"Przeciwnicy gender to rozsądek, natura i Bóg"

"Przeciwnicy gender to rozsądek, natura i Bóg"
(fot. Wikimedia Commons)
KAI / mm

Gender to rewolucja antropologiczna. Nigdy w dziejach ludzie nie poddawali bowiem w wątpliwość tego, co oznacza bycie kobietą albo mężczyzną. To też największa rebelia przeciwko Bogu, który stworzył nas jako mężczyzn i kobiety - mówiła znana niemiecka socjolog Gabriele Kuby podczas konferencji "Kobieta w czasach gender. Wychowanie dziewcząt w dobie antywartości" 23 listopada w szkole dla dziewcząt Strumienie w Józefowie k. Warszawy.

- Kiedy zwiedzałam tę szkołę, zauważyłam, że jest tu kaplica z Najświętszym Sakramentem. Dzisiaj chyba częściej niż kiedykolwiek powinniśmy tam zaglądać. Głęboko wierzę, że właśnie stamtąd przyjdzie ratunek - powiedziała Kuby. Choć wydaje się, że gender jest bardzo silne, ma - jej zdaniem - znacznie silniejszych przeciwników: rozsądek, naturę i Boga.

- Gdyby zapytać kogoś na ulicy, co to jest gender, zapewne nie umiałby odpowiedzieć. Ale wiele instytucji i środowisk mocno pracuje nad tym, żeby tę ideologię wprowadzić w życie - mówiła Gabriele Kuby. Do niedawna były dwie płcie: męska i żeńska. Teraz twierdzi się, że tożsamość płciowa to "indywidualne, głęboko odczuwane poczucie przynależności do płci, które może, ale nie musi, być tożsame z płcią, którą określono w momencie narodzenia" (fragment z tzw. zasad Yogyakarty - oficjalnego dokumentu powstałego podczas spotkania ekspertów od praw człowieka w Indonezji). Gender "sprzedaje się" jako element walki o równouprawnienie kobiet. Simone de Beauvoir w książce "Inna płeć" jako pierwsza pisała: "Nie rodzimy się kobietami ani mężczyznami. Czyni się z nas kobiety" i postulowała: "Koniec z niewolnictwem macierzyństwa!". Kolejna ważna postać to amerykańska lesbijka Judith Butler, do dzisiaj nagradzana najbardziej prestiżowymi nagrodami naukowymi, która apelowała, żeby "zlikwidować przymus heteroseksualności" i poddawała w wątpliwość istnienie czegoś takiego jak płeć.

DEON.PL POLECA

Gender można porównać do marksizmu - uważa Kuby. Różnica jest taka, że o ile marksizm zakładał istnienie "mas", które poruszają rewolucję, to w przypadku gender kierunek jest odwrotny - ideologia jest wprowadzana odgórnie. - Gdyby zapytać rodziców, czy chcą, żeby ich dzieci były w przedszkolu zachęcane do homoseksualizmu albo podważania swojej tożsamości płciowej, większość pewno byłaby przeciwna. Dlatego to wszystko jest nam wmuszane - mówiła. Gender ma do dyspozycji bezprzykładne narzędzia: organizacje publiczne, pieniądze miliarderów z USA, zaangażowanie celebrytów.

Szybko nastąpiła implementacja tej ideologii. Dzisiaj w Niemczech istnieje 170 wydziałów gender i 42 instytucje naukowe badające kwestie płci. Standardy wychowania seksualnego w Niemczech, obowiązujące dla wszystkich szkół i przedszkoli, określają, że dzieci w wieku 1-4 lat mają otrzymać informacje, jak mogą dotykać narządów płciowych, żeby sprawiało im to przyjemność; w wieku 4-6 lat: dowiedzieć się, że istnieją różne normy seksualności i w związku z tym różne typy rodziny; a w wieku 6-9 lat mają otrzymać wiedzę o antykoncepcji. - Wiecie, jak się nazywa nauka masturbacji? To jest pedofilia - komentowała te wytyczne prelegentka. - Od 8-9 lat zajmuję się tematyką gender i seksedukacji. Ostatnio praktycznie codziennie docierają do mnie informacje, które mnie szokują - przyznała.

Zdaniem Gabriele Kuby obecnie odbywa się rewolucja antropologiczna. Jest to największa rebelia przeciwko Bogu, jaką można było wymyślić. Nigdy wcześniej ludzie nie poddawali w wątpliwość tego, kto jest kobietą, a kto mężczyzną. Pismo Święte mówi wyraźnie, że kiedy Bóg stworzył człowieka, stworzył go do życia jako mężczyznę i kobietę. - Ewa w raju skusiła Adama, żeby zjadł jabłko i z tego powodu na świecie pojawił się grzech. Gender też wymyśliły kobiety. Powiedziały tak jak szatan: "non serviam", czyli "nie będę służyć" - Bogu, mężczyźnie, dzieciom... "Chcę być jak Bóg i sama decydować o tym, kim będę" - mówiła niemiecka socjolog.

Tymczasem każda komórka ludzkiego ciała jest kobieca albo męska. Bycie kobietą albo mężczyzną, czyli matką albo ojcem, definiuje nas w najgłębszym sensie, pomaga nam się rozwijać. Nawet zakonnice i zakonników, żyjących w celibacie, nazywa się często matką albo ojcem. Gender chce z nas to wykorzenić. Kobiety mają pozbyć się swoich naturalnych skłonności, takich jak potrzeba opiekowania się, kochania i poszukiwania piękna, i stać się jak mężczyźni i brać udział w wyścigu szczurów. - Gdy zanegujemy naturalne różnice między płciami, staniemy się zimnym, brutalnym społeczeństwem i stracimy życie - podkreśliła. Ostatnie dobrze widać w Europie, gdzie w ciągu jednego pokolenia ubyła jedna trzecia ludności

- Kiedy zwiedzałam tę szkołę, zauważyłam, że jest tu kaplica z Najświętszym Sakramentem. Dzisiaj chyba częściej niż kiedykolwiek powinniśmy tam zaglądać. Głęboko wierzę, że właśnie stamtąd przyjdzie ratunek - powiedziała Kuby. Choć wydaje się, że gender jest bardzo silne, ma znacznie silniejszych przeciwników: rozsądek, naturę i Boga.

Na pytanie jednej z sali, czy są w Niemczech środowiska, które próbują się przeciwstawić obłędnej ideologii, odpowiedziała, że opór jest niestety bardzo słaby, dominuje atmosfera strachu. - Ja mogę mówić głośno, że nie podoba mi homoseksualizm albo seksualizacja dzieci, bo nie zajmuję żadnego stanowiska, z którego można by mnie zwolnić - stwierdziła. Osoby, które podejmują takie tematy, próbuje się nazywać prawicowymi nacjonalistami, a to w Niemczech bardzo niebezpieczne określenie, praktycznie oznaczające śmierć publiczną. Taką łatkę przypięto na przykład ruchom pro-life. Kuby ubolewała, że zawiodły Kościoły, które milczą na ten temat - zarówno protestanckie, jak i katolicki. Opór wśród rodziców jest bardzo słaby, bo wywierana jest na nich olbrzymia presja, a próby przeciwdziałania deprawacji własnych dzieci źle się kończą. Jeśli ktoś nie posyła dziecka na lekcje edukacji seksualnej, dostaje karę pieniężną. Jeśli jej nie zapłaci, idzie do więzienia i odbiera się mu dzieci. Rodzice nie mają możliwości wyboru szkoły, w której respektowano by ich poglądy. W Niemczech zakładanie takich szkół, np. niekoedukacyjnych, jest zabronione.

- Kiedy kilka lat temu słyszeliśmy takie rzeczy jak te, o których mówiła pani Kuby, byliśmy przerażeni, ale oddychaliśmy z ulgą, że u nas tego nie ma. Niestety, dzisiaj nie można tak powiedzieć - stwierdziła Małgorzata Terlikowska. W Polsce działa kilkadziesiąt "równościowych przedszkoli", w których dzieci mają deprawującą edukację seksualną, dowiadują się o istnieniu różnych "orientacji" seksualnych, ale też są zachęcane do przebierania się i zabawy w inną płeć. Dzieci zajmują się też np. "odkodowywaniem bajek" w taki sposób, że to nie dzielny książę ratuje piękną królewnę, tylko odwrotnie. - Najbardziej uderza to w dziewczynki, które dowiadują się, że wszystko, co jest im najbardziej właściwe, jest nudne i gorsze od tego, co robią chłopcy - uważa Terlikowska. Edukatorzy seksualni organizują w szkołach zajęcia, które np. noszą nazwę warsztatów na temat dojrzewania, a których celem jest tak naprawdę szkolenie z zakładania prezerwatywy i antykoncepcji. Inne kursy, omawiające szeroko techniki współżycia, tak naprawdę zachęcają młodzież do podejmowania przedwcześnie współżycia seksualnego. Mówi się młodzieży, że masturbacja nie jest czymś złym, a nawet zachęca się do niej jako sposobu poznawania własnego ciała. W jednej z ulotek, wydanej przez dzielnicę Ursynów i rozprowadzanej w szkołach, była rada, żeby dzieci nie pokazywały jej rodzicom, bo oni i tak tego nie zrozumieją i czerwienią się na sam dźwięk słowa "seks".

- Od tego, co mówią te programy, ciekawsze jest to, czego nie mówią - uważa Terlikowska. Fakty są takie, że seksedukacja, której celem jest ponoć zmniejszenie liczby niechcianych ciąż wśród nastolatek i na którą np. Wielka Brytania wydaje 300 mln funtów rocznie, w praktyce zwiększa tę liczbę. Podczas takich szkoleń nie mówi się o ubocznych skutkach antykoncepcji, a nawet wyśmiewa problemy, które przecież są opisywane w renomowanych pismach medycznych. Nie mówi się też o tym, że im bardziej burzliwe życie seksualne, tym większe ryzyko zachorowania na raka szyjki macicy i inne choroby.

- Co możemy zrobić, żeby naszym dzieciom nie były sączone takie treści? - zastanawiała się Terlikowska. Trzeba się starać, żeby przedmiot o nazwie edukacja seksualna nie wszedł do szkół, i protestować przeciwko nadużyciom takim jak szkolenia z zakładania prezerwatywy. - Można też pomyśleć, jak się skrzyknąć. Jesteśmy na wojnie - powiedziała. Trzeba też wszczepić córkom dumę z kobiecości. - Religijny Żyd codziennie dziękuje Bogu za to, że nie jest kobietą. My powinnyśmy codziennie dziękować Bogu za to, że jesteśmy kobietami. Że rodzimy i wychowujemy dzieci i zajmujemy się domem - powiedziała.

Dobrochna Lama, była dyrektor szkoły Strumienie, dodała, że ponieważ gender stara się zniszczyć rodzinę, rodzice powinni dawać dzieciom dobry przykład tego, że rodzina jest miejscem przeżywania szczęścia, realizowania siebie, ale także doświadczania problemów i ich rozwiązywania. Trzeba mówić dzieciom o tym, że istnieje prawda i piękno, a wolność, choć bardzo ważna, nie jest wartością obiektywną. Warto uczyć dzieci od małego, że ich decyzje mają swoje konsekwencje. Bardzo ważne jest uczenie szacunku do ciała i dbania o intymność. Lama podkreśliła, że wbrew stereotypom szkoły dla dziewcząt wspierają ich aspiracje zawodowe i pomagają im się rozwijać w różnych dziedzinach, także tych, które nie są tradycyjnie kojarzone jako kobiece. Zmniejszają też ryzyko deprawacji. Czy to nie jest wychowanie pod kloszem? - Klosz jest potrzebny roślinie do jakiegoś czasu. Żeby dobrze wyrosła i wydała owoce, potrzebna jest jej na początku ochrona.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Przeciwnicy gender to rozsądek, natura i Bóg"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.