Rzeczywiste owoce Roku Rodziny 'Amoris Laetitia'
Była niedziela Świętej Rodziny, 27 grudnia 2020 roku. Świat doświadczał wielkiej próby związanej z globalną pandemią koronawirusa. Pojawiały się, co prawda, pierwsze jaskółki wychodzenia z niej i wszyscy tęskniliśmy za jak najszybszym powrotem do tego, co znaliśmy. Ale pandemia zmieniła świat i relacje międzyludzkie na tyle, że już nigdy nie będzie tak jak przedtem.
Wtedy właśnie papież Franciszek zapowiedział specjalny rok refleksji i modlitwy, poświęcony rodzinie. Chciał, aby Kościół – i nie tylko on – wczytał się na nowo w adhortację Amoris Laetitia, która powstała kilka lat wcześniej, jako owoc wspólnej ogólnoświatowej refleksji nad sytuacją małżeństwa i rodziny w świecie współczesnym i dwuetapowego synodu. Rok Rodziny Amoris Laetitia miał być zatem w zamyśle papieża okazją do nowego otwarcia.
Z jednej strony miał bowiem przypomnieć, pomóc przeżywać na nowo pragnienia i tęsknoty, jakie mają ludzie wierzący, katolicy, w odniesieniu do małżeństwa i życia rodzinnego w obecnym czasie. Z drugiej strony miała to być okazja do doświadczenia, że Kościół jest blisko człowieka i pochyla się nad jego biedą. Jest i towarzyszy ciepło i z czułością. Nie zatrzymuje się i nie obstaje tylko przy głoszeniu doktryny, ale dostrzega piękno związku między małżonkami. Stara się być stróżem wartości wielopokoleniowej rodziny i nie zamyka oczu na trudności, na ludzką kruchość i poranienia.
Jakkolwiek byśmy o tym nie mówili, ewangeliczna nauka o małżeństwie i rodzinie jest słowem wymagającym. Życie tą dobrą nowiną na co dzień stawia przed nami wielorakie wyzwania, z którymi wielu z nas nie chce, a czasami nie umie się zmierzyć.
Ulubiona modlitwa papieża Franciszka
Jak przeciwstawić się, bowiem, współczesnej ‘dyktaturze emocji’ i wszechobecnemu ‘poczuciu tymczasowości’? Nie umiemy wyrwać się z ‘przebodźcowania’. Wszystko jest rozedrgane. Racjonalne myślenie zdaje się być w odwrocie. Dzisiaj komunikacja między ludźmi została ‘zemotikonowana’. Nie polega na dzieleniu się bogactwem swojego wnętrza, doświadczeń i przemyśleń, ale raczej na wyrzucaniu z siebie emocji chwili.
Innym wyrazem poczucia tymczasowości jest także lęk przed przyszłością i niezdolność do podejmowania zobowiązań trwałych, nie mówiąc już o tych na całe życie. To są wyzwania i lęki, którym podlegają dzisiaj wszyscy, nie tylko młodzi. Zmieniają się modele naszego życia, miejsca, w których żyjemy, prace, jakie wykonujemy.
DepositphotoTrudnością, na jaką dzisiejszy człowiek napotyka jest konieczność przekroczenia ‘imperatywu indywidualizmu’. Kiedy wszystko jest podporządkowane własnemu ‘ja’, indywidualnym planom, pragnieniom, oczekiwaniom i potrzebom, nie ma wiele miejsca na relacje, na małżeństwo i rodzinę, na wspólnotę i na społeczeństwo.
Dzisiaj, na początku tygodnia, który kończy Rok Rodziny Amoris Laetitia, bo potrwa on jeszcze do przyszłej niedzieli, 26 czerwca, zdajemy sobie sprawę, że niewiele w tym czasie poszło tak, jak sobie wyobrażaliśmy. Pandemia uniemożliwiła wiele ciekawych inicjatyw lub zmieniła ich dynamikę. Była czasem ciężkiej próby dla rodzin, dla społeczności i dla całego świata. Ćwiczyliśmy, niejako w boju, zamknięcie w domach, pracę i naukę zdalną, napięcia i konflikty, które to powodowało. Wydaje się też, że jeszcze nie przepracowaliśmy traumy związanej z izolacją, z poczuciem zagrożenia i z odchodzeniem najbliższych, często w samotności, bez możliwości bycia blisko, bez okazania ciepła i czułości oraz wypowiedzenia słowa wdzięczności.
Modlitwa za tatę
Ostatnie miesiące zaś i wszelkie plany z nimi związane padły ofiarą wojny na Ukrainie. To, co się tam działo i dzieje przysłoniło wszelkiego rodzaju pomysły związane z przeżywaniem Roku Rodziny. Paradoksalnie, jednak, dały nam okazję do doświadczenia wspólnoty, braterstwa, gościnności, otwarcia serca, zwrócenia uwagi na rzeczywiste potrzeby drugiego człowieka.
W tym sensie, wydarzenia, których nie przewidywaliśmy ani nie planowaliśmy, pomogły nam wypełnić to, co Franciszek miał na myśli, kiedy zachęcał do przeżywania Roku Rodziny. „Rzeczywistość jest nadrzędna wobec idei. Trzeba zacząć od doświadczenia i jego narracji” – jak mówił także w rozmowie z redaktorami mediów jezuickich, którą w minionym tygodniu opublikowaliśmy.
Zostało nam jeszcze kilka dni tego specjalnego Roku Rodziny. Nie warto myśleć o tym, czego nam się nie udało zrobić, czego nie zdołaliśmy przemyśleć, jakich wydarzeń nie mogliśmy zorganizować. Nie są bowiem ważne nasze plany. Trzeba posłuchać ‘rzeczywistości-doświadczenia i ich narracji’. A patrząc wstecz, jestem przekonany, że akurat Rok Rodziny Amoris Laetitia wydał wśród nas piękne owoce. Niech trwają!
Skomentuj artykuł