Rocznica w aurze przygotowań do kanonizacji

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
Z Rzymu Sylwia Wysocka / PAP / drr

Przypadająca w środę 9.rocznica śmierci Jana Pawła II upłynie w klimacie przygotowań do kanonizacji 27 kwietnia. Nie odbędą się rocznicowe uroczystości, gdyż od beatyfikacji obchodzone jest wspomnienie liturgiczne Błogosławionego - 22 października.

Można oczekiwać, że o rocznicy śmierci wspomni papież Franciszek, który tego dnia spotka się z wiernymi na audiencji generalnej. Być może, podobnie jak rok temu, będzie też modlić się przy grobie Jana Pawła II w bazylice watykańskiej.

Z każdym rokiem coraz mniej wiernych przychodzi 2 kwietnia na plac Świętego Piotra, by zapalić świeczki o 21.37, w godzinę śmierci papieża i przywołać w ten sposób wydarzenia z 2005 roku, gdy modliły się tam dziesiątki tysięcy ludzi. Wśród tych, którzy pamiętają i starają się utrwalić tę tradycję, są Polacy.

DEON.PL POLECA

Ostatni rok rewolucyjnych zmian w Watykanie po ustąpieniu Benedykta XVI i wyborze Franciszka, który gestami i słowami wywołuje entuzjazm milionów wiernych, sprawia - zdaniem watykanistów - że na fali tego podziwu i uwielbienia dla niego zaciera się w opinii publicznej świadomość tego, co naprawdę jest nowością obecnego pontyfikatu. A przecież - przypomina się - po śmierci Jana Pawła II dominowało przeświadczenie, że to on zmienił nie tylko historię i świat, ale także obraz papiestwa i wyobrażenie o tym, kim jest i co powinien robić papież.

"Bez niego nie sposób zrozumieć do końca historii XX stulecia. Zmienił Kościół"- podkreślono w pierwszą rocznicę śmierci polskiego papieża na łamach katolickiego pisma "Famiglia Cristiana".

"Nikt bardziej niż on nie obalał murów, zarówno materialnych, jak i duchowych, nikt nie rozszerzał tak bardzo zbyt ciasnych zwykle horyzontów dyplomacji, nie czynił rozrachunków w historią, również z historią Kościoła" - stwierdził poczytny włoski tygodnik.

Wraz z upływem czasu coraz mniej osób, także w gronie watykanistów, pamięta początki pontyfikatu Jana Pawła II, gdy był młody i pełen energii, miał siłę i determinację, by łamać wiele schematów; pływał w basenie, chodził po górach i szusował na nartach, na które wymykał się z Watykanu, przykryty płaszczem na tylnym siedzeniu samochodu.

W zbiorowej pamięci wiernych pozostają przede wszystkim ostatnie miesiące jego życia, gdy - jak pisał watykański dziennik "L’Osservatore Romano" w piątą rocznicę jego śmierci - ciężko chory papież miał "udział w męce Chrystusa podczas rozdzierającego schyłku fizycznego".

Ostatnie miesiące pontyfikatu Jana Pawła II miały dramatyczny przebieg z powodu pojawienia się ciężkich objawów choroby Parkinsona, z którą zmagał się przez około 10 lat. Coraz bardziej odbierała mu siły i ograniczała jego możliwości, także wygłaszania kazań i przemówień oraz poruszania się.

31 stycznia 2005 roku Watykan poinformował o odwołaniu papieskich audiencji i spotkań z powodu "objawów grypowych". Ten komunikat rozpoczął, jak się potem okazało, ostatni etap pontyfikatu, naznaczony przez coraz bardziej niepokojące wydarzenia: dwa pobyty w szpitalu, zabieg tracheotomii i kilka dni agonii.

1 lutego doszło do tak poważnego pogorszenia się i tak już kruchego stanu zdrowia papieża, że w obliczu groźby uduszenia podjęto decyzję o przewiezieniu go do kliniki Gemelii. Po przeprowadzeniu kompleksowych badań i ustabilizowaniu stanu zdrowia Jan Paweł II powrócił do Watykanu 10 lutego.

Jednak kolejne dni przynosiły kolejne kryzysy, wynikające z niewydolności osłabionego przez chorobę układu oddechowego. 24 lutego zapadła decyzja o następnej hospitalizacji. Jana Pawła II poddano zabiegowi tracheotomii, by ratować go przed uduszeniem się.

Przed tym zabiegiem jego osobisty sekretarz, obecnie kardynał Stanisław Dziwisz nagrał krótkie przesłanie papieża, świadom tego, że mogą to być, w związku z operacją krtani, jego ostatnie słowa. Nagranie to nigdy nie zostało upublicznione.

Jana Paweł II stracił praktycznie zdolność mówienia. Wkrótce potem zaczął jednak wykonywać ćwiczenia, by nauczyć się mówić z rurką tracheotomiczną.

13 marca wrócił do Watykanu, ale jego stan pogarszał się. Z powodu trudności z przełykaniem bardzo osłabł i stracił na wadze. Konieczne było odżywianie przez sondę.

W środę 23 marca, w porze audiencji generalnej, bardzo osłabiony papież pojawił się w oknie Pałacu Apostolskiego, by pozdrowić w milczeniu wiernych. W Wielki Piątek 25 marca, siedząc pełen cierpienia w swej kaplicy w Watykanie z krzyżem w ręku, obserwował na ekranie telewizyjnym Drogę Krzyżową w Koloseum.

W Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, 27 marca mimo przejmujących starań, które widział podczas transmisji z Watykanu cały świat, Jan Paweł II nie był w stanie wydobyć z siebie głosu, by pozdrowić dziesiątki tysięcy wiernych.

Wierni zobaczyli go po raz ostatni w środę 30 marca, gdy stanął w oknie w godzinie audiencji generalnej.

Dzień później, wieczorem był już umierający. Zapytany wtedy o to, czy chce pojechać do szpitala, wyraził pragnienie pozostania w Watykanie.

Gdy w nocy rozeszła się wiadomość o nagłym pogorszeniu się stanu zdrowia papieża, natychmiast na Plac świętego Piotra zaczęli przybywać wierni.

Przez dwa następne dni rosnący z każdą chwilą tłum ludzi modlił się bez przerwy. Odgłosy tego modlitewnego czuwania przy umierającym Janie Pawle II dochodziły - jak relacjonowali potem jego najbliżsi współpracownicy - do pokoju, w którym przebywał. Tam również, przy jego łóżku i z jego udziałem odprawiano msze i nabożeństwa.

2 kwietnia po południu Jan Paweł II pożegnał się ze swymi przyjaciółmi i współpracownikami. Wyszeptał słowa: "Pozwólcie mi odejść do Pana".

Przed godziną 22., gdy trzeci dzień przed bazyliką watykańską trwały modlitwy za papieża, do 60 tysięcy osób wyszedł arcybiskup Leonardo Sandri i ogłosił: "O godzinie 21.37 nasz Ojciec Święty powrócił do domu Ojca".

Już wtedy wśród wiernych modlących się na placu zaczęto wznosić jeszcze ciche i nieśmiałe okrzyki: "umarł święty". Transparenty z hasłem "Santo subito", czyli apelem o jego natychmiastową kanonizację przyniosła na pogrzeb 8 kwietnia między innymi rzymska Wspólnota świętego Idziego.

Wszystko wskazuje na to, że papież Franciszek sam, bez pomocy współpracowników napisze homilię na kanonizację Jana Pawła II i Jana XXIII. Podkreśla się, że był z polskim papieżem bardzo związany.

4 kwietnia 2005 roku, a więc dwa dni po jego śmierci podczas mszy w Buenos Aires kardynał Jorge Bergoglio powiedział, że był on "konsekwentnym świadkiem Pana, który był w jedności ze swym ludem". "Była to konsekwencja męża Bożego"- dodał. Metropolita stolicy Argentyny przypominał wówczas, że Jan Paweł II poświęcał codziennie rano wiele godzin modlitwie i adoracji. "W ten sposób pozwalał się kształtować przez siłę Boga"- podkreślił kardynał Bergoglio. Zauważył, że takiej konsekwencji, jaką miał polski papież, "nie można kupić ani nauczyć się"; "kultywuje się ją w sercu"- stwierdził.

Przyszły papież mówił wówczas, że w czasach, w których tak bardzo potrzebni są mistrzowie, Jan Paweł II był "wiernym świadkiem wiary".

W dniu beatyfikacji 1 maja 2011 roku arcybiskup Buenos Aires podczas dziękczynnej mszy w swym mieście zwrócił uwagę na to, że nowy błogosławiony "nigdy się nie lękał, gdyż przeżywał życie kontemplując Zmartwychwstałego Chrystusa". "Właśnie dlatego - dodał - obalił dyktatury".

"Odwaga, wytrwałość, jaką daje nam Zmartwychwstanie Chrystusa, spokój wynikający z pewności przebaczenia poprzez miłosierdzie odbierają strach"- powiedział kard. Bergoglio z okazji beatyfikacji polskiego papieża. Podkreślił, że po latach w sercach wszystkich rozbrzmiewają jego słowa "Nie lękajcie się".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rocznica w aurze przygotowań do kanonizacji
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.