Prezydent Gdańska pisze do abpa Głódzia o zmowie milczenia: uciekanie od problemu jest nieetyczne
"To ważne dla gdańszczan, którzy będą przychodzić na msze w kościele, w którym spoczywają jego zwłoki (...) dla rodziców, którzy wybiorą się na spacer z dziećmi na skwer im ks. Jankowskiego i mijać będą po drodze jego pomnik" - mówi Paweł Adamowicz i dodaje: "wybaczenie pozostawmy boskiej sprawiedliwości".
Wszyscy czujemy, że ład moralny został głęboko naruszony i jego przywrócenie może się odbyć tylko za sprawą prawdy - powiedział prezydent Gdańska. Dodał, że mieszkańcy miasta są głęboko zasmuceni. "Ta sprawa nie przyschnie, to zbyt głęboki cierń w sercach tysięcy gdańszczan. Uciekanie od tego problemu jest bardzo niefrasobliwe, nieetyczne" - stwierdził Paweł Adamowicz.
Zdaniem prezydenta Gdańska stanowisko Kościoła w Polsce wobec tych oskarżeń jest więcej niż oczekiwane - jest wskazane. "Jest ważne dla gdańszczan, którzy będą przychodzić na msze w kościele, w którym spoczywają jego zwłoki. Jest ważne dla rodziców, którzy wybiorą się na spacer z dziećmi na skwer im ks. Jankowskiego i mijać będą po drodze jego pomnik" - czytamy.
Prezydent przyznał, że wiele osób, w tym on sam, znało ks. Jankowskiego z jego pracy i lokalnego zaangażowania. Nie usprawiedliwia to jednak w żadnym stopniu milczenia wobec tak poważnych oskarżeń. Sprawę trzeba wyjaśnić, korzystając z tego, że współpracownicy byłego proboszcza św. Brygidy żyją i to może pomóc w dojściu do prawdy. Jego zdaniem w gdańskim Kościele panuje "zmowa milczenia", która dla dobra wiernych powinna zostać przełamana. Prezydent podpowiada, że wyjaśnianie sprawy powinno być zadaniem dla Episkopatu, Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich lub specjalnej komisji pod jurysdykcją abp. Głódzia.
"Milczenie niczego nie załatwi, a sprawa sama nie zniknie. Chcemy pamiętać, że zło nie może być wynagradzane, a podłe czyny powinny być w sposób właściwy nazwane". Jednocześnie ostrzegł abpa Głódzia przed politykami, którzy będą chcieli "zbić na tym polityczny kapitał".
Przypomniał też, że prałat Jankowski był postacią kontrowersyjną, znaną m.in. z wystąpień o charakterze antysemickim.
Prezydent Gdańska poinformował też, że zwrócił się w liście do metropolity gdańskiego abp. Sławoja Leszka Głódzia z prośbą o zajęcie się tą sprawą przez archidiecezję gdańską. "Myślę, że będzie to dobrze służyło Kościołowi i nam wszystkim" - dodał.
Adamowicz odwołał się do wczorajszego oświadczenia gdańskiej Kurii, w którym cytuje ona m.in. zdanie z Wytycznych Konferencji Episkopatu Polski (z dnia 8.10.2014 r.) dotyczących wstępnego dochodzenia kanonicznego: "Gdyby oskarżenie zostało wniesione przeciwko zmarłemu duchownemu, nie należy wszczynać dochodzenia kanonicznego, chyba że zasadnym wydałoby się wyjaśnienie sprawy dla dobra Kościoła". Według niego - członka gdańskiego Kościoła rzymskokatolickiego - dla dobra sprawy tę sprawę trzeba wyjaśnić. "I to niezależnie od tego, ile miesięcy, a być może nawet lat trzeba temu poświęcić". Dodał, że trzeba to zrobić, bo inaczej Gdańsk będzie podzielony na tych, którzy uznają go winnym i tych, którzy uważają, że to tylko artykuł - i nic więcej.
Prezydent Gdańska wysunął postulat powołania komisji złożonej z wiarygodnych publicznie osób. Stwierdził, że jest to ważne zarówno dla samego zmarłego, jak i wspólnoty Kościoła. Zwrócił się też do Społecznego Komitetu Budowy Pomnika ks. Jankowskiego o zdemontowanie monumentu. "Nie może być tak, że najbardziej nawet chwalebne czyny staną się usprawiedliwieniem dla bardzo złych czynów" - stwierdził Adamowicz.
Skomentuj artykuł