Rozpoczęły się ogólnopolskie obchody Roku św. Brata Alberta
O potrzebie oddolnego solidaryzmu społecznego, który rodzi się poza instytucjami i jest wyczulony na ludzkie potrzeby mówił abp Stanisław Gądecki podczas ogólnopolskich obchodów Roku św. Brata Alberta, które w sobotę odbyły się w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Uczestniczyło w nich kilka tysięcy osób.
Główne ogólnopolskie uroczystości ku czci "apostoła ubogich" odbyły się w sanktuarium św. Jana Pawła II, który nazywał Brata Alberta "Bratem naszego Boga" i wyniósł do chwały ołtarzy. Mówiła o tym przełożona generalna zgromadzenia albertynek s. Teresa Maciuszek, która podkreślała, że Brat Albert był duchowym przewodnikiem Karola Wojtyły: studenta, kapłana, biskupa, kardynała i papieża.
- Odważę się powiedzieć, że nie byłoby ks. Karola Wojtyły, gdyby nie było Brata Alberta - powiedziała. Zauważyła, że Karol Wojtyła, utalentowany poeta, człowiek teatru, przeżywał w swoim sercu dylemat, ponieważ Pan Bóg zapraszał go do służby kapłańskiej. - Ale i Brat Albert przeżywał dylemat, ponieważ nie wiedział, co wybrać: malarstwo czy zaproszenie do służby ubogim - dodała siostra. "Obaj wybrali podobnie: wybrali większą wolność, wybrali drogę świętości. Dlatego stworzyli wielkie dzieła' - podkreśliła.
Mszy św. przewodniczył abp Stanisław Gądecki. W Eucharystii wzięli udział biskupi polscy: kard. Stanisław Dziwisz, bp Edward Janiak, bp Adam Dyczkowski, biskupi pomocniczy archidiecezji krakowskiej Jan Szkodoń i Grzegorz Ryś oraz Jan Zając, a także bp Tadeusz Pieronek. Obecni byli przedstawiciele władz państwowych i samorządowych. Podczas uroczystości odczytano listy prezydenta RP Andrzeja Dudy oraz premier Beaty Szydło.
Abp Marek Jędraszewski, witając uczestników Eucharystii, podkreślał, że według św. Brata Alberta nędza "nie jest gdzieś na peryferiach człowieka". - Ona jest dokładnie w tym miejscu, gdzie może zrodzić się największe uwznioślenie człowieka. Wszystkie inne rodzaje nędzy są wtórne wobec tego, kiedy brak człowiekowi odniesienia do Boga - mówił metropolita krakowski. Podkreślał, że miłość miłosierna Boga "chce się do tej nędzy ludzkiej zbliżyć poprzez miłość autentyczną aż do końca ze strony drugiego człowieka".
Abp Gądecki stwierdził w homilii, że ludzki głód ma dzisiaj różne nazwy, lecz "najbardziej niebezpiecznym jest głód, który pozostaje nienazwany". - Patrząc na to, co nas otacza, wydaje się, że taki właśnie niebezpieczny głód wdziera się w polską kulturę, w systemy wychowania i komunikacji, wskutek czego niemal bezboleśnie zatracamy własną tożsamość kulturową i ludzką godność - zauważył metropolita poznański.
Hierarcha podkreślił, że dziś konieczny jest "oddolny solidaryzm społeczny", czyli taka dobroczynność, która "rodzi się poza instytucjami, jest spontaniczna i wyczulona na to, co w danym momencie się dzieje, kto naprawdę potrzebuje pomocy".
- Taki solidaryzm jest najpiękniejszy i najsilniejszy, dlatego zamiast utyskiwać na zło, skupmy się raczej na czynieniu dobra - nawoływał kaznodzieja, dodając że tylko pod takim warunkiem odrodzimy się jako społeczeństwo.
- W świetle wiary solidaryzm zmierza do przekroczenia samego siebie, do nabrania wymiarów specyficznie chrześcijańskich: całkowitej bezinteresowności, przebaczenia i pojednania. Wówczas bliźni jest nie tylko istotą ludzką z jej prawami i podstawową równością wobec wszystkich, ale staje się żywym obrazem Boga Ojca, odkupionym krwią Jezusa Chrystusa i poddanym stałemu działaniu Ducha Świętego - mówił przewodniczący KEP.
- Winien być więc być kochany tą samą miłością, jaką miłuje go Bóg. Trzeba być gotowym do niesienia dla niego nawet najwyższej ofiary: oddania życia za braci - dodał.
W liturgii uczestniczyli także ubodzy, artyści, podopieczni Caritas Archidiecezji Krakowskiej, uczniowie i nauczyciele szkół, a także fundacje i parafie, którym patronuje św. Brat Albert oraz licznie zgromadzone siostry albertynki i bracia albertyni. Mszę św. poprzedził koncert oratoryjno-kantatowy ku czci św. Brata Alberta.
Skomentuj artykuł