Prowokacyjne napisy przy Wieczerniku
Nowy antychrześcijański incydent w Ziemi Świętej potępili tamtejsi zwierzchnicy religijni. W Jerozolimie przy Wieczerniku po raz kolejny pojawiły się bluźniercze napisy. Na bramie wejściowej do franciszkańskiego klasztoru "ad Caenaculum" na Syjonie nieznani sprawcy napisali słowa obrażające Maryję, Matkę Jezusa. Ten chuligański wybryk potępili zarówno przedstawiciele lokalnych Kościołów chrześcijańskie, jak również muzułmanie i żydzi.
Ojciec kustosz Pierbattista Pizzaballa wyraził ubolewanie, które jak podkreślił, "podziela duża część Izraelczyków potępiających prowokacyjne akty przeciw chrześcijańskiej wspólnocie". Słowa krytyki i żądanie sprawiedliwości przekazała w specjalnym oświadczeniu również Rada Ordynariuszy Ziemi Świętej.
Bluźnierczy napis został odkryty podczas porannego otwierania bramy sanktuarium. Hebrajski tekst szkalujący Jezusa i Jego Matkę Maryję został szybko usunięty przez franciszkanów z Kustodii Ziemi Świętej.
O. Enrique Bermejo, przełożony franciszkańskiego klasztoru przylegającego do historycznego Wieczernika, skomentował napisy jako "brak akceptacji i szacunku dla drugiego". W wywiadzie dla Franciszkańskiego Centrum Medialnego podkreślił, iż "naszym życzeniem jest, aby podobne incydenty się nie powtarzały". Wobec skandalu wywołanego tego typu czynami "pragniemy - dodał franciszkanin - przede wszystkim nieść pokój wszystkim, a zwłaszcza tym, którzy nawiedzają miejsca święte".
Wadie Abunassar, rzecznik Komitetu Kościoła Katolickiego ds. mediów w Ziemi Świętej, oceniając ostatnie akty wandalizmu podkreślił ich niebezpieczne konsekwencje. Według niego "nie są to odosobnione przypadki, lecz społeczny fenomen, mający swe korzenie w dziedzinie formacji". Akty złośliwych ataków są przypisywanie "źle wychowanej" mniejszości izraelskiej społeczności. "Kto odpowiada za wychowanie tych osób?" - pyta Abunassar. Bezkarność sprawców antychrześcijańskich prowokacji, uważa rzecznik, oznacza bezradność rządu izraelskiego. Nie chodzi bowiem o odizolowane przypadki, lecz o dziesiątki zorganizowanych akcji, które nie znajdują odpowiedzialnych.
Skomentuj artykuł