S. Chmielewska: Prezydent u VIP-ów Królestwa Bożego
Nie, nie była to wizyta "pobożna". Z naszego punktu widzenia jednak nasi ludzie to właśnie VIP-y. Inaczej, po co byśmy razem z nimi żyli? Jak szaleć, to w dobrym towarzystwie - pisze na swoim blogu o wizycie prezydenta Andrzeja Dudy siostra Małgorzata Chmielewska.
- A było tak: od kilku dni przygotowania, czyli najpierw koncepcja, że na podwórku w Zochcinie. Rozwieszone były siatki ochronne na całej powierzchni, żeby choć trochę osłonić od słońca, Cezary gnał z Warszawy z namiotami i….panowie z BOR-u zaniemówili na widok zbiorników z gazem, co stoją przy domach. Tego nie wzięliśmy pod uwagę, bośmy przyzwyczajeni. Są oczywiście legalne i legalizowane, ale ….licho nie śpi. I w piątek wieczór zaczęliśmy szykować podwórko przed przetwórnią. Chłopaki w sobotę przerzucili tony pustaków tam gromadzonych na liczne budowy. Zajęło im to 10 godzin w upale - czytamy na blogu.
- Pan Prezydent przyjechał punktualnie, nasz zespół śpiewał, prezenty wręczone zostały, a jakże i przemówionka były dwa. Najpierw Prezydent, potem ja. Po czym każdy chciał uścisnąć rękę i konieczne zdjęcia, co rzecz jasna chwilę dobrą trwało. W końcu nie co dzień ma się Prezydenta RP na podwórku w Zochcinie - relacjonuje na swoim blogu siostra.
- Potem kawa i ciasto już tylko w pięć osób, a publiczność zabawiana była w międzyczasie przez naszych grajków. Nawet tańce były. Kelnerki czyli Dorotka i Marcysia z wrażenia zapomniały położyć serwetek na stole i pomyliły kolejność podawania, ale nic to. W trakcie kawy rozmowa była robocza - dodaje.
- Poganiany przez swoich współpracowników Prezydent pozował jeszcze to setek zdjęć i selfie, podchodził do osób niepełnosprawnych, żeby wreszcie dotrzeć do limuzyny chyba w stanie dużego zmęczenia. Upał, co każdy w tym kraju wie, niebotyczny. Limuzyna na szczęście klimatyzowana. Melduję, że odjechał cały i zdrowy i za dalsze Jego losy Wspólnota nie ponosi odpowiedzialności. Myśmy odebrali i oddali w dobrym stanie - pisze przełożona Wspólnoty "Chleb Życia".
- Gdyby jutro nam ogłoszono, że pojutrze zawita Papież, to byśmy chyba się już nie dali rady ruszyć. No, może jakby temperatura spadła. Zatem luzik przez chwilę - podsumowuje żartobliwie siostra Małgorzata.
Redakcja DEON.pl poleca bestsellerową książkę "Życie na pełnej petardzie". Przeczytaj i odkryj, jak żyć na maksa niezależnie od sytuacji, w której się znajdujesz:
Skomentuj artykuł