czynienia z wędrówką ludów. Kościół nie musi tutaj formułować politycznych rozwiązań, choć może wspierać taką a nie inną linię polityczną. Działalność Kościoła jest raczej nacechowana bezpośredniością - jak ktoś jest u naszych bram, to trzeba zareagować. My póki co uchodźców tak wielu nie mamy - dodał.
Jego zdaniem aktualna sytuacja jest wyzwaniem do "wyobraźni miłosierdzia", z drugiej strony jest wyzwaniem do dyskusji o tym, jak chcemy urządzać nasz wspólny dom - Europę. - Bądźmy otwarci ale też myślmy racjonalnie i nie nadużywajmy Ewangelii, nie bijmy się nią po głowach mówiąc, że ktoś jest przeciwko a ktoś za - podkreślił.
Zdaniem Rogaczewskiej bardzo dużo mamy do zrobienia, niekoniecznie mieszając się do polityki. Socjolog z UW miała na myśli zmianę języka. - Zacznijmy mówić, że to też są ludzie, przybysze, to pierwszy krok w zmianie myślenia - powiedziała. Szczepionki przeciw negatywnemu mówieniu o uchodźcach, nacechowanemu krytyką i odrzuceniem są jej zdaniem właśnie w Ewangelii, gdzie znajdujemy "czysty szlachetny sposób mówienia, który później pozwala nam wykazywać ludzkie odruchy".
Paweł Milcarek zwrócił uwagę na to, że "odróżnianie niekoniecznie oznacza dzielenie". - W tak poważnym problemie nie możemy odmawiać sobie możliwości odróżniania np. między emigrantem i uchodźcą. Inaczej jesteśmy zobowiązani w przypadku osób, które są w sytuacji zagrożenia wojennego, inaczej wobec tych, którzy szukają lepszego życia - wyjaśnił.
O. Paweł Kozacki podkreślił, że "warto stale zadawać sobie pytanie kto jest moim bliźnim". - Miłosierdzie musi być połączone z trzeźwym myśleniem, ze stawianiem twardych pytań a nie bezrefleksyjnym otwarciem - wskazał.
X Zjazd Gnieźnieński odbywa się od 11 do 13 marca pod hasłem "Europa nowych początków. Wyzwalająca moc chrześcijaństwa". W tegorocznym wydarzeniu, które otworzył prezydent Andrzej Duda, bierze udział 60 prelegentów z 10 krajów.
W spotkaniu uczestniczą ludzie kultury i polityki, działacze społeczni, ekonomiści i ludzie mediów. Do Gniezna przyjechali goście z Czech, Niemiec, Ukrainy, Białorusi, Rosji, Francji, Szwajcarii oraz Włoch.
Obecni są m.in. prymas Polski abp Wojciech Polak, kardynałowie Kazimierz Nycz i Luis Antonio Tagle z Filipin, Nuncjusz Apostolski w Polsce, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego abp Światosław Szewczuk.
Wydarzenie ma charakter ekumeniczny i międzyreligijny. Uczestniczą w nim przedstawiciele dziewięciu Kościołów chrześcijańskich, także przedstawiciele żydów i muzułmanów.
Trzydniowy międzynarodowy kongres jest pierwszym z ważnych wydarzeń w kalendarzu obchodów 1050. rocznicy Chrztu Polski.
Skomentuj artykuł