Radość przez łzy!

www.pixabay.com

Przy pustym grobie stajemy dzisiaj z przeżyciami i traumami, jakie były naszym udziałem w ostatnim czasie. Pandemia odcisnęła swoje piętno. Wojna w Ukrainie pozwoliła nam obudzić ducha solidarności i wspólnoty. I w takiej sytuacji jest nam głoszone, że Jezus żyje.

Ostatnie dwa lata zmieniły krajobraz naszych przeżyć religijnych. Niewiele nam pozostało z dawnych schematów i przyzwyczajeń. Choć chcemy wracać do nich i staramy się zaadaptować je do nowej rzeczywistości, widzimy, jakie to trudne.

Stajemy znów przy pustym grobie Jezusa i odczuwamy wraz z Marią Magdaleną ten dramat, że „zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono” (J 20,2).

DEON.PL POLECA

Orędzie wielkanocne, wieść o pustym grobie z trudem przebijała się do świadomości uczniów wtedy, 2 tysiące lat temu. Z trudem także dociera do nas dzisiaj. Zdaje się, że nie może w mgnieniu oka odwrócić tych uczuć, które naśladowcom Jezusa towarzyszyły w poprzednich dniach.

Przeżycia związane z prześladowaniem, pojmaniem Jezusa trwały wiele dni. Z pewnością zaciążyły mocno na psychice uczniów. Pot, krew, szczęk broni, odgłos wbijanych gwoździ był z pewnością traumatycznym doświadczeniem dla tych, którzy byli tego świadkami. A nawet, kiedy z lęku nie mogli wytrzymać i pouciekali, zsomatyzowane i przenikające uczniów na wskroś przeżycia prześladowały ich przez cały czas.

Modlitwa Jana Pawła II o uwolnienie świata od wszelkiego zła

Trudno było świadkom męki Jezusa wyrzucić z pamięci te obrazy. Zbyt mocno się wryły w ich ciała, w psychikę. Prawie niemożliwe było przejść potem do „normalnego życia”. Za długo trwały, zbyt mocno obciążały emocje.

Dzisiaj, stajemy przed pustym grobem, żeby usłyszeć orędzie wielkanocne i podobnie, jak uczniowie w Jerozolimie, tak i my niesiemy nasze traumy.

Dwa lata pandemii odcisnęły na nas swoje piętno. Oddzieliły nas od siebie. Eufemistycznie nazywaliśmy to „dystansem społecznym”, ale on wprowadził niepewność i lęk. Patrzyliśmy na siebie z podejrzliwością nie wiedząc, skąd przyjdzie zagrożenie ani jakie ono będzie.

Zmieniła się nasza codzienna rutyna. Zmieniło się wiele we wspólnotowym praktykowaniu religii. Przestrzeń kościelna stała się mniej przyjazna. Gesty i czynności liturgiczne, które były do tamtej pory „normą”, nagle stawały się zagrożeniem. U jednych budziło to opór. Innych z kolei przepełniały obawami i lękiem.

Do dzisiaj z wieloma sytuacjami napięć (vide Komunia św. na rękę czy do ust; czy oddawać cześć relikwiom np. przez ucałowanie?; noszenie maseczek w kościele czy nie) nie uporaliśmy się i ciągle powodują one konflikty.

Pusty Grób - Workshop of Peter Paul Rubens, Public domain, via Wikimedia CommonsAle, paradoksalnie, wszystko to sprawiło, że staliśmy się wrażliwsi, bardziej uważni, pytający się co jest właściwe, konieczne, a co jest tylko reliktem dawnych czasów.

Wydawało się, że już będziemy na prostej drodze i wyjdziemy z pandemii, a pojawiło się inne zło, które nas dotyka bezpośrednio. Chodzi o wojnę w Ukrainie i wielką falę uchodźców, która w Polsce znalazła „bezpieczną przystań”.

Nikt z nas nie przewidywał tego, że Wielki Post AD2022 będzie tak inny od naszych wyobrażeń.

Mieliśmy nadzieję na uspokojenie, na powrót do jako takiej normalności, a dotknęło nas coś zupełnie przeciwnego. Wojna w Ukrainie sprawiła, że zmieniła się nasza optyka, a może – próbując to interpretować duchowo – dostaliśmy szansę, aby odkryć właściwy sens Wielkiego Postu i Wielkanocy.

Ulubiona modlitwa papieża Franciszka

Jestem przekonany, że ten czas był nam dany opatrznościowo. Przestaliśmy myśleć o samych sobie, o naszych bolączkach, o trudnościach życia, także kryzysie życia kościelnego i odkryliśmy, że powinniśmy służyć Chrystusowi cierpiącemu w braciach i siostrach. Śmiem nawet twierdzić, że w najnowszej historii wspólnoty Kościoła w Polsce, tegoroczny Wielki Post był najlepiej przeżyty ze wszystkich. Nasza wspólnotowa reakcja na kryzys uchodźczy była spontaniczna. To nie był nasz pomysł, ale realna potrzeba, która Bóg postawił na naszej drodze.

Mniej zwracaliśmy uwagę na tradycyjne formy pobożności, choć i one powoli wracają do naszych wspólnot, a bardziej byliśmy zaabsorbowani wydarzeniami w sąsiedztwie i organizowaniem pomocy.

Z tym piętnem i traumami stajemy dzisiaj przed pustym grobem. I właśnie nam, poturbowanym duchowo i obolałym jest głoszone: „nie ma Go tu, zmartwychwstał” (Łk 24,6). To nie wymazuje przeżyć i duchowych blizn, które ciągle będą z nami, ale przypomina, że na nich życie się nie kończy. Nawet przez łzy, radość Wielkanocy może zatryumfować.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Radość przez łzy!
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.